Co PiS chce zrobić z lotniskiem Okęcie? Przeczytałem dokumenty i wiem, gdzie są pułapki
Zacznijmy od tego, że rząd PiS bardzo nie chce przyznać, że zamierza zamknąć Okęcie. "Nie ma żadnej decyzji o likwidacji Lotniska Chopina" - zapewniał Marcin Horała, poseł PiS, wiceminister funduszy i polityki regionalnej odpowiedzialny za CPK.
W przekazanym do konsultacji społecznych projekcie Polityki rozwoju lotnictwa cywilnego w Polsce do 2030 r., z perspektywą do 2040 r. zapisano przecież wyraźnie: "W dniu 25 maja 2023 r. została podjęta przez Stały Komitet Rady Ministrów (SKRM) decyzja dotycząca rozstrzygnięcia na korzyść Pełnomocnika Rządu RP ds. Centralnego Portu Komunikacyjnego [czyli Horały - red.] rozbieżności między Ministrem Infrastruktury, a ww. Pełnomocnikiem w zakresie konieczności przeniesienia ruchu cywilnego z Lotniska Chopina na CPK".
A jeszcze dodajmy, że w decyzji środowiskowej dla CPK wprost napisano: "Zakłada się, że planowane lotnisko [tzn. CPK] nie będzie funkcjonować jednocześnie z portem lotniczym im. Chopina".
Już w tym momencie widać, jak gigantyczny problem jest z transparentnością decyzji dotyczących CPK i Okęcia. Każdą z nich trzeba obejrzeć na wszystkie strony i pod światło, czytając między wierszami.
Szczerba i Joński ujawnili opracowany na zlecenie CPK dokument zatytułowany: "Cele i ambicje projektowe dla zagospodarowania terenów polotniskowych (sic!) Okęcia". Powstał w listopadzie 2022 r. Jest w nim wiele zapewnień o zamiarach budowy "modelowego miasta pięciominutowego", w którym autorzy obiecują idealną urbanistykę na miarę tej co w Kopenhadze oraz zapewniają, że "przygotowanie i realizacja przedsięwzięcia odbędzie się przy szerokim udziale społeczeństwa".
Jednak między całymi stronami opisów szczytnych urbanistycznych celów, przyświecających takiej inwestycji, można znaleźć w tym dokumencie zapisy, które mogą i powinny budzić niepokój.
Po pierwsze, okazuje się, że tereny Okęcia - aż 600 hektarów! - mają być wyprowadzone do spółki celowej, włączonej do grupy kapitałowej CPK. Jej zadaniem ma być "realizacja długofalowej wizji rozwojowej zawartej w masterplanie przedsięwzięcia". Czyli zagospodarowaniem gruntu skarbu państwa ma się zająć spółka córka CPK.
Już samo CPK jest spółką działającą bardzo nietransparentnie. Jako przykład mogę podać próby ustalenia, ile właściwie zarabiają poszczególni członkowie władz tej spółki. Rzecznik CPK Konrad Majszyk bronił się przed tym. W końcu odmówił udostępnienia konkretnych kwot, odsyłając do sprawozdań finansowych, w których jest tylko zbiorcza kwota wynagrodzeń zarządu, ale już nie poszczególnych osób.
Spółka córka CPK prawdopodobnie będzie jeszcze mniej transparentna, tak jak coraz więcej sekretów kryje się w kolejnych spółkach zależnych od Orlenu czy PKP.
W dokumencie ze stemplem CPK czytamy, że operator gruntów po Okęciu - czyli spółka córka CPK, która będzie władać tymi działkami - powinien mieć możliwość "udzielania odstępstw od regulacji urbanistycznych", a nawet możliwość "odstępowania od warunków technicznych, którym powinny odpowiadać budynki".
Co to znaczy? Czy na terenie po Okęciu będą mogły powstawać bloki wbrew obecnym przepisom budowlanym, na przykład ustawione tak, że nie będą spełniać dzisiejszych norm nasłonecznienia? Kto zagwarantuje, że przy takich założeniach nie powstanie blokowisko niczym z podręcznika patodeweloperki?
Do czego mogą zostać wykorzystane pieniądze ze sprzedaży gruntów Okęcia?
Horała twierdzi, że "nie ma żadnych planów sprzedaży gruntów pod Lotniskiem Chopina". Zapewnia, że "grunty te zostały wniesione do państwowej spółki z ustawowym zakazem prywatyzacji" i wskazał na specustawę o ułatwieniu procesów inwestycyjnych związanych z CPK
Tam jednak czytamy tylko, że "akcje spółki mogą zostać zbyte jedynie na rzecz spółki, której akcjonariuszem jest wyłącznie Skarb Państwa lub inna państwowa osoba prawna". Czy to wyklucza sprzedaż gruntów spółki córki? A nawet jeśli, to kto zagwarantuje, że w wypadku utrzymania władzy przez PiS parlament, który działa jak partyjna maszynka do głosowania, tego zapisu nie zmieni?
W dokumencie ujawnionym przez Szczerbę i Jońskiego czytamy, że "publiczna własność gruntów Okęcia umożliwia realizację przedsięwzięcia w oparciu o stabilny model finansowy, w którym wydatki na uzbrojenie gruntów i inne zadania publiczne (...) równoważone są przychodami ze sprzedaży (sic!) gruntów komercyjnych". A przychody ze sprzedaży tych gruntów "można powiązać z określonym zadaniem publicznym, w szczególności związanym z realizacją programów mieszkaniowych".
Co to znaczy "w szczególności"? To nie wyklucza możliwości sprzedania gruntów w innych celach. A co, jeśli większość sejmowa stwierdzi, że zadaniem publicznym jest na przykład dokapitalizowanie Orlenu? Albo kupno telewizji Polsat? Albo jeszcze czegoś, co prezes Jarosław Kaczyński jednoosobowo uzna za cel publiczny? Pokusa dla PiS-u jest potężna, a furtka pozostaje otwarta.
https://warszawa.wyborcza.pl/warszawa/7,54420,30131389,o-co-chodzi-z-likwidacja-i-wyprzedaza-gruntow-po-lotnisku.html
Wchodzimy na poziom wiary, z którą jak wiadomo trudno dyskutować. Można wierzyć w latającego potwora spaghetti, można też w dowożenie na lotnisko na trasie 3h wagonami sypialnymi z serwisem restauracyjnym. 
