Akceptuję i chcę ukryć komunikat Fly4free.pl korzysta z technologii, takich jak pliki cookies, do zbierania i przetwarzania danych osobowych w celu automatycznego personalizowania treści i reklam oraz analizowania ruchu na stronie. Technologię tę wykorzystują również nasi partnerzy. Szczegółowe informacje dotyczące plików cookies oraz zasad przetwarzania danych osobowych znajdują się w Polityce prywatności. Zapoznaj się z tymi informacjami przed korzystaniem z Fly4free.pl. Jeżeli nie wyrażasz zgody, aby pliki cookies były zapisywane na Twoim komputerze, powinieneś zmienić ustawienia swojej przeglądarki internetowej.



Napisz nowy temat Odpowiedz  [ 28 posty(ów) ]  Idź do strony Poprzednia  1, 2
Autor Wiadomość
#21 PostWysłany: 18 Gru 2014 21:02 
Awatar użytkownika

Rejestracja: 10 Lip 2013
Posty: 310
niebieski
Hej, gdzie kolejna część? :) Tu się czeka ! :D Relacja super!
Pozdrawiam :)
_________________
magiczna-torpeda-akcja-na-dom-dziecka-w-nepalu,18,108915
Góra
 Profil Relacje PM off  
      
Relaks na Cyprze za 963 PLN. Loty do Pafos z Katowici 5 nocy w apartamencie Relaks na Cyprze za 963 PLN. Loty do Pafos z Katowici 5 nocy w apartamencie
Tanie loty do Singapuru z Warszawy od 2297 PLN Tanie loty do Singapuru z Warszawy od 2297 PLN
#22 PostWysłany: 19 Gru 2014 00:30 
Awatar użytkownika

Rejestracja: 11 Lip 2010
Posty: 425
niebieski
No heeej:)
Piszę się kolejna cześć, tylko ja ciągle w podróży i się jakoś schodzi... ale już niedługo!
Góra
 Profil Relacje PM off  
      
#23 PostWysłany: 30 Gru 2014 15:12 

Rejestracja: 05 Sty 2014
Posty: 120
Świetna relacja, bardzo dobre zdjęcia :D Czekam na Emiraty ;)
Góra
 Profil Relacje PM off  
      
#24 PostWysłany: 30 Gru 2014 16:11 

Rejestracja: 03 Maj 2012
Posty: 277
Super relacja!
Góra
 Profil Relacje PM off  
      
#25 PostWysłany: 30 Gru 2014 16:39 

Rejestracja: 03 Gru 2013
Posty: 519
srebrny
Super relacja:) Czekamy na cd!
pozdrawiam!
_________________
Bali https://www.fly4free.pl/forum/bali-lipiec-2023-relacja-z-raju-prawie-na-zywo,215,171983
Malediwy https://www.fly4free.pl/forum/malediwy-ferie-2023-mathiveri-i-ukulhas,215,169789
Góra
 Profil Relacje PM off  
      
#26 PostWysłany: 01 Lut 2015 23:57 
Awatar użytkownika

Rejestracja: 11 Lip 2010
Posty: 425
niebieski
Ogromne dzięki za miłe słowa i cierpliwości:)

Zatem odcinek 3:

Dubaj i Abu Dhabi


Po Sri Lance czas na Dubaj. Tym razem dłuższy, bo 3-dniowy przystanek w drodze do domu. W samolocie z Kolombo spotkaliśmy stewardessę Polkę. Ewidentnie odznaczała się urodą, a jak zobaczyliśmy, że nazywa się Barbara zagailiśmy po polsku. Była bardzo zaskoczona, że nas spotyka, bo to niepopularna trasa wśród Polaków. Pogadaliśmy trochę a na koniec uraczyła nas zapasem wina, bo później mogłoby być ciężko z tym.

