Akceptuję i chcę ukryć komunikat Fly4free.pl korzysta z technologii, takich jak pliki cookies, do zbierania i przetwarzania danych osobowych w celu automatycznego personalizowania treści i reklam oraz analizowania ruchu na stronie. Technologię tę wykorzystują również nasi partnerzy. Szczegółowe informacje dotyczące plików cookies oraz zasad przetwarzania danych osobowych znajdują się w Polityce prywatności. Zapoznaj się z tymi informacjami przed korzystaniem z Fly4free.pl. Jeżeli nie wyrażasz zgody, aby pliki cookies były zapisywane na Twoim komputerze, powinieneś zmienić ustawienia swojej przeglądarki internetowej.



Napisz nowy temat Odpowiedz  [ 14 posty(ów) ] 
Autor Wiadomość
#1 PostWysłany: 03 Lis 2013 21:25 
Awatar użytkownika

Rejestracja: 02 Lis 2013
Posty: 101
Loty: 166
Kilometry: 357 801
Witam!
Z przyjemnością czytałam na forum relacje z różnych wypraw. Tym razem sama chciałabym się podzielić wrażeniami z naszej wycieczki do Peru + 1 dzień w Rio de Janeiro. Jeżeli kogoś zainteresuje polecam zajrzeć na http://mamasaidbecool.blogspot.com/ gdzie znajdziecie więcej wpisów.
Zaczynając od początku: Korzystając z ostatniej promocji TAM wybraliśmy sie do Ameryki Południowej a dokładnie Peru + 24h w Rio Trochę zmieniliśmy rezerwację vs. to co było dostępne na głównej F4F i zamiast z Sao Paolo do Frankfurtu, my robiliśmy trasę Lima - Sao Paolo - Rio de Janeiro - Frankfurt. Zmiana dotyczyła także przewoźników - trasę Lima - Sao Paolo robiliśmy na pokładzie B767 LAN, Rio de Janeiro - Frankfurt to A340 Lufthansa. Pobyt w Rio okazał się byc strzałem w dziesiątkę po męczących trekkingach w górę Waynapicchu (ale o tym później).
Pierwsza część fotorelacji dotyczy Limy (2 noce pobytu). Zatrzymaliśmy się tam gdzie większość turystów, czyli w dzielnicy Miraflores w hotelu bezgwiazdkowym :) Z lotniska do hotelu dojechaliśmy zamówioną z hotelu taksówką (wyszło ok. 60 soli), z dwójką rodaków spotkanych na lotnisku, można taniej, ale na początku nie byliśmy specjalnie odważni, więc zdecydowaliśmy się na tą opcję. Hotel nieszczególnie przypadł nam do gustu, więc nie będę polecać.
To co się rzuca w oczy już na początku to sposób jazdy kierowców, znacznie odmienny od europejskiego. Mam wrażenie że przepisy ruchu drogowego nie są im znane, pieszych na drodze mają w poważaniu, a trąbienie jest nie tylko sposobem komunikacji, ale po prostu stylem jazdy.

Tego typu prośby nie robią na nikim wrażenia.
Image

Po dotarciu do hotelu i krótkim odpoczynku decydujemy się wybrać nad Ocean. Idąc pieszo, po drodze zahaczmy jeszcze o przydrożny bar gdzie zamawiamy za niewielką kwotę naprawdę smaczne jedzenie.
Image

Kierując się dalej na zachód, przechodzimy przez park Kennedyego i już za chwilę jesteśmy na miejscu.
Image

Image

Image

Image

Często odwiedzanym miejscem w Limie, nad Pacyfikiem, jest Park Miłości (Parque de Amor). Trochę przypomina Park Guell w Barcelonie. Jednak moim zdaniem naprawdę trochę:) Jest to też jedno z niewielu miejsc w Limie, które można powiedzieć, że mi się podobało...

Image

Image

Image

Po całkiem przyjemnym spacerze nad oceanem postanowiliśmy zobaczyć historyczne centrum Limy. Taksówką (za 15 soli) dojeżdżamy do Plaza Mayor (aka. de Armas). Około godziny 18-19 robi się ciemno, więc zanim dojeżdżamy na plac jest już noc.

