Akceptuję i chcę ukryć komunikat Fly4free.pl korzysta z technologii, takich jak pliki cookies, do zbierania i przetwarzania danych osobowych w celu automatycznego personalizowania treści i reklam oraz analizowania ruchu na stronie. Technologię tę wykorzystują również nasi partnerzy. Szczegółowe informacje dotyczące plików cookies oraz zasad przetwarzania danych osobowych znajdują się w Polityce prywatności. Zapoznaj się z tymi informacjami przed korzystaniem z Fly4free.pl. Jeżeli nie wyrażasz zgody, aby pliki cookies były zapisywane na Twoim komputerze, powinieneś zmienić ustawienia swojej przeglądarki internetowej.



Napisz nowy temat Odpowiedz  [ 9 posty(ów) ] 
Autor Wiadomość
#1 PostWysłany: 16 Wrz 2019 19:02 
Awatar użytkownika

Rejestracja: 06 Mar 2019
Posty: 340
niebieski
Większość z nas, gdy pomyśli o Szwajcarii, przywołuje na myśl góry, śnieg i trasy zjazdowe. I słusznie. Jednak nie tylko tym ten kraj może się pochwalić. Myślę tu o architekturze kilku miast. Marzy nam się z żoną i córką przejazd koleją przez szwajcarskie Alpy do Mediolanu, więc gdy zdarzyła się okazja zwiedzić Bazyleę, która szczyci się swoją nowoczesną architekturą, czyli tym drugim aspektem Szwajcarii, to nie namyślaliśmy się długo i skorzystaliśmy z okazji. Trzydniowy citybreak w Bazylei postanowiliśmy wykorzystać także na wycieczkę Flixbusem do Lucerny i Zurychu.

Czytając różne opinie o Bazylei natrafiałem tylko i wyłącznie na informacje, że w tym mieście warto zwiedzić Starówkę i... w zasadzie nic poza tym. Postarałem się jednak poszukać nieco głębiej i dlatego dołożyłem jeszcze kilkanaście innych, moim zdaniem równie ciekawych, miejsc, które będę starał się pokazać. Nie wszystkie zaplanowane atrakcje udało nam się zwiedzić, ale tak to jest z planami, że zawsze muszą być korygowane na bieżąco, bo wypadnie coś nieprzewidzianego.

Bazylea w skrócie: trzecie co do wielkości miasto Szwajcarii (po Zurychu i Genewie). 170 tysięcy mieszkańców, czyli mniej więcej tyle ile Olsztyn. Albo trzy Zakopane. Główny szwajcarski ośrodek przemysłu farmaceutycznego, a światowy - chemicznego. To w laboratoriach Santosa (obecnie Novartis) Albert Hoffmann 16 listopada 1938 roku dokonał syntezy LSD. To w Bazylei 16 kwietnia 1943 podczas resyntezy wchłonął prawdopodobnie niewielką ilość substancji i zanim opuścił laboratorium poczuł, że wszystko wkoło faluje, trzy dni po zdarzeniu świadomie przyjął 250 µg LSD i tego właśnie dnia miał miejsce jego słynny powrót do domu na rowerze, tzw. Bicycle Day. :twisted:

Bazylea dołączyła do Konfederacji Szwajcarskiej w 1501 roku jako jedenasty kanton i była jedynym zaproszonym kantonem. Bogata i położona w strategicznym miejscu, a ziemie Konfederacji były przeludnione i ubogie w surowce naturalne, więc zdecydowała się dołączyć do Szwajcarii pod warunkiem, że będzie zwolniona z pomocy wojskowej dla innych kantonów. Bazylejski Ratusz stał się odtąd miejscem ważnych uchwał, a aż do XIX wieku Uniwersytet w Bazylei był jedyną uczelnią na terenie Szwajcarii. Dodajmy, że bazylejskie Stare Miasto jest jednym z najlepiej zachowanych średniowiecznych zespołów miejskich w Europie, a współczesna Bazylea jest siedzibą wielu firm architektonicznych.

Ruszamy. W czasie lotu dzieci się nudzą. Jednak dzięki temu mamy zdjęcia takich oto ciekawych obiektów:

Image

Image

Image

Image

Image

No to jesteśmy już w Bazylei i... coś nieoczekiwanego zdarzyło się już na lotnisku, ale o tym może za chwilę, bo parę słów wtrącę o samym porcie lotniczym jako że nie jest on typowy. Port ten to tak naprawdę EuroAirport Bazylea-Miluza-Fryburg, położony wcale nie w Szwajcarii, a na terenie Francji. Port powstał po II wojnie światowej i od początku ma status międzynarodowego (w sensie właścicielstwa oczywiście). Do samej Bazylei prowadzą 4 kilometry eksterytorialnej autostrady. Port jest podzielony na dwie części: francuską (unijną) i szwajcarską, gdzie obowiązują inne przepisy odpraw - Szwajcaria nie należy do strefy Schengen. Jednak już po kontroli można się swobodnie poruszać między dwoma częściami. Sam terminal jest kameralny, z bardzo ładnym patio zwanym Skyview Lounge, którego nie mieliśmy okazji obejrzeć, bowiem dostępny jest tylko dla pasażerów regularnych linii.

Image

Z lotniska do miasta prowadzi regularna linia autobusowa nr 50. I tylko ona. Około 20 minut, 6 czy 7 przystanków, co 10-15 minut całodobowo, odjeżdża spod terminala. Spokojnie więc udaliśmy się na przystanek. Odjazd za 2 minuty. Jeśli Szwajcarzy piszą, że za 2 minuty, to za 2 minuty, bo przecież ta legendarna szwajcarska punktualność. A tu mijają 2, mijają 12 i nic. Zero informacji. Ani be, ani me, ani kukuryku. Na wyświetlaczu zmieniają się tylko godziny odjazdów.

Po pół godzinie tłum zaczął falować. Część uszczęśliwiała taksówkarzy, część poszła w kierunku miasta. Jak wcześniej napisałem do Bazylei z lotniska są 4 kilometry - jeśli ktoś chce to może spokojnie dojść piechotą.

Image

Image

My nie zamierzaliśmy tego robić, wiedząc ile jeszcze w ciągu tego dnia mamy przed sobą pieszej wędrówki. Żona zasięgnęła języka w punkcie informacyjnym na lotnisku, gdzie dopiero dowiadywali się o co chodzi. Okazało się, że gdzieś jest zablokowany dojazd do lotniska, a że transport obsługuje tylko jedna linia... Resztę można sobie dośpiewać. Dojazd miał być odblokowany soon. Cóż było robić - usiedliśmy, zjedliśmy prowiant i czekaliśmy. Autobus przyjechał po godzinie. W tym czasie na wyświetlaczu nie było żadnej informacji, a taką informację o utrudnieniach w komunikacji widziałem nawet w rozmemłanych Atenach. Szwajcarska punktualność, szwajcarska solidność - na dzień dobry tyle mieliśmy po tych mitach.

Godzina to niby nic, ale podczas krótkich citybreaków nawet taka godzina może zaważyć na dalszych planach i spowodować, że czegoś nie zdążymy zwiedzić. Już po fakcie okazało się, że nam wypadł Ogród Botaniczny i Muzeum Historyczne.

Uff, jedziemy już do miasta. Może więc ten czas poświęcę na sprawę samego podejścia włodarzy Bazylei do turystów. Są bowiem dwa aspekty na które warto zwrócić uwagę. Pierwszy fakt jest taki, iż jakie jest podejście władz Bazylei do turystów można się dowiedzieć już w momencie odwiedzania strony internetowej. Okazuje się, że gdy wypełni się odpowiedni formularz to dostanie się gratisową przesyłkę z takimi broszurami jakie się zaznaczy. Przyznam, że pierwszy raz spotkałem się z taką możliwością. Sprawdziłem to zresztą w praktyce. Po kilku dniach list znalazł się w mojej skrzynce. Co ciekawe - w tym samym dniu zamówiłem przesyłkę w Polsce. Obydwa listy (i ta z Polski, i ze Szwajcarii) przyszły w tym samym dniu. :D

Image

Druga sprawa - jeśli się legalnie zameldujesz w Bazylei (czyli Airbnb odpada) to na czas pobytu dostaniesz za darmo kartę Basel Card, dzięki której mamy 50% zniżki na bilety do zoo, miejskiego teatru, na przejazd statkiem oraz całkowicie darmową komunikację publiczną (tramwaje, trolejbusy, autobusy, w tym dojazd z i na lotnisko) i dodatkowo hasło dostępowe do miejskiego wifi. Wyliczyliśmy, że dzięki Basel Card oszczędziliśmy na biletach około 250 PLN (3 dni, 3 osoby). To również moim zdaniem rzecz rzadko spotykana. Kartę dostaje się w hotelu przy zameldowaniu. Dojazd z lotniska do hotelu jest możliwy dzięki samemu potwierdzeniu rezerwacji.

