Akceptuję i chcę ukryć komunikat Fly4free.pl korzysta z technologii, takich jak pliki cookies, do zbierania i przetwarzania danych osobowych w celu automatycznego personalizowania treści i reklam oraz analizowania ruchu na stronie. Technologię tę wykorzystują również nasi partnerzy. Szczegółowe informacje dotyczące plików cookies oraz zasad przetwarzania danych osobowych znajdują się w Polityce prywatności. Zapoznaj się z tymi informacjami przed korzystaniem z Fly4free.pl. Jeżeli nie wyrażasz zgody, aby pliki cookies były zapisywane na Twoim komputerze, powinieneś zmienić ustawienia swojej przeglądarki internetowej.



Napisz nowy temat Odpowiedz  [ 153 posty(ów) ]  Idź do strony Poprzednia  1, 2, 3, 4, 5, 6 ... 8  Następna
Autor Wiadomość
#41 PostWysłany: 18 Sie 2018 20:17 
Awatar użytkownika

Rejestracja: 22 Mar 2015
Posty: 261
Loty: 30
Kilometry: 88 684
niebieski
@dziabulek - myślę, że kolejny nocleg też Ci się spodoba, tak że jest szansa, że coś wybierzesz huhuhu :P

@sranda - a no można :) - otóż w takiej małej, niepozornej mieścince jak Page, nasz "więzienny" kolega :P polecił nam super patent na gojenie się tatuażu, podobno mega nowość i bardzo się sprawdza - mianowicie przeźroczysty plaster/opatrunek o nazwie Tegaderm firmy Nexcare lub Saniderm, który nakleja się od razu bezpośrednio na tatuaż, po pierwszej dobie się zdejmuje i zakłada kolejny i zostawia już na tydzień! Rewelacja, nie trzeba nic smarować, tatuaż się sam goi, opatrunek nieprzemakalny, można z nim robić wszystko!

@Cerro - oj tak, tam jest tak pięknie, że aż sama nie mogłam uwierzyć w to co widzę :)!
Góra
 Profil Relacje PM off
2 ludzi lubi ten post.
 
      
Urlop na Malcie za 1549 PLN. Loty z Katowic + 4 noclegi ze śniadaniami w 4* hotelu Urlop na Malcie za 1549 PLN. Loty z Katowic + 4 noclegi ze śniadaniami w 4* hotelu
Loty na Kubę w dobrej cenie: Hawana z dużym bagażem z Krakowa od 2471 PLN Loty na Kubę w dobrej cenie: Hawana z dużym bagażem z Krakowa od 2471 PLN
#42 PostWysłany: 18 Sie 2018 21:40 
Awatar użytkownika

Rejestracja: 22 Mar 2015
Posty: 261
Loty: 30
Kilometry: 88 684
niebieski
Dzień 7. Zion National Park 13.06.2018

Tropic - Springdale / Zion NP


Wstaliśmy wcześnie rano i skierowaliśmy się w stronę Springdale, aby ruszyć dzisiejszego dnia na szlak The Narrows w parku Zion. Nie mogłam się już doczekać, bo to była kolejna ciekawa rzecz na naszej trasie. Zion jest też bardzo polecany jako piękny krajobrazowo teren, z rozmaitymi ciekawymi szlakami.

Do Zion wjechaliśmy od strony wschodniej z drogi nr 9 - co to były za widoki! Od razu zachwyciłam się Zionem! Cieszę się, że akurat tędy przejeżdżaliśmy, bo specjalnie tam byśmy nie pojechali (gdyż jest wjazd też od południa). Już na samym początku Zion zrobił na mnie ogromne wrażenie, coś pięknego :).


(Zdjęcia robione przez szybę w aucie, więc trochę niewyraźne)

Fot.128
Załącznik:
IMG_6454.jpg
IMG_6454.jpg [ 844.54 KiB | Obejrzany 5729 razy ]


Fot.129
Załącznik:
IMG_6143.jpg
IMG_6143.jpg [ 502.95 KiB | Obejrzany 5729 razy ]


Fot.130
Załącznik:
IMG_6147.jpg
IMG_6147.jpg [ 837.03 KiB | Obejrzany 5729 razy ]


Fot.131
Załącznik:
IMG_6153.jpg
IMG_6153.jpg [ 714.48 KiB | Obejrzany 5729 razy ]


Fot.132
Załącznik:
IMG_6160.jpg
IMG_6160.jpg [ 476.59 KiB | Obejrzany 5729 razy ]


Fot.133
Załącznik:
IMG_6183.jpg
IMG_6183.jpg [ 867.04 KiB | Obejrzany 5729 razy ]


Fot.134
Załącznik:
IMG_6433.jpg
IMG_6433.jpg [ 913.18 KiB | Obejrzany 5729 razy ]



Po drodze mijaliśmy wiele aut stojących na poboczu i szukających miejsc do zaparkowania. W samym Zionie jest bardzo mało miejsc parkingowych, jedyny zwykły parking znaleźliśmy przy punkcie autobusowym nr 2 „Museum”, reszta aut stawała wzdłuż drogi, nie zawsze w odpowiednich miejscach. W parku należy być najpóźniej o 7, jeśli chce się znaleźć jakieś sensowne miejsce. Zion jest dosyć mały, a duża część parku przeznaczona jest tylko dla ruchu shuttle busów.

My natomiast pojechaliśmy do Springdale, jednocześnie wyjeżdżając z parku drugą stroną, gdzie mieliśmy nasz kolejny nocleg w motelu Bumbleberry Inn (cudowny, ale to opiszę jeszcze potem). Jako że nie była jeszcze godzina na zameldowanie weszliśmy jedynie spytać czy możemy zostawić auto na ich parkingu (za darmo oczywiście), w związku z tym, że mamy u nich rezerwację. Oczywiście nie było z tym problemu, bardzo polecam takie rozwiązanie, jeśli ktoś szuka noclegu, to Sprindgale jest doskonałym miejscem, gdyż w całym miasteczku parkingi są płatne, ok.20/25 $ za cały dzień. Na szczęście kursują tam darmowe shuttle busy, które dowożą do Visitor Center w Zionie (skąd przesiadasz się dalej). Zostawiliśmy auto i ruszyliśmy na całodzienną wyprawę (była chyba godzina koło 10). Akurat obok naszego motelu był przystanek na busa, poczekaliśmy kilka minut i już byliśmy w drodze. W Zionie planowałam zrobić 2 trasy - pierwszego dnia The Narrows, a drugiego Angels Landing :). Wiem, że są jeszcze inne fajne szlaki, ale przed wyjazdem zdążyłam ogarnąć te dwa, uważam że bardzo ciekawe, ze względu na specyfikę. Czy udało mi się wejść na Angels Landing, otoczony sławą jakże trudnego, niebezpiecznego i balansującego na krawędzi szlaku, to już jutro :P, a dzisiaj całkiem przyziemna trasa, a nawet wodna, co było ukojeniem w tym kolejnym, gorącym dniu.


Fot.135
Załącznik:
DSC00877.JPG
DSC00877.JPG [ 602.89 KiB | Obejrzany 5729 razy ]


Fot.136
Załącznik:
DSC00878.JPG
DSC00878.JPG [ 682.98 KiB | Obejrzany 5729 razy ]



Najpierw zatrzymaliśmy się w Visitor Center i zdecydowałam, że na tę okazję wypożyczymy buty do wody (polecane przez wiele osób). Buty fajne, sztywne, sięgające za kostkę, z dodatkową parą termicznych skarpet, w zestawie z kijem. Całość kosztowała ponad 50 $ za 2 osoby i zaczęliśmy się zastanawiać, czy znowu się z czymś nie sfrajerowaliśmy :P. Zwłaszcza, że przywieźliśmy z Polski buty do wody, ale takie zwykłe, tylko na stopę, z gumową podeszwą. Teraz pierwszy raz mieliśmy taki profesjonalny sprzęt na sobie, może nawet aż za i mąż co chwilę się mnie pytał, po co on tachał te nasze buty, skoro z góry wiedziałam, że wypożyczymy te lepsze. A no nie wiedziałam, w końcu jestem kobietą i jakże mogłam podjąć decyzję już w Polsce, co założę na siebie tego dnia w Zionie ;). Zdecydowałam na miejscu, że może lepiej mieć taki sprzęt i byśmy byli bezpieczni, cokolwiek to znaczy. Wyobrażałam sobie rwący potok, ostre kamienie i lodowatą wodę, sięgającą podobno w niektórych miejscach po szyję. Tak że profesjonalnie przygotowani ruszyliśmy na przystanek shuttle busa, po drodze przechodząc przez wejście do parku - weźcie ze sobą do torby Annual Pass (dobrze, że o tym pamiętałam, bo przez cały czas trzymałam go tylko w samochodzie, zawsze wjeżdżaliśmy autem do parków). Niestety na miejscu czeka się w długiej kolejce, aby wsiąść do autobusu, zeszło nam chyba 45 minut, a potem jazda do ostatniego punktu na mapie Zionu, skąd rozpoczyna się szlak The Narrows, trwała ponad 30 minut, więc trochę czasu się tam traci na dojazdy (tak więc najlepiej zacząć z samego rana).


