Autor: | Legion1 [ 30 Lis 2013 01:59 ] |
Temat postu: | Bałkany autostopem 2011 |
Witam ![]() Zbierałem się do napisania tej relacji od dłuższego czasu więc chyba pora się za to zabrać. Na początek będzie to taki prolog ![]() ![]() ![]() ![]() Wyjazd do Paryża okazał się bardzo udany i postanowiłem w lipcu wyruszyć na dłuższą podróż. Początkowo brałem dwie opcje do wyboru: Portugalia albo Bałkany. Po kilku dniach przemyśleń zdecydowałem się na opcję nr 2. Tak więc cel został obrany, pozostało tylko rozpocząć przygotowania. Analizy map, dróg, tras, ustalenie miejsc do zobaczenia, przeglądanie for autostopowych, kontakty z osobami, które już tam były. To wszystko pozwoliło mi na wstępne oszacowanie czasu i ustalenie trasy. Tak więc wstępna trasa zapowiadała się następująco: Warszawa-Czechowice Dziedzice-Cieszyn-Czechy-Słowacja-Węgry-Chorwacja:Split-Makarska-Dubrownik-Czarnogóra: Kotor-Herceg Novi-Budva-Święty Stefan-Bośnia i Hercegowina: Mostar-Sarajewo-Serbia: Belgrad-Nowy Sad-Węgry-Słowacja-Polska ![]() Dokonałem oczywiście potrzebnych zakupów na wyjazd tego typu i mogłem ruszyć w podróż ![]() To tyle na dziś na wstępie. W weekend pierwsza dłuższa relacja. |
Autor: | zales [ 30 Lis 2013 02:09 ] |
Temat postu: | Re: Bałkany autostopem 2011 |
Zawsze podziwiałem autostopowiczów za odwagę, zwłaszcza "jedynaków". Czekamy na relację:) |
Autor: | Macieqx [ 30 Lis 2013 12:41 ] |
Temat postu: | Re: Bałkany autostopem 2011 |
Także czekam na relację ![]() |
Autor: | Legion1 [ 30 Lis 2013 12:54 ] |
Temat postu: | Re: Bałkany autostopem 2011 |
No więc zaczynamy ![]() ![]() Dzień 1: Witaj przygodo! z plecakiem na Bałkany Wstałem o 5:00, po ogarnięciu się ruszyłem z plecakiem o wadze 20 kg na pociąg linii skm z Legionowa do Warszawy Centralnej. O godzinie 7:30 miałem pociąg do Czechowic-Dziedzic. Podróż była spokojna i na miejsce dotarłem o godzinie 11:20. Tam szybka wizyta w sklepie po małe zakupy, rozejrzenie się po okolicy i o 12:10 wsiadłem do pociągu jadącego do Cieszyna. W pociągu do Cieszyna miałem okazję poznać mieszkańca Moskwy Eugeniusza, który jak się okazało był również podróżnikiem, a co więcej wydawał w Rosji przewodniki o Polsce (pokazywał mi jeden egzemplarz) i właśnie był w trakcie zbierania materiałów do kolejnego wydania ![]() ![]() Załącznik: Komentarz do pliku: Ja na granicy polsko-czeskiej DSCN5099.JPG [ 189.67 KiB | Obejrzany 7560 razy ] Tak więc pełen optymizmu zrobiłem odpowiednią kartkę i rozpocząłem zabawę ![]() ![]() ![]() Załącznik: Komentarz do pliku: Miejsce w, którym wysadziła mnie starsza para Słowaków. DSCN5101.JPG [ 170 KiB | Obejrzany 7560 razy ] No więc zdecydowałem się na spacer poboczem, trwał on około 20 minut gdy nagle zatrzymał się samochód. Okazało się, że jechało nim 2 młodych Słowaków i postanowili sami z siebie mnie zgarnąć z trasy. Wytłumaczyłem im w, którym kierunku chcę jechać. Postanowili mi trochę pomóc ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() Załącznik: Komentarz do pliku: Mój przenośny hotel w okolicy Bratysławy. Poranek dnia 2 DSCN5107.JPG [ 224.09 KiB | Obejrzany 7560 razy ] |
Autor: | Legion1 [ 30 Lis 2013 14:14 ] |
Temat postu: | Re: Bałkany autostopem 2011 |
Dzień 2: Autostopem po węgierskich trasach Po porannym ogarnięciu się w toalecie na stacji i śniadaniu postanowiłem nie tracić czasu i ruszyć w dalszą drogę. Liczyłem na dużo więcej szczęścia ![]() ![]() ![]() Moim celem była trasa M7 lecąca w kierunku Balatonu. Niestety mój kierowca zignorował idealny do tego zjazd bo twierdził, że dalej jest lepsza miejscówka. No i w końcu wysadził mnie w miejscu w, którym....jak się okazało spory odcinek trasy jest w budowie (i to w moim kierunku) i stacja, która tam była jest zamknięta. Kierowca nie mógł mi więcej pomóc i pojechał, a ja zmuszony byłem na prędko kombinować co dalej. Ruch niewielki w obie strony, na dodatek zero możliwości do łapania stopa. Czekał mnie więc dłuuugi spacer (kilkanaście km jak się potem okazało) po węgierskich autostradach. Po jakimś czasie gdy znalazłem już właściwy kierunek (niestety po drodze lekko się zgubiłem i poszedłem nie tam gdzie trzeba co kosztowało mnie nadrabianie potem sporej odległości) i szedłem poboczem zatrzymała się kobieta z córką i psem, która postanowiła mi pomóc i podwieźć mnie spory kawałek w kierunku Balatonu. Niestety jednak w pewnym momencie zjeżdżała ona z autostrady na co ja pozwolić sobie nie mogłem i musiałem wysiąść na autostradzie i kontynuować podróż pieszo. Po dłuższym spacerze zostałem zatrzymany przez węgierski patrol policyjny na motorach. Nakazali mi oni opuszczenie autostrady najbliższym zjazdem. Nie próbowałem nawet się kłócić bo wiem, że węgierska policja wlepia spore mandaty. No i tym sposobem byłem eskortowany (ja pieszo pomiędzy 2 motorami) do zjazdu i tam zostałem zostawiony już przez policję. Gdy tylko zobaczyłem, że zniknęli za horyzontem wróciłem znów na autostradę ![]() W końcu w godzinach późno popołudniowych udało mi się dotrzeć pieszo na stację gdzie postanowiłem odpocząć. Tutaj też spotkałem polską rodzinkę podróżującą samochodem do Chorwacji. Niestety nie zaprezentowali się zbyt dobrze. Rozmawiałem z szanowną głową rodziny (mamusia z dziećmi nawet na mnie nie zwrócili uwagi) który lekko się podśmiewał z tego, że autostopem do Chorwacji (bo jego to stać więc jedzie samochodem) i ogólnie, że on to by mnie może i zabrał, ale no jedzie całą rodziną więc tak nie bardzo ma miejsce. Z takim obrazem "naszych" podczas tego wyjazdu spotkałem się jeszcze kilkukrotnie o czym w dalszych częściach relacji. Po zakończeniu tej rozmowy rodzinka odjechała, a ja postanowiłem skorzystać z tego, że jestem niedaleko Balatonu i ruszyłem na kładkę idącą nad autostradą żeby popatrzeć na Balaton. Zdjęcia poniżej: Załącznik: Komentarz do pliku: Widok na Balaton DSCN5109.JPG [ 153.56 KiB | Obejrzany 7529 razy ] Załącznik: Komentarz do pliku: Widok na autostradę DSCN5110.JPG [ 160.37 KiB | Obejrzany 7529 razy ] Po zrobieniu zdjęć wróciłem na stację. Ruch był już praktycznie zerowy. Popytałem jeszcze kilku kierowców, którzy się tam pojawili bądź stali w tirach czy jadą do Chorwacji. Niestety nikt nie jechał w tym kierunku. Usiadłem więc już zrezygnowany przy stoliku, który należał do mini baru, który był przy stacji, wyjąłem konserwę żeby zjeść kolację i najpewniej pójść spać. Plecak wsadziłem na krzesełko obok, a kartkę z napisem "Croatia" wsadziłem pomiędzy plecak, a oparcie krzesła tak żeby była skierowana w stronę drogi. No i nagle stał się cud. Na stację po kawę podjechał koleś w średnim wieku i gdy wychodził zauważył moją