| Forum strony Fly4free.pl https://www.fly4free.pl/forum/ | |
| Być jak kurczak - Tajlandia byc-jak-kurczak-tajlandia,215,58661 | Strona 1 z 8 |
| Autor: | pestycyda [ 01 Lis 2014 20:31 ] |
| Temat postu: | Być jak kurczak - Tajlandia |
Taki hodowlany kurczak to ma dobrze. O nic się nie musi martwić – jak jest pora jedzenia, to ma ziarno podstawiane pod dziób, jak pora spania – to zamykają go w bezpiecznym i ciepłym pomieszczeniu. Nie musi myśleć, gdzie ma iść i co robić, hodowca myśli za niego. „Proszę bardzo – starsze kurczaki do zagródki na lewo, miesięczne – do tej na prawo, a wy, kury, gdzie się pchacie? Wy macie zagródkę tam z tyłu. I proszę nam tu nie mieszać kolejności, bo my mamy ten system sprawdzony i wiemy, że działa” I przyznam, byłam takim kurczakiem Czas pobytu : 20.07.2014 – 10.08.2014 Cena biletu : 1975 zł, Warszawa – Bangkok, z przesiadką w Dubaju 10 THB = 1,03 zł ![]() Nasza podróż nie zaczęła się za dobrze. Począwszy od nieprawdziwych informacji podanych przez panią z biura informacji Neobusa („Proszę się nie martwić, na pewno zdążycie się przesiąść w Rzeszowie do drugiego autobusu do Warszawy. Nasi kierowcy czekają na siebie w razie opóźnień”. Otóż, droga pani, nie, nie czekają. Nawet nie mają pojęcia, że mieliby to robić ![]() Jedyną pociechą była dla mnie „szeroko rozbudowana strefa rozrywki” w samolocie (nie wiem czemu, ale do teraz to określenie mnie okropnie rozśmiesza ![]() Powiem szczerze, po wylądowaniu długo zwlekałam z wyjściem z klimatyzowanego lotniska, ale kiedy się w końcu odważyłam, okazało się, że wcale nie było to takie straszne ![]() Jeszcze w Polsce zarezerwowaliśmy sobie 2 noclegi w Bangkoku, pozostałe zamierzaliśmy rezerwować na bieżąco. W naszym przypadku nie ma sensu robić zbyt dokładnych planów podróży, bo, jak się wielokrotnie okazało, to raczej plan znajduje nas ![]() Taksówka dowiozła nas do miejsca, do którego można było jeździć. Dalej trzeba było iść na piechotę ![]() ![]() Ring niedaleko naszego hostelu. ![]() Hostel okazał się niesamowity, prowadząca go Jane (tak się przedstawiła, gdyż, jak twierdziła, nie bylibyśmy w stanie wymówić jej tajskiego imienia) - osobą bardzo życzliwą, o prawdziwie tajskim poczuciu humoru (przywitała nas słowami - niestety, nie ma już miejsc, a wasza rezerwacja nie doszła ![]() Nasz hostel. ![]() Strefa dzienna dla mieszkańców. Pośrodku stała wypełniona po brzegi lodówka z napisem - "chcemy, żebyście czuli się jak w domu. Jeśli macie na coś ochotę - bierzcie. Wpisujcie do zeszytu, a zapłacicie przy wyjeździe". Ceny napojów jak w sklepie. I to naprawdę działało ![]() Widok z tarasu. Po szybkim prysznicu poszliśmy coś zjeść. ![]() Pierwszy tajski posiłek ![]() ![]() A to wieczorny widok z naszego tarasu. Hostel mieścił się zaraz przy moście, który łączył starą i nową część Bangkoku. 2 noce w dwuosobowym pokoju - 1100 THB. W pokoju łazienka z zimną wodą - ale to była wręcz zaleta c.d.n. | |
| Autor: | mashacra [ 01 Lis 2014 22:52 ] |
| Temat postu: | Re: Odp: Być jak kurczak - Tajlandia |
Czekam na więcej, szczególnie na koniec kurczaka | |
| Autor: | refiko [ 01 Lis 2014 22:58 ] |
| Temat postu: | Re: Być jak kurczak - Tajlandia |
Czekam na więcej... zwłaszcza praktycznych wskazówek. Pozdrawiam! | |
| Autor: | pestycyda [ 02 Lis 2014 03:46 ] |
