Akceptuję i chcę ukryć komunikat Fly4free.pl korzysta z technologii, takich jak pliki cookies, do zbierania i przetwarzania danych osobowych w celu automatycznego personalizowania treści i reklam oraz analizowania ruchu na stronie. Technologię tę wykorzystują również nasi partnerzy. Szczegółowe informacje dotyczące plików cookies oraz zasad przetwarzania danych osobowych znajdują się w Polityce prywatności. Zapoznaj się z tymi informacjami przed korzystaniem z Fly4free.pl. Jeżeli nie wyrażasz zgody, aby pliki cookies były zapisywane na Twoim komputerze, powinieneś zmienić ustawienia swojej przeglądarki internetowej.



Napisz nowy temat Odpowiedz  [ 56 posty(ów) ]  Idź do strony Poprzednia  1, 2, 3
Autor Wiadomość
#41 PostWysłany: 08 Kwi 2015 19:57 

Rejestracja: 04 Mar 2015
Posty: 64
Ja jechałem z Turku do Helsinek 9.03. kursem o 13:00 i nie było więcej niż 20%. Może Ty jechałeś rano lub wieczorem i dlatego wtedy było większe obłożenie?

c. d. Tallinn.

Na morskiej trasie Helsinki - Tallinn i z powrotem operują Tallink Silja, Viking Line i Eckeroline. Podczas planowania podróży po gruntownym sprawdzeniu terminów i godzin rejsów, a w szczególności cen zdecydowałem się na linie Eckeroline. Po pierwsze godziny bardzo mi pasowały, a po drugie ceny były najniższe z tych oferowanych przez wymienione firmy. Zapłaciłem 24 EUR, a ceny zaczynają się od 19 EUR. Spostrzegłem, że podobne ceny oferuje również Viking Line, natomiast chyba najbardziej znany i kojarzony z tą trasą Tallink Silja proponował rejs w cenie od 32 EUR wzwyż.

Mimo, że karta pokładowa przychodzi na maila po opłaceniu podróży, to jednak należy się z nią udać do okienka Eckeroline, gdzie wymieniono mi ją na inną w kształcie kartonowego biletu z paskiem magnetycznym.
Teraz już tylko przez bramki check-in prosto na prom. W przeciwieństwie do podróży samolotem przed wejściem na pokład promu nie widziałem, aby były przeprowadzane jakiekolwiek kontrole bezpieczeństwa...

Prom m/s Finlandia jest duży (6 pokładów) i nowoczesny. Gdzieś w internecie przeczytałem, że w porównaniu do „naszych” promów Polferriesu, czy Stena line bije je na głowę. Pozwolę sobie mieć odmienne zdanie. Według mnie jest, ani lepszy, ani gorszy. Jest bardzo podobny. No, może poza jedną rzeczą. Płynąc swego czasu promem Polferriesu do Nynashamn pod Sztokholmem, zauważyłem, że ludzie, którzy nie mają wykupionej kajuty, mają do swojej dyspozycji jeden z pokładów, wypełniony rzędami foteli, w których legalnie mogą odpocząć, czy nawet spać. Na m/s Finlandia niestety tego zauważyłem, mimo że dwukrotnie obszedłem wszystkie dostępne pokłady. Na moje pytanie o takie miejsce obsługa promu pokierowała mnie na... środkowy pokład, który był jedną wielką salą restauracyjną. Ludzie siedzieli przy stolikach, na kanapach, zamawiali posiłki i picie, a ja nie widząc innego wyjścia znalazłem wolne miejsce i usiadłem. Później zauważyłem więcej podróżnych, którzy tak jak ja chcieli po prostu usiąść i odpocząć, a niekoniecznie przy okazji jeść i pić. Niestety dla nas, po jakimś czasie na środek pokładu wkroczył wodzirej, który przy pomocy mikrofonu i nagłośnienia zaczął przeprowadzać konkurs, coś a'la bingo. Niestety uznał, że skoro prom płynie pomiędzy Finlandią, a Estonią to konkurs przeprowadzi w języku jednego z tych krajów. Komunikatów w języku angielskim się nie doczekałem i mogłem tylko domyślać się o co chodzi. Z grubsza wyglądało to tak, że wodzirej po kolei podawał z komputera jakieś liczby, a ludzie na swoich blankietach je skreślali. Jeśli podane liczby ułożyły się w jakiś wzór wtedy szczęśliwy posiadacz takiego blankietu krzyczał bingo, a wodzirej wypłacał mu kilka, kilkanaście euro nagrody. Podczas tej gry wydarzyła się zabawna historia. Trzy razy z rzędu bingo trafił jakiś starszy pan i skasował za to łącznie ok. 50 euro. Na koniec wszyscy uczestnicy gry (ci co wygrali i ci co nie wygrali) wrzucili do urny swoje kupony, a wodzirej losował nagrodę pocieszenia (jakiś upominek). Zgadnijcie kto wylosował te nagrodę... Tak. Ten sam pan, który wcześniej trzykrotnie trafił bingo. To się nazywa mieć szczęście!
2,5 godziny rejsu szybko minęły. Wprawdzie chciałem nieco odespać trudy nocnej podróży autobusem, ale co tam. To bingo, mimo że w wersji fińskiej / estońskiej - było całkiem fajną zabawą.