Fot.137
Załącznik:
buty.jpg
buty.jpg [ 224.15 KiB | Obejrzany 5729 razy ]



W końcu dojechaliśmy na miejsce, do początku trasy również trzeba było iść jakieś 15 minut. Co do butów - spotkaliśmy na swojej drodze osoby z takimi wypożyczonymi, ale nie dużo. Trochę turystów miało zwykłe buty do wody, duża większość miała normalne „adidasy”, natomiast gros osób było w sandałach lub klapkach!, czego nie potrafiłam zrozumieć. Jednak zaczęliśmy się zastanawiać, czy aby bez sensu nie wzięliśmy tych butów, bo wyglądało na to, że szlak nie jest taki trudny. Z czasem jednak stwierdziliśmy, że dobrze zrobiliśmy (tak sobie wmawialiśmy na zasadzie „super, że je mamy, zobacz, inni ledwo idą” :P), bo buty są wygodne i stabilne i że nie jesteśmy w ciemię bici, bo dzięki temu możemy iść szybciej i dalej :P. Dobrą pomocą był też kijek, który znakomicie podtrzymywał równowagę. W internecie krążyły opinie, że na szlaku leżą kijki pozostawione przez poprzednich turystów, ja natomiast ich nigdzie nie widziałam, być może są wcześnie rano bądź późnym popołudniem.
Po parku chodzą oczywiście wiewiórki, na widok których zawsze się cieszyłam jak dziecko, a nawet bardziej :P. Co prawda nie wolno ich dotykać, bo mogą ugryźć, ale raz mi się nawet udało, gdy jedna była tak zajęta zakopywaniem jakiegoś skarbu jedzeniowego, że nawet się nie zorientowała, że ją głaszczę (ja to mam szczęście :P)


Fot.138
Załącznik:
IMG_E6431.jpg
IMG_E6431.jpg [ 136.36 KiB | Obejrzany 5729 razy ]



No i ruszyliśmy przed siebie! Na początku było dużo ludzi, potem już coraz mniej, ale ogólnie szlak bardzo uczęszczany. Poziom wody jest różny, zazwyczaj ponad kostki, czasem po kolana, zdarzają się także momenty do ud, a nawet w niektórych miejscach można przepłynąć (lub obejść bokiem :P). Trasa wygląda tak, że idzie się rzeką wzdłuż kanionu, dochodzi się do jakiegoś punktu lub dokąd się chce i wraca z powrotem tą samą drogą. My stwierdziliśmy, że będziemy szli tak długo jak będzie nam się chciało i wtedy wrócimy. Natomiast nie do końca doczytałam, czy po jakimś czasie jest „punkt kontrolny’, który stanowi jakieś odniesienie w stosunku do np. przebytych kilometrów i można wracać lub wydłużyć sobie trasę dalej. My doszliśmy po prostu do jakiegoś miejsca (idąc około 2:30 h) i zawróciliśmy. Nie wiem niestety czy ominęło nas coś fajnego, czego nie widzieliśmy, bo widoki na całej trasie są mniej więcej takie same, oczywiście trochę się zmieniają, ale ogółem podobne. Wiem, że trasa jest na tyle długa, że można iść 2 dni, z noclegiem po drodze, ale nie wiedziałam jak daleko trzeba iść, aby gdzieś dotrzeć, a nie było zasięgu i żaden gps nie działał.
Tak czy inaczej trasa piękna, przyjemna, w wodzie chłodno, było trochę cienia, a cała wycieczka była znowu ciekawym doświadczeniem, którego nigdzie indziej nie było mi dane przeżyć. Tak bardzo mi się podobało, że ciągle chciałam zobaczyć co jest za kolejnym zakrętem i mogłabym iść tak w nieskończoność :)!


Fot.139
Załącznik:
DSC00903a.JPG
DSC00903a.JPG [ 452.37 KiB | Obejrzany 5729 razy ]


Fot.140
Załącznik:
DSC00906b.JPG
DSC00906b.JPG [ 911.17 KiB | Obejrzany 5729 razy ]


Fot.141
Załącznik:
DSC00907c.JPG
DSC00907c.JPG [ 885.31 KiB | Obejrzany 5729 razy ]


Fot.142
Załącznik:
DSC00909d.JPG
DSC00909d.JPG [ 607.38 KiB | Obejrzany 5729 razy ]


Fot.143
Załącznik:
IMG_6440e.jpg
IMG_6440e.jpg [ 436.34 KiB | Obejrzany 5729 razy ]


Fot.144
Załącznik:
IMG_6229f.jpg
IMG_6229f.jpg [ 598.21 KiB | Obejrzany 5729 razy ]


Fot.145
Załącznik:
IMG_6253g.jpg
IMG_6253g.jpg [ 554.53 KiB | Obejrzany 5729 razy ]


Fot.146
Załącznik:
IMG_6435h.jpg
IMG_6435h.jpg [ 581.36 KiB | Obejrzany 5729 razy ]


Fot.147
Załącznik:
IMG_6458i.jpg
IMG_6458i.jpg [ 603.81 KiB | Obejrzany 5729 razy ]


Fot.148
Załącznik:
IMG_6457j.jpg
IMG_6457j.jpg [ 684.59 KiB | Obejrzany 5729 razy ]


Fot.149
Załącznik:
IMG_6442k.jpg
IMG_6442k.jpg [ 462.47 KiB | Obejrzany 5729 razy ]


Fot.150
Załącznik:
IMG_6316l.jpg
IMG_6316l.jpg [ 521.78 KiB | Obejrzany 5729 razy ]


Fot.151
Załącznik:
IMG_6456m.jpg
IMG_6456m.jpg [ 364.39 KiB | Obejrzany 5729 razy ]


Fot.152
Załącznik:
IMG_6331n.jpg
IMG_6331n.jpg [ 742.72 KiB | Obejrzany 5729 razy ]



Już trochę zmęczeni, ale zadowoleni wróciliśmy do Springdale i udaliśmy się do naszego motelu w celu zameldowania. Dostaliśmy pokój na piętrze z przepięknym widokiem na góry i znowu nie mogłam uwierzyć, że dane mi jest tu być (nawet na zdjęciach w internecie ten obiekt nie wyglądał tak ładnie). Od razu poszliśmy do basenu i hot tuba i to było jak raj na ziemi. Potem przejażdżka po mieście, aby zakupić chipsy i piwo, czyli dzień jak codzień (no dobra, przesadzam, czasem zdarzało nam się wypić co drugi dzień, co do chipsów - bez komentarza :P) i znowu mogliśmy usiąść na balkonie oraz oddać się wspomnieniom z dnia dzisiejszego i patrzeć na niesamowite widoki!


Fot.153
Załącznik:
IMG_6451.jpg
IMG_6451.jpg [ 892.91 KiB | Obejrzany 5729 razy ]


Fot.154
Załącznik:
IMG_6385.jpg
IMG_6385.jpg [ 795.19 KiB | Obejrzany 5729 razy ]


Fot.155
Załącznik:
IMG_6369.jpg
IMG_6369.jpg [ 856.3 KiB | Obejrzany 5729 razy ]



Na koniec kilka zdjęć z amerykańskiego sklepu i przykład jakie można tam dostać ciekawostki (i poczuć się jak w niebie, a raczej na ziemi, a dokładniej na cudownej, skroplonej rosą trawie :) - ach, wyobrażam sobie to cudowne uczucie, a Wy :P?)

Fot.156
Załącznik:
IMG_6414.jpg
IMG_6414.jpg [ 870.19 KiB | Obejrzany 5729 razy ]


Fot.157
Załącznik:
IMG_6415.jpg
IMG_6415.jpg [ 778.99 KiB | Obejrzany 5729 razy ]


Fot.158
Załącznik:
IMG_6417.jpg
IMG_6417.jpg [ 537.82 KiB | Obejrzany 5729 razy ]


Fot.159
Załącznik:
IMG_6425.jpg
IMG_6425.jpg [ 904.25 KiB | Obejrzany 5729 razy ]


Fot.160
Załącznik:
IMG_6426.jpg
IMG_6426.jpg [ 520.18 KiB | Obejrzany 5729 razy ]


Mapa 4
Załącznik:
trasa tropic-zion.png
trasa tropic-zion.png [ 573.47 KiB | Obejrzany 5729 razy ]
Góra
 Profil Relacje PM off
21 ludzi lubi ten post.
dziabulek uważa post za pomocny.
 
      
#43 PostWysłany: 19 Sie 2018 16:05 

Rejestracja: 01 Sie 2018
Posty: 34
Uuuuu, czekam na "wincyj" :-)
Góra
 Profil Relacje PM off
Bubu69 lubi ten post.
 
      
#44 PostWysłany: 21 Sie 2018 11:30 
Awatar użytkownika

Rejestracja: 24 Lut 2011
Posty: 591
Loty: 80
Kilometry: 171 925
niebieski
Początkowo widząc kolejną relacje z Zachodu USA, myślałem że znów powieje standardem, tymczasem Twoja relacja jest tak naturalna i spontaniczna, że czytając ją, człowiek sam się uśmiecha :) Dołączam do czytelników i...keep going !
_________________
Image
Góra
 Profil Relacje PM off
Bubu69 lubi ten post.
 
      
#45 PostWysłany: 21 Sie 2018 11:50 
Awatar użytkownika

Rejestracja: 22 Mar 2015
Posty: 261
Loty: 30
Kilometry: 88 684
niebieski
@channel i @mikuś - dzięki wielkie, to moja pierwsza relacja :), no i jakoś tak idzie :)! Będzie więcej :P
Góra
 Profil Relacje PM off  
      
#46 PostWysłany: 21 Sie 2018 11:51 
Awatar użytkownika

Rejestracja: 24 Sie 2010
Posty: 4831
Loty: 309
Kilometry: 516 019
Ostrzeżenia: 1
HON fly4free
:) prenumeruje
link do relacji juz w ulubionych :)
Góra
 Profil Relacje PM off
Bubu69 lubi ten post.
 
      
#47 PostWysłany: 21 Sie 2018 23:56 
Awatar użytkownika

Rejestracja: 22 Mar 2015
Posty: 261
Loty: 30
Kilometry: 88 684
niebieski
Dzień 8. Zion - Las Vegas 14.06.2018

Springdale – Zion NP – Las Vegas


Dzisiejszy dzień zaczął się dosyć wcześnie. Wieczorem mieliśmy wyprowadzać na spacer tygrysa Mike'a Tysona (uwielbiam ten film :P) i wygrać milion w kasynie - w mieście rozpusty i grzechu Las Vegas, a póki co szykowaliśmy się na szlak Angels Landing.

Trochę się naoglądałam filmików jak to wszystko tam strasznie wygląda i obawiałam się, że jednak nie wejdę, bo mam minimalny lęk wysokości. Pół metra ścieżki to dla mnie trochę za mało, ale do pójścia pchały mnie opinie, że wchodzą nawet dzieci i starsi ludzie, to czemu ja miałabym nie dać rady... Miejsce, w którym może wylądować tylko anioł intrygowało mnie do szpiku kości! Liczyłam się też z tym, że dostanę opieprz w momencie, gdy staniemy pod najgorszym podejściem, a ja zrezygnuję ("no i po co my tu szliśmy, bla bla bla") albo i jeszcze lepiej, gdy ja tam zostanę, a M. pójdzie sam na górę. A że on nie wiedział dokładnie na co się piszemy, to jeszcze mu mówiłam "Ty nawet nie wiesz gdzie my będziemy włazić" i "ale będzie hardcore" i takie tam cytaciki, żeby potem za bardzo nie kozaczył :P.

