Fly4free.pl

Właściciel ma rację. Pokój się nie sprzedał, bo rezerwacja była, jak piszesz, na początek grudnia.
Ja bym spokojnie czekała. Gospodarz otrzyma pieniądze (może nawet miesiąc po wymeldowaniu jeśli płacono przez booking) i zwróci tobie.
Teraz pewnie nie chce ryzykować.

_________________

Gdyby płacone było przez Booking to raczej nie pisałby,że zwróci pieniądze sam ich jeszcze fizycznie nie mając.

Wczoraj wieczorem zadzwoniłam ponownie do niego, ponownie nagrałam rozmowę telefoniczną (choć pewnie nie będę mogła jej wykorzystać jako dowód, bo nie ma jego wyrażenia zgody na nagrywanie). Powiedział, że zaraz zrobi przelew. Pewnie pieniędzy nie przeleje, bo już to słyszałam wcześniej. Dalej się upiera, że pokój się nie sprzedał ale nie chce nikogo na moje miejsce- odmówił mi, żebym dała jego numer osobie, która chce wynająć w tym terminie.
Dodam tylko, że u niego można dokonać rezerwacji na Bookingu tylko przez ofertę bezzwrotną, od razu całość jest obciążana z karty.
A może bym mogła wystosować wniosek do banku o chargeback? Mam dowody i świadków (łącznie 4 konsultantów), którzy sporządzili notatkę w tej sprawie. Czy to nie była umowa ustna, że odda jak się sprzeda?
Będę też męczyć Booking aby sprawdzili czemu apartament jest niedostępny. Ostatnio jak dzwoniłam to konsultantka widziała, że jest niedostępny , ale nie mogła sprawdzić czy był to zakup czy wycofanie oferty. Naprawdę nie są w stanie sprawdzić takich rzeczy? Aż dziw bierze, bo przecież to ich portal i powinni mieć wgląd w takie rzeczy.

Ty nie zapominaj, że to wszystko Twoja wina i nie stawiaj się tu w roli ofiary. Chargeback? Przecież zwrot tych pieniędzy to tylko dobra wola gospodarza, jak sama piszesz, była to oferta bezzwrotna. Może na Policję jeszcze zgłoś?

Ja z kolei ostatnio dowiedziałem się
( jakoś tak naiwnie nie wiedziałem, myślałem, że jeśli coś uzgadniam z właścicielem korespondując przez portal Booking, to jest to pewne )
- że jeśli nie uzgodnię czegoś telefonicznie przez BOK Bookingu, to absolutnie w ogóle nie jest to pewne.
Pewne jest tylko uzgadniając telefonicznie przez Booking, oni dzwonią do właściciela i potwierdzają w ofercie.
Jakoś tak naiwnie - chyba za stary jestem - myślałem, że jeśli coś uzgadniam, to uzgadniam...
A wzięło się to z stąd, że kupiłem pobyt w Eilacie dla 5 osób w pokoju 4-osobowym. W opisie oferty było, że "dziecko za dopłatą 50 szekli/doba". Okey, to napisałem, że będzie dodatkowe dziecko i że dopłacę te 50 szekli, tylko w zasadzie dopytuję z tego powodu, żeby wiedzieć czy w tych 50 szeklach jest śniadanie (które jest w standardzie w tym miejscu) czy jeszcze coś mam dopłacić.
Odpowiedział jakiś bardzo miły "ktoś", że "nie muszę nic płacić dodatkowo za dziecko i za śniadanie dla dziecka również". Czyli co? Uzgodnione, prawda?
I teraz kilka dni przed wyjazdem, a 1-2 dni przed upływem terminu "bezpłatnej anulacji" piszę, że nie wiem o której dokładnie przyjadę (bo autem z Jerozolimy z postojem w Ein Bokek) i żeby po prostu pamiętali, żeby tę dostawkę dostawić do naszego pokoju. A jakiś "ktoś" odpowiada, że... "yyy... a jaką dostawkę?" To mi się ciśnienie podniosło z lekka i odpowiadam, dołączając historię korespondencji. Potem przez dobę (zostało kilka godzin na anulację) kontakt milczał. Więc już szukałem nowego lokum na wszelki wypadek.
Po ponad dobie przyszła odpowiedź - na kilka pytań - w dwóch słowach: "no problem". To mi się przypomniały od razu różnej maści narodowości arabskie, gdzie dopóki chcą kasę to jest zawsze: "my friend" i "all ok" - ale przy płaceniu nagle jest problem.
I odwołałem rezerwację kilka godzin przed upływem terminu, a tak się złożyło, że akurat w innej części Eilatu parę osób zrobiło przecenę "lasta" i mam inne lokum. A przy okazji od pana Bookinga dowiedziałem się, że nic co uzgodnię sam prywatnie - choć kontakt przez Booking! - nie ma żadnej pewności, że będę to miał.

