Generalnie nie ma się co bać tego osławionego jedzenia na Filipinach. Nie wchodziliśmy oczywiście w tematy typu Balut
ale da się przeżyć 
Numer 1, to chyba niezaprzeczalnie Big Mama's: mega klimat i ich mango szejki, zdecydowanie najlepsze na wyspie
Całkiem sympatycznie wypada też np. Brujita. Zjeść można również w Bluemoon czy Lolo Nonoy's.A, jak już będziecie spragnieni bardziej znajomej kuchni, to macie też opcję na włoską pizzę, z pieca opalanego drewnem w knajpie prowadzonej przez Włocha
Otwierają chyba o 17 czy 18 i w 20minut zapełnia się lokal, który mieści dobre 40 osób 
Akurat robiliśmy pranie, obok tej knajpy i przyglądaliśmy się temu, co tam się dzieję, przy okazji też się sprytnie wbiliśmy na pizzę Naprawdę daje radę. Altrove się nazywa, a poniżej kolejka, jaka ustawia się tam każdego wieczora 1h czekania i nikomu to nie przeszkadza. Dziwna sprawa, że takie parcie mają ludziska, mając dookoła inne, ciekawe i lokalne knajpy.Jedyny lokal, którego NIE polecam, to La Sirenetta. Słabo pod wieloma względami.
Załącznik:
kolejka.jpg [ 307.37 KiB | Obejrzany 1465 razy ]