Image

Następnego i zarazem ostatniego dnia pobytu w Limie postanowiliśmy znowu wybrać się do centrum, tym razem za dnia. Mam wrażenie, że jednak lepiej prezentowało się w nocy:)

Image

Powłóczyliśmy się trochę. Przez przypadek trafiliśmy nawet do klasztoru św. Franciszka, który jest prawdopodobnie najstarszy w Ameryce Południowej, zwiedziliśmy też tamtejsze katakumby gdzie znajdują się tysiące ludzkich czaszek, piszczeli i innych szczątek (koszt tej przyjemności bodajże 7 soli, w zestawie Pan, który o tym wszystkim opowiada niezbyt zrozumiałą angielszczyzną ;)).

Image

Po tych niesamowitych atrakcjach poczuliśmy się głodni ;) Odwiedziliśmy Bar Cordano, który zdecydowanie polecamy odwiedzić podczas spaceru po centrum Limy. Jest to miejsce gdzie można smacznie zjeść i przede wszystkim poczuć klimat starej Limy.

Image

Image

Image

Najedzeni wyszliśmy na zewnątrz w poszukiwaniu kolejnych wrażeń. W oddali widoczne było wzgórze z ogromnym krzyżem (San Cristobal), okazało się że w dość prosty sposób można tam się dostać busem (w tą i z powrotem za jedyne 5 soli). Oczywiście bus musiał się pokręcić w kółko parę razy zanim nie był pełny ;) ale w końcu ruszyliśmy no i muszę przyznać, że czekały na nas niezapomiane widoki. Na wzgórzu - i owszem- był krzyż, ale już po drodze naszym oczom ukazały się slumsy. Po wjechaniu na samą górę okazało się, iż rozciągają się po horyzont, dosłownie końca nie widać! Widok może nie należał do najpiękniejszych (wręcz przeciwnie!), ale na pewno warto to zobaczyć, prawdziwą Limę, niestety...

Image

Image

Image

Image

Image

Po zjechaniu na dół wstąpiliśmy jeszcze na targ, na którym można było skosztować tradycyjnych peruwiańskich przysmaków.

Image

Image

Image

Image

Podsumowując: Stolica Peru nie zachwyciła nas, a wizytę tutaj potraktowaliśmy jako nowe doświadczenie i w zasadzie tyle. Być może byliśmy tutaj za krótko (tylko 2 dni), ale zupełnie nie odczuwaliśmy potrzeby, aby zostać dłużej. Poza kilkoma w miarę ogarniętymi miejscami takimi jak Parque de Amor, który jest położony nad oceanem i jest niezbyt udaną kopią Parku Guell, dzielnicą Miraflores, w której mieszka większość turystów czy zabytkową starówką nie bardzo jest co oglądać. Z ulgą opuściliśmy więc ponurą Limę, mając nadzieję że wkrótce znajdziemy się w ładniejszym miejscu, a Peru nas jeszcze oczaruje ;)
_________________
http://mamasaidbecool.pl/
Góra
 Profil Relacje PM off
brasilka2 lubi ten post.
 
      
Po najlepsze frytki i czekoladę! Zbiór tanich lotów do Brukseli z polskich miast od 118 PLN Po najlepsze frytki i czekoladę! Zbiór tanich lotów do Brukseli z polskich miast od 118 PLN
Wczasy w Grecji: 7 dni na wyspie Lesbos z all inclusive od 1920 PLN. Wylot z Warszawy Wczasy w Grecji: 7 dni na wyspie Lesbos z all inclusive od 1920 PLN. Wylot z Warszawy
#2 PostWysłany: 04 Lis 2013 10:03 
Awatar użytkownika

Rejestracja: 08 Sty 2012
Posty: 932
Loty: 105
Kilometry: 146 485
niebieski
Czekamy wobec tego na kolejną część relacji z opisem tego czego doświadczyliście w Peru, co was zaskoczyło, jakie przygody spotkały w kontaktach z miejscowymi :D
_________________
Image
Góra
 Profil Relacje PM off  
      