kartkę. Podszedł i zapytał czy chcę jechać do Chorwacji. Oczywiście odpowiedziałem, że tak i po 3 minutach siedziałem już w jego samochodzie i jechaliśmy do Chorwacji ![]() ![]() ![]() Na granicy węgiersko-chorwackiej kontrolerzy przyglądali mi się dość uważnie i chcieli zobaczyć zawartość bagażnika Mladena. Po kontroli ruszyliśmy dalej i moja podróż zakończyła się na ogromnej stacji przy autostradzie w kierunku Zagrzebia. Była godzina 23:30, wtedy mogłem po raz pierwszy powiedzieć udało się! jestem w Chorwacji! ![]() Po krótkiej radości postanowiłem z racji pory poszukać noclegu. Na stacji kręciło się sporo osób (był tam ogromny parking więc sporo osób tam miało postój nawet na nocki) więc zdecydowałem się udać na polankę za stacją. Niestety na mojej drodze stanął kanałek od ścieków. Na pierwszy rzut oka wyglądał na pusty i nieduży do przeskoczenia. Tak więc podjąłem próbę sforsowania go..prawa noga przeszła i już stwiałem również lewą po drugiej stronie i niestety katastrofa! Lewa noga obsunęła mi się prosto do kanałku, który jak się okazało nie był pusty...całą stopę i spory kawałek łydki miałem w ściekach...masakra, załamka i szybki sprint na stację do wc. Tam kilkunastominutowe szorowanie nogi i sandału (dobrze, że miałem sandały, a nie normalne buty) nogę udało się wyczyścić,ale jednak pewien dyskomfort pozostał. Po tym zdarzeniu darowałem sobie kolejną próbę sforsowania kanałku i poszedłem na tyły stacji gdzie położyłem się na chodniku przy drzwiach twarzą do ściany. W ten sposób udało mi się jakoś zasnąć ![]() |
Autor: | Legion1 [ 30 Lis 2013 16:12 ] |
Temat postu: | Re: Bałkany autostopem 2011 |
Dzień 3: Witaj Chorwacjo! Jedziemy na Split! Na chorwackiej stacji zostałem obudzony przez kręcących się turystów około godziny 7. Na początku nic sobie z tego nie robiłem i nadal leżałem twarzą skierowaną do ściany jednak co i rusz pojawiały się komentarze w naszym języku "zobacz śpi na stacji! Rób mu zdjęcie!" co zaczynało mnie już pomału irytować i ostatecznie zmobilizowało mnie to do wstania, ogarnięcia się, zjedzenia śniadania i ruszenia w dalszą drogę ![]() Na kartce umieściłem napis SPLIT ponieważ chciałem się czym prędzej dostać właśnie tam. Po paru minutach od rozpoczęcia łapania stopa zatrzymał się Chorwat, który jechał do Zagrzebia. Po chwili zastanowienia podziękowałem mu za propozycję licząc na to, że szybko złapię coś do Splitu. Załącznik: Komentarz do pliku: Miejsce łapania transportu w kierunku Splitu DSCN5117.JPG [ 193.53 KiB | Obejrzany 7492 razy ] Jednak i ten dzień zaczynał się tak samo, znów zmuszony byłem do dość długiego czekania w coraz większym upale, który nasilał się z każdą godziną. W końcu zatrzymał się starszy Niemiec jadący do Zagrzebia. Tym razem już nie odmówiłem bo chciałem wydostać się z tej nieszczęsnej stacji benzynowej. Ruszyliśmy i mój kierowca poinformował mnie, że wysadzi mnie w bardzo dobrym miejscu gdzie na bank coś złapię. No i wysadził mnie na...autostradzie. Na dodatek biegnącej w przeciwnym kierunku, a kierowca doradził mi żebym po prostu przebiegł autostradę w poprzek żeby dostać się na odcinek w przeciwną stronę. Po krótkim zapoznaniu się z okolicą doszedłem do wniosku, że ten pomysł choć bardzo głupi jest jedynym wyjściem w tej sytuacji. No i po kilku minutach byłem już po drugiej stronie gdzie ruch w kierunku Splitu był spory no i co najważniejsze była tam wylotówka na autostradę. Niestety stanie na wylotówce w niczym mi nie pomogło, upał był już przeogromny,a w okolicy nie było nawet trochę cienia. Po jakimś czasie jeden z kierowców zatrzymał się i doradził mi, żebym łapał stopa w kierunku miejscowości Karlovac i dopiero stamtąd na Split. Tak jak mi doradził też uczyniłem. Jednak i to nie przyniosło żadnych efektów. Miałem już dość tego miejsca więc ruszyłem poboczem autostrady w kierunku bramek oznaczających płatny odcinek autostrady. W momencie gdy byłem już niedaleko tych bramek zatrzymał się samochód. Okazało się, że jedzie nim Milan, mieszkaniec Karlovac. Szybko zaproponował mi transport i po przekroczeniu bramek ruszyliśmy do tej miejscowości. Milan okazał się bardzo sympatycznym człowiekiem, który sam w młodości podróżował autostopem. Na pożegnanie zostawił mi swoją wizytówkę i zaprosił na następne wakacje do siebie do domku nad Jeziorami Plitwickimi ![]() Milan zostawił mnie w miejscowości Karlovac w kierunku starej górskiej drogi do Splitu. Uważał, że tutaj szybciej znajdę transport niż na płatnej autostradzie. Załącznik: Komentarz do pliku: Karlovac, droga w kierunku Splitu DSCN5120.JPG [ 180.51 KiB | Obejrzany 7492 razy ] Szybko więc wyjąłem kartkę z napisem SPLIT i ruszyłem do akcji. Milan miał rację bo po blisko 10 minutach zatrzymał się chorwacki TIR jadący do Splitu. Górska droga była bardzo długa, ale widoki po drodze naprawdę warte uwagi ![]() Załącznik: Komentarz do pliku: Widok z kabiny podczas podróży do Splitu DSCN5131.JPG [ 162.99 KiB | Obejrzany 7492 razy ] W centrum Splitu znalazłem się około godziny 20stej. Podziękowałem kierowcy za kilkugodzinną podróż i ruszyłem pieszo nad morze ![]() ![]() Załącznik: Komentarz do pliku: Plaża w Splicie P1000036.JPG [ 58.47 KiB | Obejrzany 7492 razy ] Załącznik: Komentarz do pliku: Plaża w Splicie 2 P1000038.JPG [ 70.39 KiB | Obejrzany 7492 razy ] Załącznik: Komentarz do pliku: Wieczorny Split P1000045.JPG [ 55.74 KiB | Obejrzany 7492 razy ] |
Autor: | Legion1 [ 30 Lis 2013 17:52 ] |
Temat postu: | Re: Bałkany autostopem 2011 |
Dzień 4: Zwiedzamy Split i ruszamy na Makarską z szalonymi Chorwatami Poranek w parku przyniósł mi niemiłą niespodziankę. Okazało się bowiem, że położyłem się w okolicy mrowiska i niestety w nocy mrówki dostały się do mojego chleba w plecaku i tym sposobem musiałem się go pozbyć. Gdy już zebrałem swój cały bagaż udałem się na zwiedzanie miasta. Wymieniłem w kantorze gotówkę, plecak zostawiłem w przechowalni bagażu. Na pierwszy ogień poszła starówka gdzie porobiłem kilkanaście zdjęć i pokręciłem się po jej wąskich uliczkach. Turystów było już dość sporo o tej porze. Załącznik: Komentarz do pliku: Split-starówka. P1000051.JPG [ 61.68 KiB | Obejrzany 7447 razy ] Załącznik: Komentarz do pliku: Split-starówka. P1000053.JPG [ 91.74 KiB | Obejrzany 7447 razy ] Za następny cel zwiedzania obrałem stadion piłkarski Hajduka Split. Po drodze wstąpiłem jeszcze do pubu na zimne piwo ![]() ![]() Załącznik: Komentarz do pliku: Stadion Hajduka Split P1000062.JPG [ 75.3 KiB | Obejrzany 7447 razy ] Po zwiedzeniu stadionu udałem się w kierunku portu, a następnie ruszyłem na wzgórze Marjan skąd można było podziwiać piękną panoramę