Autor: | gregorio [ 10 Cze 2019 08:03 ] |
Temat postu: | Choroba wysokościowa |
Cześć. Czy ktoś posiada doświadczenia lub informacje nt. problemów zdrowotnych związanych z dość znaczną wysokością w Peru? Znajoma na Machu Picchu bardzo źle się czuła pomimo stosowania tlenu w aplikatorach. Z góry dziękuję. |
Autor: | Gruszka02 [ 10 Cze 2019 09:03 ] |
Temat postu: | Re: Choroba wysokościowa |
To chyba była bardzo wrażliwa na zmiany wysokości, bo Machu Picchu, to chyba na wysokości naszych Rysów. Nie byłem w tamtych terenach, może to skutek ciągłych i szybkich zmian wysokości. W takich sytuacjach aklimatyzację może przyspieszyć tabletka Diuramidu co 8 godzin tylko trzeba pamiętać, żeby równocześnie przyjmować więcej płynów. Ale i tak najlepiej połączyć to z wolniejszą aklimatyzacją. Co do objawów choroby wysokościowej, to mogą być różne, jednego będzie boleć głowa, a drugi może dostać obrzęku mózgu, dlatego lepiej ich nie lekceważyć. |
Autor: | gregorio [ 10 Cze 2019 09:08 ] |
Temat postu: | Re: Choroba wysokościowa |
Jeszcze raz dziękuję za odpowiedź. |
Autor: | meczko [ 10 Cze 2019 12:09 ] |
Temat postu: | Re: Choroba wysokościowa |
Nie mam doświadczenia z Peru, ale z innych miejsc z dużą wysokością (do 5000 m), a choroba wysokościowa wszędzie działa tak samo. Nie można tego zlekceważyć, bo na AMS można nawet umrzeć, w skrajnych przypadkach już nieco ponad 3000 m. Na 2300-2400 m, jak leży Machu Pichcu, choroba wysokościowa jest mało prawdopodobna, bo większość ludzi zaczyna odczuwać niewielkie objawy na ok. 3000 m, a ryzyko poważnych jest od ok. 3500. Większym problemem może być nocleg w Cuzco, które jest na 3300-3400 m. Ale tego, jak Twój organizm zareaguje, nigdy nie wiesz, dopóki się nie znajdziesz pierwszy raz na dużej wysokości. Dużo zależy od osobniczej reakcji. Znam super sprawną osobę, która w Tatrach robiła prawie cuda, a w Turcji ledwo wgramoliła się zwykłą ścieżką na 3900 m i nie była w stanie się zaklimatyzować do tej wysokości. Z kolei inni na 4000-5000 m są rześcy jak skowronki. Zdecydowanie warto przed wyjazdem na dużą wysokość zrobić następujące rzeczy: - przeczytać uważnie jakiś rzetelny tekst na temat AMS i jej objawów, np. ten http://www.altitude.org/altitude_sickness.php i przede wszystkim wbić sobie do głowy tzw. "golden rules"; - przejrzeć sobie dokładnie w Google Maps planowaną trasę i spisać sobie wysokości kolejnych noclegów (opcja "teren" przy widoku mapy pokazuje wysokości). Dla wszystkich miejsc położonych powyżej 3000 m sprawdzić, jak najszybciej da się dostać znacznie niżej. Najlepszym lekarstwem na chorobę wysokościową jest szybsze zejście albo zjazd niżej. Jeżeli w środku nocy się coś dzieje, a w zasięgu np. godziny taksówką jest miejsce położone o np. 1000 m niżej, to warto mieć je zawczasu zidentyfikowane. Nigdy nie iść czy jechać na następny nocleg wyżej, jeżeli ma się objawy AMS!! Jeżeli objawy są niewielkie czy umiarkowane i nie nasilają się, to można przeczekać na tej samej wysokości, aż przejdą. Jeżeli się pogarszają, schodzić albo zjeżdżać niżej! - faszerowanie się lekarstwami dla lepszej aklimatyzacji traktować jako ostateczność. Znacznie lepszym sposobem jest przestrzeganie "golden rules" i właściwa aklimatyzacja. Lekarstwa mogą być wręcz niebezpieczne, bo mogą zamaskować pierwsze symptomy i wtedy jest większe ryzyko, że szybko dojdzie do groźnego obrzęku płuc (HAPE) albo obrzęku mózgu (HACE). - jeżeli masz jakieś przewlekłe choroby (np. cukrzyca), to warto wcześniej skonsultować się z lekarzem, czy duże wysokości nie będą groźne. Na cukrzycę warto się zresztą zbadać, bo może być utajona, a utajona cukrzyca + wysokość mogą być bardzo groźne. |