Wyszykowaliśmy się i po godzinie 6 byliśmy już na śniadaniu w restauracji obok, w której wymieniliśmy voucher z motelu na przyzwoite śniadanie (czyli jajecznica, smażone ziemniaczki, grzanki, bekon, warzywa(?) i sok pomarańczowy, normalka). Potem zostawiliśmy klucz od pokoju w skrzynce obok recepcji jako wymeldowanie i szybciutko pojechaliśmy już naszym autem do Zionu. Po godz.7 było już ostatnie wolne miejsce na parkingu przy muzeum, w związku z czym stanęliśmy i udaliśmy się na przystanek shuttle bus. Spotkaliśmy tam grupę facetów w średnim wieku, którzy oczywiście się z nami przywitali, jak to bywa na codzień w Ameryce. Nauczona już swobody sama dalej do nich zagadałam, z ciekawości dokąd się wybierają, gdyż zauważyłam przyczepioną kamerkę GoPro u jednego z nich. Wiedziałam już jaka będzie odpowiedź, bo sama byłam tak przygotowana na ten szlak – kamerkę miałam zamiar przypiąć do klatki piersiowej i nagrywać te wszystkie niebezpieczne momenty, w których mieliśmy uczestniczyć. Naturalnie rozwinęła się bardzo miła pogawędka "skąd jesteśmy, co robimy, co oni robią, co robią ich żony, ile kto ma dzieci, gdzie kto pracuje, jakie czasy są teraz w Polsce i USA, co z tą polityką i kościołem...", no a przede wszystkim, że w przypadku naszego dzisiejszego szlaku kiepska sprawa, że bardzo mocno wieje. Przysięgam Wam, że naprawdę wyobrażałam sobie, jak ten wiatr porywa nas w otchłań przepaści, ale z uśmiechem mówiłam do nich, że mój mąż cały czas nie wie gdzie idzie, oni podłapywali i podkręcali, żeby mocno trzymał się łańcuchów. W końcu przyjechał wyczekiwany autobus i wszyscy wsiedliśmy z nadzieją powodzenia dzisiejszej wyprawy.

Dojechaliśmy do punktu (w busie mówią przez głośnik na jaki szlak można iść z tego przystanku, tak więc nie można się zgubić) i zaczęliśmy wędrówkę. Na początku szlak prowadzi prostą drogą, najpierw normalnie, potem stopniowo pod górkę. W końcu dochodzimy do pierwszego zawijasa, po którym już trzeba „lekko” się wspinać. Specjalnie wybrałam ten szlak z samego rana, za radą wielu osób, które mają to doświadczenie już za sobą, by te najgorsze podejścia pokonywać w cieniu, zanim koło południa zrobi się tam patelnia. W miarę szybkim tempem szliśmy do przodu. Nie pamiętam ile dokładnie wynosi czas wg znaków informacyjnych na samą górę, ale mieliśmy w planie uwinąć się szybciej.


Fot.161
Załącznik:
IMG_6611a.jpg
IMG_6611a.jpg [ 407.08 KiB | Obejrzany 5467 razy ]


Fot.162
Załącznik:
IMG_6475b.jpg
IMG_6475b.jpg [ 774.81 KiB | Obejrzany 5467 razy ]


Fot.163
Załącznik:
IMG_6476c.jpg
IMG_6476c.jpg [ 624.71 KiB | Obejrzany 5467 razy ]


Fot.164
Załącznik:
IMG_6583d.jpg
IMG_6583d.jpg [ 517.9 KiB | Obejrzany 5467 razy ]


Fot.165
Załącznik:
MJKQ5671e.jpg
MJKQ5671e.jpg [ 230.66 KiB | Obejrzany 5467 razy ]


Fot.166
Załącznik:
IMG_6582f.jpg
IMG_6582f.jpg [ 891.88 KiB | Obejrzany 5467 razy ]



Potem było trochę prostej drogi, aby znów po chwili pojawiła się serpentyna, tym razem o jeszcze bardziej stromym podejściu. Było mi już trochę ciężko, mąż wyprzedził mnie o dobry kawał drogi, ale nie pozostało mi nic innego jak iść dalej.


Fot.167
Załącznik:
IMG_6487h.jpg
IMG_6487h.jpg [ 862.79 KiB | Obejrzany 5467 razy ]



W końcu po godzinie marszu dotarliśmy do płaskiego terenu, z którego rozpościerały się widoki już na całą dolinę. Pojawiła się też górka z widocznymi łańcuchami i byłam pewna, że to ostatnie, najgorsze podejście, po którym czeka mnie koniec, jeśli oczywiście dam radę. No i zaczęło się – wspinanie się po krawędzi za pomocą łańcuchów, raz z jednej strony, raz z drugiej, trochę stopni w górę, hop tu, hop tam i raz dwa trzy – jestem! Nie było takie straszne! Jednak moim oczom ukazał się właśnie ten hardcore, bo to przed chwilą to był pierwszy, króciutki odcinek tego szlaku, najgorsze miało się dopiero zacząć :) (i szybka myśl „przecież ni ch… tam nie wejdę, po jakiejś cienkiej krawędzi góry”).

Fot.168
Załącznik:
CWZL1507.jpg
CWZL1507.jpg [ 323.02 KiB | Obejrzany 5467 razy ]


Fot.169
Załącznik:
IMG_6490i.jpg
IMG_6490i.jpg [ 404.64 KiB | Obejrzany 5467 razy ]


Fot.170
Załącznik:
IMG_6492j.jpg
IMG_6492j.jpg [ 438.44 KiB | Obejrzany 5467 razy ]


Fot.171
Załącznik:
IMG_6515k.jpg
IMG_6515k.jpg [ 859.35 KiB | Obejrzany 5467 razy ]


Fot.172
Załącznik:
IMG_6498l.jpg
IMG_6498l.jpg [ 516.34 KiB | Obejrzany 5467 razy ]


Fot.173
Załącznik:
IMG_6500m.jpg
IMG_6500m.jpg [ 744.17 KiB | Obejrzany 5467 razy ]


Fot.174
Załącznik:
IMG_6567n.jpg
IMG_6567n.jpg [ 343.85 KiB | Obejrzany 5467 razy ]



Ale szliśmy dalej, w miarę ostrożnie, ale dość szybko. Starałam się nie patrzeć w przepaść, tylko po prostu iść do przodu i zastanawiałam się kiedy przyjdzie ten moment, w którym nie postawię dalej stopy. Okazało się jednak, że nie było wcale takiego momentu :)! Nie taki diabeł straszny jak go malują, a raczej anioł :). Droga z filmików o szerokości pół metra nagle zmienia się w całkiem pokaźnych rozmiarów ścieżkę, a obawy o zadrżeniu stopy nad urwiskiem odfrunęły do nieba. Jest naprawdę super :)! Obawiałam się tylko jak będzie z powrotem, bo pojawiało się już coraz więcej ludzi na szlaku, a trzeba było wracać tą samą drogą.
Dotarliśmy na koniec, skalną półkę już o szerokości 4 metrów, gdzie można było spokojnie odpocząć, zjeść i podziwiać widoki :). Co kto nie przyszedł to krzyczał „i did it”, „we did it”, „yes, you did it” i ogółem radościom nie było końca! Widoki cudowne z każdej strony, w dole ledwo widać samochody, słońce powoli wschodzi ku górze, a Ty wiesz że było warto tu wejść :).
No ale przecież to było z góry wiadomo, że dam radę, ani razu w to nie wątpiłam ;). Słuchajcie, dla nas Polaków wprawionych w bojach po Śnieżce, Giewoncie, a co dopiero Gubałówce to nie ma szans, żeby tam nie wejść. Jak potem to przeanalizowałam, to dużo ciężej było wspinać się po tych serpentynach, tzn. wymagało większego wysiłku niż po łańcuchach i stromym zboczu. Oczywiście trzeba uważać, ale naprawdę nie jest to takie straszne jak się myśli, bądź jak widać na zdjęciach. Sama jestem ciekawa filmików, które nagrałam, czy wygląda to jednak niebezpiecznie :). W dół zeszliśmy już dosyć szybko i ogólny czas mieliśmy ok.2:30 h.


Fot.175
Załącznik:
DSC00931o.JPG
DSC00931o.JPG [ 884.35 KiB | Obejrzany 5467 razy ]


Fot.176
Załącznik:
IMG_6507p.jpg
IMG_6507p.jpg [ 385.77 KiB | Obejrzany 5467 razy ]


Fot.177
Załącznik:
IMG_6561r.jpg
IMG_6561r.jpg [ 402.1 KiB | Obejrzany 5467 razy ]


Fot.178
Załącznik:
DSC00927s.JPG
DSC00927s.JPG [ 705.27 KiB | Obejrzany 5467 razy ]


Fot.179
Załącznik:
DSC00935t.JPG
DSC00935t.JPG [ 619.24 KiB | Obejrzany 5467 razy ]


Fot.180
Załącznik:
DSC00926u.JPG
DSC00926u.JPG [ 994.75 KiB | Obejrzany 5467 razy ]


Fot.181
Załącznik:
DSC00932w.JPG
DSC00932w.JPG [ 995.34 KiB | Obejrzany 5467 razy ]


Fot.182
Załącznik:
IMG_6560x.jpg
IMG_6560x.jpg [ 602.43 KiB | Obejrzany 5467 razy ]


Fot.183
Załącznik:
IMG_6568y.jpg
IMG_6568y.jpg [ 540.79 KiB | Obejrzany 5467 razy ]


Fot.184
Załącznik:
IMG_6571z.jpg
IMG_6571z.jpg [ 554.02 KiB | Obejrzany 5467 razy ]


Fot.185
Załącznik:
IMG_6608.jpg
IMG_6608.jpg [ 648.55 KiB | Obejrzany 5467 razy ]



Dotarliśmy do auta i wyruszyliśmy w trasę do Las Vegas. Zion bardzo mi się podobał, jest pięknym parkiem, mam nadzieję, że jeszcze tu kiedyś wrócę :)! A tymczasem podziwiałam amerykańskie ciężarówki, które uwielbiam, zawsze się za nimi oglądałam i robiłam fotki. Po autostradach jeździ się bardzo bezpiecznie, większość osób nie przekracza dozwolonej prędkości, a jak już to znacznie niewiele. Niestety nie bardzo za to znają zasadę jazdy prawym pasem (chyba że u nich nie ma czegoś takiego) i ciężko było ich jakkolwiek wyprzedzić, oba pasy zawalone. Być może wiąże się to z tym, że są wysokie kary za przekroczenie prędkości, po kilkaset dolarów, a nawet grozi sąd lub w najgorszym wypadku areszt. Czytałam już historię, że jakąś parę zatrzymali pośrodku pustkowia za zbyt szybką jazdę i policja chciała ich wysłać właśnie do więzienia, bo gdyby spowodowali wypadek, to na helikopter z pierwszą pomocą czekaliby tam godzinę. Prawo restrykcyjne, ale widocznie mają w tym słuszność, inna sprawa, że po tych drogach pustynnych to faktycznie mało kto jeździ i szansa jakiejkolwiek stłuczki jest bliska zeru. Niemniej jednak w miastach staraliśmy się trzymać dozwolonej prędkości, za to po autostradach czy tych bocznych drogach dodawaliśmy trochę gazu ;P (absolutnie do tego nie namawiam ;)).