Image

Tallinn swoje początki datuje na 1154 r. Wcześniej pod panowaniem szwedzkim i rosyjskim, od 1991 r. jest stolicą niepodległej Estonii.
Z terminalu promowego na stare miasto jest ok. 2 km na pieszo. To niewiele. Idąc w tym kierunku z daleka widzę wieżę kościoła św. Olafa. To według mnie najbardziej charakterystyczny zabytek Tallinna. Niestety w okresie zimowym zamknięty dla odwiedzających.

Image

Co najbardziej zdumiewa na starówce? Ona sama. Jest przepiękna. Wąskie, wybrukowane ulice, architektoniczny styl budynków. To naprawdę urzeka.

Image

Image

Image

Turystów nie widać za wielu. Średnia ilość. Trochę współczuję „naganiaczom” z pobliskich restauracji, którzy przez dłuższy czas wypatrują potencjalnego „gościa”, po czym kierują obec niego sakramentalne
- we invite you to very good dinner
po czym słyszą w odpowiedzi
- no, thank you, maybe another time.

Jest jednak jedna restauracja, która naganiaczy nie ma, a jednak o gości nie musi się martwić. W zasadzie trudno ją nazwać restauracją, ponieważ nie ma tam kelnerów, a posiłki trzeba spożywać bez... użycia sztućców. Najlepiej wychodzi to palcami, a przepyszną zupę z łosia należy... wypić trzymając miskę w dłoniach. Te „niedogodności” wspaniale wpisują się w klimat tej oberży, czy jak ją tam zwać. Wystrój wnętrz (piwnica, drewniane ławy przykryte skórami, płonące świeczki i kaganki) oraz przyodziewek (a niech i mój język nawiązuje do tego miejsca ;) obsługi powodują, że ten klimat jest nie powtarzalny. Wspomniana już znakomita zupa z łosia + naprawdę fenomenalne w smaku kiełbaski w połączeniu z wyciągniętymi prosto z beczki kwaszonymi ogórkami są przysłowiową wisienką na torcie. Naprawdę, to miejsce smakuje się wszystkimi zmysłami. To Draakoon III, który znajduje się w samym centrum starówki, w podziemiach ratusza.

Image

Teraz pewnie mógłbym usłyszeć „to grubo, stolica, stare miasto, lokalne klimaty, stroje ludowe... pewnie zapłacił tam tyle co za powiedzmy ¼ biletów w tej swojej zwariowanej podróży...” Otóż za poniższy zestaw zapłaciłem... 6 euro.

Image

Zamykając temat tej restauracji dodam, że nie jestem jej właścicielem (a szkoda), pracownikiem, ani współpracownikiem. Byłem jedynie mega zadowolonym klientem.

Spacerując po Tallinnie tak naprawdę ciężko wyodrębnić jakieś rzucające się w oczy zabytki. (poza wspomnianym kościołem św. Olafa, Ratuszem Miejskim, czy luterańską Katedrą Najświętszej Marii Panny). Nie są mi one jednak potrzebne. Sam spacer uliczkami starówki niejako przenosi mnie w czasie i powoduje błogą nostalgię.

Image

Image

Image

Image

Image

Na minus zaskakują na pewno ceny pamiątek. A ten temat zgłębiłem dokładnie, jako, że obiecałem swojej 6-letniej córce, że z każdego miasta przywiozę jej jakąś drobnostkę. Wybiegając nieco w przyszłość muszę stwierdzić, że tak drogich gadżetów (skądinąd made in china) jak w Tallinnie, Wilnie, a w szczególności Pradze nie było nigdzie indziej, nawet w Paryżu i Barcelonie. Za niewielką figurkę (kilka centymetrów) lokalnych strojach sprzedawcy żądali 10 i więcej euro. Jednak pozorne snucie się ulicami starego miasta przyniosło m.in. taki efekt.

Image
Wyprzedaż -25% i to co kilkadziesiąt metrów dalej było po 10 euro tu jest po 7,5.

Kilka godzin delektowania się Tallinnem, prawie 8 kilometrów w nogach, ale czas nagli. O 16:00 autobus LuxEkspress do Rygi. Na dworzec autobusowy mam do przejścia ok. 2 kilometrów. Jest słonecznie i dość ciepło. Z przyjemnością będę kontynuował spacer. Po drodze mijam duże i nowoczesne centrum handlowe Viru. Pewne zaskoczenie, gdy okazuje się, że za skorzystanie z toalety trzeba zapłacić. Niedużo, bo 20 eurocentów, ale w Polsce do czegoś takiego nie przywykliśmy. Trzeba jednak przyznać, że toalety były utrzymane naprawdę czysto i higienicznie.
Dworzec autobusowy przy Lastekodu 46 nie jest duży, ale przytulny i nowoczesny. Fotele i kanapy z a'la skórzanymi obiciami. Chciałoby się, żeby i u nas tak było.

W następnym odcinku. Ryga i Wilno.
_________________
Autobusem z Kuopio na Gibraltar.
Jeden dzień w kraju, którego nie ma.
Góra
 Profil Relacje PM off
2 ludzi lubi ten post.
 
      
Duży zbiór lotów z bagażem rejestrowanym do Azji z Budapesztu od 1875 PLN! Duży zbiór lotów z bagażem rejestrowanym do Azji z Budapesztu od 1875 PLN!
Zbiór lotów do Chorwacji: Zadar, Pula, Split i Dubrownik z Polski od 150 PLN Zbiór lotów do Chorwacji: Zadar, Pula, Split i Dubrownik z Polski od 150 PLN
#42 PostWysłany: 14 Kwi 2015 16:22 
Awatar użytkownika

Rejestracja: 17 Mar 2015
Posty: 59
Loty: 60
Kilometry: 60 420
Zmotywowany Twoją wyprwą, w tym roku postaram się zrealizować moje stare plany. W Europie mamy dwa "niebiezpiecznie" czytaj ciekawe lotniska. Jedno na Maderze, drugie na Gibraltarze. I to drugie chciabym na moje 38 urodzimy zobaczyć.