Autor: | jacek96 [ 10 Cze 2019 13:14 ] |
Temat postu: | Re: Choroba wysokościowa |
@meczko swietnie i kompleksowo opisał, więc mogę tylko potwierdzić z autopsji, że zanim nie pojedziesz, to się nie przekonasz, jak zareaguje i kiedy twoj organizm. Jadąc z kumplem do Cusco, postanowiliśmy zatrzymać się w Huancavellica m.in.na aklimatyzację , nie sprawdzając wczesniej na jakiej wysokosci się znajduje (ok.3700) i po zameldowaniu w hotelu najpierw jego ścięło z nóg na cały dzien, a gdy on zaczął wieczorem odzyskiwać siły, to mnie zupełnie odłączyło od prądu. Nie pomagają liście koki, silna wola, ani fantastyczne plany w zanadrzu. W Cusco juz czuliśmy się znacznie lepiej, ale przez dwa dni w Huancavellica i Ayacucho słanialiśmy się, jak po dwutygodniowej głodówce. Możliwe tylko wolne spacery poniżej godziny, z ciągłymi przerwami i powrót na kilka godzin do hotelu, brak apetytu, nawet na napoje, bóle i zawroty głowy, mdłości, brak snu. |
Autor: | meczko [ 10 Cze 2019 17:18 ] |
Temat postu: | Re: Choroba wysokościowa |
PS. Jeszcze dodam o planowaniu trasy. Optymalnie jest spędzić co najmniej 2 noce na pośredniej wysokości (2000-2500) i dopiero potem planować kolejne noclegi powyżej 3000. Powyżej 3000 nie planować kolejnego noclegu o ponad 500 m wyżej od poprzedniego i nie dodawać sobie kolejnych kilkuset m każdej kolejnej nocy - np. po trzech kolejnych noclegach na 3000, 3500 i 3800 m zrobić sobie co najmniej jedną noc pauzy nie wyżej niż 3800 i dopiero potem ruszać wyżej, jeżeli oczywiście wszystko jest w porządku. Zdaję sobie sprawę, że to nie zawsze da się zrobić z uwagi na ukształtowanie terenu, ale warto tego dobrze pilnować i w razie złamania tych zasad rekompensować to większą ostrożnością w następnych dniach. Np. po przylocie samolotem albo bezpośrednim przyjeździe autobusem z nizin na 3500 m (trochę ryzykanckie, ale czasem nie da się inaczej) zrobić sobie dwa luźniejsze dni i pod żadnym pozorem nie jechać od razu w jeszcze wyższe miejsca. Jeżeli gdzieś prosto z 2800 m wyjeżdżamy na 3800, to spędzić na 3800 dwie noce zanim ruszymy dalej i być psychicznie i logistycznie gotowi do powrotu na 2800, gdyby zrobiło się źle. Przy wyjazdach grupowych trzeba też uważać na psychiczny mechanizm lęku przed opóźnianiem grupy. Trochę przypadków poważnych kłopotów z AMS brało się z tego, że delikwent zakładał, że "jakoś to będzie" i nie przyznawał się do objawów, żeby nie zatrzymywać grupy - bo plan wycieczki, ograniczony czas, opłacone z góry noclegi itp. Jeżeli przez to osoba z AMS jedzie z objawami na kolejny nocleg o kilkaset metrów wyżej, to jest spore ryzyko, że objawy się nasilą i zamiast "jakoś to będzie", będzie tragedia. No i wreszcie zasada "climb high, sleep low". Największe znaczenie ma wysokość, na której się śpi. W dzień można na niedługi czas wyjść znacznie wyżej, nawet 1000-2000 m wyżej od wysokości noclegu, i nie jest to z reguły niebezpieczne, a nawet bardzo ułatwia aklimatyzację. |
Autor: | kostek966 [ 10 Cze 2019 18:31 ] |
Temat postu: | Re: Choroba wysokościowa |
@meczko, o ile z pierwszym postem się zgadzam to z drugim już nie, i piszę jako praktyk a nie teoretyk cytujący Internet, mam za sobą wiele pobytów w wysokich górach i nigdy się nie aklimatyzowałem, przy czym nie myślę tu o zdobywaniu 7,8 tysięczników, tylko trekingach, za każdym razem jak jestem wysoko to mam wrażenie, że te zalecenia są po to żeby wyciągnąć kasę z dłuższego pobytu, ja wchodzę lub wjeżdżam od razu na trasę i ją realizuję, a ewentualny wolny czas zostawiam na koniec gdyby jakieś okoliczności najczęściej pogoda, powodowały, że mam opóźnienie to wtedy mam ten zapas |