zarówno Splitu jak i okolic ![]() ![]() Gdy już dotarłem na szczyt mogłem podziwiać takie widoki: Załącznik: Komentarz do pliku: Widok ze wzgórza Marjan P1000073.JPG [ 54.59 KiB | Obejrzany 7447 razy ] Zdjęcia zostały zrobione więc ruszyłem dalej, zszedłem niżej i dotarłem do schodków prowadzących na tak jakby drugie wzgórze z,którego można było podziwiać panoramę samego Splitu. Na wzgórze prowadziło 178 schodków. W wielu miejscach można było skorzystać z ławek dla odpoczynku. Widoki były następujące: Załącznik: Komentarz do pliku: Panorama ze wzgórza P1000079.JPG [ 87.88 KiB | Obejrzany 7447 razy ] Załącznik: Komentarz do pliku: Panorama Splitu P1000083.JPG [ 89.19 KiB | Obejrzany 7447 razy ] Prosto ze wzgórza udałem się na promenadę i małe zakupy. Po zwiedzeniu promenady udałem się po odbiór bagażu. Załącznik: Komentarz do pliku: Split-promenada P1000088.JPG [ 79.66 KiB | Obejrzany 7447 razy ] Odebrałem bagaż,ostatni raz rzuciłem okiem w stronę pięknej starówki w Splicie i ruszyłem do miejsca w, którym zostawił mnie kierowca tira gdy przybyłem do Splitu. Droga ta prowadziła do Makarskiej tak więc byłem przekonany, że będzie to idealne miejsce do złapania transportu do tej miejscowości... Jednakże po blisko godzinie sytuacja wyglądała tak jak nie jeden raz podczas tego wyjazdu- nic nie złapałem. Byłem wkurzony i głodny i na poprawę nastroju zakupiłem ogromną połówkę arbuza u miejscowego sprzedawcy, który miał stoisko niedaleko mnie ![]() Gdy już się najadłem postanowiłem poszukać lepszego miejsca. Ruszyłem więc poboczem i po około 10 km znalazłem dobrą miejscówkę do łapania. Miejscówka miejscówką, ale w nowym miejscu również nic nie chciało się zatrzymać. Wtedy niespodziewanie ok 20 metrów po mojej prawej stronie pojawił się jakiś chłopak, który zaczął mnie wołać. Szybkim krokiem pokonałem dzielącą nas odległość i na miejscu okazało się, że było tam 2 Chorwatów stojących samochodem na poboczu. Na masce samochodu leżała pizza i stały piwa. Usłyszałem od kierowcy, że za 5 min ruszają do Makarskiej i mogę się z nimi zabrać. Miałem ogromne wahania co do tego czy z nimi jechać czy nie bo wyglądali dość podejrzanie, ale po chwili namysłu stwierdziłem, że spróbuję. Pierwsze zaskoczenie spotkało mnie zaraz po tym jak wsiedliśmy do samochodu i ruszyliśmy, kierowca bardzo szybko wyjął piwo i zaczął je pić. Ja to skwitowałem lekko przerażoną miną co kierowca skomentował słowami "nie martw się, ja jak nie piję to nie umiem prowadzić". Jechaliśmy drogą nad wybrzeżem co dostarczało niesamowitych widoków. Prędkość samochodu rzadko kiedy schodziła poniżej 100 km/h co dwa razy doprowadziło prawie do stłuczki. Całą drogę moi towarzysze śpiewali piosenki dotyczące Hajduka Split,a w momencie kiedy przejeżdżaliśmy przez małe miejscowości to zwalniali żeby zaczepiać dziewczyny klepaniem w tyłek czy czymś podobnym ![]() Tak czy inaczej ku mojemu zaskoczeniu dotarliśmy w końcu do Makarskiej i co więcej zostałem zaproszony na piwo przez moich towarzyszy ![]() ![]() Załącznik: Komentarz do pliku: Makarska P1000103.JPG [ 78.75 KiB | Obejrzany 7348 razy ] Załącznik: Komentarz do pliku: Makarska P1000117.JPG [ 68.51 KiB | Obejrzany 7348 razy ] Po zwiedzeniu całej okolicy zjadłem kolację i udałem się na plażę w celu znalezienia miejsca do spania. Rozłożyłem karimatę i śpiwór, plecak pod głowę i mogłem podziwiać plażę i morze ![]() ![]() Po północy okolica zaczynała już pustoszeć, a mnie zaskoczyła delikatna mżawka. |
Autor: | Legion1 [ 02 Gru 2013 00:54 ] |
Temat postu: | Re: Bałkany autostopem 2011 |
Dzień 5: Koszmarny dzień Spanie na plaży zakończyło się nagle około godziny 4 padającym coraz mocniej deszczem i objawami nadciągającej burzy. Zmusiło mnie to do przeniesienia się pod dach jednego z barów znajdujących się przy plaży. Tam też położyłem się i pisałem swój dziennik. W momencie gdy pogoda już się uspokoiła postanowiłem wrócić na plażę żeby się ogarnąć i przygotować do dalszej podróży. Upatrzyłem sobie nawet w tym celu ułożoną sporą kupę leżaków za, którymi miałem zamiar się schować żeby na spokojnie zmienić ubranie i spakować wszystko. Jednakże w momencie kiedy dotarłem do tych leżaków zaskoczył mnie widok...3 par zabawiających się w wodzie ![]() ![]() Załącznik: Komentarz do pliku: Poranek w Makarskiej DSCN5146.JPG [ 157.5 KiB | Obejrzany 7341 razy ] Miejsce do łapania wydawało mi się idealne ponieważ łączyła się tutaj jedyna droga idąca z Makarskiej z główną drogą idącą nad wybrzeżem w kierunku Dubrownika. Moje plany szybko zweryfikowała jednak pogoda, najpierw delikatnie zaczęło kropić co zignorowałem i postanowiłem na chwilę schować się pod drzewem. Jednak momentalnie wzmógł się silny wiatr i przyszła taka ulewa, że nie byłem w stanie dostrzec co dzieje się w odległości kilku metrów przede mną. Momentalnie zabrałem swój plecak i przebiegłem na drugą stronę ulicy gdzie były jakieś magazyny w, których na szczęście udało mi się znaleźć schronienie, ale niestety byłem już totalnie przemoknięty ![]() Załącznik: Komentarz do pliku: Miejsce w, którym zostawił mnie kierowca z Makarskiej P1000133.JPG [ 80.37 KiB | Obejrzany 7341 razy ] Jednak miejsce to okazało się dla mnie totalnym koszmarem.Mimo sporej ilości samochodów pojawiających się w tym miejscu przez dobre 4 godziny nikt się nie zatrzymał...pierwszy raz podczas tego wyjazdu miałem ogromne chwile zwątpienia czy ten wyjazd ma w ogóle sens. Upał, niewielka ilość wody, która mi pozostała i żadnego samochodu, który mógłby mnie stamtąd wyrwać. Mijało mnie również sporo polskich rodzin i mimo, że stałem w koszulce z napisem POLSKA w większości przypadków zwyczajnie się ze mnie śmiali. Gdy już czarna rozpacz ogarniała mnie coraz bardziej zatrzymał się w końcu młody chłopak jadący do miejscowości oddalonej od Dubrownika o około 70 km (nie pamiętam teraz jej nazwy). Oczywiście skorzystałem z okazji gdyż chciałem się wyrwać jak najszybciej z tego przeklętego miejsca. Rozmowa z kierowcą była bardzo miła i zawierająca wiele ciekawych faktów dotyczących wojny na Bałkanach. Wysiadłem jakiś kilometr przed tą miejscowością na przystanku. Liczyłem, że chociaż tutaj trochę bardziej dopisze mi szczęście. Stałem godzinę i niestety nic. Zrezygnowany doszedłem do wniosku, że idę pieszo i może coś po drodze zatrzymam. Do Dubrownika miałem około 70 kilometrów więc przez blisko 8 godzin od momentu kiedy zaczynałem łapać stopa w Makarskiej przejechałem również około 70 kilometrów..autostopowa katastrofa. Dotarłem w końcu pieszo do najbliższej miejscowości i tam udało mi się skorzystać z gościnności starszej pani i napełnić