Akceptuję i chcę ukryć komunikat Fly4free.pl korzysta z technologii, takich jak pliki cookies, do zbierania i przetwarzania danych osobowych w celu automatycznego personalizowania treści i reklam oraz analizowania ruchu na stronie. Technologię tę wykorzystują również nasi partnerzy. Szczegółowe informacje dotyczące plików cookies oraz zasad przetwarzania danych osobowych znajdują się w Polityce prywatności. Zapoznaj się z tymi informacjami przed korzystaniem z Fly4free.pl. Jeżeli nie wyrażasz zgody, aby pliki cookies były zapisywane na Twoim komputerze, powinieneś zmienić ustawienia swojej przeglądarki internetowej.



Napisz nowy temat Odpowiedz  [ 28 posty(ów) ]  Idź do strony Poprzednia  1, 2
Autor Wiadomość
#21 PostWysłany: 16 Maj 2019 21:59 
Awatar użytkownika

Rejestracja: 26 Maj 2014
Posty: 223
Loty: 189
Kilometry: 364 340
niebieski
@szajbek świetna relacja i zdjęcia! dawaj dalej! Niezła lektura przed moim podbojem Zachodu USA we wrześniu :)
Góra
 Profil Relacje PM off
szajbek lubi ten post.
 
      
Wczasy na Rodos: tydzień w hotelu z wyżywieniem za 1840 PLN (wylot z Krakowa) Wczasy na Rodos: tydzień w hotelu z wyżywieniem za 1840 PLN (wylot z Krakowa)
Zbiór tanich lotów Ryanair od 118 PLN! Tylko świetne kierunki: Włochy, Chorwacja i Grecja z polskich miast Zbiór tanich lotów Ryanair od 118 PLN! Tylko świetne kierunki: Włochy, Chorwacja i Grecja z polskich miast
#22 PostWysłany: 20 Maj 2019 23:49 

Rejestracja: 17 Kwi 2017
Posty: 101
Loty: 49
Kilometry: 114 453
@farmer Wielkie dzięki, walczę dalej!


DZIEŃ 9 – 05.09.2018 (Yellowstone)

Poranek nie zaskakuje już nas tak jak poprzednio, przygotowani jesteśmy na mroźny poranek i całkiem gorące popołudnie. Już po kilku kilometrach od wjazdu do Parku powitały nas piękne, majestatyczne bizony.


Image


I kilka jeleni/sarenek :D


Image


Warto wjechać do parku tylko jak zacznie świtać. Wtedy możemy oglądać jeszcze niespłoszone zwierzaki, których jest na prawdę sporo! Dziś zwiedzamy drugą część ósemki. Ponownie zaczynamy od widoków jak z horrorów, tylko patrzyłem kiedy wyjdzie do nas jaka Samantha. Ruszamy oglądać Fountain Paint Pot!


Image

Image


W powietrzu unosiło się tak dużo kłębów pary, że Słońce miało nie mały problem żeby się przebić przez gęstą mgłę. Miało to swój niesamowity urok i robiło klimat. W koło oczywiście roznosił się wszechobecny, duszący zapach siarki. Tak naprawdę zapach to jedno z najmocniej zapamiętanych przez nas „wrażeń”. Moja P. często mówi, że czuje Yellowstone, gdy zapala zapałkę :D

Na różnych parkingach czekały na nas zaskakujące widoki:


Image


Na zdjęciu na dole Excelsior Geyser Crater – ponoć wybuchł kiedyś z taką mocą, że krater rozsadziło!


Image


Oglądamy Grand Prismatic Spring z kładek przy Excelsior Geyser. Warto zobaczyć jak wygląda z bliska, a obowiązkowo z dalszej perspektywy. Zostawiliśmy samochód na pobliskim parkingu, żeby pójść na taras widokowy. Wszędzie widzieliśmy ostrzeżenia o misiach, czuliśmy się więc trochę bezpieczniej, gdy mieliśmy lekko za sobą parę niosącą kijek z dzwoneczkami (my nie mieliśmy nic, te „poręczne gaśnice” służące do odstraszania niedźwiedzi jakoś nas nie przekonały i ich nie wypożyczyliśmy). Na początku szlaku była lekka nierówność, coś w rodzaju miejsca na jakiś mały strumyczek.

