Można było mieć dodatkową torebkę na aparat, i takową miałam - nie było problemu . Niestety kilogramy dodatkowe przy ważeniu plecaków już stanowiły problem (mieliśmy plecaki Forlaz 30 i Forlaz 40 - wymiary były ok) - Pani zdążyła wydrukować nam bilety i oczywiście napisać w odpowiednim miejscu ile mamy nadbagażu, po czym poinformowała nas że mamy dopłacić w innym okienku, nie mieliśmy pojęcia ile kosztuje dodatkowy kg, więc poszliśmy zapytać - może jeszcze byłoby nas stać
Miły Pan powiedział że 12 EUR/kg - dla nas oznaczało to dopłatę w wysokości ponad 50 EUR, dużo - mało... jak dla kogo dla nas to dużo, więc musieliśmy kombinować - rzeczy do torby z aparatem - nie weszło za dużo , coś do kieszeni, bluza zawiązana w pasie ... po czym jeszcze został kilogram nadwagi i niestety nie chciała nam wydać biletów bez dopłaty, mąż wściekły zaczął przy niej plecak rozpakowywać, a ja próbowałam zagadać żeby odpuściła ten 1 kg... ludzie w kolejce zaczęli się denerwować, więc dała nam te bilety, poszliśmy na ławkę wpakować to co mieliśmy w kieszeniach z powrotem do plecaka, a ona przyleciała za nami (że nas znalazła...) i wydarła się, że będziemy mieli problem na bramce przed wejściem do samolotu... więc mieliśmy później steresa czy wejdziemy na pokład, ale skanowanie biletów poszło bez problemu i udało nam się wrócić - z całym nadbagażem - w tym 1,5 kg pomarańczy... Wiadomo, no wyszliśmy na sknerusów i sieroty, i absolutnie nie jesteśmy z tego dumni, ale cóż nie mieliśmy już kasy a i nauczka na przyszłość jest...chociaż mąż leciał już Condorem na Majorkę i nie było ważenia podręcznego - to nam trochę uśpiło czujność...