butelki wodą oraz zjeść kolejną konserwę. Po chwilowym odpoczynku ruszyłem dalej i natrafiłem na przystanek autobusowy. Jednak również tutaj nie było żadnych efektów..Zrezygnowany rozglądałem się za miejscem do spania ponieważ pora była już wieczorowa, a ja nie miałem już sił na dalszy marsz w tym dniu. No i wtedy moim oczom ukazał się autobus z napisem "Split-Dubrownik", którego bez wahania zatrzymałem. Z autobusu wysiadł gruby wąsaty członek obsługi i na moje pytanie za ile dojadę do Dubrownika odpowiedział tylko "50 kun". W myślach natychmiast posłałem mu niecenzuralną wiązankę, ale w tym momencie i po tym dniu, który miałem już praktycznie za sobą nawet się nie zastanawiałem tylko od razu wpakowałem się do autobusu. Jak się dosłownie kilkanaście minut później okazało byłem dosłownie "o krok" od przejścia granicznego z Hercegowiną. Na przejściu kilku minutowa kontrola paszportowa i mogliśmy jechać dalej. Po przejechaniu około 10 minut mieliśmy przerwę na posiłek dla kierowcy. Wykorzystałem ten moment na porobienie paru zdjęć okolicy: Załącznik: Komentarz do pliku: Hercegowina DSCN5158.JPG [ 162.66 KiB | Obejrzany 7341 razy ] Załącznik: Komentarz do pliku: Hercegowina DSCN5157.JPG [ 148.71 KiB | Obejrzany 7341 razy ] Do Dubrownika dotarliśmy po godzinie 21,imponujące wrażenie zrobił na mnie most z, którego zjeżdża się do miasta, niestety nie zrobiłem żadnych zdjęć ![]() Załącznik: Komentarz do pliku: Dubrownik nocą.Niestety to jedyne zdjęcie Dubrownika nocą, które nie wyszło rozmazane :/ DSCN5162.JPG [ 156.73 KiB | Obejrzany 7341 razy ] Po nocnym zwiedzaniu około północy postanowiłem poszukać miejsca do noclegu. Niestety nie było to łatwe zadanie...próbowałem kilku miejscówek jednak w każdej z nich byłem zbyt widoczny żeby czuć się na tyle bezpiecznie. W końcu postanowiłem udać się do siedziby straży pożarnej, która jest niedaleko starówki i tam spróbować szczęścia. Zaczepiłem jednego ze strażaków pełniących nocny dyżur z pytaniem czy mogę położyć się gdziekolwiek na terenie remizy, niestety otrzymałem negatywną odpowiedź. Coraz bardziej zmęczony udałem się w górną część Dubrownika i w końcu udało mi się znaleźć mały ogródek między domami gdzie stało spore drzewo i parę gęstych krzaków, które dość dobrze zasłaniały ulicę i schody prowadzące na wyższą ulicę. W szybkim tempie rozłożyłem legowisko i zapadłem w sen. Miałem za sobą najgorszy i najbardziej męczący dzień wyjazdu, a następnego dnia czekało mnie parę atrakcji w Dubrowniku ![]() |
Autor: | ciacho_majonez [ 03 Gru 2013 12:22 ] |
Temat postu: | Re: Bałkany autostopem 2011 |
Przyznam szczerze, że nie przeczytałem całości relacji, ale czy padło w jakim miesiącu robiłeś swoją wycieczkę? |
Autor: | Legion1 [ 04 Gru 2013 01:24 ] |
Temat postu: | Re: Bałkany autostopem 2011 |
Witam Lipiec 2011 ![]() ![]() |
Autor: | ciacho_majonez [ 04 Gru 2013 11:14 ] |
Temat postu: | Re: Bałkany autostopem 2011 |
A jak cenowo wyglądają poszczególne kraje? Sklepy, kawiarnie, noclegi? ![]() |
Autor: | Legion1 [ 04 Gru 2013 11:27 ] |
Temat postu: | Re: Bałkany autostopem 2011 |
Co do noclegów, to przez cały wyjazd tylko 2 razy korzystałem z noclegu płatnego u mieszkańców (oba przypadki w Czarnogórze) pozostałe noclegi to karimata+śpiwór w plenerze ![]() ![]() |
Autor: | Legion1 [ 07 Gru 2013 00:46 ] |
Temat postu: | Re: Bałkany autostopem 2011 |
Pogoda nie zachęca do wieczornych wyjść więc można zabrać się za dalsze pisanie ![]() Dzień 6: Dubrownik, Dubrownik, ach ten Dubrownik ![]() Ten dzień zaczął się dla mnie o godzinie 8.00 gdy obudził mnie facet przechodzący w pobliżu miejsca gdzie spałem. Uznałem, że nie mogę tracić więcej czasu na spanie więc zebrałem swój przenośny hotelik, ogarnąłem się i wygrzebałem z ogródka ![]() ![]() No i ruszyłem. Na początek musiałem wspiąć się na główną ulicę, która przechodziła nad miastem. Im wyżej byłem tym ładniejszy widok miałem za sobą: Załącznik: Komentarz do pliku: Dubrownik DSCN5169.JPG [ 189.92 KiB | Obejrzany 7018 razy ] Ucieszony takim widokiem ruszyłem dalej. Początkowo byłem przekonany,że wejście na wzgórze będzie bardzo blisko, ale niestety albo ominąłem wejście bezpośrednio z miasta albo naprawdę innego nie było. Musiałem pokonać spory kawałek drogi żeby znaleźć w końcu drogę w górę. Droga była dość kręta po takim jakby skalnym chodniczku, a na końcu wchodziło się na wzgórze i trzeba było wrócić się "nad" starówkę gdzie znajdowała się stacja kolejki wraz z restauracją. Cała droga zajęła mi spokojnie ponad godzinę z 20 kg plecakiem na plecach w mocnym słońcu ![]() Załącznik: Komentarz do pliku: W tym miejscu udało mi się wejść na wzgórze Srd. W oddali starówka nad, którą musiałem się wrócić. DSCN5171.JPG [ 198.14 KiB | Obejrzany 7018 razy ] Po paru minutach udało mi się dotrzeć do stacji kolejki. Tam też usiadłem i mogłem cieszyć się niesamowitymi widokami ![]() ![]() Załącznik: Komentarz do pliku: Dubrownik widoczny ze wzgórza Srd. P1000137.JPG [ 89.25 KiB | Obejrzany 7018 razy ] Załącznik: Komentarz do pliku: Widok z tarasu widokowego restauracji na wzgórzu Srd. P1000140.JPG [ 54.02 KiB | Obejrzany 7018 razy ] Na wzgórzu było już sporo turystów, oczywiście w większości z krajów azjatyckich ![]() ![]() Załącznik: Komentarz do pliku: Widok z wagonika kolejki. DSCN5180.JPG [ 193.12 KiB | Obejrzany 7018 razy ] Po dotarciu na dół udałem się prosto na plażę znajdującą się blisko starówki. Słońce świeciło już bardzo mocno, na plaży było sporo osób, ale udało mi się znaleźć trochę miejsca blisko wody. Niestety będąc w Makarskiej zgubiłem swój duży plażowy ręcznik i w tym wypadku musiałem rozkładać się na karimacie co nie do końca było komfortowe, ale miało też swoje plusy ponieważ plaża była kamienista i karimata dość dobrze amortyzowała kamienie ![]() Załącznik: Komentarz do pliku: Plaża w Dubrowniku :) DSCN5181.JPG [ 161.71 KiB | Obejrzany 7018 razy ] Tak więc plażowanie trwało ponad godzinę podczas, której udało mi się doskonale zrelaksować ![]() ![]() Załącznik: Komentarz do pliku: Dubrownik-starówka :) P1000149.JPG [ 110.84 KiB | Obejrzany 7018 razy ] Załącznik: Komentarz do pliku: Dubrownik-starówka :) P1000154.JPG [ 99.94 KiB | Obejrzany 7018 razy ] Załącznik: Komentarz do pliku: Dubrownik-starówka ;) P1000169.JPG [ 72.76 KiB | Obejrzany 7018 razy ] Tak więc po zwiedzeniu tej przepięknej starówki , zrobieniu małych zakupów nastąpiła pora ruszenia w dalszą drogę ![]() ![]() W tym celu poszukiwałem w miarę dobrego miejsca do łapania okazji. Słońce świeciło dość mocno więc chciałem również mieć miejsce w miarę zacienione. Po przejściu sporego kawałka znalazłem