Autor: | 1955845624 [ 10 Cze 2019 18:38 ] |
Temat postu: | Re: Choroba wysokościowa |
Ja w La Paz czułem się fatalnie. Od razu po wylądowaniu kołatania serca i uczucie, że nie jestem w stanie wziąć oddechu do końca. Myślałem, że się przyzwyczaję, ale po nieprzespanej nocy (co przysnąłem, to pobudka z uczuciem niepokoju i kołatania serca) poszedłem do apteki i sprzedano mi bez recepty specyfik o nazwie Sorojchi Pills, zapłaciłem za listek dwadzieścia kilka złotych - pomogło. |
Autor: | j_a [ 10 Cze 2019 18:40 ] |
Temat postu: | Re: Choroba wysokościowa |
@gregorio Jeśli obawiasz się choroby, lub jesteś po prostu ostrożny, to moim zdaniem warto zaplanować zwiedzanie Peru od Arequipy*. 2-3 dni na wysokości około 2500 to dobra aklimatyzacja. Potem dopiero Titicaca lub Cuzco. Zajrzyj http://www.perutravel.pl Ps. *To typowa trasa po Peru większości wyciecek, obejmująca największe atrakcje, tzw "gringo tour", który ze względu na wysokości lepiej robić na trasie Lima-Islas Ballestas-Nazca-Arequipa (plus Colca)-Titicaca-Cuzco (plus wszystko wokół). @kostek966 W dużym stopniu podzielam Twoje zdanie, jednak pewne ryzyko zależne od konkretnego organizmu jednak jest. Jeśli ktoś pyta, to może coś jest na rzeczy (doświadczenia, wiek, zdrowie itp.) Pps. Nie zapominać o herbatce z liści koki, pomaga |
Autor: | billy [ 10 Cze 2019 19:26 ] |
Temat postu: | Re: Choroba wysokościowa |
Herbatka IMO średnio pomaga ale już żucie liści jest pomocne w dużym stopniu. Trochę na początku dziwne uczucie, jakby się siano jadło, ale szybko się można przyzwyczaić i jest dużo lepiej. |
Autor: | jacek96 [ 10 Cze 2019 19:29 ] |
Temat postu: | Re: Choroba wysokościowa |
...i to nie jest sprawa "genów", gdyż kilkukrotnie wczesniej w Ła Paz, Titicaca, Himalaje i itd. czułem się dobrze, aż mnie trafiło w Ayacucho. Liście są pomocne, gdy nie ma się objawów. Przy silnych objawach, wątpię, by komuś pomogły. |
Autor: | billy [ 10 Cze 2019 20:16 ] |
Temat postu: | Re: Choroba wysokościowa |
Nie no oczywiście, że nie jest to jakieś cudowne panaceum na chorobę wysokościowa. Nie wspinam się i na "prawdziwych" wysokościach nie bywałem ale zakładam ze jest jakiś powód dla którego wyprawy wysokogórskie stosują specjalistyczne leki ( a i te nie zawsze pomagają) zamiast zabrać ze sobą po prostu worek liści koki. Chodziło mi jedynie o to, że przy jednak w miarę umiarkowanych wysokościach w Peru i Boliwii (3-4 tys.) liście w dużym stopniu ułatwiają znoszenie nieprzyjemnych reakcji organizmu u niskopiennych turystów (ból głowy, mdłości, uczucie osłabienia itp.) |
Autor: | j_a [ 10 Cze 2019 20:26 ] |
Temat postu: | Re: Choroba wysokościowa |
Oczywiście, że liście koki nie są lekarstwem, ale mimo wszystko pomagają w aklimatyzacji. Plusy pobytu na wysokościach też są. Niedawno po powrocie z Ekwadoru to niemal wbiegłem z dwoma walizkami 4 piętra, zero zadyszki Normalnie to idąc z zakupami trochę posapię |
Autor: | meczko [ 10 Cze 2019 20:57 ] |
Temat postu: | Re: Choroba wysokościowa |