#3 PostWysłany: 04 Lis 2013 11:49 
Awatar użytkownika

Rejestracja: 29 Lip 2011
Posty: 828
srebrny
Pracujemy nad kolejną częścią :)
_________________
Image

http://mamasaidbecool.pl/
Góra
 Profil Relacje PM off  
      
#4 PostWysłany: 05 Lis 2013 12:40 

Rejestracja: 04 Paź 2013
Posty: 4
super! jak wyglądają kwestie bezpieczeństwa? dużo jest różnych nieprzyjemnych doniesień z tamtych stron. podróżowaliście tylko "przetartymi' szlakami czy też zaglądaliście w miejsca mniej popularne wśród turystów?
Góra
 Profil Relacje PM off  
      
#5 PostWysłany: 05 Lis 2013 14:56 
Awatar użytkownika

Rejestracja: 02 Lis 2013
Posty: 101
Loty: 166
Kilometry: 357 801
Byliśmy głównie w turystycznych miejscach. Wcześniej również czytaliśmy o różnych niebezpieczeństwach, jednak nas nic nie miłego nie spotkało i ogólnie wydaje mi się że te opinie są lekko przesadzone. Dodam, że chodziliśmy często z aparatami na wierzchu (niezbyt rozsądne, ale nie mogliśmy się powstrzymać;)) i nikt nas nawet nie próbował okraść. Czasami mieliśmy wrażenie, że to oni się nas boją:)
_________________
http://mamasaidbecool.pl/
Góra
 Profil Relacje PM off  
      
#6 PostWysłany: 05 Lis 2013 20:12 
Awatar użytkownika

Rejestracja: 02 Lis 2013
Posty: 101
Loty: 166
Kilometry: 357 801
Opuszczamy Limę i zmierzamy do Cuzco - miasta na południu Peru, położonego na wysokości około 3300 metrów n.p.m.
Środkiem lokomocji, zważywszy na to, iż podróż autobusem trwa 21 godzin, jest samolot. Z pośród kilku linii, które oferują godzinny lot wybieramy Peruvian Airlines. Docieramy 2 godziny wcześniej na lotnisko w niedzielny poranek, czekamy trochę dłużej bo sam lot jest opóźniony. Lot, starym Boeingiem 737, okazuje się być spektakularny i można podzielić go na 3 części:
1. Cudowny przelot nad wysokim Andami,
2. Pilot przy podejściu do lądowania schodzi bardzo nisko nad miasto, góry z lewej i prawej (niski pułap chmur był tego dnia) po czym odchodzi na drugi krąg,
3. Pilot robi drugie podejście z drugiego kierunku, jesteśmy coraz bliżej gór, dostrzegam po prawej lotnisko i nagle samolot wykonuje ostry zwrot w tym kierunku. Za chwilę dotykamy ziemi.

Image

Image

Image

Po tym krótkim, ale emocjonującym locie udajemy się poszukać taksówki. Na lotnisku oferują nam podwózkę za bagatela 35 soli. Natomiast wystarczyło, że wyszliśmy z lotniska i cena ulega drastycznej obniżce do 7 soli (i tak dużo, bo okazuje się że do hotelu nie jest daleko). Zatrzymaliśmy się w przyjemnym hoteliku, całkiem dobrze położonym (http://www.waynapicchuhotel.com.pe/)
Widok z naszego okna:

Image

Odpoczęliśmy trochę i wybraliśmy się do centrum, aby coś zjeść. Przy samym Plaza de Armas znaleźliśmy restaurację o nazwie Don Marcelo, gdzie siedziało bardzo dużo ludzi (w zasadzie sami turyści), ale jedzenie i pisco sour okazało się naprawdę pyszne ;)

Image

Było bardzo miło, więc posiedzieliśmy tam trochę i jak wyszliśmy była już noc. Plaza de Armas w nocy wygląda naprawdę ładnie :)

Image

Następny dzień spędziliśmy na zwiedzaniu i oczywiście robieniu zdjęć:)

Image

Image

Image

Image

Image

Image

Image

Image

Image
_________________
http://mamasaidbecool.pl/
Góra
 Profil Relacje PM off  
      
#7 PostWysłany: 11 Lis 2013 12:51 
Awatar użytkownika

Rejestracja: 02 Lis 2013
Posty: 101
Loty: 166
Kilometry: 357 801
Sposobów na dotarcie do Machu Picchu jest kilka. My wybraliśmy drogę prowadzącą przez Ollantaytambo, gdzie w ciągu 2 godzin dojechaliśmy autobusem z Cuzco (Cruz del Sur za 20 soli), można też dojechać taniej, collectivo w ciągu 1,5 h za 10 soli. Następnie skorzystaliśmy z najwygodniejszej opcji, czyli podróży pociągiem do Aguas Calientes.