Zaplanowałem następujacą trasę , która powina potrwać 7 dni. W Gibraltarze - 1,5 dnia , Madryt i Tangier 2 dni.

Gdańsk - Londyn Luton (Wizzair)
Londyn Luton - Gibraltar (Monarch)
Gibraltar - Tangier (Royal Air Maroc)
Tangier → Madryt T1 (Ryanair)
Madryt T1 → Warszawa (Modlin) (Ryanair)
Warszawa -Gdańsk (Ryanair)

Jeżeli ktoś jest "mocny" w tanich lotach, prosze o pomoc/eweutalną sugestię.
_________________
Image

My goal is to visit as many sovereign states and dependent territories in Europe as possible
https://instagram.com/krupierkt
Góra
 Profil Relacje PM off  
      
#43 PostWysłany: 14 Kwi 2015 20:12 

Rejestracja: 04 Mar 2015
Posty: 64
Luxexpress to prawdziwa arystokracja wśród poznanych mi dotychczas linii autobusowych. Wygodne, odchylane prawie (prawie zawsze robi różnicę ;) do poziomu siedzenia, a miejsca na nogi jest tyle, że tak jak już pisałem wcześniej, gdybym się uparł to mógłbym żonglować piłką nie wstając z siedzenia :)
Wierzcie mi lub nie, ale w takich warunkach i przy niepełnej frekwencji (ok. 50%) to mógłbym jechać tak nie tylko przez całą Europę, ale i przez cały świat. Do tego za bilet na tym odcinku zapłaciłem tylko 24 zł. Tanio i ekstremalnie wygodnie.

Image

Mała dygresja w stosunku do PolskiegoBusa i innych marek z tej „stajni”.
Myślę, że wszyscy „tripsterzy” powinni być wam wdzięczni za „rozruszanie” europejskiego rynku przewozowego. Bez was nie było by to chyba możliwe. Ale w momencie gdy trafiacie na konkurencję typu Luxexpress, Simpleexpress, Eurolines itp. to obawiam się, że w dłuższej perspektywie przegracie. Macie autobusy nowoczesne, ale zdecydowanie mniej wygodne niż konkurencja (zbyt duża liczba siedzeń, co powoduje małą przestrzeń na nogi, niski stopien odchylenia siedzeń do tyłu, słaba jakość wifi, niska temperatura wewnątrz autobusu podczas kursów nocnych). Jeżeli autobusy są takie jakie są, to można jeszcze walczyć ceną. W tej sytuacji przydałoby się więcej biletów za 1 zł, a nie tylko jeden na danym kursie i/lub w końcu odpalenie kodów zniżkowych. Myślę, że nagła walka ceną DOPIERO w momencie pojawienia się konkurencji tak jak ma to teraz miejsce w przypadku trasy Warszawa – Kraków może być i będzie zapamiętane przez waszych klientów.

RYGA

Wracając do tematu. Przejazd do Rygi upływa szybko i przyjemnie. Tak jak wspomniałem jest komfortowo i wygodnie, a wifi działa nad wyraz sprawnie. W Rydze jestem już po zmroku. Szybkie zakupy w markecie przy głównym dworcu kolejowym i krótki spacer do Central Hostel. Tu spotkałem się z wyjątkowo miłą obsługą. Miałem zarezerwowany pokój 8-osobowy. Przed przyjazdem poprosiłem mailowo o, jeśli to możliwe przydzielenie mi dolnego posłania w łóżku piętrowym. Niestety dolne miejsca były wszystkie zajęte. W tej sytuacji dostałem darmowy upgrade do pokoju 4-osobowego. Hostel mieści się w nie najmłodszej kamienicy, ale wnętrza są po (chyba) świeżym remoncie, a kanapa i fotele w przedpokoju na piętrze są po prostu super! Świetne miejsce na relaks przed snem. W cenie śniadanie i szybki internet, a wszystko za 6 EUR.

Następnego dnia przed południem (w hostelu było tak miło i relaksująco, że ciężko mi było go opuścić :) wyruszam na zwiedzanie Rygi. Ryga to stolica Łotwy swoje początki datuje na 1201 rok. W latach 1561-1621 znajdowała się pod panowaniem Króla Polskiego.

Mijam dworzec kolejowy i docieram pod Pomnik Wolności. To odpowiednik naszego Grobu Nieznanego Żołnierza. Na cokole pomnika znajduje się „alegoria wolności”, statua utożsamiająca niezależność Łotwy. Pod pomnikiem stale jest pełniona warta honorowa.

Image

Dalej mijam Dome Square i mieszczącą się na nim katedrę protestancką.

Image

W niedalekiej odległości mieści się Zamek Kawalerów Mieczowych, dziś siedziba Prezydenta Łotwy.

Image

Tuż obok przepływa rzeka Dźwina, a góruje nad nią efektowny most.

Image

Starówka jest na pewno ciekawa, jednak w moim mniemaniu ustępuje tej w Tallinnie. Brakuje jej wąskich i krętych uliczek, prze co pozbawiona jest aury pewnej tajemniczości, swoistego klimatu...