Kobieta nie ogarnęła tego uskoku, szła na wprost i równie prosto, na szczupaka, zanurkowała w ziemię. Miała ze sobą ciastko. Cholernie dobre ciastko. Choć leciała, ciastka nie wypuściła, nie broniła się w żaden sposób. Ale żarty na bok, kobitka rozbiła sobie dość mocno usta i nos, poszło trochę krwi. Daliśmy chusteczki i wodę, nie chcieli niczego z apteczki, poszli od razu do Rangersów.

Po jednej przygodzie zaraz mamy kolejną. Bizon postanowił wyjść na spacerek i socjalizować się z turystami przy pobliskim parkingu.


Image


Na końcu drogi wchodzimy na mały taras, to tam można podziwiać niezwykłe „oczko wodne” otoczone pięknymi kolorami ;-) Powiedzieć, że zachwyca to mało. Żadne zdjęcia nie oddadzą rzeczywistości, chyba nie zdawałem sobie sprawy, że natura może stworzy COŚ takiego!


Image


Kolejny przystanek to Biscuit Basin.


Image

Image

Image

Image


Czas na klasykę. Dotarliśmy do Old Faithfull – gejzeru, który wybucha najbardziej regularnie, więc praktycznie każdy odwiedzający może go zobaczyć. Jeśli nie macie czasu lub szczęścia żeby trafić inny wybuchający gejzer, to tutaj na pewno nie ominiecie erupcji. Obejrzeliśmy łącznie dwa jego wybuchy – jego końcówkę przy samym gejzerze oraz drugą erupcję z góry, po spacerze dość przyjemnym, leśnym szlakiem (Upper Geyser Basin). Lekka rada, oglądać z góry jest może i fajnie, ale zdjęcia bez dużego zooma nie mają zbytniego sensu.


Image

Image


Później ruszamy po całej „krainie gejzerów”.


Image

Image

Image

Image


Przechadzając się po pętelkach Upper Geyer Basin natknęliśmy się na sporą grupę ludzi, która zdawała się czekać na erupcję. Grand Geyser bulgotał, coś tam próbowało buchać i chuchać. Czekaliśmy pół godziny, 40 minut, godzinę. Poszliśmy zwiedzać dalej, ale wróciliśmy się ponownie. Dalej bucha, dalej coś bulgocze, ale nic się nie dzieje. Czekaliśmy kolejne pół godziny, które umilił widok przechadzającego się przy gejzerze Marmota (nasz świstak ;-)). Znowu stwierdzamy, że chyba nic nie wybuchnie, trzeba powoli wracać bo my mamy kawał drogi przed sobą. Świstakowi się nie śpieszyło, świstak dalej biegał ochoczo po trawce za gejzerem… Obserwowałem go na bardzo dużym przybliżeniu, potrzebowałem kilku sekund, żeby zrozumieć co oznacza jego nagłe zniknięcie i zamazany obraz na wizjerze.


Image

Image

Image


Gejzer zaczął wybuchać! Na taką wysokość, że zaparło dech. To się nazywa wyjazd na pełnym farcie! Biedny świstak gdzieś uciekł, ale raczej przeżył. Cieszyliśmy się wystrzeliwaną wodą przez dobre kilka minut. Uwierzcie mi, że po wybuchu Grand Geyseru nie było co oglądać – pożarł on wszystkie gejzery i jeziorka dookoła.

Pojechaliśmy też do Yellowstone Lake, ale mieliśmy czas żeby tylko zerknąć. Na moczenie stópek w orzeźwiającej wodzie kompletnie nie było czasu. Spotkaliśmy też stado żubrów z małymi żuberkami. Nie pomyślałbym nawet jak zwinne są te zwierzęta, wszelkie górki pokonywały zaskakująco sprawnie.