Fot.186
Załącznik:
IMG_6631.jpg
IMG_6631.jpg [ 649.37 KiB | Obejrzany 5467 razy ]



No i w końcu zbliżamy się do Vegas :)! Już z daleka widać wysokie hotele, wyróżniające się na tle pustyni. Sama trasa też bardzo ciekawa, niesamowite krajobrazy, formacje skalne, cały czas nie mogłam się napatrzeć. W nawigacji mieliśmy wbity adres hotelu, ale wiedzieliśmy, że jeszcze za szybko na zameldowanie, więc stwierdziliśmy że sobie pokrążymy po okolicy. No i mój mąż wpadł na kolejny świetny pomysł - chce pójść do prawdziwego amerykańskiego barbera! Kuźwa, że też ja nic sobie takiego nie wymyśliłam (oprócz całej wycieczki :P)! Mój jedyny pomysł na siebie to zrobienie sobie zdjęcia z prawdziwym, amerykańskim policjantem. Scenariusz byłby mniej więcej taki, że podchodzę, mówię czy zrobi sobie ze mną zdjęcie i tu wyjścia są dwa. Albo przychyla się do mojej prośby i odrywa się od swojej ciężkiej pracy, jaką zapewne jest tropienie przestępców, albo bierze mnie za podejrzanego i od razu skuwa w kajdanki (potem test na trzeźwość, pokój przesłuchań i takie tam). Jednak byłam gotowa zaryzykować :). No ale wróćmy do tego barbera. Znaleźliśmy jakiś adres w necie i tam podjechaliśmy, ale okazało się że nie mają teraz wolnego miejsca. Więc wróciliśmy dalej do poszukiwań, jest ich tam bardzo dużo, zwłaszcza w dzielnicy Downtown (nie wiem czy to zbieg okoliczności, ale wszystkie dzielnice Downtown mają jakąś złą renomę, gangi i te sprawy). Udaliśmy się więc pod kolejny adres, no i tu mieliśmy farta. Ale jak tam weszliśmy to miałam po raz kolejny uczucie „ja pierdzielę, tu nas na bank zaciukają!”, no gdzie ten mnie znowu wywiózł! W środku sami Kubańczycy z łańcuchami na szyi, a pośrodku ojciec interesu, facet z siwym wąsem. Naprawdę, nie to że mam coś do Kubańczyków, ale tam był taki klimat jak z filmów, że samo mi się nasunęło (zresztą przecież chciałam tak jak na tych wszystkich filmach, to nie mogłam teraz wyjść). Mój mąż zajarany, siada na fotel i mówi gościowi, żeby zrobił z nim co chce (tzn. z fryzurą). Ja już w lekko poddenerwowana czy nasze auto jeszcze stoi, mówię że „nie, nie, nie” i jedyne co on może zrobić, to to samo jak jest, tylko krócej. Chłopak zdawał się rozumieć co mówię, chociaż nie wyglądał na takiego co umie po angielsku. No i zaczęło się : golenie, strzyżenie i skracanie. Jakież było moje przerażenie to widział tylko mój mąż, bo fryzjer zajęty był swoją pracą. Mówię więc do M. ,że „ja pierdolę czy on jest tego pewien, co on mu robi”, a on że oczywiście, raz się żyje, więc zamilkłam do końca strzyżenia. Robiłam tylko zdjęcia i filmiki i z upływem czasu miałam coraz większą bekę :). Po skończeniu strzyżenia i zapłaceniu chyba ok.10 $ wyszliśmy zadowoleni z kolejnym ciekawym doświadczeniem na naszej wycieczce. Naprawdę polecam ten zakład, jeśli chcecie wyglądać a’la Ronaldo i mieć więcej włosów na głowie w postaci równych linii z czarnej farby w „zakolach” to śmigajcie do barbera Gerardo :)!


Fot.187
Załącznik:
IMG_6650.jpg
IMG_6650.jpg [ 514.16 KiB | Obejrzany 5467 razy ]


Fot.188
Załącznik:
IMG_6666.jpg
IMG_6666.jpg [ 598.68 KiB | Obejrzany 5467 razy ]


Fot.189
Załącznik:
IMG_6672.jpg
IMG_6672.jpg [ 547.38 KiB | Obejrzany 5467 razy ]



Ale to nie koniec zajebistych pomysłów mojego męża! Kiedy to on robił ostatni tatuaż? Ja już nie pamiętam (gdzie jest do cholery ten policjant). No to teraz już szukaliśmy studia tatuażu. Tyle się działo na tej wycieczce, że trzeba było to jakoś uwiecznić, a Kac Vegas musi się jakoś rozpocząć. Oczywiście natrafiliśmy po drodze na takie studio, o wdzięcznej nazwie „Precious slut” (co jeszcze się dzisiaj wydarzy!?). Wchodzimy do środka i bez problemu można sobie zrobić u nich tatuaż. Przyjął nas bardzo sympatyczny chłopak, o oczach błękitnych jak niebo i od razu go polubiliśmy. W myśl zasady „polub i zaufaj” to mój mąż znowu „rób co chcesz”. No i wymyślił wzór, rach ciach i po sprawie :). Bez zbędnej dezynfekcji, tylko same podstawy :). Ale bardzo miło się gadało, przybliżył nam ukryte atrakcje w okolicy, o których nie wiedzą nawet lokalsi, naprawdę polecam to studio :).

W końcu nastała godzina zameldowania, więc udaliśmy się do naszego hotelu Treasure Island, mieszczącego się na początku Stripa, czyli głównej ulicy Vegas. Zastanawiałam się nad wyborem hotelu, gdyż okazało się, że noclegi w LV w tych najlepszych i największych hotelach, znanych z filmów, są takie tanie, że możesz wybrać jaki tylko chcesz. Kierowałam się jednak przede wszystkim darmowym parkingiem oraz lokalizacją, aby daleko nie chodzić. Wybór padł na ten właśnie hotel, cena przystępna, a zaraz obok, na tyłach budynku, jest wielki, kilkupoziomowy parking dla gości hotelowych, do którego wjazd zdążyłam oblukać wcześniej na google street view. Znaleźliśmy miejsce i bez walizek udaliśmy się najpierw do recepcji zrobić check-in. Nie wiem jak inni, co byli w Las Vegas, ale my recepcji szukaliśmy pół godziny. Cały dolny hol to jedno wielkie, niekończące się kasyno, poprzeplatane różnymi sklepami. Niby są jakieś znaki, ale tu przebudowa, tam inna ścieżka i już nie wiesz gdzie jesteś. A że pierwszy raz byliśmy w czymś takim, to była to dla nas sama przyjemność chodzenia po tym labiryncie w te i nazat, najpierw zameldowanie, potem po walizki i z powrotem, już do pokoju. Nasze piętro miało inne windy, niż piętra wyżej czy niżej, mieliśmy dostęp do 6 wind, prowadzących do wybranych 10 pięter . Ale super! W końcu dojechaliśmy, a że w momencie rezerwacji wybrałam pokój z widokiem na Strip, to jak weszliśmy do środka, znowu nie mogliśmy uwierzyć, że tu jesteśmy :).


Fot.190
Załącznik:
IMG_6701.jpg
IMG_6701.jpg [ 696.8 KiB | Obejrzany 5467 razy ]


Fot.191
Załącznik:
IMG_6696.jpg
IMG_6696.jpg [ 262.04 KiB | Obejrzany 5467 razy ]


Fot.192
Załącznik:
IMG_6698.jpg
IMG_6698.jpg [ 567.85 KiB | Obejrzany 5467 razy ]



Po krótkim odpoczynku stwierdziliśmy standardowo, że idziemy na basen widoczny z naszego okna. Nie wiedziałam jaka etykieta tu obowiązuje, czy paradowanie w samym stroju z ręcznikiem pośrodku luksusowego hotelu to norma, ale okazało się, że tak. Nie wiem co sobie myślałam, że przyjeżdżają tam sami biznesmeni w garniturach, ale tak naprawdę to wszędzie byli zwykli ludzie tacy jak my i nie było czym się przejmować. W ogóle w całej Ameryce nikt się niczym nie przejmuje, jak wygląda, czy jest gruby czy chudy, nikt na nikogo nie patrzy, nie ocenia, jesteś tam sobą i to jest najlepsze. Bardzo mi się tam podobało pod tym względem, kompleksy odeszły na bok, a każdy był każdemu równy. Oczywiście nie zeszłam w samym stroju, ale w klapkach już tak ;).
Ogólnie tego dnia było najgoręcej ze wszystkich dni na naszym roadtripie, ok.40 stopni o godz. 17, tak że basen w sam raz. Natomiast tym razem okazało się, że tu się nie pływa, tylko przemierza basen na stojąco z drinkiem w ręku :). Całości przygrywał DJ, z podestu nad nami, a wszyscy się dobrze bawili. Wokół palmy, słońce, czego chcieć więcej. Moje myśli "ale zajebiście, jestem właśnie w basenie w Vegas, nie każdy mógł tu być, wokół słychać muzykę, jest tak jak na tych wszystkich filmach" dostarczały mi tyle radości, że aż czasami śmiałam się do siebie samej w głos.