Koniecznie muszę jeszcze wspomnieć o znajdującym się na Placu Ratuszowym Domu Bractwa Czarnogłowych. To chyba najefektywniejszy dla oka zabytek w Rydze. To właśnie w tym budynku został podpisany tzw. pokój ryski (1921) kończący wojnę polsko-bolszewicką z 1920 roku.

Image

Image

Jeśli chodzi o kulinaria to jeśli wierzyć doniesieniom z internetu prym wiedzie tutaj sieć restauracji Lido. Ceny w niej jednak może nie są znaczne, ale też nie należą do najniższych. Za to wiceliderem można uznać bar Pelmieni XL, w którym podawana jest (naprawdę pyszna) zupa o wschodnich korzeniach – soljanka oraz pelmieni. Pelmieni to nic innego jak małe pierożki, tu nadziewane na kilka różnych sposobów, gotowane i pieczone. Wszystko naprawdę smaczne, a za poniższy zestaw zapłaciłem kilka euro.

Image

Ze Starówki jest może z 2 km do dworca autobusowego. W sam raz na pieszy spacer. O 14:45 odjeżdża mój autobus Simpleexpress do Wilna.

Image

Czym się różni Simpleexpress i Luxexpress. Przestrzenią na nogi. W Simple jest jej nieco mniej niż w Lux, ale na tyle niewiele, że nie wpływa to znacznie na komfort podróży. Siedzenie odchylają się do tyłu w równie dużym stopniu. No i to ta sama grupa kapitałowa :)

WILNO

Do Wilna zajeżdżam po 19. Jest już ciemno. Na zwiedzanie, a raczej jego namiastkę mam ok. 3 godzin. Na Stare Miasto z dworca autobusowego jest, podobnie jak w Rydze ok. 2 km.

Do Starego Miasta wiedzie słynna Ostra Brama. To jedna ze średniowiecznych bram miejskich. Obok znajduje się kaplica, a w niej obraz Matki Boskiej Ostrobramskiej.

Image

Image

Dalej Ratusz Miejski.

Image

Kościół św. Anny.

Image

Obok kościoła pomnik Adama Mickiewicza.

Image

Katedra Wileńska z wieżą.

Image

Prospekt Gedymina.

Image

Znajdujący się obok katedry pomnik Gedymina tonął w ciemności. Brak podświetlenia to ewidentny błąd odpowiedzialnych za to urzędników.

Image

Pałac Prezydencki.

Image

Ta podróż, to tak jak napisał ktoś z komentujących „kulinarna podróż przez Europę”. Nie ukrywam, że tak miało być :)
W Wilnie mogę z czystym sumieniem polecić restaurację Aline Leiciai przy Stikliu gatve (ulica odchodząca w bok od placu, na którym znajduje się Ratusz Miejski). Super klimat - na podwieszanym ekranie LCD wyświetlana jest rekonstrukcja Bitwy pod Grunwaldem.

Image

Kuchnia R E W E L A C Y J N A ! ! ! Polecam specjalność zakładu bardzo pikantną, ale niesamowicie smaczną Pickle Soup. Do tego równie wyśmienite, nadziewane mięsem cepeliny, a do picia kvas. Jeszcze raz powtórzę: R E W E L A C J A ! Wszystko jakieś 12 euro. Niemało, ale naprawdę warto.

Image

Image

Po kolacji pozostał mi już tylko spokojny spacer powrotny na dworzec autobusowy. O 22:30 odjeżdżam Simpleexpressem do Warszawy. Tam szybka przesiadka na PolskiBus do Pragi.

W następnym odcinku Praga i Monachium.
_________________
Autobusem z Kuopio na Gibraltar.
Jeden dzień w kraju, którego nie ma.
Góra
 Profil Relacje PM off
4 ludzi lubi ten post.
krystoferson112 uważa post za pomocny.
 
      
#44 PostWysłany: 19 Kwi 2015 01:40 
Awatar użytkownika

Rejestracja: 03 Lis 2014
Posty: 315
Loty: 146
Kilometry: 347 466
Swietna wyprawa i super relacja, gratuluje i zycze wiecej takich! :)
_________________
Image
Góra
 Profil Relacje PM off  
      
#45 PostWysłany: 19 Kwi 2015 20:15 

Rejestracja: 04 Mar 2015
Posty: 64
Simpleexpress do Warszawy w stosunku do autobusu tej linii, który przywiózł mnie do Wilna różnił się tym, że w zagłówkach siedzeń miał zamontowane tablety z centrum rozrywki. Były tam gry, muzyka i filmy. Można było wybrać ścieżkę dźwiękową, a wybór wśród tytułów i gatunków był całkiem spory. Niestety swój bagaż oddałem do luku, a w nim zostały słuchawki :( Wprawdzie mogłem podobne kupić za kilka euro od kierowcy (a może tylko wypożyczyć?), ale zrezygnowałem z tego pomysłu, bo po co mi kolejne słuchawki? Poza tym zmęczenie znowu dało znać o sobie i szybko okazało się, że chcąc nie chcąc tablet pozostał poza moim obszarem zainteresowania.

Mimo, że to czwartek to kurs do Warszawy miał większe obłożenie niż wszystkie poprzednie. Zacząłem się zastanawiać dlaczego? Jedyne sensowne tłumaczenie jakie mi przychodzi do głowy to fakt, że Wilno wzbudza szczególne uczucia wśród Polaków, a jest nas jakby nie patrzył ponad 38 milionów, a linii autobusowych operujących na tej trasie tak dużo znowu nie jest. Dla porównania wszystkich mieszkańców Litwy, Łotwy i Estonii razem wziętych jest nieco ponad... 6 milionów.