spory krzaczek, który dawał trochę cienia i prowizorycznie można było uznać to miejsce za pobocze (tylko w momentach przejazdu autokarów musiałem trochę się wychylać do tyłu dla bezpieczeństwa), a w oczekiwaniu na samochód mogłem jeszcze ostatni raz spoglądać na piękny Dubrownik: Załącznik: Komentarz do pliku: Ostatni widok na Dubrownik P1000170.JPG [ 70.17 KiB | Obejrzany 7018 razy ] ![]() Po blisko 40 minutach zatrzymał się facet z, którym zabrałem się. Co prawda podróż objęła tylko 4 kilometry, ale był to duży plus. Po blisko godzinie zabrał mnie stamtąd młody chłopak, który dowiózł mnie do miejscowości Ćilipi skąd do granicy z Czarnogórą było już tylko niecałe 16 kilometrów. Tam też zrobiłem sobie małą przerwę na jedzenie, kupiłem nawet 2 banany w pobliskim sklepie i w planach miałem próbę złapania transportu maksymalnie do godziny 18stej. Jeśli wtedy nic bym nie złapał ruszyłbym pieszo do granicy. Po jakimś czasie zatrzymał się Albańczyk, który najpierw wypytał mnie czy jestem sam, dokąd jadę i w końcu zaproponował mi transport do granicy za 5 euro ![]() ![]() No i nagle stał się cud. Zatrzymała mi się młoda para Czarnogórców zmierzających do Budvy ![]() ![]() Przejechaliśmy wspomniany wcześniej Herceg Novi i dotarliśmy do przystani promowej gdzie za pomocą promu można było dostać się na drugą stronę Zatoki Kotorskiej w celu ominięcia jazdy dookoła. Na promie zauważyłem już, że między dziewczyną, a chłopakiem doszło do jakiegoś zgrzytu. Jak się potem okazało poszło o mnie ![]() ![]() Tak czy inaczej stanęło na tym, że chłopak obraził się, a ja zostałem podrzucony prosto do Kotoru ![]() ![]() Gdy już byłem w okolicy starówki postanowiłem odpocząć. Usiadłem więc na ławce rozkoszując się widokiem, napiłem się i zacząłem pisać swój dziennik podróży. Nawet nie zauważyłem kiedy obok mnie pojawiała się jakaś turystyczna rodzinka. Ojciec 3 dzieci usiadł najbliżej mnie i niby zainteresowany widokami zapuszczał żurawia do mojego zeszytu. Szybko to zauważyłem i zagadałem do niego ![]() ![]() ![]() Po tej krótkiej, ale za to dość miłej rozmowie ruszyłem pozwiedzać. Pokręciłem się po starówce, pooglądałem pamiątki i postanowiłem zjeść coś ciepłego. Padło na hamburgera. Sprzedawca smażył tylko mięso, które wkładał nam do bułki, a wszelkie dodatki nakładało się już samemu za bodajże 3,5 euro ![]() ![]() ![]() Po tych przygodach postanowiłem poszukać noclegu. Robiło się dość ciemno i najpierw ruszyłem w stronę portu, ale tam nie było szans na dobre miejsce więc wróciłem w drugą stronę. Tam również sytuacja przedstawiała się średnio. W pewnym momencie kręcenia się zaczepiła mnie starsza kobieta z pytaniem czy szukam noclegu. Odpowiedziałem, że tak to usłyszałem, że za 10 euro ma dla mnie pokój. Zgodziłem się i ruszyliśmy, ale w trakcie gdy już tam szliśmy okazało się, że pokój jest już zajęty. Jednak kobieta okazała się na tyle dobra, że zaproponowała mi nocleg u siebie za te 10 euro na co również przystałem. Doszliśmy do jej domu, tam w końcu mogłem wziąć porządny prysznic, zjadłem mały podwieczorek z tą kobietą i jej siostrą, naładowałem baterię do aparatu i telefon i udałem się spać na prowizorycznie stworzonym posłaniu ![]() |
Autor: | Legion1 [ 07 Gru 2013 14:48 ] |
Temat postu: | Re: Bałkany autostopem 2011 |
Dzień 7: Czarnogórskie krajobrazy i Polacy na szlaku Pierwszy raz od początku wyjazdu spałem w miarę normalnych warunkach co też bardzo dobrze mi zrobiło. Obudziłem się lekko po godzinie 8. Rozejrzałem się i mój niepokój wzbudziło pochmurne niebo, ale miałem nadzieję, że szybko się wypogodzi. Gdy już byłem spakowany podziękowałem kobietom, które mnie przenocowały i ruszyłem w stronę wzgórza gdzie z ruin roztaczał się piękny widok na całą Zatokę Kotorską. W momencie gdy szukałem wejścia na wzgórze napotkałem francuskiego autostopowicza. Porozmawiałem z nim chwilę, wymieniłem się doświadczeniami i zapytałem go o drogę. Kolega był na tyle miły, że dał mi mapkę z zaznaczonymi wejściami i szlakami na wzgórzu ![]() Za wejście na ruiny płaciło się 3 euro (przy każdej z bram wejściowych siedział człowiek pobierający opłatę) i wraz ze mną na szlaku pojawiło się trochę turystów. Po drodze (droga była trochę męcząca zwłaszcza z dużym plecakiem) często można było spotkać sprzedawców zimnej wody, ale ja na szczęście miałem swoją i nie musiałem u nich przepłacać. Im wyżej byłem tym ciekawiej robiło się za mną: Załącznik: Komentarz do pliku: Zatoka Kotorska P1000176.JPG [ 114.7 KiB | Obejrzany 6938 razy ] Wspinaczka na górę trwała w najlepsze. W momencie gdy dotarłem na taki jakby duży plac na wzgórzu ogarnęło mnie zdziwienie ponieważ rozbite były tam 3 namioty i kręciło się wokół nich parę osób mówiących po polsku ![]() ![]() ![]() Załącznik: Komentarz do pliku: Zatoka Kotorska P1000183.JPG [ 94.07 KiB | Obejrzany 6938 razy ] Załącznik: Komentarz do pliku: Zatoka Kotorska P1000184.JPG [ 129.88 KiB | Obejrzany 6938 razy ] Niestety jak widać na zdjęciach w momencie gdy tam byłem pogoda nie była zbyt sprzyjająca. Gdy już cała grupa polskich autostopowiczów się zebrała zeszliśmy do miasta na starówkę, po drodze dużo rozmawialiśmy, robiliśmy przystanki, uzupełniliśmy braki wody. Część grupy odeszła potem do sklepu i na stację benzynową, a ja z drugą częścią przesiadywałem w cieniu drzew. W końcu i oni postanowili ruszyć zwiedzać dalej Kotor, a ja postanowiłem ruszyć w dalszą podróż. Jednak w momencie gdy zmierzałem już w stronę drogi spotkałem przed sklepem drugą grupę i postanowiłem z nimi porozmawiać. Tym samym nasze rozmowy przedłużyły się do godziny 15stej ![]() ![]() Załącznik: Komentarz do pliku: Kotor-starówka P1000196.JPG [ 103.69 KiB | Obejrzany 6938 razy ] Moim następnym celem była Budva. Postanowiłem łapać stopa przed wjazdem do długiego tunelu na poboczu. Po blisko 20 minutach zatrzymał się mieszkaniec Czech, który jechał do Budvy. Pokręciłem się po miasteczku, posiedziałem na plaży i w godzinach wieczornych postanowiłem ruszyć dalej. Załącznik: Komentarz do pliku: Budva-plaża DSCN5192.JPG [ 180.16 KiB | Obejrzany 6938 razy ] Załącznik: Komentarz do pliku: Budva-plaża DSCN5193.JPG [ 171.93 KiB | Obejrzany 6938 razy ] Na początek próbowałem złapać coś w kierunku Petrovac. Gdy tak stałem obok mnie stanął jakiś miejscowy, który również próbował coś złapać w tym kierunku. Niestety nic się nie zatrzymywało wiec postanowiłem odpocząć i usiadłem. W międzyczasie miejscowy złapał transport i odjechał. Postanowiłem łapać dalej, ale nic nie szło nadal. Wróciłem się na plażę żeby pokręcić się po okolicy i wtedy stwierdziłem, że odpuszczam łapanie i pieszo przejdę się do miasta Święty Stefan. Pytając miejscowych o odległość padały różne liczby od 5 do 10 kilometrów. Mimo to postanowiłem iść. Zrobiłem jeszcze zakupy w sklepie i ruszyłem w drogę. Po drodze mimo,że było już dość ciemno widoki były bardzo fajne: Załącznik: Komentarz do pliku: W drodze do Świętego Stefana P1000203.JPG [ 49.01 KiB | Obejrzany 6938 razy ] Po spokojnym i dość długim spacerze dotarłem na miejsce. Było już całkowicie ciemno, w okolicy kręcili się nieliczni turyści. Poszukałem dobrego miejsca na plaży w okolicy wyspy do spania. Było bardzo ciepło więc nocleg na plaży był idealnym rozwiązaniem ![]() |