Image

Po dotarciu do Ollantaytambo, czyli niewielkiego miasteczka położonego ok. 70 km na północny zachód od Cuzco na wysokości 2792 m n.p.m., którego nazwa jest nieco problematyczna do wymówienia dla cudzoziemców;), robimy sobie krótki przystanek, ponieważ do odjazdu naszego pociągu mamy jeszcze sporo czasu.
Miasteczko jest naprawdę bardzo małe, znajduje się tutaj tylko kilka hotelików i kawiarenek, ale jego malownicze położenie (znajdują tu się również inkaskie ruiny, do których nie mamy czasu już wejść) oraz fakt, że jest tutaj stacja kolejowa, z której można dojechać do Machu Picchu, powoduje iż codziennie przewija się tędy mnóstwo turystów.

Image

Image

Image

Image

Podróż z Ollanty do Aquas Calientes trwa około 1,5 h. Nie ma jednak nudy. Pociąg przejeżdża serpentynami między górami, jadąc wzdłuż rzeki Urubamba.

Image

Przyjemność do najtańszych nie należy (~100 USD od głowy za podróż w dwie strony), dlatego są i tacy, którzy dystans ten pokonują na własnych nogach. Może nieco niebezpieczna podróż (pociąg przejeżdza przez wąskie tunele, którymi chodzą "trekkerzy"), zważywszy jednak na krajobrazy - chyba warto :)

Image

Przy zmiennej pogodzie - raz chmury, raz słońce, wypiciu herbatki z liści koki na pokładzie, docieramy o czasie do położonej na wysokości 2000 metrów Aguas Calientes (powstrzymam się od komentowania tej "miejscowości" bo nic dobrego bym nie napisała :)). Przy szumie rwącego, górskie strumienia spożywamy rum z colą odpoczywając przed jutrzejszym dniem na Machu Picchu!

Machu Picchu, czyli zaginione miasto Inków. Obowiązkowy punkt wycieczki do Peru. Praktycznie każdy turysta tutaj zmierza. My także nie mogliśmy sobie odpuścić tej przyjemności.
Dzienny limit miejsc (max. 2,500 osób) skłonił nas do wcześniejszego zakupu biletów przez internet (http://www.machupicchu.gob.pe/) . Dodatkowo wykupiliśmy sobie wejście na Huayna Picchu (limit dzienny 400 osób). Łącznie kosztuje to 152 sole. Dodatkowo wjazd i zjazd busem kursującym z Aguas Calientes pod bramę Machu Picchu to koszt 18 USD. My przeczytaliśmy w internecie, że jest to nieduży dystans i można spokojnie przejść go pieszo, gdy zobaczyliśmy ogromną kolejkę do busów zdecydowaliśmy się na ten krok. Nie polecam! Zajęło nam to naprawdę sporo czasu, a gdy dotarliśmy na szczyt byliśmy mega zmęczeni a czekało nas wejście na Waynapicchu jeszcze, które też wymagało sporo wysiłku.

Image

Image

Machu Picchu z pewnością robi duże wrażenie i warto zadać sobie trochę trudu, aby tu dotrzeć...

Image

Image

Image

Image

Image

Image


Więcej zdjęć na http://mamasaidbecool.blogspot.com/
_________________
http://mamasaidbecool.pl/
Góra
 Profil Relacje PM off  
      
#8 PostWysłany: 13 Lis 2013 07:21 

Rejestracja: 02 Lip 2013
Posty: 94
Ciekawe zdjęcia przyniosły wspomnienia z poprzedniego roku :) Pisco Sour mi nie smakowało. Nie wiedziałam, że ludzie chodzą po torach tą trasą. Ja jechałam w jedną stronę tym samym pociagiem co Wy - fajny lunch nam podano :). Powrotna trasa - tańszy wariant - bezpieczną ścieżką wzdłuż torów do Hydroelektrowni, nie było żadnych tuneli po drodze... a dalej szalone colectivos. Cuzco i MP mnie urzekło. Grrr ..schodyna Machu Pichu - macie rację, przewodnik podaje czas wejścia 45 minut, nam zajęło z dwie godziny...nie warto było. Czekam na dalszą część relacji :)
Góra
 Profil Relacje PM off
becool lubi ten post.
 