Image

Image


Z lekkim wzruszeniem, powoli oglądamy ostatnie obrazy z Yellowstone:


Image

Image


Jeśli dużo samochodów zatrzymuje się bez wiadomego powodu, w miejscu w którym nie ma potrzeby się zatrzymywać – możesz być pewny, jest jakiś zwierzak. Tak trafiła się nam okazja na zobaczenie misia.

Sytuacja z pozoru idealna, po drugiej stronie rzeki, na samym brzegu, leżała padlina, którą miś przychodził jeść już dwa dni z rzędu, zawsze w okolicach godziny 19. Zebrało się więc trochę ludzi z wypasionymi aparatami, lornetkami i lunetami (?). Mieliśmy obawy co do tego, czy miś się pokaże, część osób, które zatrzymywały się po drodze, zachowywały się super głośno, czasami nawet krzycząc. Obawy uzasadnione, misiek nie przyszedł. Jak wspominałem wcześniej, w przyrodzie musi panować równowaga, zamiast misia – przyszło stado jeleni, w kontrze do głośnych turystów – super przyjemni Amerykanie, którzy z własnej woli użyczali nam swoje lunety i lornetki oraz opowiadali o Stanach.


Image


Tak, teraz już mamy bardzo dobry powód do tego, żeby tu jeszcze kiedyś wrócić.
_________________
Image

Relacje:
1) USA - Zachodnie Wybrzeże (2018)


Ostatnio edytowany przez szajbek, 24 Sty 2024 21:26, edytowano w sumie 1 raz
Góra
 Profil Relacje PM off
6 ludzi lubi ten post.
 
      
#23 PostWysłany: 22 Maj 2019 18:56 

Rejestracja: 17 Kwi 2017
Posty: 101
Loty: 49
Kilometry: 114 453
DZIEŃ 10 – 06.09.2018 (Droga do Lake Tahoe + Shoshone Falls)

Dziś wracamy na bardziej utarty szlak, mamy przed sobą około 1250 kilometrów. Po zakończeniu szlaku The Narrows mieliśmy problem z wysuszeniem skarpet i butów, męczyliśmy się chyba z dwa dni żeby to jakoś ogarnąć. Nikt z nas nie wpadł na pomysł, który był zupełnie oczywisty dla jednego z kierowców przy Yellowstone:


Image


Także ten, w pełni się zgadzam, że podróże kształcą. Można było przyczepić skarpety do tablicy rejestracyjnej? Można!

Stop przy Shoshone jest naprawdę przyjemny. Nie działa tutaj Annual Pass, za wjazd musieliśmy zapłacić 3$ od samochodu. W wielu miejscach piszą, że nie warto, bo po lecie nie ma prawie wody, ale nam się podobało. Rozprostowaliśmy nogi, parę fotek i ponownie w drogę, już bez żadnych przystanków. Gdyby ktoś reflektował, to podobno w okolicy jest muzeum ziemniaka, ale nie czuliśmy zbytniej potrzeby zapoznawać się z tą częścią historii…

PS: Na samym wjeździe są toy toiki, nie proponuję z nich korzystać, parę metrów dalej jest normalna, czysta, bezzapachowa toaleta. Z drugiej strony jednak, nie trzeba brać żadnej piguły, żeby być na haju, wystarczy się tylko tam zaciągnąć.


Image

Image

Image


W trakcie podróży po Stanach, nabrałem przekonania, że choć nie wiem jak duży możesz mieć samochód, to zawsze znajdzie się ktoś kto ma większy.


Image


Chociaż nie tylko samochody są tam ogromne (44oz = 1,3 litra :shock: )


Image


Późnym wieczorem dojechaliśmy do Lake Tahoe. Po raz pierwszy widziałem kontrole trzeźwości w Stanach, chodzenie po linii, podążanie wzorkiem za palcem czy stanie na jednej nodze. Nie wiem jaki był rezultat tej kontroli, trochę głupio gapić się grupą czterech osób na kontrolę policji, ale wystarczyło tylko przejść obok gościa, aby wiedzieć, że cukierek z likierem to to nie był ;)
_________________
Image

Relacje:
1) USA - Zachodnie Wybrzeże (2018)


Ostatnio edytowany przez szajbek, 24 Sty 2024 21:27, edytowano w sumie 1 raz
Góra
 Profil Relacje PM off
6 ludzi lubi ten post.
farmer uważa post za pomocny.
 