| Temat postu: | Re: Być jak kurczak - Tajlandia |
Krótkie wtrącenie praktyczne To był nasz pierwszy wyjazd do Azji. Wiadomo – człowiek stara się wcześniej dowiedzieć, czego tylko się da, żeby czuć się jak najlepiej przygotowanym do podróży. Ale i tak najlepiej się uczyć na własnym doświadczeniu. Pewne rzeczy się nie sprawdziły, inne były idealnie trafione. Może komuś przydadzą się moje przemyślenia. Krótkie podsumowanie : 1. Kupiliśmy przed wyjazdem własna moskitierę – nie zajmuje dużo miejsca, jest lekka i wygodna w pakowaniu. Zdecydowanie NIE – w każdym miejscu, w którym spaliśmy, były moskitiery. Nawet, jeśli są lekko rozdarte, można je zabezpieczyć gumką do włosów, albo spinaczem – czyli zamiast moskitiery, bierzemy spinacz. 2. Przed wyjazdem uszyliśmy sobie bardzo cieniutkie coś na kształt śpiwora. Nie wiedzieliśmy, gdzie będziemy spać i jakie tam będą warunki higieniczne. To miało być nasze zabezpieczenie. Zdecydowanie NIE – ani razu nie zostało użyte zgodnie z przeznaczeniem (tzn. w moim plecaku pełniło funkcję skrytki na gotówkę i tyle. Wyjątkowo duży portfel 3. Rzecz, którą warto zrobić, to spokojne spotkanie z zaufanym lekarzem. Moje trwało ok. godziny i zostały na nim omówione wszystkie potrzebne leki, biorąc pod uwagę oszczędność miejsca w bagażu (o szczepieniach nie wspominam, bo moim zdaniem to obowiązkowe). W apteczce znalazły się : - elektrolity (idealne w przypadku przemęczenia itp.); - probiotyki (ja wzięłam Linex Forte, ale mogą być jakiekolwiek inne, ważne, żeby nie trzeba było ich przechowywać w lodówce. Na początku bierzemy 2 tabletki dziennie, później zmniejszamy dawkę, aż do odstawienia. Chodzi o to, żeby bakterie nieagresywnie zastąpić innymi, obcymi dla nas. Zdało egzamin – 20 dni jedzenia na ulicy, picia napojów z lodem itp. I tylko jedna, bardzo łagodna niedyspozycja żołądkowa); - Nospa – dla kobiet w wiadomym celu - mocniejsze środki przeciwbólowe na paracetamolu (koniecznie paracetamol, ibuprofen wzmaga objawy gorączki Dengi np. Ja wzięłam Solpadeinę); - witamina B – podnosi odporność; - Sudafed – na zatkany nos i zatoki; - Aspiryna – na wszelki wypadek - Doxycyklina – antybiotyk o bardzo szerokim spectrum działania; - antyalergiczne krople do oczu; - tabletki antyalergiczne (np. Allertec); - krople do uszu (np. Oto Argent); - Clotrimazol – maść przeciwgrzybiczna; - tabletki na gardło; - Oxycort w sprayu; - węgiel – wiadomo - wapno; - Malarone (różnie o nim mówią, ale czułam się bezpieczniej mając go przy sobie. Poza tym, niestety się przydał); - Octenisept – świetny środek do dezynfekcji, można stosować również na błonę śluzową; - środek na komary – min. 50% DEET; - standard : plastry, woda utleniona (koniecznie w żelu), opaska uciskowa, talk i termometr. Większość leków się nie przydała, jednak wydaje mi się, że lepiej poświęcić trochę miejsca w plecaku i czuć się dzięki temu bardziej bezpiecznie i niezależnie. | |
| Autor: | pestycyda [ 02 Lis 2014 15:04 ] |
| Temat postu: | Re: Być jak kurczak - Tajlandia |