      
#9 PostWysłany: 13 Lis 2013 10:15 

Rejestracja: 30 Wrz 2011
Posty: 363
niebieski
Czy teraz po powrocie nie czujesz się lepiej ,że wyszliście na MP pieszo?:) ja też zawsze wybieram taką drogę bo A. kolejki do busów, B. można sobie powiedzieć,że wyszło się o własnych siłach:)
_________________
https://www.youtube.com/user/MrDziewon
Życie w Andaluzji

www.amigoucieka.blogspot.com
Góra
 Profil Relacje PM off  
      
#10 PostWysłany: 13 Lis 2013 14:05 
Awatar użytkownika

Rejestracja: 02 Lis 2013
Posty: 101
Loty: 166
Kilometry: 357 801
Jeżeli chodzi o pisco sour to też zależy od miejsca, w którym się je piło, np. w Aguas Calientes piliśmy najgorsze pisco ever;D Jak jechaliśmy pociągiem "lunch" to było zwykłe ciastko lub muffin, coś do picia i tyle.
Co do wejścia na MP po schodach to nie wiem czy się czuje z tym lepiej, wtedy byłam strasznie zła, że poszliśmy pieszo bo po 1. straciliśmy sporo czasu a po 2. byliśmy strasznie zmęczeni, ale przynajmniej widoki były fajne ;) i faktycznie 45 minut to może komuś zajęło jak wbiegał po tych schodach... a z naszą wątpliwą kondycją to było jakieś 1,5 do 2 h
_________________
http://mamasaidbecool.pl/
Góra
 Profil Relacje PM off  
      
#11 PostWysłany: 13 Lis 2013 17:11 
Awatar użytkownika

Rejestracja: 17 Lut 2013
Posty: 1402
Loty: 494
Kilometry: 1 102 778
Zbanowany
Na molo na 4-tej fotce jest restauracja, super żarcie, miła obsługa, jedna z lepszych w jakich byłem. Polecam!
_________________
Image
Góra
 Profil Relacje PM off  
      
#12 PostWysłany: 19 Lis 2013 21:40 
Awatar użytkownika

Rejestracja: 02 Lis 2013
Posty: 101
Loty: 166
Kilometry: 357 801
Z Machu Picchu (a dokładnie z Cuzco) zmierzamy nocnym autobusem (cruz del sur) do miasta Arequipa.
Drugie co do wielkości, ultra-religijne miasto na południu Peru leży na wysokości 2300 metrów nad poziomem morza. Nie czujemy tej wysokości dopóki kolejnym nocnym autobusem z tej wysokości nie zjedziemy... Dlaczego ultra-religijne? Trafiamy w mieście na święto religijne (płaczące kobiety, o gołych stopach, niosące wielki krzyż, idące po obrazach religijnych usypanych z kolorowego piasku, robią wrażenie deko religijnego) a w taksówce na informację o tym, iż jesteśmy Polakami przytaczają wszyscy swoje ubóstwienie dla Jana Pawła II, który ponoć kiedyś tu był.

Image

Przyjeżdżamy rano, udaje nam się dostac do hotelu (swoją drogą dla nas najlepszy hotel w Peru http://www.posadaelcastillo.com/), jemy śniadanko i ruszamy na miasto.
Pogoda nas rozpieszcza, jest naprawdę bardzo ciepło i słonecznie:)

Image

Image

Image

Image

Image

Image

Image

Image

Na obiad jemy alpakę (swoją drogą bardzo dobra;)) popijając lokalnym winem. Gdy wychodzimy z restauracji zdążył zapaśc już zmrok. Następnego dnia jedziemy na północ znów w stronę Pacyfiku.