Co najbardziej zapamiętałem z krajów bałtyckich? Bezapelacyjnie dwie kwestie. Pierwsza to taka, że mimo bytności przez prawie pół wieku w ramach ZSRR to patrząc na estetykę, ogólnie rozumiany porządek, nową architekturę, sklepy, zamożność mieszkańców to można bez obiekcji stwierdzić, że kraje te na poziomie zbliżonym do Polski integrują się z Europą. Widać, że przynależność do EU zrobiła swoje. Mam podstawy tak twierdzić, szczególnie porównując to co widziałem tam, a co widziałem we Lwowie (podczas innego mojego niedawnego tripu). Tu w zasadzie nie ma co porównywać.

Druga kwestia, która zapadła mi w pamięć to wszechobecne porozumiewanie się językiem... rosyjskim. I młodzi i starzy rozmawiając między sobą robią to w tym języku. Nie twierdzę, że wszyscy, ale znaczna część. Nie chciałbym zajmować tutaj stanowiska, czy to dobrze, czy źle. Po prostu stwierdzam fakty.

Wracając do rzeczywistości. O 5:40 rano wysiadam w Warszawie przy Dworcu Centralnym. O 7:00 mam kolejny autobus, tym razem PolskiBus do Pragi. Celowo nie wygospodarowałem czasu na zwiedzanie Warszawy, bo... znam ją doskonale :) Dlatego służyła mi ona tylko i wyłącznie jako miasto przesiadkowe. Ale niewiele brakowało, aby nie była miastem przesiadkowym, ale... końcowym.

Dlaczego? Jako, że nagromadziło mi się już trochę „brudów” (ubrań do prania) postanowiłem zrobić szybką paczkę i wysłać z Poczty Głównej na Świętokrzyskiej do domu. Pomyślałem jeszcze również o szybkiej kąpieli (na centralnym są prysznice). Trochę trwało zanim do nich dotarłem, a tu się okazuje, że są jeszcze zamknięte, Ok, więc podstawowa toaleta w WC publicznym, poczekalnia i remanent w plecaku i paczka spakowana. Patrzę na zegarek i... 6:20. Mam 40 minut, aby dostać się na pocztę (ok. 1,5 km), nadać paczkę, przeskoczyć na metro i dojechać na Młociny skąd startuje PolskiBus. Chyba, a raczej na pewno nierealne. Szybka decyzja. Koszty wzrosną, ale nie pozostaje mi nic innego jak taksówka. Koniec końców wszystko załatwiłem i zdążyłem na styk na autobus...

Ten pełny w 100%, tak że nie da się wcisnąć szpilki. Polacy naprawdę pokochali jeździć autobusami a PolskimBusem to chyba szczególnie. Uprzedzę nieco fakty, ale takiego LF jak PolskiBus i Megabus nie spotkałem nigdzie indziej na trasie całe podróży. Tak jest do samego Wrocławia. Ciężko się ruszyć, a o rozprostowaniu nóg mogę jedynie pomarzyć. O dziwo we Wrocławiu 80% pasażerów wysiada. Dosiada się niewiele i droga do Pragi jest już znacznie wygodniejsza. Na miejscu jestem przed 18. Z dworca autobusowego na Stare Miasto jest jakieś 10-15 minut spacerem.

Do Rynku Starego Miasta docieram jak zapada zmrok. Turystów nie ma już za wielu. Raptem kilka grupek, sądząc po języku w jakim się komunikowali, to Hiszpanie.

Image

Image

Image

W ciasnych i klimatycznych uliczkach Starówki jest już tłoczniej.

Image

Image

Most Karola i znajdujący się przy nim pomnik (Karol IV Luksemburski – król czeski, Elektor Branderburgii, Święty Cesarz Rzymski).

Image

Image

Widoczny z drugiej strony Wełtawy Zamek Królewski na Hradczanach.

Image

Początkowo planowałem udać się pod zamek po drodze przemierzając Złotą Uliczkę (kto czytał / oglądał Pana Samochodzika i praskie tajemnice w dzieciństwie będzie wiedział o co chodzi :), ale deszcz, który się rozpadał, oraz stosunkowo późna pora zniechęciły mnie do tego. Jutro o 7 rano kolejny etap podróży. Wracam.

Vaclavske Namestii – reprezentacyjny plac stolicy Czech. Miesjce, które było świadkiem historycznych wydarzeń, takich jak m.in. demonstracje z 1968, czy Aksamitna Rewolucja z 1989.

Image

Image

Aby tradycji stało się zadość zacząłem poszukiwania jakiejś klimatycznej knajpki z lokalnym jedzeniem. M.in. na tym forum polecacie bardzo restaurację o charakterystycznej nazwie V Cipu. Poszedłem tam. To kilkadziesiąt metrów od Vaclavske Namesti. Kliemat naprawdę niesamowity. Drewniane ławy, kelnerki w tradycyjnych strojach. Co mnie zaskoczyło to to, że w karcie nie ma knedlików. Jednak na zapytanie są :) Zamówiłem rosół (kelnerka bardzo polecała) i knedliki z pieczoną kaczką w sosie własnym. Nie pamiętam dokładnie kwoty w CZK, ale było to ok. 40 zł. Moim subiektywnym zdaniem rosół był przeciętny, a knedliki jakieś takie wysuszone i gumowe. Natomiast kaczka przepyszna. Ogólnie oceniam na 6/10.