Jedyne wartościowe zdanie i jakże prawdziwe.

_________________
ODZYSKAĆ TĘCZĘ!

Tęcza jest Ważnym elementem religii judeo-chrześcijańskich, kolorami czakr, symbolem dzieciństwa i różnorodności w jedności, kolorami siedmiu kontynentów, a nie tylko flagą ruchu LGBT (btw 6. kolorów zamiast 7.). Zależy mi tylko na tym, aby pamiętać o różnorodności znaczenia tęczy.

Tak
Ale zeszliśmy na psy albo niżej w tych czasach, gdzie każdy się zabija, aby było 50 groszy taniej - i mało kto patrzy na kontekst i całokształt, prawda?

Ale tu nie chodzi o to, że ktoś nie chce oddać za bezzwrotną rezerwację, tylko świadomie plącze, żeby skasować podwójnie za ten sam pokój. Jakby od razu powiedział, że nie ma możliwości oddania pieniędzy, to wszystko byłoby w porządku. Byłoby wiele czasu na znalezienie samemu klienta zastępczego, a jak nie to trudno, człowiek byłby sam sobie winny.
O podobnych sytuacjach na Podhalu słyszałem już parę razy. To jest taka ich zagrywka, że niby oddadzą pieniądze "jak wynajmą" ponownie. Potem mataczą aby ukryć fakt, że pokój już jest dawno wynajęty komu innemu. W ten sposób mają podwójną zapłatę za to samo. Jakby od razu powiedział, że nie odda pieniędzy, to miał by mniejszą korzyść, bo mógł by znaleźć następnego klienta dopiero w opcji "last minute" gdy pierwotny klient się nie zamelduje. To jest niestety powtarzalny schemat działania na Podhalu.

W naszym przypadku Booking.com podszedł bardzo poważnie do zgłoszonego problemu. Skuszeni dobrymi opiniami, lokalizacją przy samym morzu oraz położeniem z dala od centrum miasta, w Odessie zarezerwowaliśmy na 9 dni apartament Moe More. Po przybyciu na miejsce spotkało nas spore rozczarowanie, gdyż drzwi były zamknięte. Poczekaliśmy przez jakiś czas, w międzyczasie dzwoniąc kilka razy z polskiego numeru na podany numer kontaktowy w rezerwacji; nikt nie odbierał. Nieco później jeden z sąsiadów zainteresował się nami, stwierdzając ku naszemu zaskoczeniu, że na pewno w środku ktoś się znajduje. Postanowił nam pomóc i zadzwonił on z własnego numeru ukraińskiego do tego apartamentu. Ku naszemu zaskoczeniu połączenie zostało odebrane. Okazało się, że właścicielka domu celowo nie odbierała połączenia z polskiego numeru tel., aby uniknąć kłopotów, gdyż na naszym miejscu znajdowali się inni goście.