      
#24 PostWysłany: 23 Maj 2019 20:53 

Rejestracja: 17 Kwi 2017
Posty: 101
Loty: 49
Kilometry: 114 453
DZIEŃ 11 – 07.09.2018 (Lake Tahoe)

Od początku wyjazdu lecimy cały czas na grubo, bez odpoczynku. Na dziś mamy zaplanowany totalny chill out, wszyscy mamy ochotę żeby rozłożyć się na plaży i odpocząć. Najpierw jednak decydujemy się na spacer po okolicy. Jak wielu już przede mną pisało, duża część miasteczka jest przeznaczona dla ludzi z kasą, mają ogrodzone domy, plaże, nie ma za bardzo możliwości, żeby się gdzieś dostać. Przy ogólnodostępnej plaży widzimy wypożyczalnie kajaków i rowerów wodnych – ej, ale przecież mieliśmy odpocząć. 20 minut na przeorganizowanie planów, schowanie cenniejszych rzeczy i już wodujemy nasze kajaki.


Image

Image

Image


Cholera, jak tu ładnie! Razem z P. mamy dość ciężko się zgrać, chyba jeszcze nigdy nie płynęliśmy razem w kajaku. Widzimy szczelinę między dwoma skałami i manewrujemy, żeby się między nimi zmieścić. Panie! To była chwila! Nie wiem jakim cudem, zamiast skręcić w lewo, obróciliśmy się o 180 stopni. Prawo jazdy na kajak oblane z kretesem. Dopiero druga próba była udana, chociaż nie brakowało adrenaliny.


Image


Ciekawe jest to, że Amerykanie chyba wszystko robią ze swoimi psiakami. Nie pomyślałbym, że można wziąć psa na deskę :D


Image


Oddajemy kajaki i uwalamy się na plaży. Lake Tahoe, piasek i sporo słońca, a w ręku mój nieodłączny element plażowania – Wiedźmin. Nie wiem, który raz już czytam te opowiadania, ale wciąż mi się nie nudzą. Nie śpieszymy się. Wracając leniwie z plaży, zahaczamy jeszcze o wyśmienitą lodziarnię. Mamy plan, wszystko ogarnięte, przecież sprawdzaliśmy wcześniej, że do kolejnego noclegu (w Yosemite), mamy jedynie godzinę drogi. Delektując się lodami, czujemy, że chyba pierwszy raz na tym wyjeździe mamy trochę swobody. Cóż w tym pięknym dniu mogłoby się nie udać?


Image


Wsiadam za kółko, wpisuję nazwę hotelu i miejscowość – Google Maps postanawia mi zrobić niespodziankę, 4,5 godziny! Dwa motele o tej samej nazwie, bez wpisania miejscowości pojawia się ten bliższy. Jest po 18, a check-in max do 22. Szybki telefon do motelu, nie robią najmniejszych problemów, umawiamy się, że klucze zostawią pod wycieraczką. Planowany przyjazd bez przystanków po 23.
Szczęśliwe rozwiązanie? Nie do końca, koleżanka ma bardzo jasną karnację i mimo że smarowała się kremem non stop, to filtr 50 był niewystarczający. Ma bardzo poparzone nogi, więc musimy ogarnąć aptekę. 9 września planowaliśmy wejść na Half Dome...
_________________
Image

Relacje:
1) USA - Zachodnie Wybrzeże (2018)


Ostatnio edytowany przez szajbek, 24 Sty 2024 21:28, edytowano w sumie 1 raz
Góra
 Profil Relacje PM off
3 ludzi lubi ten post.
2 ludzi uważa post za pomocny.
 