Image

Image

Po kolacji idę do Hostelu. Celowo znalazłem taki blisko dworca autobusowego. A Plus Hostel oceniam jako przeciętny. To kombinat na ileś tam pięter, ileś-dziesiąt pokoi, puste korytarze beż żadnych udogodnień typu sofa etc. Brak kontaktów przy łóżkach, w pokoju, w którym nocowałem był tylko jeden przy oknie na dość dużej wysokości. Dla wyjeżdżających rano autobusem lokalizacja może być decydująca.

Rano pobudka i spacer na dworzec. O 7:00 Eurolines do Pragi.

W kolejnym odcinku Monachium. Postaram się pisać krótsze elementy tej relacji, a częściej.
_________________
Autobusem z Kuopio na Gibraltar.
Jeden dzień w kraju, którego nie ma.
Góra
 Profil Relacje PM off  
      
#46 PostWysłany: 22 Kwi 2015 08:39 

Rejestracja: 05 Mar 2014
Posty: 464
Niezły trip :) . Ja w ferie z córką w 9 dni z Simple Express zrobiłem zaledwie 5 stolic, wliczając Warszawę: Szczecin - Warszawa - Wilno - Tallin - Helsinki - Ryga - Wilno - Warszawa - Szczecin. Oczywiście obowiązkowe zwiedzanie tamtejszych zoo (Tallin, Helsinki, Ryga). Tallińska starówka rzeczywiście rzuca na kolana, szkoda, że mury sypią się w oczach. W Warszawie załapałem się na zwiedzanie Belwederu, zaciągnąłem córkę pokazać jej ulicę Alternatywy 4 i kolejny raz nasz Zamek.
Góra
 Profil Relacje PM off  
      
#47 PostWysłany: 22 Kwi 2015 12:58 

Rejestracja: 31 Mar 2014
Posty: 13
Super relacja, czekam na więcej :)
Góra
 Profil Relacje PM off  
      
#48 PostWysłany: 22 Kwi 2015 16:52 

Rejestracja: 04 Mar 2015
Posty: 64
Eurolines to sieć, coś a'la franczyzowa. Skupia przewoźników w wielu krajach Europy, którzy jeżdżą w ich barwach. Bilety w tej sieci nie należą do najtańszych, jednak na niektórych trasach, polując na nie z odpowiednim wyprzedzeniem można trafić super promo za 9 EUR. Mi się właśnie taki udało upolować w relacji Praga – Monachium. Mimo, że na tej trasie operuje jeszcze co najmniej kilku przewoźników (np. Flixbus) to godzina odjazdu Eurolines najbardziej mi odpowiadała.

Warto dodać, że Eurolines oferuje coś takiego jak Eurolines Pass, w którym już za 225 EUR w ciągu 15 dni możemy zwiedzać Europę do woli na 53 kierunkach. Szczegóły na https://www.eurolines-pass.eu/en/pass-prices

Do Monachium jechałem autobusem z serii Business Class. Trzeba przyznać, że zasłużył sobie na takie miano. Wygodne, skórzano-materiałowe siedzenia, odchylane w dużym stopniu. W każdym rzędzie siedzeń gniazdko elektryczne. Przy każdym siedzeniu opcja podłączenia słuchawek i słuchania radia. Możliwość skorzystania z „czytelni” i prześledzenia bieżącej prasy. A na dzień dobry każdy pasażer otrzymuje wafelka + butelkę wody. Miło, schludnie, czysto i wygodnie. Myślę, że nie większe jak 20% obłożenie tylko tę wygodę potęgowało.

Załącznik:
P3140309.JPG
P3140309.JPG [ 92.06 KiB | Obejrzany 8660 razy ]


Muszę przyznać, że Monachium wzbudzało we mnie mieszane uczucia. Z jednej strony chciałem to miasto odwiedzić, bo wiadomo – Bayern i Lewandowski, bawarskie jodełki, odniesienia historyczne, pobliskie Alpy itd. Z drugiej strony szukając w internecie miejsc do zwiedzania, niewiele mogłem znaleźć, a to co znalazłem skupiało się głównie na Frauenkirche, ponadto drożyzna w stylu skandynawskim... No nic, zobaczymy.

Do Monachium dojeżdżam w samo południe. Z ZOB (dworzec autobusowy) do Starego Miasta jest niespełna 2 km. Idąc tam po drodze mijam dworzec kolejowy. Niedługo potem widzę coś co mnie prawie powala z nóg. Nie, nie jestem żadnym wielkim fanem architektury, ale to co zobaczyłem naprawdę mnie rozwaliło.

Załącznik:
P3140315.JPG
P3140315.JPG [ 93.73 KiB | Obejrzany 8660 razy ]


To datujący się na koniec XIX wieku Pałac Sprawiedliwości przy Karlsplatz. Jego monumentalizm, rzeźbienia, sklepienia. Naprawdę jest co oglądać.

Wyobraźcie sobie, że kilkaset metrów dalej moje zachwyty się nieco zdeaktualizowały. Oto na Marienplatz wyrasta przde mną Ratusz Miejski.

