Autor: | Japonka76 [ 28 Lip 2015 00:13 ] |
Temat postu: | Re: Czy to już uzależnienie ? |
obibok napisał(a): Ale może też być tak, że będziesz - odmawiając sobie wielu rzeczy, tak finansowych jak i niematerialnych - szykować się na wielkie "tam i potem", a w międzyczasie wpadniesz pod tramwaj. I wtedy jak znalazł przydadzą się te odłożone pieniądze na rehabilitację, bo z NFZ długo nie pociągniesz.obibok napisał(a): Bo to nie tylko kwestia finansów. Nie dalej jak tydzień temu rozmawiałem z kolegą, który zarabia na projektach 30 patyków miesięcznie (oprócz solidnego urzędniczego etatu) i mieszka ze współlokatorem. Dla mnie niepojęte. Powtórzę: Bo to nie tylko kwestia finansów. Może to nie współokator, ale jego partner życiowy ![]() |
Autor: | MaSell [ 28 Lip 2015 00:18 ] |
Temat postu: | Re: Czy to już uzależnienie ? |
@obibok Dlatego to wszystko zależy od konkretnej osoby oraz podjętych wcześniej decyzji. Jeden lubi mieszkać sam na 200m2, inny zanudzi się po godzinie w samotności. Jeden relaksuje się czytając książkę, drugi pijąc piwo. Ktoś zamieszkał w Warszawie bądź daleko od pracy, więc z buta ma trochę daleko. Ktoś inny ma kredyt, więc nie może sobie pozwolić na 6 miesięcy urlopu. Jeden jest wysoki, więc gra w koszykówkę, drugi jest specem od programowania, więc klepie linijki kodu w komputerze. To są wszystko konsekwencje naszych wcześniejszych wyborów, bądz indywidualne uwarunkowania. Każdy powinien sam sobie wszystko dopasować do swojej sytuacji. Jednak ograniczenie marnotrastwa, zrozumienie, że wydawanie =/= szczęśliwe życie, czy wydawanie mniej niz sie zarabia będzie działać w każdym przypadku. Ja przykładowo tak dobrałem miesce pracy i zamieszkania, że idę do pracy 7 minut. I ponoszę konsekwencję tej decyzji. Ile przeciętna osoba rocznie traci czasu i pieniędzy samych dojazdach? A przez 10 lat? Policzcie sami na swoim przykładzie. Ja mam z tego jeden darmowy urlop i kilka dni wolnego czasu rocznie. To jest to zmuszanie się do oszczędności i odmawianie sobie wszystkiego? Dla mnie to luksus. I tak jest z wieloma innymi rzeczami. Konsekwencje podjętych decyzji, te dobre oraz złe. Niektórzy nazywają to też szczęściem albo pechem. Mieszkanie z kolegą/partnerem/dziewczyną etc odnosiło się do życia za 1000zł miesięcznie (wyszło 800zł po podliczeniu). Przy takich kosztach trzeba godzić się na różne ustępstwa. Dla jednego niemożliwe będzie zrezygnowanie z kina, dla innego dzielenie mieszkania. Nie ma idealnej recepty dla każdego. |
Autor: | chaleanthite [ 28 Lip 2015 01:10 ] |
Temat postu: | Re: Czy to już uzależnienie ? |
Kazdy ma gdzies swoja idealna recepte, ale jedna i ta sama recepta nie bedzie idealna dla kazdego ![]() ![]() |
Autor: | obibok [ 28 Lip 2015 07:10 ] |
Temat postu: | Re: Czy to już uzależnienie ? |
michcioj napisał(a): fajnie, czyli jak stracisz prace to koles od ktorego wynajmujesz mieszkanie powie spoko, nie martw sie ze prace straciles, ja na pieniadze poczekam? Przez długi czas mogę płacić z oszczędności, zebranych dzięki temu, że nie ładuję połowy pensji w kredyt. Zresztą zaraz pójdę do innej pracy. Japonka76 napisał(a): I wtedy jak znalazł przydadzą się te odłożone pieniądze na rehabilitację, bo z NFZ długo nie pociągniesz. Miałem na myśli skuteczniejsze wpadnięcie. Tramwaje tak łatwo nie wybaczają.Cytuj: Może to nie współokator, ale jego partner życiowy ![]() Ależ było wyraźnie "z kolegą lub partnerem". MaSell napisał(a): Ja przykładowo tak dobrałem miesce pracy i zamieszkania, że idę do pracy 7 minut. I ponoszę konsekwencję tej decyzji. Ile przeciętna osoba rocznie traci czasu i pieniędzy samych dojazdach? A przez 10 lat? Policzcie sami na swoim przykładzie. Ja mam z tego jeden darmowy urlop i kilka dni wolnego czasu rocznie. Dla mnie rezygnacja z mobilności byłaby katowaniem się, a zamieszkanie w pobliżu pracy zaszyciem się w dżungli. Do pracy mam 10 kilometrów, z reguły jeżdżę rowerem, ale nie zawsze się da (w zależności od tego, co robię po pracy), a bilet okresowy się opłaci w sumie już przy dwudziestu kilku przejazdach miesięcznie. No i trzeba na lotnisko dojechać, nie mówiąc o okazjonalnych wypadach do sklepu, knajpy, czy w plenery. |