Hostel tak się nam spodobał, że postanowiliśmy przedłużyć pobyt o dwie noce – nie było z tym żadnego problemu. Rano wyszliśmy do głównej ulicy z zamiarem poszwędania się to tu, to tam, tak, aby poczuć klimat Bangkoku. I, przysięgam, to był moment, zatrzymałam się tylko na 3 sekundy, żeby popatrzeć przez szybę restauracji, a natychmiast dołączył do mnie bardzo miły Taj ![]() Staliśmy i uprzejmie kiwaliśmy głowami z zamiarem grzecznego pożegnania się, ale ani się obejrzeliśmy, a już siedzieliśmy w tuk-tuku (który jakimś cudem znalazł się koło nas), z mapą w ręku, na której zaznaczono wszystkie atrakcje, a przemiły pan machał nam na pożegnanie ![]() Big Buddha - trzeba przyznać, robił wrażenie wielkością. ![]() W świątyniach można kupić małe płatki złota, wyglądają zupełnie jak naklejki. Następnie nakleja się je na wybrany posąg. ![]() Kierowca tuk-tuka okazał się bardzo sympatycznym mężczyzną. Pod każdą świątynią czekał na nas, aż spokojnie zobaczymy wszystko. Ciągle pytał, czy nam się podobało i mówił, że możemy w każdym miejscu spędzić tyle czasu, ile potrzebujemy (na początku było nam trochę głupio, bo, umówmy się, 40 THB nie jest kwotą, za którą możemy korzystać z czystym sumieniem z całodziennych usług kierowcy). ![]() ![]() ![]() W prawie każdej świątyni można było zakupić specjalne pakiety dla mnichów. Były większe i mniejsze, z różnymi przedmiotami codziennego użytku - np. szczoteczką do zębów, herbatą, słodyczami itp. Minisi mogą mieć tylko to, co ofiarują im ludzie, stąd różnorodność przedmiotów w paczuszkach. Po przekazaniu takiego pakietu, można liczyć na modlitwę mnicha. Kobiety nie mogą dotykać mnichów, więc gdy chcą im coś przekazać, kładą to na dywaniku, dopiero wtedy mnich może zabrać podarunek. ![]() Wiadomo - Black Buddha ![]() Zwiedzaliśmy tak już dobrych parę godzin, byliśmy coraz bardziej głodni i zmęczeni. Jednak kierowca był tak entuzjastycznie nastawiony i tak bardzo chciał nam pokazać wszystko, że jakoś głupio było mu powiedzieć - koniec. Poza tym, nie do końca wiedzieliśmy, czy akcja rządowa jest prawdą, a jeśli tak, to może, żeby dostać tę dopłatę, musi nas zawieźć we wszystkie miejsca na ustalonej trasie turystycznej. ![]() Cmentarz ![]() W tym kompleksie miał chyba być Happy Buddha, ale nie mieliśmy już sił go poszukać W rządowej trasie turystycznej była też wymieniona TIT, agencja turystyczna. Kierowca powiedział, że nie musimy tam nic kupować, wystarczy, że wejdziemy na 5 minut porozmawiać i zaliczymy ten obowiązkowy punkt programu. Tu zaczęłam odczuwać lekki niepokój (patrz : nasza wizyta w Maroku ![]() Trzeba jednak przyznać, że obsługa w agencji była rewelacyjna. Pani dokładnie omówiła z nami czego oczekujemy. Dostaliśmy wycieczkę skrojoną "na miarę". No i logistycznie znowu wielki szacunek - pani poprosiła tylko o parę godzin, żeby skompletować wszystkie bilety. Miło tak uszczęśliwiać ludzi - pani była zadowolona, kierowca był zadowolony (podejrzewam, że może jednak dostawał jakiś procent od transakcji I jak do tej pory kierowca był naszym przyjacielem, tak teraz stał się naszym najlepszym przyjacielem ![]() Mam wrażenie, że tego dnia na czarnym rynku aż roiło się od kuponów na benzynę Ale jestem z nas dumna, bo, nie uwierzycie, tym razem wszystko poszło zgodnie z planem - weszliśmy, porozmawialiśmy, wyszliśmy, a kierowca był zadowolony Pojeździliśmy jeszcze chwilę i wróciliśmy do TIT. Teraz byliśmy już naprawdę głodni i zmęczeni. A ponieważ chyba już wystarczająco zadowoliliśmy kierowcę, odważyliśmy się go poprosić, żeby po agencji podwiózł nas do China Town - chcieliśmy tam trochę pochodzić i, wreszcie, coś zjeść. Trochę się