      
#25 PostWysłany: 24 Maj 2019 22:12 

Rejestracja: 17 Kwi 2017
Posty: 101
Loty: 49
Kilometry: 114 453
DZIEŃ 12 – 08.09.2018 (Yosemite)

Pobudka o 4 rano, zwołujemy naradę wojenną. Poparzenia wyglądają super nieciekawie, sączy się płyn, spacery w takim stanie to byłby hardcore. Decyzja podjęta z bólami, ale możliwie szybko, znajomi zostają w pokoju, my ruszamy do Yosemite. Half Dome w szczególności do mnie nie przemawiał, ogólnie obawiałem się kwestii związanych z ubezpieczeniem, gdyby coś nam się stało. Mieliśmy je wykupione w ING, ale objęty ubezpieczeniem był tylko trekking. Czy wejście na szczyt to trekking, czy wspinaczka? A może sport ekstremalny? Na naradzie ustaliliśmy, że spróbujemy wejść kolejnego dnia, ale trzeba ogarnąć pozwolenie w VC. 5 rano wyruszamy z motelu, punkt docelowy to Glacier Point, po drodze zatrzymując się przy Tunnel View.


Image

Image

Image


Na miejscu jesteśmy po 7, unikając w ten sposób tłumów. Widoki zapierają dech w piersiach, ogrom i surowość skały przerażają. Na miejscu są tylko fotografowie starający się ująć możliwie jak najlepiej Half Dome, ale ze względu na sporą mgłę, nie jest możliwie zrobienie super ostrych zdjęć. Ranger mówi, że niedługo będzie tutaj ślub, w sumie świetna sceneria, ciężko się dziwić. Oglądamy słynny Overhanging Rock i ok. 9 lecimy do VC.


Image

Image

Image

Image


Nie ma opcji, nie dostaniemy pozwolenia. Minimum 3 dni wcześniej (albo 2, nie pamiętam) trzeba zgłosić chęć wejścia. Żadne prośby nie przynoszą skutku. Trochę rozbici informujemy znajomych, a sami ruszamy na dalsze zwiedzanie parku.

Jeden z pracowników sklepu przy VC poleca szlak na Mirror Lake, podobno jest piękny. Jeśli dobrze kojarzę, kółko ma mniej więcej 12-14 km. Doszliśmy do Mirror Lake, ale nie uświadczyliśmy tam jeziora, całkowicie wyschło. Ruszamy tym samym szlakiem dalej, jest ładnie, chociaż bez przesady. Jeśli ktoś ma jeden dzień, to absolutnie nie polecałbym chodzenia akurat tutaj


Image

Image

Image

Image

Image


Nadganiamy, ogarniamy Lower Yosemite Falls, Valley View, Bridalveil Fall oraz Hanging Valley. Wodospady praktycznie suche, ale nadal wyglądały pięknie. Zatrzymujemy się jeszcze w wielu miejscach po drodze, tak po prostu, bo było cudnie :-)

El Capitan jest ogromny, ciężko zmieścić go w kadrze. Szczególnie ładne zdjęcia wychodzą z tej polanki naprzeciw kapitana. Ostatnio oglądałem Free Solo i wszystkie wspomnienia mi ożyły, ta polana, ta góra, te drogi. Fajnie zobaczyć w TV jeszcze raz to, co widziało się już na żywo :D


Image

Image

Image

Image

Image


Wracamy późną nocą. Nie bardzo wiemy gdzie zjeść, restauracje odstraszają ceną, fast foody narkomanami. Ostatecznie trafiamy do Happy Burger Diner i to jest strzał w dziesiątkę. Super amerykański wystrój, akceptowalne ceny i strasznie rozmowna amerykanka za ladą :D Jedzenie, choć wzięte na wynos, tylko dopełniło końcowy obraz, było po prostu wyśmienite.