Autor: | elwirka [ 28 Lip 2015 07:26 ] |
Temat postu: | Re: Czy to już uzależnienie ? |
@MaSell Ale skoro tak oszczędzasz i oszczędzasz i bogacisz się dzięki temu, to co ty robisz z tą całą kasą?!?;-) |
Autor: | correos [ 28 Lip 2015 07:31 ] | ||
Temat postu: | Re: Czy to już uzależnienie ? | ||
z przymruzeniem oka
|
Autor: | chaleanthite [ 28 Lip 2015 08:05 ] |
Temat postu: | Re: Czy to już uzależnienie ? |
...MaSell-ogolnie zgadzam sie z Toba, ale chcialam sie odniesc do twierdzenia, ze wydawanie nie rowna sie szczesliwemu zyciu... Mi sie wydaje, ze to nie do konca prawda, poniewaz niektorym osobom wlasnie wydawanie ciezko zarbionych pieniedzy daje szczescie... Sa osoby, ktore lubia sobie zyc na tzw. poziomie-nawet jesli jest to kosztem drugiego urlopu w roku. Po prostu kazdy ma inne potrzeby-jednemu do szczescia wystarczy tv w domu, a inny potrzebuje raz na tydzien wychodzic do pubu z ludzmi sie socjalizowac ![]() ![]() ...Mam przyjaciolke, ktora ma 15 minut do pracy z buta, ale jezdzi samochodem, poniewaz ma problemy z plecami. Sa rzeczy, na ktore nie masz wplywu, niektore dezycje, ktore podejmujemy sa nieraz na nas wymuszane przez okolicznosci zyciowe, nie zawsze wszystko da sie ustawic tak, by minimalizowac koszty i nie zawsze jest to wynikiem naszych wczesniejszych, trefnych decyzji. |
Autor: | Djorkaeff [ 28 Lip 2015 08:40 ] |
Temat postu: | Re: Czy to już uzależnienie ? |
Ok, moge zgodzic sie w sumie z wiekszoscia pomyslow MaSella, z tym ze zastanawiam sie, co wlasciwie wliczone jest w te kwote 1000 zl. Bo chyba nie jest to juz kwota z wydatkami na podroze i na rozne dodatkowe, bardziej lub mniej przewidziane wydatki? W moim przypadku np. byly to w ostatnich latach operacje, studia podyplomowe, naprawy domowe, a dla innych osob to nowy laptop, ubezpieczenie samochodu, komunia chrzesniaka czy cokolwiek jeszcze innego mozna sobie wyobrazic. 1000 zl nie wychodzi nijak, bo nie ma osoby ktora przez kilka lat z rzedu nie ma zadnego dodatkowego wydatku z gatunku tych wiekszych. Nawet jak sie mieszka w jednym pokoju ze wspollokatorem ![]() ![]() ![]() Co do kredytu, nie taki diabel straszny, chociaz kilka lat temu zapieralem sie rekami i nogami. Place mniej niz za wynajem, a w razie wyjazdu mieszkanie moge wynajac. W razie problemow, mieszkanie sprzedaje i kupuje mniejsze/w gorszej lokalizacji. Wynajmujac, dupochron wcale nie jest wiekszy ![]() |
Autor: | becek [ 28 Lip 2015 08:47 ] |
Temat postu: | Re: Czy to już uzależnienie ? |
sprzedać mieszkanie na kredycie to nie jest pikuś, przepraszam Pan Pikuś ja jestem zwolennikiem wynajmu, brać kredyt na 30 lat to masochizm |
Autor: | Djorkaeff [ 28 Lip 2015 09:07 ] |
Temat postu: | Re: Czy to już uzależnienie ? |
Kupilismy mieszkanie od "frankowiczow", przy dobrej lokalizacji sprzedaz to wcale nie taki problem. ![]() |
Autor: | singielka_1976 [ 28 Lip 2015 09:23 ] |
Temat postu: | Re: Czy to już uzależnienie ? |
Wow wow jak się światowo zrobiło..... Jak czytam posty, że najgorsza rzecz pod słońcem to kredyt na mieszkanie to mnie pusty śmiech ogarnia ![]() Mieszkać gdzieś trzeba, nie wyobrażam sobie aby poza okresem nauki mieszkać z kimś do spółki albo z rodzicami w wieku np.30 lat no ale co kto lubi. Wolę mój kredyt bo koszt wynajmu = najczęściej tyle ile rata, na starość sprzedam to w diabły i zamieszkam w lepiance na plaży gdzieś w Azji ![]() |
Autor: | becek [ 28 Lip 2015 09:43 ] |
Temat postu: | Re: Czy to już uzależnienie ? |
przełożę to nasze uzależnienie ; można za wynajem płacić jak za 5 gwiazdkowy hotel przy plaży a można jak za bungalow a wtedy wynajem nie równa się rata ;D a żeby nie było miałem kredyt,mam mieszkanie ten zbiór się nie zawiera;) |