zmartwił, że nie obejrzymy jeszcze innych atrakcji, ale tylko trochę Jadąc do China Town, kierowca spytał, czy moglibyśmy się na chwileczkę zatrzymać przy innym "fashion", bo, wiadomo, kupony itp. Pewnie, co nam zależy. Jesteśmy już wyćwiczeni i możemy sobie zaufać. Przecież to tylko moment, a za chwilę będziemy jeść i odpoczywać. Ładnie to brzmi napisane, prawda ? Nasz najlepszy przyjaciel, właściwie nasz brat, bardzo szczęśliwy odwiózł nas do China Town. ![]() Tu się pożegnaliśmy, a ponieważ pomiędzy przyjaciółmi pieniądze nie powinny grać roli, daliśmy mu 200 THB (spędził z nami ok. 7 godz.). Zamiast 40. Czasem nas nie rozumiem... c.d.n. | |
| Autor: | gosiagosia [ 02 Lis 2014 19:17 ] |
| Temat postu: | Re: Być jak kurczak - Tajlandia |
@pestycyda - świetnie napisane. Naprawdę czyta się z uśmiechem. Tym bardziej, ze każdy z nas przez coś takiego przechodził zanim zrozumiał, że jest kurczakiem | |
| Autor: | Bartolko [ 02 Lis 2014 19:32 ] |
| Temat postu: | Re: Być jak kurczak - Tajlandia |
Całe te opowieści o rządowych tuk-tukach to jedna wielka ściema - trzeba zdecxydowanie uważać na takich "uczynnych tajów". Tak na prawdę kierowca woził Was po jakichś mało znanych świątyniach, a cel był jeden - zachęcenie do zakupów - czy to ubrań czy pakietów w informacji turystycznej. Rada na przyszłość - jeżeli sami pochodzicie po agencjach to kupicie te same usługi o wiele taniej. Główne świątynie w Bangkoku to świątynia Leżącego Buddy, Świątynia Złotego Buddy i Wat Arun, ciekawa jest też Wat Saket - Złota Góra. Noclegów najlepiej szukać na miejscu albo za pośrednictwem booking.com - będzie o wiele taniej. Nigdy nie wierzcie w to że jakaś atrakcja jest zakmnięta ale zaraz można jechać do innej, w oficjalne rządowe agencje turystyczne czy też w oficjalne punkty wymiany waluty czy też wspaniałe okazje na zakup biżuterii i ubrań - w 99 % to ściema nastawiona na wyciągnięcie waszych pieniędzy. | |
| Autor: | pestycyda [ 02 Lis 2014 20:03 ] |
| Temat postu: | Re: Być jak kurczak - Tajlandia |
![]() Wreszcie China Town! Odpoczniemy, nareszcie coś zjemy i spokojnie będziemy chłonąć atmosferę. Otóż nie - zdążyliśmy przejść dosłownie metr, gdy zatrzymał się koło nas kolejny tuk-tuk :/ pan był bardzo wytrwały i nasze zdecydowane (przynajmniej tak nam się wydawało ![]() ![]() ![]() Na szczęście jedzenie w China Town poprawiło nam humor. I to bardzo ![]() Za ten posiłek + 2 razy cola zapłaciliśmy 115 THB. Jedzenie pokazywaliśmy palcami, wybierając z ogromnej ilości wypełnionych garnków w ulicznej kuchni. ![]() Wreszcie mieliśmy czas na to, o co chodziło nam od samego początku - chłonęliśmy atmosferę China Town, oglądaliśmy, spacerowaliśmy, wąchaliśmy, a od tuk-tuków trzymaliśmy się z daleka Gdy zaczęło robić się ciemno (o tej porze w Tajlandii bardzo szybko się ściemnia - ok. 19.00 jest już właściwie noc), podjechaliśmy tuk-tukiem w pobliże naszej ulicy (100 THB, nasz hostel nie był widocznie wliczany do rządowych atrakcji ![]() Pralnia niedaleko naszego hostelu i widok na mieszkanie. W naszej dzielnicy były tylko takie otwarte domy, a mieszkania powiększały się po prostu o fragment ulicy. Wieczór spędziliśmy z Jane, w pobliżu lodówki ![]() Strefa dzienna w naszym hostelu. ![]() I hostelowy domek dla duchów. Kolejny dzień zaczęliśmy od śniadania (220 THB za dwie