Image

Po krótkim pobycie w Arequipie udajemy się na północ, do Paracas. Wybraliśmy nocną podróż autobusem, która trwała około 12 godzin i dostarczyła nam szczególnych wrażeń. Mianowicie: większa część drogi przebiegała przez góry, więc wyobraźcie sobie sytuacje: środek nocy, przysypiacie, wyglądacie przez okno, a tu przez dobre kilka godzin autobus przemierza górskie serpentyny. Przyznam, że ciężko było mi tym razem zasnąć, a za każdym razem gdy spoglądałam przez okno nie wierzyłam w to co widzę. W końcu jednak udało mi się zasnąć i rano perspektywa już była zupełnie inna. Żadnych gór, zupełnie płasko! ;)
Zaraz po przyjeździe ruszamy "na miasto".

Image

Image

Paracas to naprawdę niewielkie miasteczko, niczym szczególnym się nie wyróżnia. Więc po co tu jechać? A no po to po co przyjeżdżają tu wszyscy turyści, czyli żeby dostać się na Islas Ballestas. Ale zanim to uczyniliśmy spędziliśmy tu cały dzień. Początkowo myśleliśmy, że zanudzimy się tu na śmierć, ale w praktyce spędziliśmy bardzo przyjemnie czas.

Image

Image

Image

W Peru a szczególnie w Paracas spotkaliśmy tuziny bezpańskich psów wylegujących się na chodnikach i plażach. Wynika to z zaszłości historycznych - dla Peruwiańczyków hodowla psów była czymś dostojnym. Zajmowali się oni bowiem hodowlą pięciu zwierząt: kaczek, świnek morskich, alpak, lam i właśnie psów. Lamy i alpaki oraz ich runo stanowiły własność bossa czyli Inki. Lamy i alpaki trzymano dla wełny i mięsa, świnki morskie i kaczki dla mięsa (podobną są jummy), a psy dla zabawy i lansu.

Image

Image

Czas spędzamy dosyć leniwie. Po obejściu miasta (co nie trwało zbyt długo;)) kierujemy się dalej w kierunku pustyni. Gorąc i pył spychają nas jednak z powrotem w kierunku oceanu :)

Image

Image

Ciekawym urozmaiceniem okazał się mecz rozgrywany na plaży przez lokalsów. Mój "Polish Power" sportowiec zostaje nawet zaproszony i bawi się przednio:)

Image

Image

Image

Spędzamy zachód słońca nad Pacyfikiem. Jutro Islas Ballestas!

Image
_________________
http://mamasaidbecool.pl/
Góra
 Profil Relacje PM off  
      
#13 PostWysłany: 28 Lis 2013 19:37 
Awatar użytkownika

Rejestracja: 02 Lis 2013
Posty: 101
Loty: 166
Kilometry: 357 801
Drugi dzień naszego pobytu w Paracas to przede wszystkim wycieczka na Islas Ballestas, które potocznie nazywane jest Galapagos dla ubogich. Dlaczego Galapagos? Bo zamieszkuje tam mnóstwo gatunków zwierząt, szczególnie dużo ptactwa, ale też np. południowoamerykańskie lwy morskie czy pingwiny:) A dlaczego dla ubogich? Bo wycieczka ta kosztowała nas zaledwie 25 soli (~25 pln) + jakieś "podatki". Od godziny 8 rano do 13 kursują tu specjalne motorówki. W ciągu 40 minut docieramy do celu, po drodze jeszcze podziwiamy słynny kandelabr, którego pochodzenie jest nie do końca znane, a różne teorie na ten temat opowiada nam przewodnik.

Image

Image

Zatrzymujemy się na chwilę przy wspomnianym kandelabrze:
Image

Image

Image

Image

Wokół Islas Ballestas czuć specyficzny zapach, żeby nie powiedzieć smród. Jednak widoki wylegujących się na słońcu lwów morskich rekompensują tę niedogodność:) Pogoda dopisuje, jest naprawdę gorąco, a widoki są piękne - z pewnością warto tu było przypłynąć! Lwy morskie wylegują się na słońcu spoglądając, na przepływających obok turystów. Mają nawet swoją plażę gdy znudzi im się leżenie na skałach :)

Image

Image

Image

Image

Jest również mnóstwo ptactwa. W mojej ocenie najbardziej spektakularne są pelikany.