Autor: | michcioj [ 28 Lip 2015 09:53 ] |
Temat postu: | Re: Czy to już uzależnienie ? |
obibok napisał(a): michcioj napisał(a): fajnie, czyli jak stracisz prace to koles od ktorego wynajmujesz mieszkanie powie spoko, nie martw sie ze prace straciles, ja na pieniadze poczekam? Przez długi czas mogę płacić z oszczędności, zebranych dzięki temu, że nie ładuję połowy pensji w kredyt. Zresztą zaraz pójdę do innej pracy. kredyt jest tanszy niz wynajem mieszkania. |
Autor: | obibok [ 28 Lip 2015 09:54 ] |
Temat postu: | Re: Czy to już uzależnienie ? |
Od lat mi wszyscy mówią, że opłata za wynajem równa się rata kredytu. Jakoś mi to (po doliczeniu opłat) jednak nie wychodziło. Nie mówiąc o tym, że uwiązałbym się do miejsca, które ciężko byłoby sprzedać. No i prawie połowę ceny musiałbym dołożyć bankierom, a przez całe życie być zadłużonym. |
Autor: | michcioj [ 28 Lip 2015 09:57 ] |
Temat postu: | Re: Czy to już uzależnienie ? |
obibok napisał(a): Od lat mi wszyscy mówią, że opłata za wynajem równa się rata kredytu. Jakoś mi to (po doliczeniu opłat) jednak nie wychodziło. Nie mówiąc o tym, że uwiązałbym się do miejsca, które ciężko byłoby sprzedać. No i prawie połowę ceny musiałbym dołożyć bankierom, a przez całe życie być zadłużonym. obibok wszyscy ci mowia. przypomina to tekst, ...bo szwagier mi powiedzial. przelicz sam, wynajem sie nie oplaca, bo kredyt wychodzi taniej. wiem z doswiadczenia na wlasnym przykladzie. |
Autor: | Djorkaeff [ 28 Lip 2015 10:01 ] |
Temat postu: | Re: Czy to już uzależnienie ? |
Mozna tez wynajmowac tylko przez kilka lat, w miedzyczasie oszczedzajac, zeby kredyt nie musial byc 30-letni i rata wysoka. A tak wracajac do tematu, jesli to jest juz uzaleznienie, to na szczescie dzieki tej stronie da sie podrozowac rowniez na tyle tanio i krotko, ze nikt nie zauwazy ![]() |
Autor: | obibok [ 28 Lip 2015 10:02 ] |
Temat postu: | Re: Czy to już uzależnienie ? |
Ależ liczyłem, wielokrotnie. Może teraz się ceny zmieniły, ale wtedy to wychodziły kwoty sięgające wysokości mojej pensji i jedyny sensowny okres 30 lat - brzmi jak dożywocie. No więc postanowiłem sobie, że sobie uzbieram i kupię za gotówkę. I prawie mi się udało, ale potem mi się priorytety zmieniły. Zresztą szkoda mi było czasu na to, żeby jeździć, szukać, analizować oferty, zastanawiać się, czy deweloper mnie nie wydyma bez mydła, potem siedzieć i płacić krocie za nic u jakichś notariuszy, by w końcu dostać mieszkanie, a w sąsiedztwie się pojawią hałaśliwi sąsiedzi. Chyba jednak wolę żyć na luzie. |
Autor: | becek [ 28 Lip 2015 10:03 ] |
Temat postu: | Re: Czy to już uzależnienie ? |
jeden leci do paryza za 6 ojro drugi za 60 wiele lat wynajmowałem i było to zdecydowanie mniej niż rata kredytu który w końcu dostalem wiec nie ma co generalizować tylko ze przez 30 lat wiele rzeczy może się zdarzyć.... |
Autor: | Anonymous [ 28 Lip 2015 10:04 ] |
Temat postu: | Re: Czy to już uzależnienie ? |
Djorkaeff napisał(a): Kupilismy mieszkanie od "frankowiczow", przy dobrej lokalizacji sprzedaz to wcale nie taki problem. ![]() Na razie to tylko kupiłeś. ![]() A czy tak łatwo sprzedać, to się przekonasz przy ew próbie pozbycia się "towaru" ![]() Uwierz mi , że łatwo nie jest. Chyba że cena dużo poniżej rynkowej. Siedzę w branży i większość oczekiwań cenowych sprzedających, można skwitować. "Koncert życzeń" |
Autor: | obibok [ 28 Lip 2015 10:14 ] |
Temat postu: | Re: Czy to już uzależnienie ? |
Kolega właśnie mi się żalił, że ze dwa lata temu kupili mieszkanie na kredyt, a teraz chciałby się wynieść do innego miasta. Krew go zalewa na myśl, że musi się bujać ze sprzedażą, a wartość rynkowa przez te dwa lata mu spadła - tak twierdzi. Oczywiście nie wątpię, że są odwrotne przypadki. |
Strona 7 z 71 | Wszystkie czasy w strefie UTC + 1 godzina (czas letni) |
Powered by phpBB © 2000, 2002, 2005, 2007 phpBB Group http://www.phpbb.com/ |