Wiedząc jak wygląda sytuacja, z polskiego numeru zadzwoniliśmy na infolinię z booking.com. Po ok. pół godziny konsultant z booking.com oddzwonił i poinformował, że nie może skontaktować się z właścicielka obiektu, po czym zaproponował nam nocleg w innym miejscu. Zmęczeni tą sytuacją, a jeszcze bardziej zmęczone były małe dzieci, od razu się zgodziliśmy się na zastępczy apartament położony blisko centrum Odessy. Zaproponowany apartament był o ponad 100% droższy od wcześniej rezerwowanego, jednak na miejscu musieliśmy uiścić jedynie częściową opłatę (stanowiącą równowartość wcześniejszej rezerwacji); konsultant z booking.com poinformował nas, że reszta zostanie przez nich uiszczona (kwota ta później miała zostać ściągnięta od nieuczciwej właścicielki zarezerwowanego przez nas apartamentu).

Na nasze szczęście przejęty sąsiad zaproponował nam transport do Odessy (do przejechania było ok. 11 km). Zgodziliśmy się, co więcej, miły starszy Pan nie chciał od nas przyjąć żadnej zapłaty. Skończyło się na serdecznych podziękowaniach.

Kilka dni temu znowu męczyłam telefonicznie Booking.com o interwencję w tej sprawie. Tym razem dostałam od Bookinga maila, w którym potwierdzają, że właściciel obiektu dokona zwrotu. Niestety pieniędzy jak nie było tak nie ma, ale mam już jakiś dowód pisany w tej sprawie, a nie tylko ustne zapewnienia.

Sam co jakiś czas miewam gości z bookingu i airbnb którzy niedługo przed przyjazdem odwołują swoje rezerwacje i dziwią się, że nie dostaną kasy albo dostaną tylko 50%. Warunków oferty oczywiście nie przeczytali i potem wydzwaniają, że bieda, że raka mają, żebym zwrócił bo jak nie to... hmm, sami nie wiedzą co, ale lepiej, żebym oddał.

Nigdy nie oddałem. Trzeba czytać, co się rezerwuje. Niższa cena = większe ryzyko. Nie przyjedziesz - kasa przepada. Proste.

_________________

No jasne warunki są wiążące, ale tak samo pisane jak i ustne.
Marta nie odwołałaby rezerwacji, gdyby nie zapewnienie gospodarza, że zwróci jak pokój się wynajmie. Mógł przecież nic nie obiecywać i też byłoby OK, może Marta sama znalazłaby chętnego na ten pokój.

Ale ja to wszystko rozumiem, znam zasady oferty bezzwrotnej. Ale jeżeli gospodarz bez problemu godzi się na zwrot pieniędzy, jak pokój sprzeda się ponownie na booking.com. Dwa dni później dochodzi do ponownej sprzedaży, a ten się wykręca to moim zdaniem jest to nieuczciwe. Nie odwoływałabym rezerwacji, bo szukałabym kogoś na swoje miejsce bądź pokój stał by pusty. To było celowe z jego strony, żeby podwójnie zgarnąć za apartament i to nie małą sumkę.

A wszystkie twoje wpisy wynikają z braku znajomości elementarnych zasad działania Booking

Dany hotelarz rozlicza się czy otrzymuje środki po pobycie, stąd zapewne jego wątpliwości

No i wahania nastrojów: będąc pewna zarezerwowałam bezzwrotną, a po niedługim czasie "proszę anulować, nic z tego nie będzie"

Pewność.....