Po jakimś czasie wróciliśmy do pokoju i już szykowaliśmy się na dalszy podbój LV. Plan był taki, że zrobimy sobie spacerek wzdłuż Stripa, czyli nic nadzwyczajnego :). Najpierw trzeba było wyjść z naszego hotelu, co wcale nie okazało się takie znowu łatwe (mimo że już trochę znaliśmy rozkład tych ścieżek). W końcu wyszliśmy na zewnątrz i droga tak prowadziła, że trzeba było przejść na drugą stronę do następnego hotelu i znowu jego środkiem iść dalej. Spacer pomiędzy tymi dwoma hotelami zajął nam godzinę. Tam się nie da iść normalnie :). Z samego hotelu możesz nie wychodzić przez cały dzień, a i tak nie obejrzysz wszystkiego. Ale jak tak dalej pójdzie to my nawet nie zdążymy dojść do następnej przecznicy. No nic, długo się nie zastanawialiśmy dokąd nas to zaprowadzi i tak chodziliśmy od jednej strony do drugiej, zwiedzając po kolei każdy hotel na naszej drodze. Natrafiliśmy na pokaz fontann przed Bellaggio, całkiem przyjemny, ale były tam takie tłumy, że powoli traciliśmy siły na przedostawanie się na kolejne ulice. Do tego dochodziła taka duchota, że wejście do hotelu z klimatyzacją było zbawieniem, ale potem znowu trzeba było szukać wyjścia. Po kilku godzinach stwierdziliśmy, że już starczy, a nie doszliśmy nawet do końca Stripa, nie oglądając innych znanych hoteli, tj. New York, New York, czy Luxor. Wizyta w Vegas nie mogłaby się odbyć oczywiście bez zagrania w kasynie! Jako że nie jesteśmy częstymi bywalcami takich nocnych uciech to wybraliśmy najprostszą opcję, czyli grę na maszynach. Moja wygrana to 62 centy!!! A raczej przegrana, bo wydałam na to dolara. Ale voucher na odbiór wygranej jest, jak kiedyś tam wrócę to na pewno spieniężę :)

Fot.193
Załącznik:
IMG_6716.jpg
IMG_6716.jpg [ 413.85 KiB | Obejrzany 5467 razy ]


Fot.194
Załącznik:
IMG_6723.jpg
IMG_6723.jpg [ 514.62 KiB | Obejrzany 5467 razy ]


Fot.195
Załącznik:
IMG_6726.jpg
IMG_6726.jpg [ 627.92 KiB | Obejrzany 5467 razy ]


Fot.196
Załącznik:
IMG_6731.jpg
IMG_6731.jpg [ 601.76 KiB | Obejrzany 5467 razy ]


Fot.197
Załącznik:
IMG_6742.jpg
IMG_6742.jpg [ 781.86 KiB | Obejrzany 5467 razy ]


Fot.198
Załącznik:
IMG_6734.jpg
IMG_6734.jpg [ 466.27 KiB | Obejrzany 5467 razy ]


Fot.199
Załącznik:
IMG_6744.jpg
IMG_6744.jpg [ 580.54 KiB | Obejrzany 5467 razy ]


Fot.200
Załącznik:
IMG_6735.jpg
IMG_6735.jpg [ 486.13 KiB | Obejrzany 5467 razy ]


Fot.201
Załącznik:
IMG_6747.jpg
IMG_6747.jpg [ 428.15 KiB | Obejrzany 5467 razy ]


Fot.202
Załącznik:
IMG_6758.jpg
IMG_6758.jpg [ 681.49 KiB | Obejrzany 5467 razy ]


Fot.203
Załącznik:
IMG_6810.jpg
IMG_6810.jpg [ 373.95 KiB | Obejrzany 5467 razy ]


Fot.204
Załącznik:
IMG_6813.jpg
IMG_6813.jpg [ 562.84 KiB | Obejrzany 5467 razy ]


Fot.205
Załącznik:
IMG_6849.jpg
IMG_6849.jpg [ 702.71 KiB | Obejrzany 5467 razy ]


Fot.206
Załącznik:
DCPC4864.jpg
DCPC4864.jpg [ 239.91 KiB | Obejrzany 5467 razy ]


Fot.207
Załącznik:
IMG_6983.jpg
IMG_6983.jpg [ 922.9 KiB | Obejrzany 5467 razy ]


Fot.208
Załącznik:
IMG_6986.jpg
IMG_6986.jpg [ 141.21 KiB | Obejrzany 5467 razy ]


Fot.209
Załącznik:
IMG_7004.jpg
IMG_7004.jpg [ 464.49 KiB | Obejrzany 5467 razy ]



Las Vegas zaskoczyło nas pozytywnie, a podobno można to miasto pokochać albo znienawidzić. Po pierwsze: być, a nie być w Vegas, to już jest na plus. Niby kiczowate, ale wg mnie wcale nie, a nawet tam to tak zajebiście wygląda, że nie wyobrażam sobie tego inaczej. Niestety ten tłum ludzi, niemiłosierny skwar oraz mnóstwo różnych innych bodźców, takich jak świecące neony i hałas sprawiają, że po jakimś czasie masz trochę dosyć i chcesz wracać do ciszy hotelowego pokoju. A tam w namiastce luksusu można oddać się …. no cóż, co się dzieje w Vegas, zostaje w Vegas ;). Z pewnością pokochałam to miasto :)!


Ostatnio edytowany przez Bubu69, 22 Sie 2018 11:18, edytowano w sumie 1 raz
Góra
 Profil Relacje PM off
19 ludzi lubi ten post.
dziabulek uważa post za pomocny.
 
      
#48 PostWysłany: 22 Sie 2018 11:02 

Rejestracja: 18 Sty 2016
Posty: 194
Tak jak myślałem. Angels Landing tylko tak strasznie wygląda na zdjęciach i filmach :) Na pewno trzeba uważać bo każde poślizg może źle się skończyć. Gratuluje podejścia :)
Góra
 Profil Relacje PM off  
      
#49 PostWysłany: 22 Sie 2018 17:56 
Awatar użytkownika

Rejestracja: 22 Mar 2015
Posty: 261
Loty: 30
Kilometry: 88 684
niebieski
@correos - bardzo mi miło, mam nadzieję, że kolejne posty także przypadną Ci do gustu :)!

@Ruben$ - I vice versa - również gratuluję wejścia :) (cieszę się, że czytasz dalej ;))
Góra
 Profil Relacje PM off  
      
#50 PostWysłany: 22 Sie 2018 22:22 

Rejestracja: 01 Sie 2018
Posty: 34
Kurka, podziwiam :-) Ja mam duuży lęk wysokości do Kasprowego podchodziłam 2 razy, udało mi się dopiero od Hali Gąsienicowej ;) Może zapodaj swój filmik, z przyjemnością obejrzę. :-D
Góra
 Profil Relacje PM off
Bubu69 lubi ten post.
 
      
#51 PostWysłany: 23 Sie 2018 09:58 
Awatar użytkownika

Rejestracja: 22 Mar 2015
Posty: 261
Loty: 30
Kilometry: 88 684
niebieski
Jasne @channel , jak uda mi się jakiś filmik zmajstrować, to prześlę tu linka :). Ja też mam trochę lęk wysokości, ale naprawdę nie było tak źle ;), myślę, że tam również podjęłabyś próbę, która mogłaby z całą pewnością zakończyć się sukcesem ;)
Góra
 Profil Relacje PM off  
      
#52 PostWysłany: 23 Sie 2018 20:25 
Awatar użytkownika

Rejestracja: 27 Lut 2012
Posty: 235
Loty: 119
Kilometry: 264 018
niebieski
Rewelacyjna relacja. Odpowiednia ilość zdjęć okraszonych ciekawym opisem, bez narzekania na cokolwiek. Czysta przyjemność podróży i czyta przyjemność czytania jej przebiegu. Aż chce się pojechać waszymi śladami.
_________________
Góra
 Profil Relacje PM off
Bubu69 lubi ten post.
 
      
#53 PostWysłany: 23 Sie 2018 20:48 
Awatar użytkownika

Rejestracja: 22 Mar 2015
Posty: 261
Loty: 30
Kilometry: 88 684
niebieski
Dzień 9. Death Valley 15.06.2018

Las Vegas – Death Valley - Ridgecrest


Kolejny dzień drogi przed nami i przejazd przez najgorętsze miejsce Ameryki Północnej – Dolinę Śmierci. Nie zbieraliśmy się wczesnym rankiem, gdyż tym razem nie trzeba było się nigdzie śpieszyć. Zastanawialiśmy się czy nie podjechać jeszcze na Tamę Hoovera, ale było to w odwrotnym kierunku i musielibyśmy nadrobić ponad 2 godziny. Niestety nie bardzo nam się chciało, bo jednak ciągła jazda jest trochę męcząca, więc postanowiliśmy nie dodawać sobie drogi. Może następnym razem :). Tak samo nie zahaczyliśmy o Valley of Fire, jadąc z Zionu do Vegas, bo już byśmy się nie wyrobili, a podejrzewam, że widoki zbliżone do tych co widzieliśmy. I podobnie z The Wave, cudzie natury z Arizony, do którego trzeba mieć przepustki uzyskane w drodze losowania. Niestety, nie wszystko dało się wcisnąć w tego roadtripa ;) .

W dzisiejszym noclegu w Vegas nie mieliśmy opcji śniadania, więc jak zwykle posililiśmy się gotowymi produktami, takimi jak ciasteczka proteinowe. Były to pojedyńczo pakowane, duże ciastka, zawierające ponoć wartościowe składniki, a nawet nie miały laktozy ;).

Ogólnie nasz system jedzeniowy wyglądał następująco. W moim specjalnie przygotowanym do tej podróży notatniku, tak aby ułatwić sobie te najbardziej przyziemne sprawy, miałam wypisane wszystkie noclegi po kolei. Przy każdym z nich zapisałam potrzebne informacje (na miejscu okazało się, że niepotrzebnie też drukowałam potwierdzenia rezerwacji – wszędzie wystarczyło podać tylko nazwisko!), m.in. ile jest do zapłaty i czy coś już z tego pobrali, a dodatkowo, czy mamy w rezerwacji śniadanie. Może wygląda to trochę nadgorliwie, ale przynajmniej mogliśmy się jakoś przygotować do następnego dnia i wcześniej sobie coś kupić (nie wychodzę rano z domu bez śniadania :P). Tak więc naszym porannym pożywieniem były głównie ciastka, jabłka, jogurty pitne, batony, a do picia oczywiście jak najwięcej wody. W tamtych okolicach było strasznie gorąco, więc woda schodziła u nas codziennie litrami (kupowaliśmy najczęściej takie litrowe 6-cio lub 8-mio paki). Często też odwiedzaliśmy jakieś bary w porze obiadowej, co skutkowało zjedzeniem pizzy, frytek, burgerów, tortilli, burrito, quesadilli, spaghetti (masakra :P). Od tej też pory zaczęłam robić zdjęcia jedzenia, więc potem wrzucę jakieś fotki ;). Ceny takiego obiadu dla 2 osób wahały się w granicach 30-40 $.

Zanim ruszyliśmy w kierunku Doliny Śmierci przypomnieliśmy sobie, że przecież nie możemy pominąć obowiązkowego punktu w tym mieście jakim jest zrobienie sobie zdjęcia pod kultowym znakiem "Welcome to Fabulous Las Vegas". Dzięki aplikacji Sygic Travel skierowaliśmy się do punktu na mapie ze zdjęciem znaku. Znak stoi na wysepce pomiędzy dwoma jezdniami, jest do niego specjalny zjazd i malutki parking, natomiast my tego nie zauważyliśmy i stanęliśmy pod jakimś zakładem, który oczywiście miał ostrzeżenia o zakazie parkowania. No ale wiadomo, stwierdziliśmy, że szybciutko się tam uwiniemy. Dopiero potem zauważyliśmy tę możliwość podjechania prosto pod znak. Na miejscu okazało się, że aby stanąć jak najbliżej niego to trzeba wyczekać swoje w kolejce i wtedy za drobną opłatą można również sobie zrobić zdjęcie z bodajże samym Elvisem Presleyem :P. My zrezygnowaliśmy z tej przyjemności, stanęliśmy kawałek dalej z boku i pstryknęliśmy kilka fotek. Powiem szczerze, że myślałam, że ten znak jest troszkę większy i wywrze lepsze wrażenie, ale to nic, bardzo śmiesznie to tam wszystko wyglądało, a dla mnie było to bardzo pocieszne, że mogłam go ujrzeć na własne oczy :).