porcje). ![]() Na dworcu mieliśmy być o 17.00, więc wcześniej postanowiliśmy zwiedzić Grand Palace. Podjechaliśmy tam taksówką (z żółta tabliczką, na taksometr - 60 THB). Niestety, jechaliśmy z całym bagażem, który z każdą kolejną minutą robił się coraz cięższy, a, jak się okazało, w Grand Palace nie ma przechowlani bagażu (na co skrycie liczyłam). Postanowiliśmy więc zrobić kolejne podejście do niego, jak będziemy wracać (bilet wstępu - 500 THB, jeśli zapomni się o odpowiednim ubraniu, można je wypożyczyć na miejscu). ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() Pooglądaliśmy co się dało z zewnątrz i z duszą na ramieniu wzięliśmy taksówkę na dworzec (75 THB). Co chwilę sprawdzałam, czy na pewno mam drogocenny świstek z agencji, który miał nam zapewnić 4 cudowne dni na wyspach C.d.n. -- 02 Lis 2014 20:21 -- gosiagosia napisał(a): Dziękuję za wsparcie Bartolko napisał(a): a cel był jeden - zachęcenie do zakupów - czy to ubrań czy pakietów w informacji turystycznej Jakbyś zgadł Dodatkowo sama przejażdżka tuk-tukiem, z miłym kierowcą, po obcym, dużym mieście to była niesamowita przyjemność. Nawet, jeśli same świątynie nie były zbyt znane, to możliwość zetknięcia z kulturą, tak obcą od naszej, była atrakcją. W dodatku 40 THB to naprawdę nie jest dużo (inna sprawa, że my zapłaciliśmy 200 Pozdrawiam | |
| Autor: | juliaka [ 02 Lis 2014 20:35 ] |
| Temat postu: | Re: Odp: Być jak kurczak - Tajlandia |
Pestycyda, widze ze naprawde sie straraliscie, zeby nie stracic zadnej gwiazdki;) A tak serio to swietne relacje - zabawne i ciekawe. Super! by Tapatalk | |
| Autor: | pestycyda [ 02 Lis 2014 23:50 ] |
| Temat postu: | Re: Być jak kurczak - Tajlandia |
[quote="juliaka"][/quote] Dziękuję Dojechaliśmy na dworzec pociągowy, zastanawiając się cały czas, czy w ogóle gdzieś pojedziemy i czy przypadkiem na bilecie - świstku nie jest napisane : frajerzy roku ![]() Poczekalnia na dworcu pociągowym. Kupiliśmy jakieś przekąski, 6 kanapek i napoje na podróż (razem 120 THB) i ruszyliśmy na peron, dalej nie do końca przekonani, czy uda się nam rozpocząć podróż. ![]() Na peronie od razu podbiegł do nas konduktor, zerknął okiem na naklejki (potrzebne do identyfikacji kurczaków ![]() Ruszyliśmy. Ponieważ na miejsce mieliśmy dojechać ok. 6.00 rano, przez pociąg przeszedł konduktor i dopytał, kto chce zamówić śniadanie w wagonie jadalnym (110 THB) - zdecydowaliśmy się na nie. I nagle w pociągu zrobił się jakiś ruch, jakieś stuki, hałasy, ludzie zaczęli wstawać, nie wiedzieliśmy, o co chodzi. Po chwili podszedł do nas miły pan z młotkiem i naręczem jakichś materiałów. Poprosił nas, żebyśmy też wstali. Postukał w siedzenia, coś przykręcił, coś odkręcił i w parę sekund nasze miejsca siedzące zamieniły się w dwa łóżka, posłane i zasłonięte firankami ![]() Nasz wagon po magicznej przemianie. Nawet nie wiedzieliśmy, że mamy miejsca sypialne Sama noc minęła bardzo spokojnie, a łóżka okazały się niespodziewanie wygodne. Gdy nadeszła pora karmienia, kurczaki zagoniono do przedziału jadalnego ![]() Śniadanie w pociągu. W pociągu były też dosyć duże umywalnie - wykąpać się nie dało, ale umyć można było się całkiem spokojnie. Kurczak bardzo łatwo przyzwyczaja się do wygody. Umyci i najedzeni, nawet nie wiedzieliśmy gdzie wysiąść. I co mamy dalej robić Mieliśmy niesamowite szczęście, bo gdy w Surat Thani (nasza stacja) czekaliśmy na autobus na przystań, wokół zaczęły zbierać się ogromne grupy dzieci. Po dopytaniu się naszej pani, dowiedzieliśmy się, że akurat dziś odbywają się coroczne zawody sportowe szkół. Obserwacja tego kolorowego tłumu była wyjątkowym doznaniem. ![]() Młodzi sportowcy. ![]() I ich grupa dopingująca. ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() A to kobieta na pewno nie jest. Po jakiejś godzinie (okazało się, że czekamy na kurczaki z innego pociągu), podjechał autobus, pani nas zagnała do środka i pojechaliśmy do Don Sak. ![]() Tam przesiadka do czegoś, co wyglądało jak barka na kółkach. Strasznie nas tam ścisnęli ![]() I wreszcie prom na Koh Phangan. ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() Pierwsze chwile na Koh Phangan. C.d.n. | |
| Autor: | ciri [ 03 Lis 2014 10:18 ] |
| Temat postu: | Re: Być jak kurczak - Tajlandia |
Świetna relacja, fajnie czasami poczytać wrażenia "świeżaków", a nie tylko starych wyjadaczy. I to jeszcze z takim luźnym, humorystycznym podejściem, aż się człowiek uśmiecha jak czyta | |
| Autor: | popcarol [ 03 Lis 2014 10:28 ] |
| Temat postu: | Re: Być jak kurczak - Tajlandia |
Czytam z uśmiechem na ustach:) Proszę o ciąg dalszy:) pozdrawiam!! | |
| Autor: | maciek [ 03 Lis 2014 10:30 ] |
| Temat postu: | Re: Być jak kurczak - Tajlandia |
W piątek też ruszam do Tajlandii i dobrze przed wyjazdem poczytać poradnik "Jak nie podróżować po Tajlandii - najczęstsze błędy" | |
| Autor: | shakal [ 03 Lis 2014 11:03 ] |
| Temat postu: | Re: Być jak kurczak - Tajlandia |
Relacja z jajem Thx | |
| Autor: | Mareckipl [ 03 Lis 2014 12:16 ] |
| Temat postu: | Re: Być jak kurczak - Tajlandia |
Zdecydowanie masz talent do pisania, fantastycznie się to czyta | |
| Autor: | michal24 [ 06 Lis 2014 10:02 ] |
| Temat postu: | Re: Być jak kurczak - Tajlandia |
Poprosimy nowy pościk z wyprawy... czekam i czekam | |
| Autor: | popcarol [ 06 Lis 2014 10:27 ] |
| Temat postu: | Re: Być jak kurczak - Tajlandia |
Też czekam:) | |
| Autor: | pestycyda [ 06 Lis 2014 18:47 ] |
| Temat postu: | Re: Być jak kurczak - Tajlandia |
ciri napisał(a): I to jeszcze z takim luźnym, humorystycznym podejściem, aż się człowiek uśmiecha jak czyta Hmmm...Wychowałam się na Kingu i Sapkowskim i nie przypuszczam, żeby moi mistrzowie byli zadowoleni:/ :/ A tak poważnie - bardzo dziękuję za wszystkie miłe słowa i polubienia:) To jest naprawdę duże wsparcie i motywacja do dalszego pisania. Strasznie fajnie wiedzieć, że ktoś to czyta i daje to komuś jakąś radość Pozdrawiam i do następnego! | |
| Autor: | jobi [ 06 Lis 2014 19:09 ] |
| Temat postu: | Re: Być jak kurczak - Tajlandia |
Cudowne z Was kurczaki, dawno czegoś równie barwnego nie chłonąłem, mam nadzieję, że będziesz pisała więcej i więcej. | |
| Autor: | snapy01 [ 11 Lis 2014 22:37 ] |
| Temat postu: | Re: Być jak kurczak - Tajlandia |
Cześć, czy mogła byś podać jakiś namiar na wasz pierwszy nocleg w Bangkoku? bardzo mi się spodobał, wolał bym jednak mieć chociaż iluzję tego tego, że ktoś usłyszał o mojej rezerwacji i być może na mnie czeka pierwszej nocy na drugim końcu świata | |
| Strona 1 z 8 | Wszystkie czasy w strefie UTC + 1 godzina (czas letni) |
| Powered by phpBB © 2000, 2002, 2005, 2007 phpBB Group http://www.phpbb.com/ | |