Image

Z autobusu wysiadamy przed kolejowym dworcem głównym, czyli na Centralbahnplatz i udajemy się na Stare Miasto:

Image

Image

Po prawej stronie placu znajduje się siedziba szwajcarskiej poczty, utrzymana w industrialnym stylu:

Image

Image

Image

Image

Image

Naprzeciwko budynku poczty ulokował się pierwszy biurowiec BIS. Wieża o wysokości 69,5 m została zbudowana przez Martina Burckhardta w latach 1972-1977. BIS (ang. Bank for International Settlements) to Bank Rozrachunków Międzynarodowych, czyli najstarszy na świecie bank międzynarodowy. I bodaj najważniejszy, po Światowym. BIS więc to taki szczyt szczytów światowej bankowości, bank banków, centrala centrali. Jeżeli interesujesz się światową ekonomią, to jest to dla ciebie obowiązkowy punkt wizyty w Bazylei. A przy okazji architektura naprawdę światowej klasy:

Image

Image

Image

Image

Do Starego Miasta dochodzimy ulicą Gartenstrasse, przy której zauważyliśmy taki oto ciekawy budynek:

Image

Image


I doszliśmy do drugiej siedziby BIS, zbudowanej przez Mario Bottę, gdy stara siedziba przestała już wystarczać:

Image

Image

Image

Image

Zza węgła wychyla się Muzeum Historyczne w dawnym kościele Barfuesserkirche:

Image

Freie Strasse, najważniejszą ulicą handlową Bazylei, powoli dochodzimy do Starówki:

Image

Image

Image

Image

Image

Na obrzeżu Starówki, przy Rittergasse 4, znajduje się Murus Gallicus:

Image

Image

Bazylea powstała na terenie celtyckiej osady z I wieku p.n.e. Jakiś czas temu podczas prac archeologicznych odnaleziono fragmenty celtyckiego muru i nazwano je Murus Gallicus. Fragmenty muru są zabezpieczone szybą, wyeksponowane i dostępne dla każdego.

Image

Image

Image

Image

Starożytny mur jest położony o krok od najważniejszego kościoła w Bazylei, czyli katedry Münster:

Image

Basler Münster zbudowany został w latach 1019-1500, z czerwonego piaskowca. To nie tylko kościół. To właściwie cały kompleks. Obok kościoła głównego usytuowane są krużganki z tablicami nagrobnymi ważnych mieszkańców, których chowano tu od XVI do XIX wieku. Wśród epitafiów można znaleźć m.in płytę nagrobną szwajcarskiego matematyka Jakoba Bernoulliego:

Image

Image

Image

Image

Image

Image

Image

Image

Image

Image

Kaplica:

Image


Warto zwrócić uwagę na drewniany sufit, który powstał ponad 500 lat temu i zachował się w niezmienionym stanie do dziś:

Image

Image

Image

Image

Image

Image

Image

Image

Image


Ciekawy jest także XII-wieczny portal św. Gallusa (Galluspforte). Jest to jedna z najważniejszych romańskich rzeźb na terenie Szwajcarii, która do dziś zachowała się w praktycznie oryginalnym stanie. Właśnie była restaurowana:

Image

Image

Wchodzimy do środka. Wnętrze, jak na kościół ewangelicki przystało, jest bardzo surowe:

Image

Image

Image

Za katedrą znajduje się platforma widokowa zwana Pfalz. W średniowieczu tuż obok tarasu wznosił się Pałac Biskupa. Pfalz po łacinie oznacza właśnie pałac. Z tarasu widokowego rozlega się wspaniały widok na drugi brzeg Bazylei, czyli małą Bazyleę (kleine Basel):

Image

Image

Image

Image

Image

Wieża na początkowych zdjęciach to Messeturm Basel (105 m). Potem do niego dojdziemy.

Jest tam również metalowa makieta całej katedry:

Image

Katedra przylega do placu Münsterplatz. Akurat trafiliśmy na jakiegoś plenerowego festiwalu filmowego, więc było dużo bałaganu i ciężarówek. Nie zobaczyliśmy więc żeliwnej płyty oznaczającej miejsce usytuowania paleniska z 300 roku n.e. Na szczęście zobaczyliśmy to:

Image


Budynek miejskiego gimnazjum (Gymnasium am Münsterplatz). Może niepozorny, ale jest to najstarszy dom w Bazylei. W XI w działała tu szkoła kościelna, a po reformacji w XVI w założono w nim gimnazjum. Jest to druga najstarsza szkoła średnia w Szwajcarii. Uczył się tu Carl Gustav Jung, a nauczycielem był Friedrich Nietzsche:

Image

Image

Idziemy uliczką wzdłuż brzegu, mijamy budynek Muzeum Historii Naturalnej:

Image


I docieramy do czarnej wołgi, to znaczy do słynnego oddziału Uniwersytetu w Bazylei, czyli Gender Studies. Ci młodzi ludzie, wróć, wyuzdane seksualne potwory, porywają dzieci i przetwarzają je na macę, znaczy kebaby:

Image


Nieopodal znajdują się dwa domy zwane Białym i Niebieskim Domem (Blaue und Weisse Haus). Powstały one w latach 1763-1775 i początkowo należały do miejscowych magnatów, a w połowie XX wieku oba budynki zostały zakupione przez władze miejskie i dziś mieszczą się w nich jakoweś urzędy:

Image

Image

Image

Naprzeciwko mieszczą się ogrody uniwersyteckie. Świetny klimacik:

Image

Image

Image

Ulicą Martinsgasse dochodzimy do XII-wiecznego kościoła św. Marcina (Martinskirche), który jest najstarszym kościołem parafialnym na terenie Bazylei. Obok fontanna. Fontann w Bazylei (jak i w Lucernie czy Zurychu) jest bardzo dużo i można z nich swobodnie pić wodę, co zresztą czyniliśmy, bo upał jednak był:

Image

Image

Image

Image

Image

Schodami Martinsgässlein schodzimy na Marktplatz, gdzie znajduje się największa bombonierka Starówki Bazylei, czyli Ratusz:

Image

Image

Image

Image

Image

Image

To właśnie w tym ratuszu zapadło dużo ważnych decyzji. M. in. powstanie w 1844 pierwszej w Szwajcarii linii kolejowej, uznanie w 1815 przez Kongres Wiedeński „wiecznej neutralności” Konfederacji Szwajcarskiej, otrzymanie przez kobiety (w... 1966) prawa głosu w wyborach i referendach kantonalnych. Jest także i polonica: w 1795 podpisany tu został tzw. Pokój Bazylejski, który kończył wojnę pomiędzy Francją, Hiszpanią i Prusami. Ta pierwsza, w zamian za zgodę na kontrolę zachodniego brzegu Renu, zaakceptowała propozycję Prus dotyczącą ziem polskich, więc de facto oznaczało to III rozbiór Polski.