kostek966 napisał(a): ... o ile z pierwszym postem się zgadzam to z drugim już nie, i piszę jako praktyk a nie teoretyk cytujący Internet, mam za sobą wiele pobytów w wysokich górach i nigdy się nie aklimatyzowałem... Jak pisałem powyżej, reakcja organizmu na wysokość jest bardzo osobnicza, więc najwyraźniej jesteś w tej grupie, która znosi wysokość ponadprzeciętnie dobrze. Ale to nie znaczy, że tak będzie u każdego czy nawet większości. Pisanie "nigdy się nie aklimatyzowałem i było OK" i wyciąganie z tego ogólnych wniosków jest trochę jak pisanie "nie ma sensu się szczepić, bo ja się nie szczepiłem i nie zachorowałem" albo "po co się ubezpieczać, ja się nie ubezpieczam i nigdy nie miałem wypadku". Brak aklimatyzacji na dużych wysokościach potrafi zabić, w skrajnych przypadkach już nawet na ok. 3500 m, chociaż wtedy raczej chodzi o przypadki połączenia wysokości z jakimś innym, nieujawnionym wcześniej schorzeniem. Na trasach trekkingowych w Himalajach co roku zdarzają się przypadki śmierci na chorobę wysokościową, nie na 7000-8000, ale na 4000 czy 5000 m. Aklimatyzacja jest medycznie udowodnionym i dokładnie zbadanym mechanizmem fizjologicznym. To że w niektórych organizmach przebiega znacznie szybciej niż w innych nie oznacza, że jej nie ma. |
Autor: | kostek966 [ 10 Cze 2019 21:31 ] |
Temat postu: | Re: Choroba wysokościowa |
Mam nadzieję, że zakończę temat, nie napisałem że czegoś takiego jak aklimatyzacja nie ma tylko że w większości przypadków nie jest potrzebna i to nie tylko ja jej nie potrzebuję, bo sam nie jeżdżę, a najlepszym przykładem niech będzie ostatnia podróż do Boliwii, gdzie setki osób jadą bezpośrednio na wycieczki w wyskie góry i nie zaobserwowałem żadnych przypadków choroby wysokościowej |
Autor: | BusinessClass [ 10 Cze 2019 21:49 ] |
Temat postu: | Re: Choroba wysokościowa |
W Puno w każdej knajpie były butle z tlenem dla turystów a w aptekach tlen w puszkach - bardzo fajny wynalazek. W La Paz pomogło mi zjechanie do najbogatszej, najniżej położonej części miasta (piłem tam whisky z proboszczem z Polski na parafii). W Cuzco piłem non stop herbatkę z liści koki. Tabletki z apteki trochę pomagają. Jest jeszcze jeden, 100% pewny sposób ale to nie dla każdego |
Autor: | j_a [ 10 Cze 2019 22:05 ] |
Temat postu: | Re: Choroba wysokościowa |
Fakt, że dotlenienie ponoć działa cuda, choć na szczęście nie korzystałem. W Cuzco tlen jest w wielu miejscach, typu trochę lepsze hotele, karetki też często jeżdżą do potrzebujących. |
Autor: | meczko [ 10 Cze 2019 22:10 ] |
Temat postu: | Re: Choroba wysokościowa |
Whisky zdecydowanie nie jest zalecane do aklimatyzacji na dużej wysokości, chociaż akurat tę zasadę też zdarzało mi się łamać Tylko w tych rejonach, w które jeżdżę, to raczej rumem Old Monk |
Autor: | billy [ 10 Cze 2019 22:29 ] |
Temat postu: | Re: Choroba wysokościowa |
Kurczę, a mi nie dali jak się trochę gorzej poczułem po dojeździe do Cabanaconde. Ani tlenu ani tej tam whisky czy rumu jako lekarstwo. Doradzili żuć cocę co wdrożyłem i później La Paz czy Potosi - zero problemów. Coś mnie chyba jednak ominęło. |
Autor: | pbak [ 10 Cze 2019 22:48 ] |
Temat postu: | Re: Choroba wysokościowa |
kostek966 napisał(a): Mam nadzieję, że zakończę temat, nie napisałem że czegoś takiego jak aklimatyzacja nie ma tylko że w większości przypadków nie jest potrzebna i to nie tylko ja jej nie potrzebuję, bo sam nie jeżdżę, a najlepszym przykładem niech będzie ostatnia podróż do Boliwii, gdzie setki osób jadą bezpośrednio na wycieczki w wyskie góry i nie zaobserwowałem żadnych przypadków choroby wysokościowej Widziałem wielu, którzy tak myśleli. W szpitalu w Leh (3500 m czyli niżej niż La Paz), podłączonych do butli z tlenem i na różnych prochach. Szli w góry albo nawet dawkowali sobie niewielki wysiłek tuż po przylocie na dużą wysokość. Sugerując, że aklimatyzacja nie jest potrzebna niepotrzebnie narażasz zdrowie innych. Więcej rozwagi i pokory. |
Strona 1 z 4 | Wszystkie czasy w strefie UTC + 1 godzina (czas letni) |
Powered by phpBB © 2000, 2002, 2005, 2007 phpBB Group http://www.phpbb.com/ |