W Dubaju znaleźliśmy mieszkanie przez airbnb (https://www.airbnb.pl/rooms/2646564?s=uXkY). Ładne, takie jak na zdjęciach, czyste i przestronne (2 sypialnie, każda z własną łazienką i spory salon). W Marinie, czyli kawałek od lotniska DXB. Stwierdziliśmy, że pojedziemy metrem a później weźmiemy taxi. Od stacji miało być ok. 800 m, ale było południe (40 st), my z walizami i kiepską orientacją gdzie dokładnie się kierować, więc odległość wtedy w najlepszym wypadku się podwaja. Taksówkarze twierdzili, że to jest tak very close stąd, że już very closer się nie da i że nie ma co jechać, lepiej iść. Opinia się powtarzała, także nie czekając na taksówkarza z innym zdaniem, ruszyliśmy pieszo. Tak na czuja, bo w Dubaju nie ma adresów. Większe ulicy mają nazwy, ale numerów już nie. Mniejsze ulice są takie biedne, bezimienne. My też byliśmy trochę biedni, bo 40 st w cieniu wyparza szare komórki, myśli się słabo, a chodzi jeszcze gorzej. Szczególnie z walizami i częściowo przez plac budowy (Dubaj to jeden wielki plac budowy). Ostatecznie poznaliśmy z daleka nasz budynek, ale nie powiedziałabym że on był tak very close. Choć jak na dubajskie warunki to faktycznie, apartamentowiec przy metrze.
Nasze mieszkanie było na 22 piętrze, tak że wiecie – piękny widok, wszystko widać z góry i my na szczycie. Taaaa. Nawet nie wiecie jak nam się smutno zrobiło, jak się okazało, że budynek ma 84 piętra, więc to nasze 22. to taki trochę wyższy parter.
Image

Z Ibrahimem – opiekunem mieszkania umówiliśmy się, że mieszkanie będzie otwarte, klucze na stole. Ale on wpadnie później… dać nam hasło do wifi. Wiadomo, nie można tak rozdawać na lewo i prawo nieznajomym haseł co do wifi:D Co innego klucze do mieszkania;)


Na ten dzień mieliśmy jeszcze w planach Bur Dubaj i Deirę. I jedzenie :D Na kanale Marcy Shan -Polki mieszkająca w Dubaj(polecam: http://www.youtube.com/user/marcyshan u) znalazłam filmik, w którym polecała pewną knajpkę w Bur. Postanowiliśmy ją znaleźć (tzn. knajpkę, nie Marcy). Tu znowu pewnym problemem był brak adresu, ale wydawało nam się, że trafimy po wskazówkach z filmiku. I faktycznie – wydawało nam się. Jak dotarliśmy do Bur za nic nie potrafiliśmy ustalić gdzie jesteśmy, a gdzie powinniśmy być, a sytuację komplikował brak mapy i ludzi mówiący wyłącznie w dzikim języku. Trochę zrezygnowani stwierdziliśmy, że idziemy gdziekolwiek i jemy w pierwszym miejscu jakie się trafi. Doszliśmy do końca uliczki, po której się kręciliśmy i wyszliśmy na wprost… naszej knajpki. Trochę zdziwko, bo ostatnia wersja jaką nam się udało ustalić to, że musimy być gdzieś hen daleko, a w ogóle może pomyliśmy dzielnicę;)

Image

Jedzenie warte było tego szukania, bo to było najlepsze co jadłam podczas całej wyprawy. Dominowały dania były głównie z Pakistanu. Dania i obsługa zresztą też. Zamówiłam warzywa i placek. Placek według menu miał kosztować 1 dhr, czyli jakieś 80-90 gr, także uznałam, że pewnie będzie mały, więc zamówię 3. Okazało się, że porcja to 3 spore placki, czyli w efekcie dostałam 9 placów. Nie byłam w stanie nawet tych 3 zjeść, także przehulałam bez sensu 1,60 zł w restauracji;) Dania główne także bardzo tanie – moje kosztowało ok. 6-7 dhr, mięsne były trochę droższe. Wszystko mega dobre.

Brzuszki szczęśliwe, tak że można było zwiedzać. Mieliśmy w planach Muzeum Kobiet, ale że długo uszczęśliwialiśmy brzuszki nie zdążyliśmy, za to ogólnie poszwędaliśmy się trochę po soukach, okolicach zatoki, a na koniec abrą (1 dhr), czyli łódko-tratwą z silniczkiem przeprawiliśmy się na drugą stronę. Dla lokalsów abra to zwykły środek transportu i raczej ich nie dziwi, że kieruje się abrą nogami. My jednak z ciekawością i podziwem patrzyliśmy jak pan Pakistyńczyk sprawnie manewruje kierownicą paluszkami u stóp, żeby odpowiednio zacumować. Wszystko w oparach ropy. Cały Dubaj jest zresztą w oparach ropy, choć trochę w innym znaczeniu, ale o tym później.