Fot.210
Załącznik:
DSC00962.JPG
DSC00962.JPG [ 682.03 KiB | Obejrzany 5229 razy ]



A więc zmierzaliśmy do Death Valley, której byłam bardzo ciekawa, gdyż czytałam o niej dobre opinie. Każdy kto był naprawdę poleca, jako miłe zaskoczenie różnorodności krajobrazu. Ja natomiast nie robiłam sobie większych nadziei na zobaczenie czegoś szczególnego, zwłaszcza po perełkach natury z Arizony i Utah, ale Dolina Śmierci wzbudziła moje zainteresowanie. Przed wyjazdem sprawdziłam sobie mniej więcej jakie punkty chciałabym zobaczyć. Tak więc jechaliśmy najpierw drogą 160 od Las Vegas w kierunku Death Valley Junction i następnie kierowaliśmy się 190 do Visitor Center w Furnace Creek. Nie wiedząc jednak jak wygląda zwiedzanie tej doliny minęliśmy jeden z punktów, który chciałam zobaczyć, a mianowicie Dante's View. Trzeba było do niego skręcić wcześniej, zanim nawet był wjazd do parku. Ale minęłam go, myśląc że jeszcze tam dojadę. Ponieważ jest to najgorętsze miejsce w USA, to na wjeździe nie było żadnych budek strażników, natomiast był boczny zjazd, przy którym oprócz informacji o parku oraz toalety, była skrzynka, do której należało wrzucić opłatę za zwiedzanie. My mieliśmy oczywiście kartę Annual Pass, która uprawniała do bezpłatnego wjazdu, ale z tego co widziałam, kto nie podjeżdżał to płacił. Nikt tam tego nie sprawdza, więc takie rzeczy działają na zasadzie zaufania. Niesamowite!


Fot.211
Załącznik:
DSC_0315a.JPG
DSC_0315a.JPG [ 1020.86 KiB | Obejrzany 5229 razy ]


Fot.212
Załącznik:
DSC_0322b.JPG
DSC_0322b.JPG [ 856.66 KiB | Obejrzany 5229 razy ]


Fot.213
Załącznik:
DSC_0323c.JPG
DSC_0323c.JPG [ 892.57 KiB | Obejrzany 5229 razy ]


Fot.214
Załącznik:
DSC_0326d.JPG
DSC_0326d.JPG [ 646.48 KiB | Obejrzany 5229 razy ]



Jechaliśmy dalej i zaczęło wychodzić, że do pierwszego punktu widokowego Dante's View musielibyśmy się wrócić kilkadziesiąt kilometrów, więc, tak jak wspomniałam, odpuściliśmy sobie dodatkową jazdę. Po drodze jest kolejny punkt – Zabriskie Point. Bardzo piękny i malowniczy krajobraz.


Fot.215
Załącznik:
IMG_7049e.jpg
IMG_7049e.jpg [ 540.12 KiB | Obejrzany 5229 razy ]


Fot.216
Załącznik:
DSC_0328f.JPG
DSC_0328f.JPG [ 916.37 KiB | Obejrzany 5229 razy ]


Fot.217
Załącznik:
DSC_0330g.JPG
DSC_0330g.JPG [ 882.8 KiB | Obejrzany 5229 razy ]


Fot.218
Załącznik:
IMG_7317h.jpg
IMG_7317h.jpg [ 378.31 KiB | Obejrzany 5229 razy ]


Fot.219
Załącznik:
DSC_0331i.JPG
DSC_0331i.JPG [ 1009.05 KiB | Obejrzany 5229 razy ]


Fot.220
Załącznik:
DSC_0332j.JPG
DSC_0332j.JPG [ 887.62 KiB | Obejrzany 5229 razy ]


Fot.221
Załącznik:
IMG_7059.jpg
IMG_7059.jpg [ 325.52 KiB | Obejrzany 5229 razy ]



Tego dnia w parku było baaaardzo wietrznie, w ogóle nie spodziewałam się takiej pogody, myślałam że będzie taka gorączka, że nie będzie szło wytrzymać, natomiast o dziwo, chyba przez ten wiatr, było całkowicie do zniesienia, nawet rzekłabym, że było mi przyjemnie ciepło :). Najgorętszy dzień przeżyliśmy w Las Vegas i chyba na drodze Route 66, gdzie w pewnym momencie, jak wyszliśmy z auta było tak gorąco, że czuliśmy to nawet na gałkach ocznych, czego jeszcze nigdy wcześniej nie doświadczyłam :). Tutaj przy visitor center na zewnętrznym termometrze pokazywało 111 stopni F, czyli ok. 43 stopnie C, luzik :).

W tym momencie trzeba było kawałek się cofnąć, aby skręcić w kierunku punktu Badwater – najniższej depresji na zachodniej półkuli – 86 m p.p.m. Jest to niewielkie słone jezioro, po którym można się przejść , niestety placki soli są już trochę zadeptane przez ludzi i chyba trzeba by wybrać się na trochę dalszy spacer, aby zobaczyć niedotknięte ludzką stopą obszary.


Fot.222
Załącznik:
DSC_0338k.JPG
DSC_0338k.JPG [ 845.04 KiB | Obejrzany 5229 razy ]


Fot.223
Załącznik:
DSC_0347l.JPG
DSC_0347l.JPG [ 916.75 KiB | Obejrzany 5229 razy ]


Fot.224
Załącznik:
IMG_7286m.jpg
IMG_7286m.jpg [ 607.68 KiB | Obejrzany 5229 razy ]


Fot.225
Załącznik:
DSC_0352n.JPG
DSC_0352n.JPG [ 766.12 KiB | Obejrzany 5229 razy ]



Wracając w stronę Furnace Creek zatrzymaliśmy się najpierw przy punkcie Devil's Golf Course, czyli miejscu, w którym tylko diabeł może zagrać w golfa :). Faktycznie obszar jest bardzo nieregularny, o licznych dołkach i ostrych krawędziach i wygląda naprawdę kosmicznie :). Coraz bardziej zaczyna mi się tu podobać!


Fot.226
Załącznik:
DSC_0344o.JPG
DSC_0344o.JPG [ 942.66 KiB | Obejrzany 5229 razy ]


Fot.227
Załącznik:
DSC_0362p.JPG
DSC_0362p.JPG [ 790.69 KiB | Obejrzany 5229 razy ]


Fot.228
Załącznik:
DSC_0363r.JPG
DSC_0363r.JPG [ 927.01 KiB | Obejrzany 5229 razy ]


Fot.229
Załącznik:
DSC_0365s.JPG
DSC_0365s.JPG [ 978.12 KiB | Obejrzany 5229 razy ]


Fot.230
Załącznik:
IMG_7287t.jpg
IMG_7287t.jpg [ 990.66 KiB | Obejrzany 5229 razy ]


Fot.231
Załącznik:
DSC_0370u.JPG
DSC_0370u.JPG [ 995.09 KiB | Obejrzany 5229 razy ]



Zaraz za "polem golfowym" jest zjazd na boczny przejazd drogą Artist Drive. Jest to jednokierunkowa droga, prowadząca przez bardzo ciekawe tereny, gdzie skały przybierają rozmaite barwy, są pagórki, doliny i niesamowite widoki. Tutaj także znajduje się punkt Artist Palette – skupienie skał o wielu różnych odcieniach, powstałych w wyniku utlenienia się kilku minerałów. Naprawdę bardzo zaskakujący i wyjątkowo piękny krajobraz (a myślałam, że będzie tu tylko skalna pustynia o jednorodnym wyglądzie)! Już jestem zakochana!


Fot.232
Załącznik:
DSC_0376w.JPG
DSC_0376w.JPG [ 889.46 KiB | Obejrzany 5229 razy ]


Fot.233
Załącznik:
DSC_0378x.JPG
DSC_0378x.JPG [ 934.39 KiB | Obejrzany 5229 razy ]


Fot.234
Załącznik:
DSC_0390y.JPG
DSC_0390y.JPG [ 926.97 KiB | Obejrzany 5229 razy ]


Fot.235
Załącznik:
DSC_0383z.JPG
DSC_0383z.JPG [ 857.83 KiB | Obejrzany 5229 razy ]


Fot.236
Załącznik:
DSC_0384aa.JPG
DSC_0384aa.JPG [ 930.94 KiB | Obejrzany 5229 razy ]


Fot.237
Załącznik:
DSC_0391bb.JPG
DSC_0391bb.JPG [ 900.83 KiB | Obejrzany 5229 razy ]


Fot.238
Załącznik:
DSC_0392cc.JPG
DSC_0392cc.JPG [ 821.95 KiB | Obejrzany 5229 razy ]


Fot.239
Załącznik:
DSC_0393dd.JPG
DSC_0393dd.JPG [ 915.16 KiB | Obejrzany 5229 razy ]


Fot.240
Załącznik:
DSC_0396ee.JPG
DSC_0396ee.JPG [ 962.16 KiB | Obejrzany 5229 razy ]


Fot.241
Załącznik:
DSC_0397ff.JPG
DSC_0397ff.JPG [ 949 KiB | Obejrzany 5229 razy ]


Fot.242
Załącznik:
DSC_0398gg.JPG
DSC_0398gg.JPG [ 948.7 KiB | Obejrzany 5229 razy ]


Fot.243
Załącznik:
DSC_0403hh.JPG
DSC_0403hh.JPG [ 928.31 KiB | Obejrzany 5229 razy ]


Fot.244
Załącznik:
DSC_0406ii.JPG
DSC_0406ii.JPG [ 1010.45 KiB | Obejrzany 5229 razy ]


Fot.245
Załącznik:
DSC_0410jj.JPG
DSC_0410jj.JPG [ 996.13 KiB | Obejrzany 5229 razy ]



Kierujemy się dalej 190 w stronę następnego, ciekawego punktu na mapie – Mesquite Flat Dunes. Jest to obszar pustynny, charakteryzujący się piaskowymi wydmami, które wyglądają jak piaski Sahary. Już z daleka było widać bardzo ciekawe zjawisko, jak wiatr porywał piasek do góry, tworząc wysokie wiry z piaskowych chmur, co dawało super efekt. Dojechaliśmy na miejsce i poszliśmy na krótki spacer, aby choć przez moment poczuć jak to jest na pustyni. Niesamowite wrażenie być tam pośród tego pustkowia, chciałoby się tę chwilę na dłużej zatrzymać.