Tym niemniej - jeśli faktycznie o zwrocie zapewnił Cię Booking i masz to na piśmie (mailem), to IMHO powinnaś być spokojna o zwrot.
W innych przypadkach, to jak Koledzy piszą, bardzo uprzejmym tonem napiszę to, co z natury jednakowoż może brzmieć nieuprzejmie: Widziały Gały co Brały

Gorny77 -> ten gospodarz ma w swojej ofercie wyłącznie oferty bezzwrotne, pieniądze pobierane są z karty od razu po zakupie.
Więc jeśli pokój został sprzedany już jakiś czas temu, właściciel ma już na swoim koncie pieniądze od nowego wynajmującego.
Dalej się upieram, że postąpił nieuczciwie i naprawdę nie rozumiem dlaczego tyle osób go broni. Miał prawo się nie zgodzić na zwrot pieniędzy i ja bym nie odwoływała tej rezerwacji. Absolutnie bym to zrozumiała i szukała kogoś na swoje miejsce bądź po prostu pokój by stał pusty. Ja nie miałam obowiązku odwoływać tego pokoju. On natomiast powinien wywiązać się z tego co sam zaproponował. Takim sposobem celowo wymanewrował sprawę tak, aby zarobić podwójnie za ten sam pokój, gdybym nie odwołała rezerwacji na Booking.com otrzymał by tylko jedną zapłatę za ten apartament.

Wybacz, ale nie przemawia do mnie Twoja argumentacja. Czy w Zakopanem jest tylko ten jeden gospodarz, że jesteś skazana na rezerwacje bezzwrotne?

No właśnie, że nie. Nawet jak pokój został już sprzedany, to nie właściciel na pobrane te pieniądze tylko Booking. Oczywiście Booking przekaże je właścicielowi, ale dłuuuugo po wyjeździe gościa. To może trwać kilka tygodni.
Nie twierdzę, że ten konkretny właściciel pensjonatu jest wobec Ciebie kryształowo uczciwy i że absolutnie nie pomyślał on o podwójnym zarobku za to samo, bo tego nie wiem. Wiem za to, że może on nie chcieć wprowadzać Ciebie w detale jego umowy z Bookingiem i pokazywać, jakie ta umowa ma minusy np. odroczoną płatność, bo sam nie jest z tego punktu zadowolony.

Może nawet i miał taki zamiar, ale od zamiaru do dokonanego czynu jest jeszcze pewna droga do pokonania. O czym wie, każdy sąd. A realizacja zamiaru mogła nastąpić dopiero PO, a nie PRZED datami w jakich miałaś zarezerwowane te noclegi.

I pewnie to zrobi, ale w stosownym czasie. Nie rozumiem czemu mając z właścicielem zawartą umowę ustną na zwrot i to przy świadkach konsultantach Bookingu spokojnie nie poczekasz na ten przelew. Przynajmniej do minięcia faktycznych dat niedoszłego pobytu. Z tego co napisałaś to co najmniej kilka razy już po uzyskaniu obietnicy zwrotu, ale przed datami pobytu w grudniu, dzwoniłaś do właściciela domagając się od niego tych pieniędzy. Człowiek poszedł Ci na rękę, a ty mu zawracasz głowę. Doradzam trochę więcej cierpliwości i empatii w stosunku do innych.

Pierwsza sprawa, pieniądze jak byk zostały pobrane przez gospodarza, a nie przez Booking (widać to na historii płatności w bankowości elektronicznej, jako podmiot obciążający widnieje nazwa firmy gospodarza).
Druga kwestia- gospodarz już kilkukrotnie zapewnił mnie i konsultanta Booking , ze odda pieniążki w dniu kolejnym, a tego nie zrobił.
I jeszcze jedna kwestia, dla mnie najistotniejsza. Gospodarz twierdzi, ze na apartament nie ma rezerwacji w tym terminie, mimo że zniknął z oferty Booking w tym właśnie terminie, Podsunęłam mu wiec osobę chętną na tę rezerwacje, nie chce on z tego jednak skorzystać. Kiedy będę cierpliwie czekała aż minie termin rezerwacji to jestem przekonana,że może być już całkiem ,,po ptokach''. Powie, że nie odda, bo nie został sprzedany apartament mimo, ze był zajęty przez kogoś,

No to idź do sądu z nim, i będzie święty spokój...

Gosh...

Długo jeszcze będziemy wałkować ten temat?