Image

Image


Chcieliśmy już wracać do mieszkania, ale po drodze trafił się przystanek. Zwykły autobusowy… klimatyzowany ;)

Image

Weszliśmy do środka i stwierdziliśmy, że tam zostajemy. Po co się męczyć na zewnątrz. Późnym wieczorem było ok. 36 st, a na przystanku może 20-parę. Ale w metrze i mieszkaniu też była klima, więc uznaliśmy, że odpuszczamy nocowanie na przystanku. Wróciliśmy metrem, w którym się rozdzieliśmy. My do wagonu dla kobiet, panowie do ogólnego. W wagonie ogólnym mogą też jeździć kobiety, ale nie wiem czy polecam. Z jednej strony tam często mężczyźni ustępują miejsca nawet młodym kobietom, a z drugiej jeździ w tych wagonach sporo chyba panów pośladkowych z Sigiriyi. A przynajmniej trudnią się tym samem – mogą potrzymać za pośladki i nawet nie chcą za to kasy. Tacy dżentelmeni.


Kolejny dzień naszego pobytu w Emiratach to 3 października – początek Święta Ofiarowania. Wtedy Muzułmanie pielgrzymują do Mekki, a także jest tradycja, że ojciec rodziny składa ofiarę z zabitego rytualnie wielbłąda, krowy, owcy lub barana i dzieli na trzy części. 1/3 trafia do potrzebujących, 1/3 dla rodziny a resztę spożywa się wspólnie na wieczerzy z bliskimi. Zastanawialiśmy się czy to może jakoś nam pokrzyżować plany, czy coś może być zamknięte, ale wyszło z naszego researchu, że nie. Na miejscu nawet okazało się, że w piątek metro jeździ od 10, a nie jak zwykle od 14, centra handlowe i restauracje otwarte są dłużej i są też różne atrakcje miejskie.

Tego dnia mieliśmy w planach zobaczyć Burj Al Arab. Zamiast poruszać się komunikacją postawiliśmy na taksówki i to jest bardzo dobra opcja w Dubaju, szczególnie jak koszty dzielą się na cztery osoby. Taksówki są tanie, złapać można je na każdym kroku i na pewno są też najwygodniejsze, bo co prawda są dwie linie metra i sporo autobusów, ale odnalezienie się w gąszczu bezimiennych ulic i czekanie na nieklimatyzowanych przystankach to przyjemność umiarkowana. Al Arab wrażenia specjalnego na mnie nie zrobił, za to byłam zafascynowała ludźmi na plaży. W południe byli tacy, którzy się tam opalali! Mnie było ciężko wytrzymać w cieniu i nawet oddychanie męczyło, a oni się tam prażyli. Szok i niedowierzanie!

Image

Image

Image

Później ruszyliśmy w kierunku Palm Jumeirah, skąd pojechaliśmy monorail do końca wyspy. Na końcu jest hotel Atlantis wraz z parkiem wodnym. Hotel sam w sobie dość kiczowaty, ale widok z kolejki na koniec wyspy a wracając na Marinę – super!

Image

Image

Image

Sama wyspa to zaś taka dzielnica willowa, wszędzie takie same domy i podobnie drogie samochody.


Na drugą połowę dnia zaplanowaliśmy centra handlowe i Burj Khalifę. Mówi się, że zakupy to sport narodowy Arabów. Ja jestem w tym sporcie kiepska i od razu odpuściłam rywalizację, ale uznaliśmy, że pokibicujemy miejscowym. Doping był naprawdę potrzebny, bo wejście do centrum handlowego wyglądało tak (fota z godz. 22!):

Image


Kto pierwszy, ten lepszy. W dodatku trzeba było ustawić się na odpowiednim „pasie”, bo ochrona później kierowała ruchem i ciężko było skręcić z lewego pasa w prawo. Mnie się też nie udało, choć normalnie całkiem nieźle mi to wychodzi ;)

Najpierw byliśmy w Mall of Emirates, gdzie jest m.in. pełnowymiarowy stok narciarski, z wyciągami i inną niezbędną infrastrukturą. Nawet nie chcę wiedzieć ile energii pochłania schłodzenie tego obiektu na środku pustyni. W dodatku zaciekawiło mnie, że sporo ludzi jest w takich samych kurtkach i dopiero po chwili dotarło do mnie, że oni kurtki też wypożyczają. Zimą przy potężnym „mrozie” rzędu 25 st.C jakoś sobie radzą bez kurtek;)