Sam budynek jest bombastyczny. Czerwony kolor, malowidła, rzeźby, krużganki. Obłęd:

Image

Image

Image

Image

Image

Image

Image

Image

Image

Image

Image

Image

Image

Image

Kontynuujemy spacer po Starym Mieście, byy dotrzeć do najbardziej klimatycznej części Starówki, rozpoczynającej się od Andreasplatz. Pośrodku widać zarys po XI-wiecznej kaplicy św. Andrzeja zburzonej w 1792:

Image

Image

Image

Image

Image

Image

Image

Image

Image

Image

Image

Image

Image

Przy jednej z takich wąskich uliczek (Imbergässlein) znajduje się Hoosesaggmuseum. Najmniejsze muzeum świata, które składa się z... jednej witryny. Założenie jest takie, że wystawiać tu może każdy, kto zbierze co najmniej 30 przedmiotów w jakiś sposób ze sobą połączonych tematycznie. Wystawa zmienia się co miesiąc:

Image

Image

Image

Kontynuujemy spacer:

Image

Image

Image

Image

Image

Image

Image

Image

Image


Muzeum Historyczne:

Image


I dochodzimy do ostatniego punktu wycieczki przed udaniem się do hotelu, czyli placu przed teatrem i Otwartego Kościoła Elżbiety:

Image

Image

Image

Tinguely Brunnen to fontanna autorstwa Jeana Tinguely’ego. Tak, tego samego, który stworzył fontannę w Paryżu obok Centre Pompidou. Gdy chciano zbudować nowy teatr mieszkańcy wyrazili sprzeciw. Udobruchało ich przyrzeczenie Tinguely'ego, że z części starego teatru stworzy przed nowym instalację. I w taki oto sposób powstała ta fontanna pełna ruchomych części, wyglądających tak jakby przed chwilą wyciągnięto je z jakiejś rupieciarni. Całość jednak wygląda bardzo intrygująco:

Image

Image

Image

Image


Te piramidy to... świetliki garderoby teatru, która znajduje się pod placem:

Image

Otwarty Kościół Elżbiety. Ten widok może u Polaka wywołać szok. Zbudowany w stylu neogotyckim przez jednego z bogatych mieszkańców. Planowano go rozebrać, ale ostatecznie go zachowano i zorganizowano na nowo jako kościół ekumeniczny. Tradycja zobowiązywała: to pierwszy kościół zbudowany w Bazylei po reformacji. Może tu modlić się wyznawca każdej religii. Zresztą nie tylko modlić. Jest tu kawiarnia, jest sklepik, można sobie spokojnie usiąść.

Image

Image

Image

Image

Image

Image

Image

Image

Image

Image

Generalnie to koniec naszego spaceru po bazylejskiej Starówce. Myślę, że jest warta grzechu, a nie doszliśmy do Bramy Spalentor, Ogrodu Botanicznego czy (w przeciwną stronę) do Muzeum Papieru Basel Paper Mill.

Udajemy się do hotelu:

Image


Spod hotelu i z okna hotelowego pokoju sfotografowałem jeszcze jeden obiekt godny wzmianki. SBB Signal Box:

Image

Image


To de facto serwerownia kolejowa, zbudowana z miedzianych pasków tak zaprojektowanych, by zadziałały jak klatka Faradaya. Budynek wielokrotnie nagradzany.


Ostatnio edytowany przez warsawreceiver 20 Wrz 2019 16:36, edytowano w sumie 2 razy
Góra
 Profil Relacje PM off
4 ludzi lubi ten post.
 
      
Afryka mniej znana: loty z dużym bagażem do Togo, Kamerunu i Liberii z Warszawy od 1494 PLN Afryka mniej znana: loty z dużym bagażem do Togo, Kamerunu i Liberii z Warszawy od 1494 PLN
Zbiór lotów do Grecji od 160 PLN. Bilety z 4 polskich miast Zbiór lotów do Grecji od 160 PLN. Bilety z 4 polskich miast
#2 PostWysłany: 17 Wrz 2019 12:04 
Awatar użytkownika

Rejestracja: 06 Mar 2019
Posty: 340
niebieski
Następną część zaczynamy od wylądowania po drugiej stronie Renu, na Claraplatz. Jedna uwaga techniczna - pasy dla pieszych były w żółtym kolorze. Polak może być tym zdziwiony, bo w Polsce żółty kolor zarezerwowany jest dla oznaczeń tymczasowych:

Image

Image

Image


Kościół, ale tym razem katolicki. Świętej Klary. Katolicki, ale też nietypowy, bo są tu organizowane msze międzynarodowe, prowadzone w kilku językach naraz. W tym miejscu znajduje się spora diaspora włoska, która wprowadziła taką tradycję:

Image


A na obiad... pizza. W Szwajcarii. Przynajmniej ręcznie robiona. :mrgreen:

Image


W oddali wyłania się punkt docelowy naszego spaceru, czyli Messeplatz z wieżą Messeturm:

Image


Messeplatz to centrum wystawiennicze położone obok i nad placem miejskim, gdzie krzyżują się trasy tramwajowe. Nad placem jest usytuowana dziura, która jest podobno portalem przenoszącym niegrzeczne dzieci w inny wymiar czasoprzestrzenny, tudzież jest czakrą. Centrum posiada jedną z najbardziej fotogenicznych elewacji jakie widziałem:

Image

Image

Image

Image

Image

Image

Image

Image

Image

Image

Image

Image

Image

Image

Image

Image

Image

Image

Image

Messeturm Basel to najwyższy posiadający pomieszczenia mieszkalne budynek Szwajcarii (105 m). Pełni też rolę centrum wystawienniczego. To tu (i w pomieszczeniach Messeplatz) odbywają się słynne targi zegarkowe Baselworld, a że jednym z moich hobby są zegarki, więc tego miejsca pominąć nie mogłem:

Image

Image

Image

Image

Stąd udaliśmy się do galerii Kunstmuseum. Jak widzicie wszędzie coś było remontowane i przebudowywane. Z jednej strony można tylko chwalić taką postawę, ale z drugiej strony dla kogoś, kto był tu pierwszy raz, uciążliwe były objazdy i przesunięcia przystanków. Kunstmuseum też remontowano:

Image

Image

Image

Image

Przed budynkiem Hauptbau znajdują się Mieszczanie z Calais. To grupowa rzeźba Augusta Rodina. Na świecie istnieje dwanaście odlewów. Za życia Rodina odlane zostały cztery. Dwunasty odlew (1995) według prawa stał się definitywnie ostatnim:

Image

Image

Image

Image


Jest to najstarsza państwowa galeria sztuki na świecie. W 2013 London Times uznał Muzeum Sztuki w Bazylei piątym najlepszym muzeum na świecie. Ilość dzieł znanych mistrzów jest niesamowita. Rubens, Rembrandt, Van Gogh, Monet, Manet, Gaugain, Bruegel, Renoir. Ale także Dali, Chagall, Ernst, Munch, Miró i nawet Le Corbusier. Jest też siedem obrazów Picassa, w tym obrazy sprzed okresu kubistycznego. Wiąże się z nimi zresztą ciekawa historia. Tak się składa, że Kunstmuseum jest jedyną placówką na świecie, do której decyzją mieszkańców (wyrażoną rzecz jasna w referendum) zakupiono obrazy korzystając z miejskiego budżetu. Jak to się stało?

Do 1967 w Kunstmuseum wisiały dwa obrazy Picassa czasowo umieszczone tam przez miliardera Staechelina. W 1967 roku samolot należącej do niego linii lotniczej Globe Air rozbił się niedaleko lotniska na Cyprze, a w katastrofie zginęło 126 osób. Firma musiała zapłacić grube odszkodowanie i mogła zbankrutować. Staechelin musiał zacząć sprzedawać rodzinny majątek, w tym owe dwa dzieła Picassa. Wieść się szybko rozeszła. Mieszkańcy Bazylei postanowili w jakiś sposób zareagować i oficjalnie zwrócili się do władz miasta o próbę zakupu Picassów. Rozpisano referendum. Wynik był pozytywny. Miasto zapłaciło za obrazy tyle ile Staechelin miał dostać od domu aukcyjnego. Co ciekawe - akcja tak poruszyła Picassa, że podarował mieszkańcom kolejne cztery swoje obrazy.

Muzeum podzielone jest na dwa budynki. W starym Hauptbau są zamieszczone prace od od XIV wieku do 1950. A w drugim, Neubau, sztuka nowoczesna. Bilety kosztują 25 franków/euro. Jednak jest możliwość darmowego wejścia podczas tzw. happy hour, czyli od godziny 17 we wtorki, środy, czwartki i piątki oraz podczas całej pierwszej niedzieli miesiąca. Muzeum jest czynne do 18, tylko w środy do 20, a my byliśmy akurat we wtorek. Mieliśmy więc tylko godzinę do przebiegnięcia (dosłownie). Jednak moim zdaniem warto tam się wybrać niezależnie od darmowych godzin. Notabene happy hour to dość często spotykana promocja w bazylejskich (i nie tylko) muzeach.