W motelu, przy kolacji, trzeba było ponowić naradę wojenną. Nasza sytuacja? Nogi lekko podleczone, Yosemite ogarnięty, Half Dome nie zrobimy, wszędzie w miarę daleko. Pierwotny plan zakładał kolejny dzień na Half Dome, potem Sekwoje i nocleg tam na miejscu, a dopiero potem do San Francisco. Mamy możliwość bezpłatnego odwołania rezerwacji w sekwojach, więc z tego korzystamy i w zamian wykupujemy dodatkowy nocleg w SF. Zmiana planu spowodowała, że jutro trzeba znowu wcześnie wstać, jedziemy do Sekwoi i wracamy z powrotem do Mariposy na nocleg, skąd ruszymy do SF.

Chyba przeszedłem do dalszej części bez odpowiednich emocji. Wcześnie wstać?! Panie, od wczoraj spaliśmy coś koło trzech czy czterech godzin! Jest po 23, planowana pobudka przed 6. Kładąc się spać zastanawiam się nad tym ile to człowiek musi się namęczyć, żeby na tych wakacjach wypocząć…
_________________
Image

Relacje:
1) USA - Zachodnie Wybrzeże (2018)


Ostatnio edytowany przez szajbek, 24 Sty 2024 21:32, edytowano w sumie 1 raz
Góra
 Profil Relacje PM off
6 ludzi lubi ten post.
 
      
#26 PostWysłany: 30 Maj 2019 14:57 
Awatar użytkownika

Rejestracja: 22 Mar 2015
Posty: 261
Loty: 30
Kilometry: 88 684
niebieski
Super relacja, bardzo fajnie, przystępnie napisana, a do tego PRZEPIĘKNE zdjęcia :)!

Świetnie, że udało się Wam pojechać do Yellowstone, tak pozytywnie zazdroszczę :), te żubry to coś wspaniałego :), nie wspominając oczywiście o gejzerach, mgle i czającej się Samanthcie hehehe :). Ale krajobraz wygląda bajkowo, chyba jako jedni z nielicznych odbiliście do tego parku z typowego road tripa po zachodzie. Gdybym miała więcej czasu wtedy, to też byśmy nie odpuścili, zwłaszcza że jesteśmy Yogi i Bubu :), więc chyba musimy to jednak nadrobić, a Twoje zdjęcia mnie dodatkowo zmotywowały (na razie tylko w myśleniu, ale kto wie za jakiś czas ;)).

Czekam na ciąg dalszy!!! Fajnie jest wrócić wspomnieniami w te okolice, więc do roboty :P
Góra
 Profil Relacje PM off  
      
#27 PostWysłany: 30 Maj 2019 20:05 

Rejestracja: 17 Kwi 2017
Posty: 101
Loty: 49
Kilometry: 114 453
Dzięki! Praktycznie wszyscy nam odradzali, radząc skupić się bardziej na bliższych punktach, ale jakoś nie potrafiłbym odpuścić Yellowstone. Masz rację, niewiele osób decyduje się na odbicie ze standardowej trasy, to jeden z powodów dla których chciałem napisać tę relację. Chociaż nasza lekko niestandardowa trasa to nic, jak dla mnie prawdziwym unikatem jest odbicie na Yellowstone w zimę (gdy temperatury oscylują przy -30), którą opisuje @palomino

Mimo, że często widziałem Twój nick, jakoś nigdy mi nie przyszło do głowy, że to chodzi o tego Bubu :D Swoją drogą, w żadnym sklepie w VC nie spotkaliśmy maskotek Yogiego, nawet w miasteczku nie rzucały się w oczy. No dobra, ale trzeba faktycznie wrócić do roboty!


DZIEŃ 13 – 08.09.2018 (Sekwoje)

Koniec użalania, wstajemy pełni sił. Do Parku Sekwoi prowadzi dość kręta droga, już przy samej trasie mamy bardzo ładne widoki. Pierwszym przystankiem będzie Moro Rock. Wejście całkiem spoko, każdy powinien się tu dostać bez większych problemów. Na górze trochę wieje, a do najdalej wysuniętego punktu bardzo duży tłum, dość ciężko się przebić. Mówiąc szczerze, bardziej podobała mi się droga na szczyt niż widok z samego szczytu.