Autor: | Legion1 [ 11 Gru 2013 00:03 ] |
Temat postu: | Re: Bałkany autostopem 2011 |
Dzień 8: Czarnogórska gościnność Pobudkę na plaży zgotował mi o godzinie 6 rano ochroniarz. Okazało się, że za nocleg wybrałem sobie plażę jakiegoś hotelu i zostałem poproszony o zebranie się ponieważ niedługo w okolicy pojawią się pierwsi hotelowi turyści. Zebrałem więc swój bagaż i udałem się na ławkę na placyku gdzie czekałem na otwarcie toalet, które zostały w końcu otwarte o godzinie 8. Po ogarnięciu najważniejszych spraw dopytałem miejscowych, którą drogą najlepiej kierować się na Petrovac. Po zasięgnięciu informacji udałem się w górę na główną drogę. Stamtąd mogłem dość dobrze obserwować słynną wyspę Świętego Stefana: Załącznik: Komentarz do pliku: Miejsce noclegu na plaży DSCN5210.JPG [ 192.06 KiB | Obejrzany 6758 razy ] Załącznik: Komentarz do pliku: Wyspa Świętego Stefana DSCN5216.JPG [ 160.64 KiB | Obejrzany 6758 razy ] Od rana pogoda nie zapowiadała ładnego dnia, ale na szczęście póki co nie zapowiadało się na deszcz. Po około 30 minutach zatrzymał się kierowca, który kierował się do miejscowości Bar,a że było to w moim kierunku to postanowił mnie zabrać. Razem ze mną zabrało się dwóch robotników jadących do pracy ![]() Po pewnym czasie kierowca zaproponował mi, że lepiej będzie jechać do miejscowości Sutomore z, której bliżej w kierunku Podgoricy. Przystałem na jego propozycję. W trakcie jazdy okazało się również, że mój kierowca jest taksówkarzem, ale akurat nie będącym w pracy ![]() Pojechaliśmy więc w kierunku Sutomore, a dokładniej w kierunku tunelu idącego do Podgoricy. Gdy już dojeżdżaliśmy na miejsce okazało się, że do miejscowości Bar jest ogromny korek więc mój kierowca nie chciał z niego wyjeżdżać żeby mnie podrzucić kawałek dalej tylko chciał jechać prosto. Ja natomiast musiałem odbić w prawą stronę. Otrzymałem więc informację od kierowcy gdzie mam się kierować i gdy samochód odpowiednio zwolnił w tym ogromnym korku wysiadłem z niego w szybkim tempie i poboczem ruszyłem we właściwym kierunku ![]() W końcu udało mi się dotrzeć do tunelu ![]() Załącznik: Komentarz do pliku: Tunel przed Podgoricą i Jeziorem Szkoderskim. DSCN5219.JPG [ 162.73 KiB | Obejrzany 6758 razy ] Po jakimś czasie zatrzymał się mieszkaniec Luksemburga. Okazało się, że wypatrzył mnie już wcześniej, ale jechał za szybko więc nie miał jak się zatrzymać i specjalnie po mnie zawrócił. Po krótkiej rozmowie wyjaśniło się, że jedzie on do dziewczyny w Podgoricy bo spędzają akurat wakacje w Czarnogórze. Obejrzał moje zdjęcia, popytał o najlepsze miejsca no i co najważniejsze dla mnie zatrzymał się na chwilę nad Jeziorem Szkoderskim przez, które przejeżdżaliśmy ![]() Załącznik: Komentarz do pliku: Jezioro Szkoderskie DSCN5220.JPG [ 148.05 KiB | Obejrzany 6758 razy ] W końcu dotarliśmy do celu, byłem na obrzeżach Podgoricy na drodze w kierunku Niksić. Wydawało się, że złapanie tam transportu nie będzie problemem. Jednak aż 3 razy zmuszony byłem zmieniać miejsce aż w końcu dotarłem do stacji benzynowej gdzie postanowiłem łapać trochę dłużej. Załącznik: Komentarz do pliku: Podgorica DSCN5223.JPG [ 161.77 KiB | Obejrzany 6758 razy ] Niestety na stacji złapał mnie deszcz i zmuszony byłem schować się pod dach. Usiadłem i czekałem aż przestanie padać. Ku mojemu ogromnemu zaskoczeniu w momencie gdy tak usiadłem i czekałem na pogodę nagle w okół mnie zebrali się wszyscy pracownicy stacji pytając skąd jestem, czy się zgubiłem i dokąd zmierzam. Wytłumaczyłem im wszystko,a oni postanowili mi pomóc ![]() ![]() Tak czy inaczej dotarliśmy w końcu do Niksić. Tam zostałem wysadzony na drodze w kierunku Bośni. Jednakże droga do granicy była jeszcze bardzo daleka. Próbowałem łapać w tym miejscu z kartką "Bosnia i Herzegovina", ale dawało to marny skutek. Na początek podjechało do mnie 2 młodych, ale i chyba zjaranych chłopaczków, którzy proponowali mi transport, ale szybko im odmówiłem. Po jakimś czasie zatrzymał się młody chłopak z, którym niestety nie za bardzo mogłem się dogadać, ale na swojej mapie pokazał mi, że jedzie w moim kierunku do swojej miejscowości. Zgodziłem się i pojechaliśmy. Pogoda robiła się tymczasem coraz bardziej niepokojąca. Jednak miałem nadzieję, że miejsce w, którym wysadzi mnie kierowca będzie w miarę dobrym miejscem do łapania dalszego transportu bądź też do schowania się przed ewentualnym deszczem. Moje zdumienie było jednak przeogromne w momencie kiedy w środku jakiegoś sporego lasu i mało cywilizowanego terenu zostałem wysadzony gdyż mój kierowca kończył tu podróż i zjeżdżał daleko w dół do jakiejś malutkiej wioski. Ja zostałem natomiast sam na pustej drodze w lesie. Jedynie po drugiej stronie drogi stał mały drewniany domek będący jakimś punktem informacyjnym. Niestety domek był zamknięty i nie stanowił żadnej alternatywy do schowania się przed zbliżającym się deszczem. Załącznik: Komentarz do pliku: Pogoda robiła się coraz gorsza. DSCN5224.JPG [ 148.56 KiB | Obejrzany 6758 razy ] Załącznik: Komentarz do pliku: Domek, który stał po drugiej stronie drogi jednak nie stanowił niestety żadnego schronienia przed deszczem. DSCN5225.JPG [ 164.85 KiB | Obejrzany 6758 razy ] Postanowiłem więc za wszelką cenę wydostać się z tego miejsca. Samochodów niestety było mało. W końcu zatrzymał się pierwszy kierowca z Bośni. Od razu powiedział mi, że zawiezie mnie do granicy za 10 euro. Mimo trudnej sytuacji odmówiłem mu licząc jednak na trochę więcej szczęścia. Ryzyko opłaciło się bo po 10-15 minutach zatrzymał się kolejny samochód również z Bośni. Porozmawiałem z kierowcą przez uchylone okno i dogadałem się,że zawiezie mnie jak najdalej w kierunku granicy. No i w momencie gdy chciałem wsiąść do jego wiekowego samochodu spotkała mnie niespodzianka...w momencie gdy chciałem otworzyć drzwi z przodu klamka została mi w ręku, kierowca poprosił żebym otworzył tylne drzwi, a tutaj taka sama sytuacja ![]() ![]() No i gdy dojechaliśmy ta ogromna stacja....okazała się budką ze starym dziadkiem i dwoma dystrybutorami...gdy wszedłem do tej budki razem z jej właścicielem zajmowałem praktycznie całą powierzchnię, na dodatek była ona czynna jeszcze 30 minut. Nie mając wyboru szybko się stamtąd zabrałem i zacząłem rozglądać się za miejscem do noclegu. Pogoda niestety znów zaczynała zwiastować coś złego. Gdy tak maszerowałem nagle podbiegła do mnie dziewczyna na oko w moim wieku ubrana cała na złoto..początkowo pomyślałem, że jakaś dziwna czy coś, ale ona zapytała się czy szukam noclegu. Zaproponowała mi za 10 euro pokój u siebie. Długo się nie zastanawiałem i zgodziłem się na propozycję. Podczas spaceru do bloku w, którym znajdowało się owo mieszkanie dowiedziałem się, że jestem w miejscowości Pluzine, a moja gospodyni ma na imię Aleksandra. Gdy weszliśmy do mieszkania okazało się, że za 10 euro na noc dostałem do dyspozycji mieszkanie 2 pokojowe z kuchnią, łazienką i telewizją ![]() ![]() ![]() |