Image

Teraz nastąpi fala zdjęć obrazów. Spróbuję tą falę ograniczyć.:)

Image

Image


Rzeczone Picassy:

Image

Image

Image

Image

Image

Image

Image

Salvador Dali:

Image

Image


Miro:

Image


Klee:

Image

Image

Image

Image

Image

Image

Image


Kiedyś usłyszałem taką opinię: po co jeździć za granicę, jeśli w Polsce jest tyle pięknych i ciekawych miejsc do obejrzenia. Racja, ale są takie dziedziny, w których Polska nie ma co zaprezentować. Jedną z nich jest malarstwo. Polska jest bardzo uboga w płótna malarzy światowej klasy, w płótna wybitne. Tylko w tym jednym Kunstmuseum w Bazylei i tylko w ciągu godziny zobaczyłem znacznie więcej takich dzieł niż ich było, jest i pewnie będzie w całej Polsce...

Ten dzień postanowiliśmy zakończyć wycieczką komunikacją miejską do... Niemiec i Francji, więc udaliśmy się na przystanek tramwajowy:

Image

Image


Jak na początku wspomniałem Bazylea leży na skraju trzech państw: Szwajcarii, Niemiec i Francji. Co ciekawe - istnieją dwie bazylejskie linie tramwajowe, które kończą trasę w miastach sąsiednich: niemieckim Weil am Rhein i francuskim Saint Louis (gdzie notabene leży Euroaiport). My postanowiliśmy pojechać do Weil am Rhein i przejść Mostem Trzech Krajów przejść do francuskiej miejscowości Huningue, która leży w aglomeracji Saint Louis.

Staram się nie ulegać stereotypom, ale tuż po przekroczeniu granicy, w niemieckim Weil am Rhein czekał na nas taki przysadzisty kolos "wszystko w jednym":

Image

Image


Idziemy w stronę mostu:

Image

Image

Image

Most, zwany Dreiländerbrücke, został postawiony w 2007 roku dla upamiętnienia trzech granic. Zdobył nawet jakąś nagrodę. Zapewnia ciekawe widoki, m.in. na port. Bazylea posiada jedyny w Szwajcarii port rzeczny. Nawet spory, bo dużo chemikaliów tu się przeładowuje:

Image

Image

Image

Image

I już jesteśmy we Francji:

Image

Image

Image

Image

Trafiliśmy na bardzo przyjemny ryneczek:

Image

Image

Image

Image


Tuż przy nim znajdował się kościół Eglise De Garnison, z 1680. To ostatnia nienaruszona pozostałość ufortyfikowanego garnizonu Huningue, gdzie w 1815 2343 żołnierzy wsławiło się bohaterską obroną przed siedemnastotysięcznym korpusem austriackim. Kościół został opuszczony po wybudowaniu nowego w 1934. W 1944 został uszkodzony przez bomby, a w latach 1971-1975 odrestaurowano go i wykorzystuje się go na koncerty i wystawy:

Image

Wracając do hotelu pyknąłem jeszcze fotkę siedziby banku BIS po ciemaku:

Image


To koniec zwiedzania Bazylei. Następny dzień przeznaczyliśmy na wycieczkę Flixbusem do Lucerny i Zurychu. Co jeszcze warto zwiedzić w Bazylei, a czego my nie zdążyliśmy?

- Wspomniane wcześniej: Brama Spalentor i Muzeum Papieru,
- Muzeum Tinguely'ego,
- Novartis Campus,
- Muzeum Historyczne w dawnym kościele Barfuesserkirche,
- Galerię Fundacji Beyeler,
- Muzeum Vitra Design.

Sami więc widzicie, iż moim zdaniem na całościowe i w miarę spokojne zwiedzenie Bazylei potrzeba minimum dwa dni. To miasto jest warte poświęcenia mu tyle czasu.

Słowo podsumowania. Bazylea nie jest nudna. Bazylea ma co pokazać. Bazylea warta jest grzechu. To małe, ale bardzo ciekawe i różnorodne miasto.
Góra
 Profil Relacje PM off
7 ludzi lubi ten post.
2 ludzi uważa post za pomocny.
 
      
#3 PostWysłany: 17 Wrz 2019 17:55 

Rejestracja: 09 Mar 2014
Posty: 3592
srebrny
Fajna relacja i zabawne, bo wczoraj obszedłem miasto prawie dokładnie twoją trasą z pierwszego posta. :) Miasto nie jest ładne, ale faktycznie jest to sporo ciekawych miejsc.
Góra
 Profil Relacje PM off
warsawreceiver lubi ten post.
 
      
#4 PostWysłany: 17 Wrz 2019 21:50 
Awatar użytkownika

Rejestracja: 06 Mar 2019
Posty: 340
niebieski
O, ale ten świat mały. ;)

Następny dzień przeznaczyliśmy na wycieczkę Flixbusem do Lucerny i Zurychu. Przystanek Flixbusa znajduje się przy dworcu kolejowym. Postanowiliśmy pójść tam pieszo, by zwiedzić inne rejony Bazylei. Na początku monumentalny gmach Biblioteki Uniwersyteckiej:

Image

Image

Image

Image

Uniwersytet:

Image

Image


Jedna sprawa, na którą zwróciłem uwagę. W Polsce gdy sadzi się drzewa przy ulicy to i tak otacza się je betonem lub po prostu samochody rozjeżdżają ziemię wokół. Zauważyłem, że w Bazylei (a także i w Lucernie, i w Zurychu) starają się otaczać drzewa dużą ilością zieleni. Nie znam dokładnie sprawy, ale nie zdziwiłbym się, gdyby takie zielone enklawy były efektywne w podobnym stopniu co samo drzewo:

Image

Image

Image


Druga sprawa: rowery. Jest ich pełno, ale tak naprawdę pełno. Jeśli ktoś uważa, że np. w Warszawie jest pełno rowerów, to niech się przejedzie do Holandii. Albo do Szwajcarii właśnie. Zmieni wtedy zdanie. W porównaniu ze Szwajcarią w Warszawie jest rowerów mało. My w Polsce dopiero raczkujemy jeśli chodzi o wsprzęgnięcie rowerów do komunikacji miejskiej. Poczynając od tego, że tu się nikt nie pieści nad swoim dwukołowym pomykaczem, więc się składa je wszystkie razem, często nawet z kaskami. A kończywszy na tym, co mnie najbardziej denerwuje w Polsce, czyli tworzenie ścieżek rowerowych razem z chodnikami, kosztem chodników. Najczęściej jestem pieszym, ale także i rowerzystą, więc doskonale zdaję sobie sprawę, że prędkości rozwijane przez rowerzystę powodują, że swoje miejsce powinien mieć on na jezdni, a nie na chodniku. W Polsce władze już dorosły do tego, żeby uświadomić sobie, iż rowerzyści istnieją, ale wciąż nie dorosły do tego, że rowery powinny współistnieć z samochodami, a nie z pieszymi. Czciciele Świętej Przepustowości łączcie się!

A w Szwajcarii rowerzyści swoje ścieżki mają poprowadzone na jezdniach lub tuż obok, z widoczną granicą pomiędzy chodnikiem. Często te ścieżki są umiejscowione nie na skraju jezdni, a pośrodku. Tam gdzie nie ma wyznaczonych ścieżek poruszają się swobodnie między samochodami. Są też wyznaczone specjalne rowerostrady, zupełnie oddzielone od jezdni i chodników i tylko się z nimi przecinające. Oto jedna z nich, prowadząca na główny dworzec kolejowy (co ciekawe - była ona planowana już na etapie projektowania budynku):

Image

Image

Image

Jak już wcześniej wspomniałem tory kolejowe dość skutecznie dzielą centrum Bazylei na dwie części:

Image

Image

Image


Można zobaczyć, że nad samymi torami jest postawiony gmach Poczty, którą pokazywałem na początku relacji:

Image

Image

Ciekawy brutalizm:

Image

Image

Image

Image

Image

Oraz intrygujący recycling - rozsadnik w wózkach hipermarketowych:

Image

Image


Wracając do kwestii rowerów. Spróbujcie odpowiedzieć na pytanie: jaką powierzchnię zajmowałby parking P&R dla samochodów przy dworcu kolejowym dla takiej ilości samochodów?