Fot.246
Załącznik:
DSC_0442mm.JPG
DSC_0442mm.JPG [ 902.82 KiB | Obejrzany 5229 razy ]


Fot.247
Załącznik:
DSC_0445nn.JPG
DSC_0445nn.JPG [ 984.52 KiB | Obejrzany 5229 razy ]


Fot.248
Załącznik:
IMG_7199oo.jpg
IMG_7199oo.jpg [ 234.85 KiB | Obejrzany 5229 razy ]


Fot.249
Załącznik:
IMG_7295pp.jpg
IMG_7295pp.jpg [ 400.78 KiB | Obejrzany 5229 razy ]


Fot.250
Załącznik:
IMG_7175rr.jpg
IMG_7175rr.jpg [ 428.51 KiB | Obejrzany 5229 razy ]


Fot.251
Załącznik:
DSC_0527ss.JPG
DSC_0527ss.JPG [ 941.82 KiB | Obejrzany 5229 razy ]


Fot.252
Załącznik:
DSC_0498tt.JPG
DSC_0498tt.JPG [ 809.84 KiB | Obejrzany 5229 razy ]



Nie sądziłam, że ten park wzbudzi we mnie tyle zachwytu. Każde miejsce było inne, ciekawe, warte zobaczenia. Jazda po długich, prostych, malowniczych i niekończących się drogach to sama przyjemność. Jego wielki teren kryje mnóstwo niespodzianek, które zaskakują na każdym kroku. Jestem pod wielkim wrażeniem i cieszę się, że wplotłam ten punkt do naszego roadtripa :).


W końcu po pół dnia jazdy udaliśmy się już w stronę naszego kolejnego noclegu w miejscowości Ridgecrest. Miasteczko to znalazłam na mapie szukając noclegu, który nie będzie aż tak daleko po Dolinie Śmierci, ale stosunkowo blisko do kolejnej atrakcji naszej wycieczki następnego dnia, czyli parku Sekwoi. Nie chciałam ryzykować przejazdu z prawej strony pasma gór Sierra, gdyż nie wiedziałam, czy słynna Tioga Road prowadząca do doliny Yosemite będzie otwarta (mimo, że była już połowa czerwca, ale planując przejazd i noclegi kilka miesięcy wcześniej nie było wiadomo kiedy ją otworzą ze względu na śnieg). A i tak chciałam zahaczyć o wielkie sekwoje, więc trasa przebiegała dołem.

Do naszej kolejnej miejscowości dotarliśmy koło godz.18 i zameldowaliśmy się w motelu Clarion Inn. Być może motel lata swojej świetności ma już za sobą, ale dla nas był zdecydowanie wystarczający. W wewnętrznym ogródku był basen otoczony palmami oraz oczywiście jacuzzi. Popluskaliśmy się trochę w wodzie i poszliśmy na miasto. Jadąc do motelu zauważyliśmy po drodze lokal o nazwie Denny's, a kojarzyłam, że gdzieś czytałam w poradach, że bar ten jest polecany, jako miejsce z bardzo dobrym jedzeniem. Co się potem okazało w ogóle nikt nigdzie nie wspomniał tej nazwy, tylko z czymś mi się pomyliło :P. Ale weszliśmy z przekonaniem skosztowania smakowitej kolacji i z takim też przekonaniem potem z niego wychodziliśmy :). Jedzenie bardzo dobre, przystępne cenowo, a porcje duże. Na początek wzięliśmy przystawkę (jakby nam miało być mało :P), składającą się z paluszków serowych, mięsnych klopsików i grzanek z masłem czosnkowym. Na główne danie ryż, kurczak i brokuły polane roztopionym serem gouda, mniam! No i jak myślicie, czy daliśmy radę wszystko zjeść? Odpowiedź jest oczywista i jednoznaczna : bez problemu :).


Fot.253
Załącznik:
IMG_7244.jpg
IMG_7244.jpg [ 676.53 KiB | Obejrzany 5229 razy ]


Fot.254
Załącznik:
IMG_7245.jpg
IMG_7245.jpg [ 463.44 KiB | Obejrzany 5229 razy ]


Fot.255
Załącznik:
IMG_7247.jpg
IMG_7247.jpg [ 488.47 KiB | Obejrzany 5229 razy ]



Potem przejechaliśmy się po tym małym miasteczku, które było fajną odskocznią od wielkich miast i bardzo właśnie nam się kojarzyło z prawdziwą Ameryką. Wstąpiliśmy na parking zamkniętego już komisu samochodowego pooglądać fury i zobaczyć jakie mają ceny. Akurat uwielbiam amerykańskie auta, a zwłaszcza stare :) (niestety tu takowych nie było).


Fot.256
Załącznik:
IMG_7263.jpg
IMG_7263.jpg [ 238.19 KiB | Obejrzany 5229 razy ]



Na koniec sklep, piwko i nocny seans w hot tubie :). Byliśmy tam sami, więc jak dla nas było zajebiście :). Tak że dzień bardzo udany, trochę spokojniejszy, ale również zaskakujący!


Mapa 5
Załącznik:
mapa 5.png
mapa 5.png [ 315.67 KiB | Obejrzany 5229 razy ]
Góra
 Profil Relacje PM off
16 ludzi lubi ten post.
dziabulek uważa post za pomocny.
 
      
#54 PostWysłany: 24 Sie 2018 07:03 

Rejestracja: 09 Paź 2017
Posty: 0
Boskie zdjęcia!!!Czy one sa jakość "podrasowane" czy zupełnie bez filtra? Świetna relacja- gratuluję! USA nigdy jakoś nie było na pierwszym miejscu moich podróżniczych planów ale po takim opisie......
Góra
 Profil Relacje PM off
Bubu69 lubi ten post.
 
      
#55 PostWysłany: 24 Sie 2018 10:26 

Rejestracja: 01 Sie 2018
Posty: 34
O ja Cię! Dolina Śmierci była zawsze moim marzeniem! Zobaczyć wschód słońca na Zabirskie Point, Wydmy, Badwater …. taaa a mam lęk wysokości, panicznie boję się latać, i mam klaustrofobię - w sam raz na road tripa po USA :lol: :lol:

Zdjęcia bajeczne! Tak pozytywnie zazdraszczam :)

A jak wygląda tankowanie samochodu ? Chodzi mi o ilość i dostępność stacji paliw tak aby np. w Dolinie Śmierci nie brakło paliwa? I nie tylko, bo dotyczy to wszystkich Parków które się odwiedza.
Góra
 Profil Relacje PM off
Bubu69 lubi ten post.
 
      
#56 PostWysłany: 24 Sie 2018 10:47 

Rejestracja: 08 Kwi 2012
Posty: 381
niebieski
W Death Valley jest stacja - jak byłem z miesiąc temu chcieli tam 5$ za galon (w tym samym czasie koło LV płaciłem 3$/galon, a w SF 4$/galon;))
Góra
 Profil Relacje PM off
Bubu69 lubi ten post.
 
      
#57 PostWysłany: 24 Sie 2018 14:36 
Awatar użytkownika

Rejestracja: 22 Mar 2015
Posty: 261
Loty: 30
Kilometry: 88 684
niebieski
@kama1978k - dzięki :), niektóre zdjęcia mają zmieniony odcień, ale to widać, natomiast większość ma troszkę wzmocnione kolory, ale tylko dlatego, że w aparacie jednak te kolory bledną, a na żywo wyglądają tak jak właśnie na załączonym obrazku :). Więc mam nadzieję, że po przeczytaniu nabierzesz chęci na podróż tam i zobaczysz na własne oczy :).

@channel - hahaha, no słuchaj, wcale nic straconego, na czas lotu idź spać :P i już będziesz mogła poczuć to co ja w DV :).
Co do tankowania to tj. @niciej napisał jest tam stacja, ale droga, my wtedy zatankowaliśmy w Vegas i tak chyba dojechaliśmy do Ridgecrest. Po drodze są stacje bez problemu, dodatkowo też są znaki, kiedy następna, więc z tym nie ma żadnych kłopotów, paliwa naprawdę starczało na długo (oczywiście zależy jakie auto).
Góra
 Profil Relacje PM off  
      
#58 PostWysłany: 24 Sie 2018 15:48 

Rejestracja: 18 Sty 2016
Posty: 194
Generalnie nie dopuszczać do sytuacji, żeby poziom benzyny spadł poniżej 1/2 albo 1/4 baku. No i właśnie przed takimi miejscami jak Yosemite czy DV lepiej tankować do pełna bo potem cena za galon rośnie. Ceny benzyny w danym stanie sprawdzisz na stronie gasbuddy.com
Góra
 Profil Relacje PM off
2 ludzi lubi ten post.
Bubu69 uważa post za pomocny.
 
      
#59 PostWysłany: 24 Sie 2018 16:37 

Rejestracja: 14 Maj 2016
Posty: 1439
Zbanowany
niebieski
Zrobiłaś wrażenie!!. Extra relacja i extra foto :P :P :P
Góra
 Profil Relacje PM off
Bubu69 lubi ten post.
 
      
#60 PostWysłany: 25 Sie 2018 16:49 
Awatar użytkownika

Rejestracja: 22 Mar 2015
Posty: 261
Loty: 30
Kilometry: 88 684
niebieski
Dzień 10. Sequoia National Park 16.06.2018

Ridgecrest – Sequoia NP – El Portal


Dziś miałam zobaczyć na własne oczy jedne z największych drzew na świecie, a że uwielbiam taką przyrodę, to nie mogłam się doczekać. Trasa nie wyglądała na daleką, a jednak czas dojazdu pokazywał mi ponad 4 godziny. Nie wiem czy wcześniej tego nie sprawdziłam, bo teoretycznie mogliśmy jeszcze dalej jechać wczorajszego dnia, no ale trudno, z drugiej strony przynajmniej trochę sobie odpoczęliśmy. Nie mieliśmy nic więcej też zaplanowanego jak tylko dojazd do parku, zwiedzanie i potem przejazd w kierunku Yosemite na kolejny nocleg.

Póki co to zaczęliśmy od śniadania w motelowej restauracji, które mieliśmy w ramach noclegu. Można było wybrać z menu jeden z zestawów.