Image

Podczas przepływania między wylegującymi się lwami morskimi spotykamy rybaków, którzy, dopiero co, złapali piękne ryby. Swoją drogą ciekawe, iż jest im wolno poławiać w Islas Balletas, które jest rezerwatem.

Image

Po dwóch godzinach podziwiania wspaniałości natury pora wracać na brzeg, z powrotem do Paracas, gdzie udaliśmy się na pyszny obiad.

Image

Wieczorem wracamy do Limy. A z samego rana czeka nas wylot z Peru.
_________________
http://mamasaidbecool.pl/
Góra
 Profil Relacje PM off  
      
#14 PostWysłany: 29 Lis 2013 20:43 
Awatar użytkownika

Rejestracja: 02 Lis 2013
Posty: 101
Loty: 166
Kilometry: 357 801
Wylot z Peru nie oznacza jednak końca podróży, bowiem udało nam się tak wykombinować żeby jeszcze "zahaczyć" o Rio de Janeiro. Z Limy wylecieliśmy z samego rana do Sao Paolo, a stamtąd czekał nas jeszcze jeden, tym razem wyjątkowo krótki (około 40 minut), ale niesamowity lot, do boskiego Rio! Mamy tylko 24 h w Rio. Lądujemy wieczorem, a następnego dnia w nocy czeka nas powrót. To bardzo mało czasu, dlatego nie zdążyliśmy zobaczyć wszystkiego co byśmy chcieli, ale... to powód żeby tam wrócić, a teraz jesteśmy pewni, że warto!
Brazylijczycy mówią, że Bóg przez sześć dni tworzył świat, a siódmy przeznaczył na Rio de Janeiro. Chyba musimy się z nimi zgodzić, położenie miasta jest tak piękne, że w zasadzie nie wiem czego można by chcieć więcej. Jesteśmy zachwyceni! Do tego pogoda nas znowu rozpieszcza. Jest słonecznie, termometr pokazuje jedyne 30 stopni C. A to początek wiosny przecież:)
Nic tylko leżeć na plaży! I tam też kierujemy nasze pierwsze kroki. Niestety nie mamy tyle czasu żeby sobie faktycznie poleżeć. Decydujemy się na spacer najsłynniejszą plażą w Rio, czyli Copacabaną, a wkrótce docieramy również na plażę z "kokosem" - Ipanemę.

Copacabana:

Image

Image

Image

Image

Image

Ipanema:

Image

Image

Image

Aż chce się zostać dłużej, jednak postanowiliśmy jeszcze że obowiązkowo zobaczymy Chrystusa:) Tak więc jedziemy taksówką, żeby było szybciej, w miejsce skąd można się dostać na słynne Corcovado. Czekamy w niezbyt długiej kolejce po bilet, który kosztuje 46 reali i obejmuje wjazd i zjazd tramwajem na górę oraz wejście (można tam zostać jak długo się chce). Widoki są naprawdę piękne, atmosferę jedynie psują tłumy ludzi no ale wiadomo było czego się spodziewać :)

Image

Image

Image

Image

Image

Image

Z Corcovado udajemy się do centrum, gdzie mieliśmy jeszcze trochę czasu żeby coś zjeść i pospacerować. Następnie kierujemy się w stronę lotniska.

Image

Z Rio lecimy do Frankfurtu (lot lufthansą zdecydowanie okazał się najprzyjemniejszy;)), a potem do Polski i to niestety koniec naszej podróży...
_________________
http://mamasaidbecool.pl/
Góra
 Profil Relacje PM off
brasilka2 lubi ten post.
 
      
Wyświetl posty z poprzednich:  Sortuj według  
Napisz nowy temat Odpowiedz  [ 14 posty(ów) ] 

Wszystkie czasy w strefie UTC + 1 godzina (czas letni)


Kto jest na forum

Użytkownicy przeglądający to forum: Brak zarejestrowanych użytkowników oraz 3 gości


Nie możesz zakładać nowych tematów na tym forum
Nie możesz odpowiadać w tematach na tym forum
Nie możesz edytować swoich postów na tym forum
Nie możesz usuwać swoich postów na tym forum
Nie możesz dodawać załączników na tym forum

Przeszukaj temat:
  
phpBB® Forum Software © phpBB Group