Image

Image

Image

I wyruszamy. Kilka zdjęć spod dworca:

Image

Image


Ten podłużny biurowiec na wprost to Elsässertor. Jest on znany z dwuwarstwowej fasady, która w promieniach Słońca robi z oczami jesień średniowiecza (ale na swój sposób jest ciekawa):

Image

Image

Image

Image

Rowery:

Image

Image


Dworzec:

Image


SBB Signal Box:

Image

I jedno zdjęcie najwyższego wieżowca Szwajcarii, Roche Tower (178 m):

Image


Zdjęcia sielskiej anielskiej Szwajcarii w drodze do Lucerny:

Image

Image

Image

Image

Image

Image

Image

Image


I już jesteśmy w Lucernie:

Image


Lucerna jest określana mianem najładniejszego miasta Szwajcarii i jednego z najpiękniejszych miast Zachodniej Europy. Czy rzeczywiście takim jest? Spróbujemy się przekonać.

81 tysięcy mieszkańców, czyli taka Jelenia Góra. Albo Nowy Sącz. Położona u stóp masywu Pilatus (ze szczytem Pilatus Kulm 2137 m n.p.m), który stanowi faktyczny początek Alp, na brzegu rzeki Reuss i Jeziora Czterech Kantonów. To właśnie w Lucernie powstała Szwajcaria. W 1291 kantony Schwyz (notabene od którego wzięła nazwę cała Szwajcaria), Uri i Unterwalden spisały "wieczysty pakt o wspólnym działaniu w obronie swoich praw i przywilejów, którym zagrażała habsburska dominacja." Pakt ten dał początek konfederacji.

Idziemy w kierunku miasta:

Image

Image

Image

Image

Image

Image

Image

Image

Image

Image

Wycieczkę po Lucernie zaczniemy od dwóch, całkiem współczesnych, atrakcji Bazylei. Pierwsza to Lucerne Culture and Congress Centre, a po niemiecku KKL Lucern. Centrum Kultury i Kongresów. Najlepsza sala koncertowa w Szwajcarii i jedna z najlepszych w Europie, do której przyjeżdżają melomani z całego świata. Plus Muzeum Sztuki. Bryła zaprojektowana przez jednego z najwybitniejszych architektów XX i XXI wieku Jeana Nouvela:

Image

Image

Image

Image

Image

Budynek jest niesamowity. Chodzi i o bryłę, i o położenie. Tafla dachu nad wodą sprawia, że człowiek się zastanawia jak mógłby wyglądać Dworzec Centralny w Warszawie, gdyby o niego dbano, gdyby ucywilizowano przestrzeń wokół, a sam dworzec był położony nad jeziorem:

Image

Image

Image

Image

Image

Image

Image

Image

Image

Image

Druga nowoczesna inwestycja, którą chciałem zobaczyć, to Hala Główna dworca kolejowego:

Image


Zaprojektowana przez Calatravę (tak, tego od kompleksu olimpijskiego w Atenach, którego pokazywałem w poprzedniej relacji) jest nie sama hala, ale dołączone z boku struktury, które rozszerzają ją. Są one tak pomyślane, żeby kratownice nie stykały się z halą, by pozostawiły szczelinę wentylacyjną:

Image

Image

Image

Przed główną halą stoi łuk - pozostałość po dawnym dworcu, który uległ zniszczeniu w wyniku pożaru w 1971. W chodnik wmontowano kilka fragmentów elewacji:

Image

Image


Idziemy najpierw brzegiem rzeki przeciwległym do Starego Miasta:

Image

Image

Image

Image

Image

Image

Image

Image

Image

Image

Image

Image

Image
Góra
 Profil Relacje PM off
2 ludzi lubi ten post.
 
      
#5 PostWysłany: 19 Wrz 2019 18:38 
Awatar użytkownika

Rejestracja: 06 Mar 2019
Posty: 340
niebieski
Image

Image


By dojść do kościoła jezuitów pw. św. Franciszka Ksawerego:

Image

Image


To dość nietypowy jak na reformacką Szwajcarię kościół, bo katolicki. Lucerna w dobie reformacji była enklawą katolicką. W związku z tym wnętrza zachowały barokowy (kościół jest najstarszym przykładem baroku religijnego w Szwajcarii) wystrój:

Image

Image

Image

Image

Image

W kościele są umieszczone relikwie świętych: Alojzego, Nicolasa z Flüe (zwanego też bratem Klausem, notabene to patron Szwajcarii), Ignacego, Karola Boromeusza i Sylwana. W relikwiarzu świętego Karola Boromeusza znajdują się jeszcze małe szczątki świętych: Marka Ewangelisty, Polikarpa i Walentego -

Image

Image

Image

Image

Część główną szkieletu św. Karola Boromeusza mogliśmy zobaczyć w katedrze Duomo w Mediolanie. Tu mogliśmy oglądać resztę (wiem, że mogło to zabrzmieć cokolwiek czarnohumornie. ;)

Ze świętym Sylwanem jest kłopot, bo oficjalnie całe jego ciało spoczywa w katedrze w Dubrowniku. Całe. A tu mamy szczątki. Małe, bo małe, ale jednak (czaszka oczywiście z plastiku). :D

Może to nie ten, bo jest dwóch świętych Sylwanów? Pierwszy był biskupem Salonik i zginął zabity przez Rzymian w 350 r ne., drugi był jednym z spośród siedemdziesięciu uczniów apostołów, jest wspominany w Biblii i nie ma wzmianki, że zginął śmiercią męczeńską. Z oficjalnej strony kościoła wynika jednak, że chodzi o tego pierwszego, biskupa Salonik:

Image

Image

Image

W kościele tym jest jeszcze jeden, co najmniej dziwny, akcent. Fresk przedstawiający patrona kościoła, św. Franciszka Ksawerego. Siedzi on na powozie, który ciągną... słoń, lampart, koń i wielbłąd. Problem polega na tym, że wtedy nie było powszechnej wiedzy jak te zwierzęta wyglądają, więc malarz namalował je z głowy. Czyli z niczego. I w ten sposób słoń jest znacznie mniejszy od konia i wielbłąda i ma uszy w kształcie nienaturalnie wydłużonych i spłaszczonych pierogów:

Image

Image


Po wyjściu z kościoła skierowaliśmy się w stronę najsłynniejszej pocztówki Szwajcarii (tak, to nie ja wymyśliłem takie określenie), czyli mostu Kaplicznego (Kapellbrücke). O co chodzi z tą pocztówką? Otóż most ten jest najczęściej fotografowanym obiektem w Szwajcarii:

Image

Image

Most Kapliczny (Kapellbrücke), o długości 204 metrów, to najstarszy drewniany most w Europie. Został zbudowany w 1365, ale obecnie oryginalna nie jest całość mostu, a większa jego część. W 1993 (notabene w 660 rocznicę oddania mostu do użytku), na przycumowanej do jednego z filarów łódce wybuchł pożar. Mimo bardzo szybkiej strażaków spłonęło jedno przęsło i część dachu, w tym część usytuowanych na tym przęśle malowideł z XVI w przedstawiających historię Lucerny. Zastąpiono je kopiami:

Image

Image

Image

Image

Image

Charakterystyczne jest to, że most łączy brzegi rzeki nie prostą drogą, ale zygzakiem w kształcie litery Z. Jest to spowodowane tym, że most był częścią umocnień obronnych i wykorzystywał łachy mielizn do umocowania podparć.

Przy jednym z krańców znajduje się ośmiokątna wieża ciśnień zwana Wasserturm. Pełniła też rolę więzienia, izby tortur czy skarbca.