Image

Później Dubai Mall – największe centrum handlowe na świecie. Samo dostanie się do tego centrum jest dość ciekawe. Wychodząc z metra jesteśmy kierowani do korytarza, a raczej koooryyytaaarzaaa, w którym są chodniki ruchome i który oczywiście jest klimatyzowany. Tu go widać na zdjęciu:

Image

Żeby poruszać się po centrum handlowym najlepiej zaopatrzyć się w mapkę, typu książeczka, w której połowa to lista sklepów. Słabo mi się zrobiło jak to zobaczyłam i już czułam te zakwasy w nogach, ale uznałam, że powalczę. Po godzinie odpadłam…

Główną atrakcją wieczoru był wjazd na taras widokowy. Na górze okazało się, że nie wiem co to lęk wysokości i w ogóle nie odczuwałam dyskomfortu (fuck logic!). Załapaliśmy się na zachód słońca. Widoki świetne! Głównie na miasto, ale też na fontanny. Tuż po zmroku zaczęły się pokazy. Tam nagraliśmy jeszcze życzenia na najwyższym poziomie;) dla naszych znajomych, którzy w tym dniu mieli ślub. Na koniec obejrzeliśmy jeszcze pokaz fontann na dole (potrafią strzelać na wysokość 150 m!) i uznaliśmy, że starczy tego sportu zakupowego.

Image

Image

Image

Image

Image

Image

Czytałam kiedyś, że Dubaj ma aspiracje być pierwszym klimatyzowanym miastem. Tego dnia, kiedy wychodziliśmy po południu, przed naszym aparatamentowcem złapaliśmy taksówkę, później z jednego centrum handlowego do drugiego przejechaliśmy metrem, następnie klimatyzowany chodnik-korytarz, i pierwszy raz wyszliśmy na zewnątrz na dłużej na pokaz fontann… jakieś 7 godzin później;) Przejechaliśmy pół miasta, zwiedziliśmy kilka miejsc. Chyba to są całkiem realne aspiracje Dubaju, a znając inwencję i rozmach szejków, także możliwe do zrealizowania szybciej niż w Warszawie dokończenie 2. linii metra ;)


Na ostatni dzień zaplanowaliśmy Abu Dhabi. Niestety. To był kolejny dzień świąteczny w Emiratach. Jeszcze dzień wcześniej sprawdziliśmy co to można dla nas oznaczać – czy uda nam się zobaczyć miejsca, które zaplanowaliśmy, czyli głównie Wielki Meczet i Emirates Palace. Głównie obawiałam się czy będziemy mogli zwiedzać meczet. Na stronie ani słowa o tym, żeby tego dnia miało być coś inaczej niż zwykle, choć mój wewnętrzy głos (kobieca intuicja szwankuje) podpowiadał, że zapewne podczas modlitw nie, ale może uda wejść się później, ewentualnie obejrzymy go tylko z zewnątrz.
Ze stacja metra Ibn Battuta ruszyliśmy autobusem do Abu Dhabi. Jako, że byliśmy chyba jedynymi nie-Pakistańczykami na tej trasie otrzymaliśmy miejsca VIP-owskie w strefie dla rodzin i kobiet. Na dworcu w Abu Dhabi znaleźliśmy taksówkę. „Chcielibyśmy dojechać do Wielkiego Meczetu” – powiedzieliśmy z mapą w ręku i turystycznym zagubieniem w oczach. „Jasne! Wsiadajcie!” – odpowiedział przemiły taksówkarz, załadował nas do siebie i chyba lekko okrężną drogą wiózł do Meczetu. Kiedy już zobaczyliśmy Meczet w oddali taksówkarz z rozbrajającą szczerością powiedział, że nie wie po co tam jedziemy skoro przecież dziś go nie zwiedziemy, jest święto. Ooo dzięki za info, przemiły taksówkarzu. Ok, podjedźmy więc bliżej, chociaż obejrzymy z zewnątrz. Nie, bliżej też nie podjedziemy, nie wolno, jest święto. OOOOOK, zatrzymajmy się, zrobimy chociaż z oddali foty. Nie, z daleka też nie wolno robić zdjęć. I z taksówki w trakcie jazdy także. Noszzzz! Załączam nielegalnie zrobione zdjęcie (tylko mnie nie wydajcie;>):