Załącznik:
P3140326.JPG
P3140326.JPG [ 101.54 KiB | Obejrzany 8660 razy ]


Naprawdę zdjęcia (tym bardziej z takiego bezlusterkowca jaki ja posiadam) nie oddają piękna tego gmachu. Jest przeogromny. Powstał w latach 1867-1909. zeby go wybudować musiano najpierw... wyburzyć 24 kamienice. Ratusz posiada 6 dziedzińców, a bogato zdobiona elewacja przedstawia elementy związane z historią Bawarii. Jego efektowność (że tak to nazwę) mogę postawić  w jednym rzędzie z parlamentem w Budapeszcie (byłem, widziałem), Katedrą Duomo w Mediolanie (również byłem i widziałem) oraz świątynią Sagrada Familia w Barcelonie (ten etap podróży jeszcze opiszę).
Marienplatz, przy którym ratusz się znajduje to jednocześnie najpopularniejsze miejsce spotkań w Monachium. Zarówno na nim jak i otaczających ulicach przewijały się ogromne tłumy ludzi.

Pomiędzy Karlsplatz, a Marienplatz znajduje się 3-poziomowy fan-shop Bayernu Monachium. Muszę przyznać, że ceny nawet znośne, spodziewałem się wyższych, np. oryginalny szalik za 15 EUR.

Załącznik:
P3140323.JPG
P3140323.JPG [ 104.2 KiB | Obejrzany 8660 razy ]


W pobliżu Marienplatz znajduje się wspomniana przeze mnie na początku tego wpisu Frauenkirche (XV wiek). Co odróżnia ja od większości innych świątyń to dwie „cebulaste” kopuły. Niestety była w trakcie remontu i musiałem się zadowolić tylko widokiem z zewnątrz.

Załącznik:
P3140355.JPG
P3140355.JPG [ 117.85 KiB | Obejrzany 8660 razy ]


Spacerując po Monachium nie można ominąć lokalnego targu – Viktualienmarkt (kilkaset metrów od Marienplatz).

Załącznik:
P3140328.JPG
P3140328.JPG [ 118.95 KiB | Obejrzany 8660 razy ]


Pełno na nim miodów, warzyw, serów i innych darów bawarskiej natury.

Załącznik:
P3140339.JPG
P3140339.JPG [ 105.7 KiB | Obejrzany 8660 razy ]


Pomiędzy straganami napotykam na namio Munchner Suppenkuche. Wcześniej coś mi się obiło o uszy na ich temat. Rzekomo karmią świetnymi, lokalnymi zupami. Wchodzę i pytam sprzedawczynię o coś dobrego, lokalnego i niedrogiego. Poleca mi Leberknoddelsuppe. Ok. Poproszę.

Załącznik:
P3140335.JPG
P3140335.JPG [ 104.61 KiB | Obejrzany 8660 razy ]


Pierwsze skojarzenie... Średnie. Jakaś woda z zieleniną i mięsną kluchą. Natomiast smak rewelacyjny! Bardzo smaczne i pożywne. Po zjedzeniu stwierdziłem, że nawet i wyglądało całkiem dobrze :) Polecam! (Zupa z dwiema kromkami chleba ok. 6 EUR).

I tak spacerując zastał mnie wieczór. Jest jeszcze coś co muszę koniecznie zobaczyć, choćby tylko z zewnątrz. Metro, kilka stacji kolejką, krótki spacer i oto jest.

Załącznik:
P3140368.JPG
P3140368.JPG [ 103.22 KiB | Obejrzany 8660 razy ]


Allianz Arena. Jeden z najpiękniejszych stadionów świata (na nim wzorowana była nasz PGE Arena w Gdańsku). Na Allianz Arenie swoje mecze rozgrywa jeden z najbardziej utytułowanych klubów świata – Bayern Monachium. Od kilku miesięcy jego kluczowym zawodnikiem jesr reprezentant Polski Robert Lewandowski.

Wracam Metrem do centrum. Wysiadam na Marienplatz i powoli podążam w kierunku ZOB. Po drodze mijam coś co zatrzymuje mnie na kilkadziesiąt minut. Coś co naprawdę, mnie, mężczyznę – urzekło. Nieraz w różnych miejscach w Europie widziałem ulicznych grajków, grających mniej lub bardziej efektownie. Jednak całej mini-orkiestry z fortepianem, kontrabasem, skrzypcami i klarnetem – jeszcze nie. Dopiero teraz. Grali melodie Straussa, Beethovena, Bacha... To było naprawdę coś ekstra! Obiecałem sobie, że po powrocie muszę koniecznie zabrać żonę i wybrać się do filharmonii. Muszę tu jeszcze dodać, że pasjonatem muzyki poważnej nie jestem, a kojarzy mi się ona głównie z Szopenem i znaną chyba wszystkim Dla Elizy Beethovena.

Image

Pokrzepiony duchowo docieram do ZOB. Jak oceniam Monachium. Muszę przyznać, że bardzo, ale to bardzo pozytywnie mnie zaskoczyło. Tak jak pisałem wcześniej przyjeżdżając tu miałem mieszane uczucia. Jednak po mogę stwierdzić, że zdecydowanie warto było. Ma w sobie coś, czrgo nie odnalazłem nigdzie indziej. To coś to klimat, który unosi się w powietrzu. Ten występ filharmoników na końcu to przysłowiowa wisienka na torcie. Polecam każdemu.

W następnym odcinku Bruksela.
_________________
Autobusem z Kuopio na Gibraltar.
Jeden dzień w kraju, którego nie ma.
Góra
 Profil Relacje PM off
3 ludzi lubi ten post.
 