Image

Image

Image

Image

Lazurowy kolor tej wody był niesamowity. Taki sam zresztą kolor miał Ren w Bazylei i Limmat w Zurychu:

Image

Image


I już jesteśmy na drugim brzegu i na Starym Mieście:

Image

Stare Miasto na przestrzał:

Image

Image

Image

Image

Image

Image

Image

Image

Image

Image

Image


Wychodzimy ze Starego Miasta. Jeszcze tu wrócimy.

Zatrzymam się na tym. Old Swiss House. Usytuowana w wybudowanym w 1859 roku na wzór najstarszego szwajcarskiego domu (i najbardziej typowego - stąd nazwa), uważana za jedną z najwybitniejszych i najatrakcyjniejszych szwajcarskich restauracji. Dom zbudowany został na cześć królowej Wiktorii, która często w Lucernie przebywała. Podczas II wojny światowej wykorzystywany przez szwajcarskiego generała Henryka Guisana do tajnych spotkań. Restauracja otworzyła tu swoje podwoje w 1931, ale do 1967 na piętrze znajdowała się prywatna rezydencja rodziny Buholzer, potem rodzina się wyprowadziła i poleciała z koksem: znajduje się tu najbardziej ceniona szwajcarska piwnica winiarska, czyli 40 tysięcy butelek niektórych z najrzadszych win historycznych, w tym unikalna kolekcja Château Mouton Rothschild (roczniki sięgające 1867). Restauracja z gwiazdkami Michelina oczywiście:

Image


Panorama Bourbaki. Taka szwajcarska Panorama Racławicka:

Image

Idziemy dalej:

Image


Co prawda w swoim EDC noszę Wengera Aloxa Soldata, a nie Victorinoxa Aloxa Soldiera, ale w relacji ze Szwajcarii nie może zabraknąć sklepu ze scyzorykami Vicka:

Image


I docieramy do tego:

Image

To Löwendenkmal, pomnik ku czci 1110 szwajcarskich gwardzistów poległych i zamordowanych podczas Wielkiej Rewolucji Francuskiej. Dzieło wykute w skale wykonane w 1821 według projektu Bertela Thorvaldsena (autor m.in warszawskiego pomnika Kopernika i pomnika księcia Józefa Poniatowskiego przed Pałacem Prezydenckim). "To najsmutniejszy i najbardziej poruszający kamień na świecie" - napisał Mark Twain w książce "A Tramp Abroad" ("Włóczęga za granicą", 1880):

Image

Image

Image

Image

Image

Wracamy na Stare Miasto. Zwracam uwagę na wspomniane wcześniej rośliny wokół drzew. I rowery oczywiście:

Image

Image


Był najsłynniejszy szwajcarski scyzoryk, więc niech będzie najsłynniejszy szwajcarski zegar:

Image

Image

Image

Image

Image

Image

Image

Image

Image

Image

Image

Stare Miasto Lucerny nie ma, tak jak wiele innych europejskich średniowiecznych miast, jednego centralnego placu. Ma kilka mniejszych, a przy każdym z nich przepięknie zdobione kamienice:

Image

Image

Image

Image

Image

Image

Image

Image

Image

Image

Image

Image

Image

Image

Przy jednym z takich placów (Kornmarkt) usytuowany jest renesansowy pałac rodziny Am Rhynów (Furrengasse 21), a w nim XVIII-wieczne freski, a obok miejski ratusz. Budowla ta w stylu włoskiego renesansu (notabene wzniesiona przez budowniczych z Mediolanu) jest uważana za jeden z najpiękniejszych budynków w Szwajcarii. Rolę Ratusza pełni po dziś dzień:

Image

Image

Image

Image

Image

Image

Image


Pod taką ścianą zjadamy obiad:

Image


Nadal przechadzamy się po Starym Mieście. Spoglądamy na zamek Gütsch z XIX wieku. Zbudowany, podobnie jak Old Swiss House, dla królowej Wiktorii. Teraz mieści się tam luksusowy hotel. W ostatnim czasie podupadł znaczeniowo. W 2002 wyprawił tam wesele pewien Szwajcar zwany DJem Bobo, a w 2007 kupił go rosyjski oligarcha Aleksander Lebiediew:

Image

Image


Kierujemy się już w stronę innego słynnego mostu drewnianego, Mostu Plewnego, Spreuerbrücke:

Image

Image

I już jesteśmy przy Moście Plewnym. To też most drewniany, tak jak Most Kapliczny. Jest co prawda o około 60 lat starszy, ale w pełni oryginalny. Również pokrywają go malowidła, XVII-wieczne:

Image

Image

Image

Image

Image

Image

Image

Image

Image

Image

Image

Image

Image

Image

Image

Zwrócę tylko jeszcze uwagę na jedno miejsce, do którego mieliśmy iść, a w rezultacie opóźnienia i zmęczenia nie dotarliśmy. Chodzi o mury obronne i wieże. W Lucernie mury obronne, odwrotnie niż zazwyczaj, zabezpieczały miasto od strony okolicznych wzgórz, a nie tereny leżące niżej - nad rzeką. XIV-wieczne fortyfikacje są dostępne dla turystów, tak jak cztery z dziewięciu wież. Na zdjęciu widzimy basztę Männliturm, która jednocześnie stanowi punkt widokowy:

Image

Image

Image

Image

I już jesteśmy po drugiej stronie. Wracamy do przystanku Flixbusa, położonego niedaleko dworca kolejowego:

Image

Image

Image

Image

Image

Image

Image

Image

Image

Image

Image

Image

Image

Image

Image

Image

Image

Image


Jeszcze ostatnie spojrzenie na KKL Luzern:

Image

Image


I jedziemy do Zurychu.

Co jeszcze można zwiedzić w Lucernie, a co my nie zwiedziliśmy?

- Wspomniane wcześniej mury obronne i wieże,
- Panorama Bourbaki,
- Muzeum Picassa,
- Muzeum Wagnera,
- Muzeum Transportu (najchętniej odwiedzane muzeum w Szwajcarii),
- Można też pojechać na szczyt Pilatusa najbardziej stromą kolejką zębatą świecie (48 stopni).

Czy Lucerna to rzeczywiście najpiękniejsze miasto Szwajcarii? Nie wiem, nie mam porównania z innymi. Jednak z pewnością to piękne miasto. Cały czas czułem jakbym siedział w środku szwajcarskiej bombonierki. Owszem, turystów mnóstwo, ale całe miasto jest stworzone dla turystów. Widoki są przepiękne. Góry, jezioro, zabytkowa Starówka i nowoczesna architektura - taki zestaw osobiście najbardziej pożądam i szukam. W Lucernie miałem go w idealnej proporcji.

Czy Lucernę warto zwiedzić? Absolutnie warto!
Góra
 Profil Relacje PM off
3 ludzi lubi ten post.
Manuel uważa post za pomocny.
 
      
#6 PostWysłany: 20 Wrz 2019 12:56 
Awatar użytkownika

Rejestracja: 06 Mar 2019
Posty: 340
niebieski
Obserwację Zurychu zaczynamy zza autobusowej szyby. A mieliśmy na to dużo czasu, bo Zurych przywitał nas nie po szwajcarsku, a po bazylejsku, czyli dużym opóźnieniem. Na zwiedzanie tego miasta przeznaczyliśmy 4 godziny, a kierowca tkwiąc w korkach i absolutnie nie próbując z nich wyjechać (jak to uczynił jego kolega w bliźniaczym autobusie) zabrał nam godzinę. Na dzień dobry musieliśmy więc zrezygnować z galerii Kunsthaus i dworca Stadelhofen.