Image


Już nasza sympatia do pana taksówkarza gdzieś odpłynęła, poprosiliśmy więc o zawiezienie do Emirates Palace. Upewniłam się tylko czy będziemy mogli tam wejść. Taksówkarz tym razem z rozbrajającą nieszczerością odpowiedział: „Why not?”. Przemknęło mi przez myśl („because of holiday”), no ale w końcu to hotel, więc może bez przesady, żeby zamykać, bo święto. Nawet nie wiecie jacy byliśmy zdziwieni, jak pod hotelem okazało się, że nie wejdziemy do środka, ba! nie wjedziemy nawet na teren kompleksu, bo święto. Taksówkarz nie wydawał się zaskoczony, za to był zdziwiony jak powiedzieliśmy, że kończymy współpracę i wysiadamy. Było południe, ponad 40 st. w cieniu i nic ciekawego w zasięgu wzroku. Mniej więcej po 10 sekundach już żałowaliśmy tej decyzji;) Nawet towarzysko nieszczerego pana taksówkarza wydawało się lepszą opcją;) Ale dla zasady uznaliśmy, że nie wracamy do niego, złapiemy inna taksówkę. Jadąc kolejną taksówką w kierunku centrum ustaliliśmy kolektywnie, że foch! Abu Dhabi jakoś średnio gościnne było dla nas, więc bez pożegnania wracamy do Dubaju, a jak foch przejdzie to może kiedyś tu wrócimy. Może. Kiedyś. I nie będziemy poruszać się taksówkami ;)


W Dubaju pospacerowaliśmy po Marinie, poszliśmy na plażę i nieśpiesznie wróciliśmy do mieszkania. Wieczór spędziliśmy w basenie, gdzie było niewiele osób, bo święto;) Za to z basenu można było obejrzeć fajerwerki nad miastem, bo święto. W ostatecznym rachunku to „bo święto” nie było takie złe, choć foszka na Abu Dhabi trochę jeszcze mam. Potrzebuję czasu ;)

Image

Image

Następnego dnia skoro świt mieliśmy samolot do Warszawy, więc na tym zakończyliśmy naszą azjatycką wyprawę instant.


Jeszcze kilka słów ogólnie o Dubaju… Przed wyjazdem miałam wyobrażenie, że to duże, nowoczesne miasto z wysoką zabudową i… częściowo tak jest. Jest chyba nawet większy niż się spodziewałam (chociaż „to ogromne miasto” – mówili, „będziesz zaskoczona” – mówili), ale musiałam to sprawdzić. Nie ma co wierzyć na słowo;)

Europejskie miasta są dużo bardziej „zbite”, a tu jest wszystko z rozmachem, wszędzie odległości liczy się w kilometrach. Ale też to miasto jest wciąż w budowie. Jest jeszcze wiele miejsc dosłownie placów budowy – takich gdzie faktycznie coś się buduje, ale też takich niedokończonych. Najdziwniejsze była chyba dwa wysokie (po ok. 80 pięter) budynki, które dokończone miały z 70-75 pięter a reszta tylko szkielet i cały budynek nieużywany, a już raczej kilka lat ma. Dziwny widok.
Moim zdaniem, najładniejsza część Dubaju to Marina, która znajduje się trochę na uboczu Dubaju. Nie ma tam aż tak wielu turystów jak w centrum, za to sporo lokalsów (raczej zamożnych, raczej dobrze wykształconych, raczej mężczyzn). Marina to też morze, zatoka, wieżowce (takie fest – po 70-100 pięter), wszystko bardzo nowocześnie zaarażowane, wszystko w oparach ropy, tzn. widać, że kasy mają jak… ropy i szastają nią niczym ja w pakistańskiej restauracji.
Później długo, długo nic, okolice Burj Khalifa – tu też trochę wieżowców z Burj na czele, fontanny, wielaśne centrum handlowe, nic nic nic i Bur oraz Deira – stara część Dubaju, też bardzo ciekawa, ale z innych względów niż reszta miasta. To co jest pomiędzy i koncentruje się wokół głównej drogi to no może nie powiedziałabym, że nuda, ale wyglądało raczej – porównując do tego nowoczesnego Dubaju - jak osady Beduinów na pustyni.
Ciekawej jest na wybrzeżu, choć tak „punktowo” – tu Burj Al Arab, tu palma, a pomiędzy osady ;)

To jednak było dla mnie trochę zaskakujące – ta skala i to, że to miasto jest takie rozległe i tak „rozproszone”. Na tym zdjęciu (s: FB) trochę widać naszą dzielnicę i osady wokół:

Image


Spotkałam się też z opiniami, że w Dubaju warto spędzić jeden, maksymalnie dwa dni a później nuda. No ja bym się tam i tydzień nie nudziła. Wystarczyłaby mi karta kredytowa i sensowny taksówkarz;) Jeśli chodzi o atrakcje turystyczne to faktycznie – w 2 dni można zwiedzić co ciekawsze miejsca, ale oprócz tego Dubaju jest chyba wszystko co ogarnia ludzka wyobraźnia. Parki rozrywki, stok (nie wiem czy jest sens jeździć na nartach na pustyni, ale to inna kwestia ;) ), świetne miejsca na skoki ze spadochronem, tunel aerodynamiczny… Bardzo lubię takie atrakcje i jakoś bym sobie czas zagospodarowała :) A dla prawdziwych sportowców są centra handlowe. Dubaj Mall myślę, że można zwiedzać tydzień, ale chyba nie polecam;) Mieliśmy teorię, że są tam ludzie którzy tam kiedyś kieeedyś wyszli i chodzą tam od kilka lat, bo nie potrafią trafić do wyjścia ;)

To co zaskoczyło chyba jeszcze bardziej to ta zupełnie inna kultura. Tak zupełnie zupełnie inna od Europejskiej, a przynajmniej polskiej. Relacje międzyludzkie (bywa, że panowie-hetero-koledzy trzymają się za ręce, w pas, lub za pośladki chodząc po mieście), stosunek do kobiet i ich pozycja, znaczenie religii (no dobra… to mnie nie zaskoczyło, ale zobaczyć meczety w centrach handlowych i posłusznie wędrujących ze sklepu Diora muzułmanów do męskiego i muzułmanki do żeńskiego po nawoływaniach na modlitwę trochę przerosło moje wyobrażenia), stosunek do pieniędzy i aspiracje tego kraju. Zainteresowało mnie to wszystko na tyle, że od powrotu czytam o tym duuużo. Kilka książek (reportaży) już łyknęłam, ale może polecacie coś ciekawego na temat kultury arabskiej?

Podsumowując cały wyjazd, bardzo się cieszę, że padło właśnie na takie kierunki – trzy zupełnie inne kraje, trzy różne kultury, trzy oblicza Azji, a singapurskich czekoladek, śpiewającego Józka i widoków z Burj Khalify nie zapomnę nigdy :D Polecam!

Na koniec moje ulubione zdjęcie z Dubaju ;)
Image

Dzięki wszystkim za uwagę! :)
Góra
 Profil Relacje PM off
3 ludzi lubi ten post.
 
      
#27 PostWysłany: 11 Lut 2015 13:57 
Awatar użytkownika

Rejestracja: 18 Paź 2013
Posty: 372
Loty: 95
Kilometry: 232 936
niebieski
Hej. Masz cudowne poczucie humoru, czytałam relacje z wielką przyjemnością!
Czy jesteś w stanie podać przybliżony koszt 11 dniowej wycieczki na parę?
_________________
Moje relacje:
2017 - Tajlandia/Kambodża
2016 - Bałkany
2015 - Zachodnie Wybrzeże USA
2014 - Maroko
Góra
 Profil Relacje PM off  
      
#28 PostWysłany: 11 Lut 2015 22:04 
Awatar użytkownika

Rejestracja: 11 Lip 2010
Posty: 425
niebieski
Dzięki wielkie:)

Koszt u nas za parę to ok. 11 tys za wszystko (łącznie z pamiątkami, napiwkami itp).
Chyba słabo się wpisuję w ideę forum 4free;)
Góra
 Profil Relacje PM off  
      
Wyświetl posty z poprzednich:  Sortuj według  
Napisz nowy temat Odpowiedz  [ 28 posty(ów) ]  Idź do strony Poprzednia  1, 2

Wszystkie czasy w strefie UTC + 1 godzina (czas letni)


Kto jest na forum

Użytkownicy przeglądający to forum: Brak zarejestrowanych użytkowników oraz 1 gość


Nie możesz zakładać nowych tematów na tym forum
Nie możesz odpowiadać w tematach na tym forum
Nie możesz edytować swoich postów na tym forum
Nie możesz usuwać swoich postów na tym forum
Nie możesz dodawać załączników na tym forum

Przeszukaj temat:
  
phpBB® Forum Software © phpBB Group