Autor: | Dryblas [ 16 Sty 2019 21:35 ] | ||||||||||||||||||||||||||||
Temat postu: | Czerwona planeta czyli Wadi Rum i Petra | ||||||||||||||||||||||||||||
Wszystko zaczęło się kiedy wracaliśmy w czerwcu 2018 z wyjazdu do Izraela, siedząc w samolocie mówię do przyjaciela, Tomek a może jak trafi się bilet do Eilatu to skoczymy do Petry, na to on odpowiedział „a czemu nie”. Mnie dwa razy nie powtarzać i tak już pod koniec września uzbrojony w bilety dla rodzinki i przyjaciół, mimo trudności i kłopotów jakie uszykowała nam Frytka (bezpodstawne doliczenie opłaty za fast track, na szczęście zwróconej po reklamacji, rozbicie całej grupy na 3 rezerwacje bo system się wieszał), szykowałem się do styczniowego wypadu. Grupa była w tym momencie już 12 osobowa, Jakiś tydzień później po zakupie dzwoni przyjaciel i mówi: sprawdź czy są jeszcze bilety bo chce zabrać teściową. Szczerze powiem że mnie zaskoczył i tak pomyślałem że może kobitkę chce do piachu przyzwyczaić , ale usłużnie bilet załatwiłem. Mijają kolejne dwa tyg. a drugi przyjaciel pyta czy jeszcze są miejsca bo synowie też chcą kawał świata zobaczyć. Jakiż byłem zdziwiony że chłopinom kupiłem bilety taniej niż sobie bo po 78 ziko jak mawiamy w Wielkopolsce w tę i wewtę. Następnie przyszedł czas na wertowanie forum pod kontem przydatnych na wyjeździe informacji takiemu „tour operatorowi” jakim niechcący się stałem dla przyjaciół, a im dalej w las tym było trudniej Pierwsze zaskoczenie, opłata wyjazdowa z Izraela 100 NIS plus opłata administracyjna 5 NIS, Następne zaskoczenie, informacja że Jordania wymaga wizy za 40 JOD a to już nie wesoło. Na szczęście pomocna dłoń podał mi blog Wapniaki w drodze i okazało się że wiza nas nie będzie dotyczyć. Jako że wylot był w piątek rano z PL i powrót w poniedziałek wieczorem ułożyliśmy krótki plan: Wadi rum i Petra, jak wystarczy czasu to kąpiel w morzu czerwonym i do domciu. Czas uciekał a złych informacji nie ubywało a wręcz przeciwnie: Problemy z transferami Ovda-Eilat-Ovda, dziwaczne godziny otwarcia przejścia granicznego Eilat-Aqaba, kolejna opłata tym razem za wejście do Parku narodowego Wadi Rum. Nie poddając się przeciwnościom losu i wiatrowi w oczy, w piątek 11.01 spotkaliśmy się nasza grupą na lotnisku POZ Po dość sprawnej odprawie i bordingu zajęliśmy swoje miejsca w samolocie. Lot przebiegł spokojnie i po 4,5 h i malowniczym podejściu na Ovdę od strony Morza Martwego, Izrael przywitała nas lekkim wiaterkiem i słoneczkiem oraz temperaturą 22C. I to był koniec plusów na ten dzień, przyszła kolej odprawy paszportowej i już po 1,5 h, opuściliśmy budynek portu udając się na sławetny autobus 282. Uzbrojeni w bilety z Eilatomatu popadliśmy w jakąś taką błogą spokojność, że nic się nie stanie i pojedziemy bez problemu. Na przystanku stały dwa autobusy, w pierwszym pan kierowca powiedział że ma komplet i mamy jechać następnym, zapomniał tylko dodać że będzie to za godzinę i po walce o dostanie się do środka jak w czasach kiedy w społem rzucili pomarańcza z Kuby. Już po 16.00 wysiadaliśmy na Eilat Central Bus station (w sumie to nasz punkt, ale niektórzy chcieli do przejścia Eilat-Taba) a kierowca oznajmił że dalej nie jedzie. Poszliśmy szukać autobusu miejskiego który zawiózł by nas w pobliże granicy a tu kolejna bomba miejskie jeżdżą tylko do 14.00 wiec szybka decyzja i wymarsz na nogach. niecałą godzinę później dotarliśmy na przejście graniczne i po około 10 minutach wizycie w kasie, 2 karteczkach po stronie Izraelskiej, naklejce i wypisaniu kwitów po stronie Jordańskiej pobyt w Haszymidzkim królestwie stał się faktem. Tu czekały na nas już zielone taksówki do Wadi Rum, które zorganizował nam właściciel Beduińskiego campu. Na szczęście wszystko przebiegło sprawnie i około 1,5 h później przesiedliśmy się na odkryte terenowe pick up. W miedzy czasie postanowiłem zrobić szybkie zakupy spożywcze co o mały włos nie poskutkowało naciągnięciem na równowartość około 40$, bo o tyle mniej chciał mi wydać sklepikarz udając że nie rozróżnia 50$ od 10$. Pustynia przywitała nas temperaturą około 5 C i zachmurzonym niebem, jednak te niedogodności wynagrodziła nam gorące przyjęcie i kolacja na campie. Po kolacji Beduini trochę odwalili "cepelii" dla turystów w postaci lokalnych śpiewów, ale i tak było miło, a hitem wieczoru był spotkany w drodze na campie Argentyńczyk który uwielbia polski bigos, tylko nie pamiętał jak bigos się nazywa Wybrany przez nas camping to polecany na naszym forum Bedouinlifestyle , Forumowe rekomendacje okazały się w 100% trafne. Camping ciekawie położony pod olbrzymią pionowa ścianą, właściciel Attalah to bardzo słowny i pomocny człowiek. Rano po śniadaniu ruszyliśmy na sześciogodzinny podbój pustyni ale to niech już opowiedzą zdjęcia. Ciąg dalszy nastąpi.
|
Autor: | skoropinski [ 16 Lut 2019 14:07 ] |
Temat postu: | Re: Czerwona planeta czyli Wadi Rum i Petra |
Strona 1 z 1 | Wszystkie czasy w strefie UTC + 1 godzina (czas letni) |
Powered by phpBB © 2000, 2002, 2005, 2007 phpBB Group http://www.phpbb.com/ |