Autor: | Legion1 [ 13 Gru 2013 00:53 ] |
Temat postu: | Re: Bałkany autostopem 2011 |
Dzień 9: Deszczowe Sarajewo i karaluchy Z Aleksandrą wstępnie byłem umówiony na godzinę 7 rano. Przyszła o umówionej porze chcąc odebrać klucze, ale niestety ja jeszcze spałem i poprosiłem o trochę więcej czasu. Aleksandra poinformowała mnie żeby zostawił klucze pod wycieraczką ponieważ ona ucieka do pracy. Tak więc pożegnaliśmy się, a ja poszedłem dalej spać. Wstałem ponownie około godziny 9tej, zjadłem śniadanie, posprzątałem, ogarnąłem się i postanowiłem się zbierać. Zostawiłem jeszcze na pożegnanie list Aleksandrze, a wraz z nim umówione 10 euro za nocleg. Gdy wychodziłem z mieszkania okazało się, że u sąsiadki czekała na mnie mama Aleksandry. Początkowo myślałem, że przyszła tylko po klucze, ale jak się okazało miała wobec mnie zupełnie inne plany ![]() Załącznik: Komentarz do pliku: Widok z mieszkania Aleksandry :) P1000209.JPG [ 75.95 KiB | Obejrzany 6613 razy ] Na początek mama Aleksandry zaprowadziła mnie do pobliskiego sklepu gdzie zostałem zaopatrzony w jedzenie(rozmawiałem z Aleksandrą przez telefon i ona się mnie pytała co chcę, a potem przekazała info mamie) no, a następnie...mama Aleksandry zabrała mnie na przystanek autobusowy, wsadziła do autobusu, zapłaciła za bilet i wysłała do Sarajewa upominając jeszcze na koniec kierowcę żeby przypilnował tego, że dotrę na miejsce ![]() ![]() Samym autobusem jechało niewiele osób,a droga mimo iż wydawała mi się dość niebezpieczna jak na podróż autobusem to praktycznie cała przebiegała przez piękne górzyste tereny. Załącznik: Komentarz do pliku: Widoki z autobusu w drodze do Sarajewa DSCN5229.JPG [ 165.71 KiB | Obejrzany 6613 razy ] Podczas całej podróży mieliśmy jeden 10 minutowy postój. Kontrola graniczna poszła bardzo sprawnie i po chwili po raz drugi podczas tego wyjazdu znalazłem się w Bośni i Hercegowinie ![]() ![]() Załącznik: Komentarz do pliku: Sarajewo Bo.JPG [ 76.99 KiB | Obejrzany 6613 razy ] Załącznik: Komentarz do pliku: Sarajewo-rynek P1000216.JPG [ 76.58 KiB | Obejrzany 6613 razy ] Gdy uzyskałem informację, którędy należy się kierować ruszyłem przez miasto na stadion FK Sarajewo. Po drodze mijałem pierwszy otwarty w Sarajewie Macdonalds, który był oblegany przez klientów; Załącznik: Komentarz do pliku: Kolejka do Maca w Sarajewie :) P1000225.JPG [ 92.42 KiB | Obejrzany 6613 razy ] Po około 40 minutowym spacerze dotarłem na stadion. Niestety stadion był zamknięty i nie było mi dane obejrzeć największego i narodowego stadionu Bośni i Hercegowiny ![]() W okolicy stadionu znajduje się cmentarz upamiętniający ofiary oblężenia Sarajewa: Załącznik: Komentarz do pliku: Cmentarz upamiętniający ofiary oblężenia Sarajewa w dzielnicy Stari Grad P1000226.JPG [ 89.16 KiB | Obejrzany 6613 razy ] W drodze powrotnej udałem się jeszcze do słynnej Alei Ambasadora wraz z muzeum: Załącznik: Komentarz do pliku: Wejście do Alei Ambasadora P1000237.JPG [ 104.84 KiB | Obejrzany 6613 razy ] Podczas spacerowania po Alei złapał mnie lekki deszcz, który na szczęście niedługo potem ustał. Przespacerowałem się całą Aleją i postanowiłem wrócić w okolice centrum i starówki. Po drodze można było napotkać wiele budynków mających wciąż na sobie ślady wojny: Załącznik: Komentarz do pliku: Zniszczenia wojenne widoczne na budynkach mieszkalnych po dziś dzień. P1000241.JPG [ 152.74 KiB | Obejrzany 6613 razy ] Takie widoki robiły naprawdę niesamowite wrażenie, aczkolwiek i tak ciężko mi było sobie wyobrazić co czuli ludzie te kilkanaście lat wstecz gdy na ulicach Sarajewa trwała prawdziwa wojna.. Okolicę zwiedzałem w totalnej ciszy i zadumie, aczkolwiek 2 razy zostałem zaczepiony przez starsze osoby z, którymi zamieniłem parę słów na temat tych wydarzeń. Po dłuższym spacerze dotarłem na stadion drugiej drużyny z Sarajewa- FK Zależnicar. Akurat na stadionie trwał trening drużyny, udało mi się też zamienić kilka słów z miejscowym kibicem. Załącznik: Komentarz do pliku: Trening piłkarzy FK Żeleżnicjar Sarajewo P1000250.JPG [ 85.53 KiB | Obejrzany 6613 razy ] Pooglądałem trening przez około 20 minut i postanowiłem wrócić do ścisłego centrum. W tym celu wsiadłem do tramwaju, ale przed zakupem biletu chciałem się upewnić, że jedzie on na starówkę. Niestety motorniczy nie chciał mi udzielić żadnych informacji póki nie kupiłem biletu, gdy go kupiłem powiedział mi, że zmierza na starówkę ![]() Po dojechaniu na starówkę chciałem koniecznie zobaczyć jak wygląda wieczorne życie w tej okolicy. Turystów oczywiście było więcej niż za dnia, a starówka wyglądała bardzo sympatycznie. Załącznik: Komentarz do pliku: Sarajewo-starówka nocą P1000266.JPG [ 63.63 KiB | Obejrzany 6613 razy ] Podczas spacerowania po starówce poprosiłem pewnego faceta będącego z synem o zrobienie mi zdjęcia. Gdy to zrobił zapytał mnie skąd jestem, oczywiście odpowiedziałem, że z Polski i wtedy okazało się, iż ten człowiek urodził się w Polsce, ale bardzo szybko z niej wyjechał wraz z rodzicami. Tak czy inaczej stwierdziliśmy wtedy, że świat jest bardzo mały ![]() Po zwiedzeniu okolicy naszło mnie zmęczenie i postanowiłem poszukać miejsca do spania. W centrum ciężko było znaleźć dobre miejsce co zaczynało mnie niepokoić. W końcu udało mi się trafić na pewien kościół otoczony ogrodzeniem, ale z otwartą furtką. Wszedłem szybko na jego teren i wtedy okazało się, że pewna kobieta wychodziła z kościoła i zamykała bramę na noc. Porozmawiałem z nią i zapytałem się czy mogę spać gdzieś pod murem kościoła na tym zamkniętym terenie. Kobieta bez problemu się zgodziła. Uradowany znalazłem miejsce za filarem przy lampie oświetlającej mury kościoła. Byłem bardzo zadowolony bo spałem na ogrodzonym terenie. Rozłożyłem się w śpiworze i zacząłem pisać dziennik podróży. W pewnym momencie tak około godziny 23ciej zauważyłem jakiś ruch w oddali na chodniku. Jednak zignorowałem to i pisałem dalej. Jednakże po pewnym czasie zrozumiałem co się dzieje...w okół mnie ze wszelkich szpar i dziur zaczęły wychodzić karaluchy..starałem się je zabijać gdy podchodziły zbyt blisko ewentualnie odstraszać bo każde uderzenie butem w ziemię sprawiało, że wszystkie znikały, ale po chwili znów wychodziły. Byłem bardzo przerażony tym faktem i szybko schowałem swój dziennik podróży. Sam usiadłem i szczelnie owinąłem się śpiworem i próbowałem czuwać spoglądając co i raz na pojawiające się w okolicy karaluchy. W tej pozycji nawet nie zauważyłem kiedy zasnąłem... |