      
#49 PostWysłany: 22 Kwi 2015 23:28 
Awatar użytkownika

Rejestracja: 05 Lip 2014
Posty: 1316
Loty: 104
Kilometry: 191 467
srebrny
I pomyśleć, że najdłuższa autobusowa "eskapada", jaka chodziła mi po głowie to 3 kraje bałtyckie zestawem PB/LuxEx/Simple... co dość szybko uznałem za mocno męczące i cały plan zamieniłem na samochód... a tu takie kwiatki: cała Europa autobusem :o
_________________
Moje relacje: Bolonia & Trapani 2022Münster 2022
Góra
 Profil Relacje PM off  
      
#50 PostWysłany: 02 Cze 2015 12:23 

Rejestracja: 05 Sty 2012
Posty: 94
Loty: 58
Kilometry: 82 939
Gratuluję pomysłu jak i wykonania. Może ze 2 lata temu odważyłbym się spędzić tyle czasu w autobusie, w tym momencie jestem wykończony po kilku godzinach jazdy.
Góra
 Profil Relacje PM off  
      
#51 PostWysłany: 05 Cze 2015 16:44 
Moderator forum
Awatar użytkownika

Rejestracja: 06 Kwi 2014
Posty: 4052
Szalona podróż :D Zazdroszczę i podziwiam.
Ale ja mam takie pytanie bardzo przyziemne. Jak sobie radziłeś spędzając tyle godzin w pozycji siedzącej? Czy nie puchły Ci nogi?
Wiadomo także, że z potrzebami fizjologicznymi jest troszkę kłopotu.
_________________
Ιαπόνκα76
Góra
 Profil Relacje PM off  
      
#52 PostWysłany: 05 Cze 2015 22:52 

Rejestracja: 09 Mar 2012
Posty: 986
niebieski
Nie dla każdego są takie podróże. Ja niestety ostatnio jechałem z Berlina do Kolonii od 22:00 do 06:00 i ledwie pospałem mimo że rozłożyłem w miarę siedzenie, a obok mnie nikt nie siedział. Cóż :P Tyle dobrego, że dałem 5 ojro. :)
Góra
 Profil Relacje PM off  
      
#53 PostWysłany: 06 Cze 2015 21:36 

Rejestracja: 04 Mar 2015
Posty: 64
Zaginąłem "w akcji" :) Muszę teraz w pracy "odrabiać" moje podróżowanie.

Relacja "de facto" oficjalnie jeszcze nie skończona, a została nominowana do relacji miesiąca. Moja pierwsza relacja i taka niespodzianka. Dziękuję!

Co do zakończenia to... wszystko opiszę :) (chociaż w skrótowej wersji relacja jest opisana w pierwszej części postów).

Odpowiadając na pytanie Japonki76:
Jak dawałem radę tak długo w pozycji siedzącej? Motywacja. Założyłem sobie, że "zrobię to" (czytaj przejadę Europę od początku do końca) w autobusie i tak musi być. Trochę żartuję, chociaż motywacja dużo znaczy. Co jeszcze mi pomagało spędzać czas w autobusie? Zmęczenie. Tak. Po całym dniu zwiedzania zasypiałem na stojąco i siedzenie w autobusie było dość komfortowe w stosunku do zapotrzebowania.
A ponadto, jak już pisałem wcześniej Eurolines, czy LuxExpress są naprawdę wygodnymi autobusami.
_________________
Autobusem z Kuopio na Gibraltar.
Jeden dzień w kraju, którego nie ma.
Góra
 Profil Relacje PM off
Gaszpar lubi ten post.
 
      
#54 PostWysłany: 10 Cze 2015 08:25 
Awatar użytkownika

Rejestracja: 11 Sty 2013
Posty: 3400
srebrny
Stara prawda filozoficzna mówi, że młody organizm zniesie wszystko i jeszcze będzie miał z tego frajdę :)
Góra
 Profil Relacje PM off  
      
#55 PostWysłany: 11 Lip 2015 02:47 

Rejestracja: 10 Maj 2013
Posty: 483
niebieski
zwlaszcza z bulu dupska :mrgreen:
Góra
 Profil Relacje PM off  
      
#56 PostWysłany: 09 Maj 2019 00:19 
Awatar użytkownika

Rejestracja: 17 Mar 2015
Posty: 59
Loty: 60
Kilometry: 60 420
Sporo czasu minęło od Twoje podróży. Kibicowałem i cały czas mam w pamięci. Przygotowując kolejne wyprawy pojawił się w mojej głowie pomysł odwiedzenia skrajnych przylądków Europy. Niekoniecznie w jednej podróży. Ale prawdziwym hardcorem była by trasa autobusami z Przylądku Nordkapp na Przylądek Marroquí.

Samochodem google maps pokazuje 60 godzin i prawie 5600 km
_________________
Image

My goal is to visit as many sovereign states and dependent territories in Europe as possible
https://instagram.com/krupierkt
Góra
 Profil Relacje PM off  
      
Wyświetl posty z poprzednich:  Sortuj według  
Napisz nowy temat Odpowiedz  [ 56 posty(ów) ]  Idź do strony Poprzednia  1, 2, 3

Wszystkie czasy w strefie UTC + 1 godzina (czas letni)


Kto jest na forum

Użytkownicy przeglądający to forum: Brak zarejestrowanych użytkowników oraz 2 gości


Nie możesz zakładać nowych tematów na tym forum
Nie możesz odpowiadać w tematach na tym forum
Nie możesz edytować swoich postów na tym forum
Nie możesz usuwać swoich postów na tym forum
Nie możesz dodawać załączników na tym forum

Przeszukaj temat:
  
phpBB® Forum Software © phpBB Group