Image

Image

Image

Image

Image

Image

Image

Image

Image

Image

Image

Image


Dworzec kolejowy Zürich Hauptbahnhof:

Image


Najdroższa ulica świata Bahnhofstrasse, położona przy dworcu Hauptbahnhof. Tak, kierowca objeżdżał dworzec 3 razy:

Image

Uff, wysiedliśmy. Zanim wpadniemy w wir wycieczki, podam parę szczegółów o Zurychu. Największe miasto Szwajcarii, 390 tysięcy mieszkańców. Czyli taka Bydgoszcz. Albo dwa Rzeszowy. Położone nad rzeką Limmat i jeziorem Zurychskim. Znane głównie z działalności biznesowo-finansowej (w 2017 okazał się być najdroższym miastem w Europie), ale nie tylko. Tu narodziła się reformacja. Tu powstał dadaizm. Tu znajduje się najlepsza politechnika w Europie i jedna z najlepszych na świecie (ETHZ Zürich). I na tym kulturalno-naukowym aspekcie Zurychu chciałem się skupić, ale nie do końca mi to wyszło. Nic, spróbujemy innym razem, bo - jeszcze o tym nie wspominałem - chcemy z rodzinką powtórzyć tę wycieczkę. ;-)

Idziemy w stronę Starego Miasta. Przystanek Flixbusa znajduje się nieopodal dworca kolejowego i Szwajcarskiego Muzeum Narodowego:

Image

Image

Image

Image

Zürich Hauptbahnhof to największa w Szwajcarii stacja kolejowa i jedna z najruchliwszych na świecie. Dworzec jest położony dość nietypowo, bo zadaszone perony są dostępne wprost z ulicy, a hala główna jest usytuowana za torami. Prawdę mówiąc cały dworzec to dość potężny kompleks:

Image

Image

Image

Image

Śmieszna ciekawostka z hali dworcowej. W hali głównej pod dachem zwisa rzeźba pt: "Anioł Stróż". O jej estetyce nie będę się wypowiadał, bo są różne gusta, ale z pewnością wprowadza do hali akcent humorystyczny. Co ciekawe - autorka instalacji, francuska rzeźbiarka Niki de Saint Phalle, to żona Jeana Tinguely'ego, tego od m.in. fontanny w Bazylei:

Image

Image

Image

Image

Idziemy w stronę Starego Miasta. Nad centrum Zurychu góruje wzgórze Zürichberg. Na jego zboczu jest położone m.in. zoo:

Image

Image

Image

Image

Image

Image

Image


I w końcu doszliśmy do tego:

Image


Hol Wejściowy Augusto Giacomettiego, czyli najpiękniejszy posterunek policji na świecie. Inna nazwa to Bluemlihalle, bowiem ściany zdobią tysiące kwiatów namalowanych przez Giacomettiego. Teoretycznie nie wolno robić zdjęć, ale zanim policjantka nas zauważyła i krzyknęła, że nie nada i nielzja, zdążyłem cyknąć dwa, w tym jedno w miarę ostre. Całość robi niesamowite wrażenie.

Przechodzimy na drugą stronę Starego Miasta. W tle wieża (48 m) obserwatorium astronomicznego Urania:

Image


Stare Miasto:

Image

Image

Image

Image

Image

Image

Image

Image

Image

Image

Image

Image

Docieramy do tego miejsca:

Image

Image

Image


Wciśnięta w wąską boczną uliczkę niepozorna malutka kawiarnia. A jakże wyjątkowa. Cabaret Voltaire. To tu narodził się dadaizm. Tu bywali również Paul Klee, Wassily Kandinsky (Wasilij Kandinski) - twórcy moim zdaniem najwspanialszego, obok architektury starożytnej Grecji, prądu architektonicznego w całej historii, czyli bauhausu. Lokal upadł w latach 60-tych, ale w 2004 został reaktywowany.

Udajemy się w kierunku najważniejszej katedry Zurychu, a w zasadzie i Szwajcarii, czyli Grossmünster:

Image

Image

Image

Image

Grossmünster to jeden z najstarszych kościołów w Zurychu. Zbudowany pomiędzy 1100 a 1250 rokiem na miejscu romańskiego kościoła z VIII w, którego postawił sam Karol Wielki na odnalezionyche grobach Feliksa i Reguli, rzymskich żołnierzy z Legionu Tebańskiego, zamordowanych tu w roku 302 po ucieczce z legionu w Agaunum (obecny St. Maurice). Jako że byli chrześcijanami, Watykan uznał ich później za świętych-męczenników, a Zurych obrał ich za swoich patronów. Grossmünster jest jednak ważny dla Szwajcarii z innego powodu. To właśnie tutaj zostały ogłoszone zasady nowej religii, czyli reformacji.

Sama idea reformacji oczywiście wpłynęła także na samą bryłę i wnętrze kościoła. Zwingli, ksiądz od którego wszystko się zaczęło, kazał usunąć nie tylko ozdoby czy rzeźby, ale także i krucyfiks. Krzyża nie zobaczymy więc ani w środku, ani na dwóch wieżach. Wnętrze jest bardzo surowe i skromne. Nawet ołtarz to po prostu stół z krzesłami. Jedyną ozdobą katedry (i w zasadzie tyczy się to i innych kościołów reformowanych) są witraże. A te w Grossmünster są rzeczywiście wyjątkowe - głównie abstrakcyjne. Autorstwa Giacomettiego (to ten od m.in. anonsowanego wcześniej najpiękniejszego posterunku policyjnego świata) i Sigmara Polke. Te ostatnie wykonane z... agatów:

Image

Image

Image

Image

Image

Image

Image


W katedrze nie można robić zdjęć, ale zrobiłem takie dwa cichociemne zza węgła. Nawet ten zakaz się załapał:

Image

Image

Wychodzimy przed katedrę. Po katedrze mieliśmy w planie dworzec Stadelhofen i muzeum sztuki Kunsthaus, ale z powodu niedoczasu musieliśmy przejść na drugą stronę rzeki i udać się w drogę powrotną na przystanek Flixbusa.

Spoglądamy więc na drugą stronę i widzimy kościół Sankt Peterskirche. Słynie przede wszystkim z dzwonnicy na której umiejscowiony jest podobnież największy zegar w Europie:

Image

Image

Image

W oddali na wodzie, przy łódkach i obok położonego po prawej Ratusza Miejskiego, widzimy Frauenbad. To wybudowane pomiędzy 1881-1887 publiczne łaźnie przeznaczone tylko i wyłącznie dla kobiet. Używane do dziś, łącznie z owym reglamentowaniem:

Image

Image

Docieramy do drugiej najważniejszej katedry w Zurychu, czyli Fraumünster. Nie ma ona tak dużego znaczenia duchowego dla wierzących jak Grossmünster, ale jest słynna z wyjątkowej urody witraży Chagalla. Na dzień dobry przywitała nas jednak niespodzianka (co ciekawe - o której nie spotkałem ani jednej wzmianki w Internecie): wstęp jest płatny. A dodatkowo nie można robić zdjęć. Noo... To my się na takie coś nie piszemy jednak. Płaciliśmy za wstęp do katedry Duomo w Mediolanie i to wcale niemało, ale można było robić zdjęcia swobodnie i w ilości nieograniczonej (to znaczy ograniczonej ilością pamięci w smartfonie rzecz jasna). W tył zwrot więc. Zostają nam na pamiątkę zdjęcia robione na zewnątrz:

Image

Image

Image

Image

Tuż obok katedry znajduje się plac Münsterhof. Na stałe jest on wybrukowany kostką w całości. Jednak corocznie w wakacje dzieją się na nim różne happeningi, czasowe wystawy itp. W zeszłym roku swoje instalacje wystawiał tu Paweł Althamer. My trafiliśmy na "Wyspę w mieście" autorstwa Heinricha Gartentora, czyli w skrócie kawał łąki. Trawy zostały ściągnięte ze specjalistycznej szkółki w Aargau, a na środku znajdują się wierzby wypożyczone z muzeum drzew w Rapperswil. Łąka kwietna będzie w tym miejscu przez 3 tygodnie, do połowy września:

Image

Image

Na Bahnhofstrasse weszliśmy od strony Paradeplatz. Teoretycznie nic na nim ciekawego nie ma, ale spójrzcie na te zdjęcia:

Image

Image

Image

Image

Image

Image

Tak, to na tym placu odbywały się ostatnie sceny "Vabanku II czyli riposty" - to tutaj Kwinto i Duńczyk pobierali pieniądze wykorzystując do tego celu czek podpisany przez Kramera. Dziś w tym, troszkę zmodernizowanym, budynku zamiast Schweizerische Kreditanstalt, znajduje się inny bank - Credit Suisse.