Autor: | Legion1 [ 14 Gru 2013 18:02 ] |
Temat postu: | Re: Bałkany autostopem 2011 |
Dzień 10: Żegnaj Bośnio i Hercegowino, witaj Serbio! Sen nie po raz pierwszy podczas tego wyjazdu został przerwany przez poranny deszcz. Tym razem około godziny 5.00 zaczęło delikatnie kropić. Przeniosłem się więc ze swoim bagażem pod dach prowizorycznego garażu otworzonego w budynku obok kościoła. Karaluchów już nie było widać więc mogłem spać już o wiele spokojniej,a lekka mżawka zmieniła się w konkretny deszcz. Około godziny 8 pojawiło się dwóch pracowników kościoła. Jeden z nich mimo fatalnej pogody nakazał mi opuszczenie terenu kościoła. Powiedziałem, że to zrobię jak tylko się pozbieram. Pozbierałem się, ale nadal padało więc postanowiłem dalej czekać pod daszkiem aż pogoda się poprawi. Czekałem tak do godziny 10tej, wtedy też z budynku przy, którym czekałem wyszedł jakiś facet (prawdopodobnie ksiądz) i gdy tylko mnie zauważył zdecydowanym ruchem ręki pokazał mi bramę informując mnie tym samym, że mam się natychmiast wynosić mimo padającego deszczu. Niestety tym razem już nie miałem wyboru i musiałem wyjść spod daszku na ten deszcz i opuścić teren kościoła. Poszedłem znów w kierunku starówki. Ogólnie w planach miałem już ruszenie w dalszą podróż tym razem w kierunku Belgradu od, którego dzieliło mnie jakieś 300 km. Na starówce zaczepiałem ludzi pytając o właściwą drogę i w końcu trafiłem na faceta, który wziął ode mnie mapę i poszedł pytać miejscowych w jakimś barze, a mi zostawił pod opieką swojego małego synka ![]() Załącznik: Komentarz do pliku: Deszczowe Sarajewo P1000267.JPG [ 73.54 KiB | Obejrzany 6510 razy ] Załącznik: Komentarz do pliku: Panorama Sarajewa P1000272.JPG [ 104.34 KiB | Obejrzany 6510 razy ] Ogólnie żeby dojść do w miarę dobrego miejsca miałem spory odcinek drogi do przejścia. Po drodze zatrzymała się jeszcze bośniacka policja i byłem przekonany, że zwrócą mi uwagę, że próbuję łapać stopa, ale okazało się, że byli bardzo uprzejmi i na dodatek też dali mi kilka wskazówek odnośnie drogi ![]() Szukając jednak miejsca nie mogłem nigdzie trafić na żadną stację benzynową więc postanowiłem łapać na poboczu. Po jakimś czasie zatrzymał się młody facet, który nic nie rozumiał po angielsku, ale dał mi do zrozumienia, że zawiezie mnie w dobre miejsce. Zabrałem się z nim, niestety nie był on dobrym kierowcą, ale jednak po jakimś czasie dojechaliśmy do jakiejś średnio uczęszczanej drogi gdzie było rozwidlenie i jedna droga szła w kierunku Zvornika i Belgradu. Podziękowałem więc kierowcy, który od razu jak mnie wysadził zabrał ze sobą jakieś dwie kobiety, a ja postanowiłem łapać transport obok warsztatu samochodowego. Mimo iż miejsce wydawało się dość dobre to ruch tam był niewielki. Na dodatek pogoda znów zaczynała się psuć i co jakiś czas zmuszony byłem schodzić drogi do miejscowego sklepu i tam chować się pod dachem przed deszczem. W końcu po ponad godzinie takiej zabawy udało mi się zatrzymać jakiegoś faceta. Co prawda nie jechał on ani do Zvornika ani do Belgradu, ale jechał do następnej miejscowości do, której mogłem się z nim zabrać. Na dodatek poinformował mnie, że za jakąś godzinę będzie jechał dalej i jak będę dalej stał i łapał to mnie zabierze. Tak więc byliśmy wstępnie umówieni i pojechaliśmy . Zostałem wysadzony na stacji benzynowej gdzie łapałem dalej stopa. Jednakże pogoda nadal nie chciała odpuścić i deszcz robił się coraz bardziej uciążliwy, a na dodatek zaczęło wiać. Niedaleko mnie stało parę miejscowych osób, które łapały stopa bez problemu, a mi ciągle nie szło. Co jakiś czas pojawiał się też autobus do Zvornika, ale nie chciałem z niego korzystać. Pogoda niestety nie poprawiała się, a ja nie miałem za bardzo gdzie się chować przed tym deszczem i pomału zaczynałem oswajać się z myślą, że będę musiał nocować na tej stacji. Po chwili zatrzymało się 3 młodych chłopaków, ale jechali oni zaledwie 3 km dalej więc stwierdziłem, że mija się to z celem i podziękowałem im za propozycję. Nagle na horyzoncie pojawił się kolejny autobus, byłem przekonany, że to kolejny jadący do Zvornika, ale okazało się jednak, że ten jechał bezpośrednio do Belgradu. Zatrzymałem go i zapytałem o cenę. Koszt przejazdu wynosił 15 euro i po chwili zastanowienia się zdecydowałem się jechać tym autobusem. Podróż trwała od godziny 17stej do 22:30. Kontrola graniczna nie trwała zbyt długo, ale kontroler zniszczył mi etui od paszportu bo coś mu w nim nie pasowało ![]() Załącznik: Komentarz do pliku: Na granicy bośniacko-serbskiej P1000275.JPG [ 76.88 KiB | Obejrzany 6510 razy ] Tak więc byłem w końcu w Serbii ![]() ![]() |
Autor: | LudekP [ 14 Gru 2013 18:40 ] |
Temat postu: | Re: Bałkany autostopem 2011 |
20 kg?? Jeżu, coś Ty tam napchał? ![]() Poznałem miejscowości przez które jechałeś, byłem tam raz samochodem, raz na motorze. Nie dziw się ludziom, którzy nie chcą Cię zabierać - Twoja koncepcja na podróż nie oznacza, że oni muszą swoją dopasować do Twojej. Rozbawił mnie fragment o Czarnogórcu, który znał kilka polskich słów i je powtarzał ![]() Szybko przelatywałeś przez Bałkany, jak mogłeś nie skorzystać z propozycji zabawy na bałkańskiej imprezce!? Tak czy siak, narobiłeś smaka na taką wycieczkę. |
Autor: | Legion1 [ 14 Gru 2013 23:07 ] |
Temat postu: | Re: Bałkany autostopem 2011 |
Wiesz co miałem sporo konserw turystycznych (sporo z nich przywiozłem z powrotem), których miałem już dość po 3 dniach ![]() ![]() ![]() |
Autor: | LudekP [ 14 Gru 2013 23:17 ] |
Temat postu: | Re: Bałkany autostopem 2011 |
Przez 3 tygodnie w Mongolii jadłem konserwy, bo tam nie było żadnej alternatywy. Po powrocie miesiąc się odtruwałem... |
Strona 1 z 2 | Wszystkie czasy w strefie UTC + 1 godzina (czas letni) |
Powered by phpBB © 2000, 2002, 2005, 2007 phpBB Group http://www.phpbb.com/ |