Image

Image

Image

Image


Mamy spędzić tu cały dzień, więc czasu sporo. Decydujemy się na dość długą drogę, od Moro Rock wchodzimy na pobliski szlak kierując się w stronę Tunnel Log (nie można już przejeżdżać samochodem). Próbujemy zrobić sobie tu zdjęcie przy tunelu z sekwoi, ale nasze starania skutecznie niweczy przemiła turystka z Azji. Gdy szliśmy w stronę tunelu, robiła sobie zdjęcia, gdy staliśmy tam przez dobre 20 minut, robiła sobie zdjęcia, nie odpuściła nawet gdy odchodząc, obserwowaliśmy ją z oddali. No dobra, niech będzie, udało nam się zrobić krótkie zdjęcie, gdy próbowała wleźć na sekwoje, ale i tak nas ofukała, że jej przeszkadzamy.


Image


Kontemplując prędkość zwiedzania wspomnianej Pani lecimy szlakiem Soldiers Trail. Nazwa zobowiązuje, na normalnym poligonie żołnierze mają unikać strzałów, my natomiast robimy uniki przed śmiercionośnymi szyszkami. Na serio, są nawet ostrzeżenia na drzewach. Złośliwiec by powiedział – jacy żołnierze, takie zagrożenie :D Tak całkiem serio, to chyba nie chciałbym oberwać tą szyszką, jest naprawdę wielka.


Image

Image


Formy jakie przybierają drzewa są niesamowite. Lekko nadpalone, czasem złamane, a do niektórych można nawet wejść. Wszystkie wyglądają zacnie. Mimo, że nie ma tu zachwycających przepaści czy wodospadów, to ogrom drzew nie przestaje zdumiewać nas przez całą drogę.


Image

Image

Image

Image

Image


Z Soldiers Trail lecimy na Alta Trail do Bedrock Mortars i do drzewa McKinley. Kiedy wchodzimy na popularny Congress Trail znajdujemy mniejszy „tunnel log”. Oprócz tego, że mniejszy, to także mniej oblegany, można sobie zrobić spokojnie zdjęcie, a wygląda równie fajnie. Kolejnym punktem na trasie jest Sherman. Zabijcie mnie, ale mój chory umysł w jakiś sposób łączył Shermana z Sherminatorem. A rodzice mówili, że za dużo telewizji sieje spustoszenie w głowie :)


Image


Kto chciałby policzyć ile lat ma drzewko? :D


Image


Ostatni punkt wycieczki to The General Grant Tree. Bardziej niż to drzewo, bawi nas możliwość przejścia „powaloną” sekwoją, nie przez nią, a wzdłuż niej, w środku. Koniec imprezy na dziś, wracamy do Mariposy.
_________________
Image

Relacje:
1) USA - Zachodnie Wybrzeże (2018)


Ostatnio edytowany przez szajbek, 24 Sty 2024 21:35, edytowano w sumie 1 raz
Góra
 Profil Relacje PM off
wteiwewte lubi ten post.
brzemia uważa post za pomocny.
 
      
#28 PostWysłany: 23 Cze 2019 14:06 
Awatar użytkownika

Rejestracja: 25 Sie 2015
Posty: 2230
Loty: 219
Kilometry: 409 257
niebieski
Super sie czyta! Chyba zainspiruje się ta relacja we wrzesniu :) Cos jeszcze bedzie? Wstawisz podliczenie kosztow ?
_________________
Image
Góra
 Profil Relacje PM off  
      
Wyświetl posty z poprzednich:  Sortuj według  
Napisz nowy temat Odpowiedz  [ 28 posty(ów) ]  Idź do strony Poprzednia  1, 2

Wszystkie czasy w strefie UTC + 1 godzina (czas letni)


Kto jest na forum

Użytkownicy przeglądający to forum: Brak zarejestrowanych użytkowników oraz 1 gość


Nie możesz zakładać nowych tematów na tym forum
Nie możesz odpowiadać w tematach na tym forum
Nie możesz edytować swoich postów na tym forum
Nie możesz usuwać swoich postów na tym forum
Nie możesz dodawać załączników na tym forum

Przeszukaj temat:
  
phpBB® Forum Software © phpBB Group