I już jesteśmy na Bahnhofstrasse, czyli po prostu na ulicy Dworcowej. Najbardziej elegancka ulica handlowa Szwajcarii, jedna z najbardziej prestiżowych na świecie, a jeśli chodzi o wysokość czynszów najdroższa na świecie:

Image

Image

Image

Image

Image

Image

Image

Image

Image

Image

Image

Image

Image

Image

Image

Na chwilę pójdziemy w bok, by dojść do tego. James Joyce Pub:

Image


James Joyce, najbardziej ceniony przeze mnie pisarz w ogóle (nie, przez "Finnegans wake" jeszcze nie przebrnąłem :D), pochodził z Dublina, ale z Zurychem związał drugą połowę swojego życia. Uwielbiał Zurych tak mocno, że "Ulissesa" kazał wydać w biało-niebieskich barwach, takich jak herb miasta.

W latach 70-tych hotel Jury's w Dublinie wystawił na aukcję wnętrze baru Jury's Antique Bar, utrzymane w stylu wiktoriańskim. Joyce często odwiedzał ten bar i wspominał go ("Barmaid in Jury's" w Ulissesie). Wnętrze zostało kupione przez zurychskich fanów jego twórczości i przeniesione do Zurychu, gdzie stworzono nowy pub, ale z umieszczonymi w nim owymi wnętrzami. Pub otworzył podwoje blisko Bahnhofstrasse, która to ulica również pojawiła się w napisanym przez Joyce'a wierszu:

Image

Image

Image

Image

Jesteśmy już blisko dworca:

Image

Image

Image

Image

Image

Image

Gdzie czekała nas niespodzianka. Lekkoatletyczna Diamentowa Liga. Od kilku lat jej finał odbywa się w Zurychu i od kilku lat władze Zurychu w przeddzień właściwych zawodów rozgrywki jednej dyscypliny przeprowadzają właśnie w hali dworca. W tym roku był to skok o tyczce kobiet:

Image

Image

Image

Image

I już jesteśmy z powrotem na przystanku Flixbusa:

Image


Co warto jeszcze zwiedzić w Zurychu, a czego my nie zwiedziliśmy?

- Politechnikę ETZ wraz z tarasem widokowym,
- Bibliotekę Uniwersytetu RWI Bibliothek (niesamowita modernizacja autorstwa Calatravy),
- Dworzec Stadelhofen, zmodernizowany i rozbudowany również przez Calatravę, wymieniony w gronie 10 budynków z ostatnich 100 lat, które na zawsze zmieniły świat architektury,
- Muzeum Sztuki Kunshaus,
- Muzeum Geologiczne FocusTerra (z symulatorem trzęsienia ziemi),
- Siedzibę i muzeum FIFA,
- Centrum Le Corbusier, czyli muzeum poświęcone Le Corbusierowi usytuowane w ostatnim zaprojektowanym przez niego domu,
- Zoo, podobno jedno z najlepszych w Europie.

Czy warto zwiedzić Zurych? Warto. Może to nie jest miasto tak mocno nastawione na turystów jak Lucerna i tak otwarte jak Bazylea, ale mimo wszystko Zurych posiada takie walory, które sprawiają, że warto tu zajrzeć. I to wcale nie chodzi o finanse. O sztukę i kulturę mi chodzi. Powiem tak: tak jak Bazylea mnie zainteresowała, jak Lucerna zachwyciła, tak Zurych mnie zaintrygował. Z pewnością przyjadę tu drugi raz.

Jeszcze raz Zurych zza autobusowego okna:

Image

Image

Image

Image

Image

Image

Image

Image

Image

Znów w Bazylei:

Image

Image

Image

Image

Image

Image


I znów na lotnisku Euroaiport. Jako że lot powrotny mieliśmy wcześnie rano, a w Internecie ów port lotniczy był opisywany jako przyjazny dla noclegowiczów, postanowiliśmy na nim przenocować. Był to nasz pierwszy raz. Nie było łatwo, ale nie było też tragicznie. Zresztą w takim anturażu było nawet ciekawie:

Image

Image


I znów nad chmurami:

Image

I ogólna moja refleksja o Szwajcarii po pierwszym kontakcie z tym krajem. Z piedestału, który miałem gdzieś tam od lat zakodowany, na pewno jako kraj spadła. Punktualność tak jak wszędzie, czyli raz się coś spóźni, a raz nie. Jeśli chodzi o czystość i uporządkowanie przestrzeni publicznej to te miasta, które zwiedziłem, sytuowałbym między Londynem a Mediolanem. Oczywiście znacznie wyżej niż Ateny, ale top topów to to też nie jest. Przed wyjazdem czytałem też zdanie (podobno całkiem poważne): w jaki sposób odróżnić Niemca od Szwajcara? Niemiec stanie na czerwonym świetle, ale po kilku minutach czekania i tak przejdzie, niezależnie jakie się będzie paliło. Szwajcar będzie stać tak długo aż zapali się zielone. Eee tam, przechodzili i na zielonym, i na czerwonym, i od razu, i po chwili, i po kilku minutach. Że walnę Bareją: "jak u ludzi".:)

Aby nie było: nie, nie narzekam na Szwajcarię ani nie jestem rozczarowany. Chcę po prostu zasugerować, że Szwajcarię należy odbierać taką jaką jest, a nie według mitów i legend. A gdy się ocenia Szwajcarię realnie to okazuje się, że jest to przepiękny kraj z tak ogromną ilością zabytków ludzkiej kultury, że stanowi ona raj dla oczu i duszy. Oczywiście jest to podyktowane neutralnością tego kraju i faktem, że w czasie zawirowań wojennych tylko tutaj artyści i naukowcy mogli swobodnie pracować, ale mimo wszystko można było to zaprzepaścić, a Szwajcaria to pielęgnuje.

Dlatego mogę z całą świadomością napisać: Szwajcaria to nie tylko piękne widoki Alp. To nie tylko piękna przyroda. To także wiele zabytków i ciekawych miejsc w ciekawych miastach. A przede wszystkim Szwajcaria to miejsce powstawania wspaniałej kultury, sztuki, wielu idei.
Góra
 Profil Relacje PM off
2 ludzi lubi ten post.
 
      
#7 PostWysłany: 08 Sty 2020 17:42 

Rejestracja: 03 Sie 2016
Posty: 4
Nie wiem, czy coś się zmieniło, ale nie da się teraz kupić biletów na Flixbusa między Bazyleą a Zurychem albo Lucerną - można jedynie dojechać z lotniska w Bazylei do Zurychu. Wie ktoś może, czy to kwestia sezonu zimowego czy czegoś takiego? Bo na mapie połączeń wszystko jest normalnie, a jak wybiorę daną linię to pusto.
Góra
 Profil Relacje PM off  
      
#8 PostWysłany: 19 Lut 2020 10:22 
Awatar użytkownika

Rejestracja: 06 Mar 2019
Posty: 340
niebieski
Ja kupowałem on-line. Być może to rzeczywiście kwestia sezonowa, ten dojazd do Lucerny.
Góra
 Profil Relacje PM off  
      
#9 PostWysłany: 20 Lut 2020 14:18 

Rejestracja: 09 Maj 2016
Posty: 34
" Do samej Bazylei prowadzą 4 kilometry eksterytorialnej autostrady. Port jest podzielony na dwie części: francuską (unijną) i szwajcarską, gdzie obowiązują inne przepisy odpraw - Szwajcaria nie należy do strefy Schengen." Ależ jak najbardziej, Szwajcaria należy do strefy Schengen i to już od 2008 a lotniska od 2009
Góra
 Profil Relacje PM off
warsawreceiver uważa post za pomocny.
 
      
Wyświetl posty z poprzednich:  Sortuj według  
Napisz nowy temat Odpowiedz  [ 9 posty(ów) ] 

Wszystkie czasy w strefie UTC + 1 godzina (czas letni)


Kto jest na forum

Użytkownicy przeglądający to forum: Brak zarejestrowanych użytkowników oraz 2 gości


Nie możesz zakładać nowych tematów na tym forum
Nie możesz odpowiadać w tematach na tym forum
Nie możesz edytować swoich postów na tym forum
Nie możesz usuwać swoich postów na tym forum
Nie możesz dodawać załączników na tym forum

Przeszukaj temat:
  
phpBB® Forum Software © phpBB Group