W tym miejscu chciałabym wyrazić uznanie dla pracy kelnera w amerykańskich barach czy restauracjach. Są oni tam niesamowicie przygotowani do kontaktu z klientem, obsługa, gdzie nie byliśmy, cały czas starała się nam dogodzić w każdy możliwy sposób, ale nie było to jednakże nachalne, tylko wyjątkowo profesjonalne i miłe. U nas niestety tego nie ma, praca kelnera jest traktowana jako przelotny zarobek dla studentów na wakacje, chyba że oczywiście w drogich i lepszych restauracjach, ale w takich nie bywamy. Tam natomiast w każdym barze czuliśmy się wyjątkowo, a obsługa zawsze była na wysokim poziomie. Wiem, że wysokość ich wynagrodzenia jest zależna od napiwków i to w większości, ale widząc ich starania, nie sposób było im czegoś nie zostawić.

Wracając do śniadania : jak je dostałam, byłam pełna podziwu, co też oni potrafią wymyśleć. Wszystko wyglądało smakowicie (oprócz bekonu jak dla mnie :P) i zabrałam się do konsumpcji.
A teraz zagadka dla znawców i miłośników jedzenia: jak sądzicie, co jest na talerzu ???
Moja odpowiedź będzie na końcu tego posta :).


Fot.257
Załącznik:
IMG_7314.jpg
IMG_7314.jpg [ 371.64 KiB | Obejrzany 4986 razy ]



Po smakowitym posiłku ruszyliśmy w trasę. Po drodze natrafiliśmy na wyprzedaż garażową (tak jak zawsze na filmach :P) i pooglądaliśmy co tam ciekawego mają :). Niestety na nic się nie skusiliśmy, gdyż oferowane rzeczy, były, lekko mówiąc, bardzo nadgryzione przez ząb czasu i chyba nic by się nam nie przydało :P. Ale na pewno można by tam znaleźć coś ciekawego ;).


Fot.258
Załącznik:
DSC00974.JPG
DSC00974.JPG [ 761.88 KiB | Obejrzany 4986 razy ]


Fot.259
Załącznik:
DSC00969.JPG
DSC00969.JPG [ 431.84 KiB | Obejrzany 4986 razy ]


Fot.260
Załącznik:
DSC00977.JPG
DSC00977.JPG [ 977.19 KiB | Obejrzany 4986 razy ]


Fot.261
Załącznik:
DSC00978.JPG
DSC00978.JPG [ 645.46 KiB | Obejrzany 4986 razy ]


Fot.262
Załącznik:
IMG_7336.jpg
IMG_7336.jpg [ 543.18 KiB | Obejrzany 4986 razy ]



Potem minęliśmy pola naftowe i zatrzymaliśmy się na chwilę na poboczu, aby z bliska przyjrzeć się tym maszynom. Bardzo ciekawe!


Fot.263
Załącznik:
DSC01094.JPG
DSC01094.JPG [ 612.04 KiB | Obejrzany 4986 razy ]


Fot.264
Załącznik:
IMG_8146.jpg
IMG_8146.jpg [ 572.02 KiB | Obejrzany 4986 razy ]



Cała trasa była również bardzo malownicza, dużo krętej drogi pośród wysokich wzniesień, a dodatkowo jechaliśmy wzdłuż brzegu jakiejś rzeki, której nurt był bardzo rwący. Obyło się bez ciekawych filmików, nadających się na youtuba, jak to ktoś lekkomyślnie łazi po śliskich kamieniach i dziwi się, że wpada do wody, ale było równie fajnie :).


Fot.265
Załącznik:
IMG_7354.jpg
IMG_7354.jpg [ 855.13 KiB | Obejrzany 4986 razy ]


Fot.266
Załącznik:
DSC01025.JPG
DSC01025.JPG [ 777.42 KiB | Obejrzany 4986 razy ]


Fot.267
Załącznik:
DSC01047a.JPG
DSC01047a.JPG [ 863.65 KiB | Obejrzany 4986 razy ]



W końcu zaczęliśmy wjeżdżać do parku narodowego. "Wjeżdżać" to dobre stwierdzenie, gdyż tam się tak długo jedzie, że nie wiadomo kiedy wreszcie będzie koniec. Przejazd jednak ciekawy, ale ciągłe zawijasy i wąska droga non stop pod górę. Cały czas też czekałam, gdzie będą te sekwoje, bo myślałam, że skoro to park sekwoi, to powinny być tam na każdym kroku. Jednak mijaliśmy tylko zwykłe drzewa. Pojawiły się również znaki "uwaga na dzikie zwierzęta", więc od tego momentu wypatrywaliśmy misia (a bardzo chciałam takowego zobaczyć, rzecz jasna zza szyby samochodu).


Fot.268
Załącznik:
IMG_7408.jpg
IMG_7408.jpg [ 748.51 KiB | Obejrzany 4986 razy ]


Fot.267
Załącznik:
IMG_7414.jpg
IMG_7414.jpg [ 619.28 KiB | Obejrzany 4986 razy ]



Dojechaliśmy do parkingu, skąd można było dojść do największego drzewa na świecie – słynnej sekwoi o nazwie Generał Sherman. Nie jest to podobno najwyższe drzewo na świecie, ani najstarsze, ale suma jego wszystkich obwodów, wysokości, długości czyni go największym na tym globie. Szlak prowadził przez lasek, gdzie mijaliśmy inne sekwoje. Drzewa naprawdę są wielkie, najlepsze wrażenie sprawiają, jak się do nich blisko podejdzie lub jak spojrzy się na nie z daleka i ludzie przy nich stoją, wtedy widać ich ogrom. Zdjęcia niestety nie oddają tego jak to wygląda w rzeczywistości. Niemniej jednak poszliśmy tylko na ten szlak, niestety nie wiem czy było tam coś jeszcze ciekawego do zobaczenia, jakoś tak przed wyjazdem nie studiowałam za bardzo tego parku. W zasadzie to jak miałabym coś na ten temat powiedzieć, to fajnie to wygląda, ale specjalnie już drugi raz bym tam nie pojechała. Zwłaszcza, że podobno takie też sekwoje są w parku Yosemite na szlaku Mariposa Grove (który był przez 2 lata zamknięty, ale teraz ponownie go otworzyli) i koło San Francisco, w parku Muir Woods. Jazda do parku sekwoi była dosyć długa i męcząca, tak samo wyjazd, więc dla tej jednej godzinki tam spędzonej, to koniecznie nie trzeba się wybierać (jeśli i tak będzie się w Yosemite lub SF).


Fot.268
Załącznik:
IMG_7419.jpg
IMG_7419.jpg [ 390.97 KiB | Obejrzany 4986 razy ]


Fot.269
Załącznik:
DSC01107.JPG
DSC01107.JPG [ 846.52 KiB | Obejrzany 4986 razy ]


Fot.270
Załącznik:
IMG_7448.jpg
IMG_7448.jpg [ 444.47 KiB | Obejrzany 4986 razy ]


Fot.271
Załącznik:
IMG_7501.jpg
IMG_7501.jpg [ 1006.86 KiB | Obejrzany 4986 razy ]


Fot.272
Załącznik:
IMG_7456.jpg
IMG_7456.jpg [ 578.15 KiB | Obejrzany 4986 razy ]



Teraz czekała nas kolejna dosyć długa trasa, bo ok.4 godziny w kierunku Yosemite do miejscowości El Portal, ponownie wybrałam takie miejsce, aby z założenia być jak najbliżej parku. W tych też okolicach i wcześniej zmienił się krajobraz na bardziej górski i zielony, to już nie było to samo co w Arizonie.

Pokój zabukowałam w motelu Cedar Lodge. W okolicach Yosemite noclegi są chyba najdroższe, a i tak bardzo szybko trzeba rezerwować, bo miejsca znikają w zastraszającym tempie już kilka miesięcy wcześniej. Nasz motel był drogi, dodatkowo brak wifi (darmowego, bo można było wykupić :/, ale z drugiej strony po co, przynajmniej można się trochę odciąć od świata) i brak śniadania, ale wydawał się ok, no i tańszy od innych w okolicy. Jak dojechaliśmy okazało się, że cały obiekt jest dosyć duży, większy niż na zdjęciach w necie, posiada własny sklep, restaurację, bar oraz dwa baseny i wygląda super. Gdy zameldowaliśmy się i dostaliśmy pokój, to jego widok wynagrodził nam całą dzisiejszą jazdę :). Nie pamiętałam już co dokładnie rezerwowałam, ale okazało się, że mamy wielką wannę z jacuzzi, otwartą na cały pokój :). I znowu nie mogłam uwierzyć gdzie mnie poniosło w świat i gdzie nocuję :). Od razu stwierdziliśmy, że dziś odpuszczamy sobie basen i zostajemy w pokoju :). Było cudownie :)!


Fot.273
Załącznik:
IMG_7484.jpg
IMG_7484.jpg [ 239.43 KiB | Obejrzany 4986 razy ]


Mapa 6
Załącznik:
mapa 6.png
mapa 6.png [ 338.44 KiB | Obejrzany 4986 razy ]



P.S. A teraz rozwiązanie zagadki dotyczącej śniadania. Nie wiem, co Wy stwierdziliście, że było na talerzu, ale jak ja go zobaczyłam, to pomyślałam "ooo, jak fajnie, jajecznica na słono, a do tego tosty francuskie z cukrem pudrem i gałką lodów waniliowych na słodko, mmm, mniam". No więc najpierw zabrałam się do jedzenia lodów, a jakże by inaczej, nabrałam ich pełną łyżkę i włożyłam do buzi......, a to k...a było masło!!!! Czy wyobrażacie sobie, że myślicie, że zjecie coś innego, a okazuje się, że to nie to co widzały twoje oczy, tylko coś przeciwnego, a wielka porcja naraz smakuje tak obrzydliwie jak nic nigdy! Masakra :)
Góra
 Profil Relacje PM off
5 ludzi lubi ten post.
micnur uważa post za pomocny.
 
      
Wyświetl posty z poprzednich:  Sortuj według  
Napisz nowy temat Odpowiedz  [ 153 posty(ów) ]  Idź do strony Poprzednia  1, 2, 3, 4, 5, 6 ... 8  Następna

Wszystkie czasy w strefie UTC + 1 godzina (czas letni)


Kto jest na forum

Użytkownicy przeglądający to forum: Brak zarejestrowanych użytkowników oraz 5 gości


Nie możesz zakładać nowych tematów na tym forum
Nie możesz odpowiadać w tematach na tym forum
Nie możesz edytować swoich postów na tym forum
Nie możesz usuwać swoich postów na tym forum
Nie możesz dodawać załączników na tym forum

Przeszukaj temat:
  
phpBB® Forum Software © phpBB Group