Wśród odwołań od decyzji wojewody, który zgodził się na rozbudowę pasa startowego większość pochodzi od mieszkańców pobliskiego Małęczyna, których nieruchomości leżą na planowanym przedłużeniu drogi startowej. Wielką niespodzianką jest też odwołanie od wojska, które współużytkuje radomskie lotnisko. Jednostka wysłała odwołanie, bo – jak podaje portal – jedna z nieruchomości, którą lotnisko przedstawiło jako jej, według żołnierzy znajduje się w dyspozycji wojska.
Czy odwołania wpłyną na rozbudowę? Wicewojewoda Artur Standowicz twierdzi, że „decyzja o budowie ma rygor natychmiastowej wykonalności, więc nie nie blokuje portu i władz miasta, by inwestycję rozpoczynać, oczywiście gdy będzie finansowanie”.
I tu niestety, jest pies pogrzebany…
Minister nie pomoże, miasto szuka inwestora
Radom długo liczył na to, że do rozbudowy drogi startowej i innych inwestycji w infrastrukturę lotniska dołoży się resort obrony, ponieważ wojsko też korzysta z lotniska. Jednak kilka dni temu ministerstwo przysłało do samorządu odpowiedź, że długość i stan drogi startowej są wystarczające dla lotów wojskowych, więc resort nie dołoży ani grosza do remontu i rozbudowy.
A dla lotniska to ogromny problem, bo choć pas startowy jest wystarczająco dobry dla wojska, to nie spełnia wymogów dla lotnictwa cywilnego, których wymagają unijne przepisy. Stąd konieczność inwestycji: pas startowy trzeba wyremontować i wydłużyć do 2,5 kilometra, konieczna jest też budowa płyty postojowej, a spółka mówi też głośno o budowie systemu ILS. Te inwestycje (bez ILS) mają kosztować minimum 46 mln PLN i jeśli nie zostaną zrealizowane jak najszybciej, lotnisko pod koniec roku może zostać zamknięte.
I choć w Radomiu nieoficjalnie słyszymy, że Radom może otrzymać od Brukseli, dodatkowy rok na niezbędne prace, to i tak trzeba je zacząć jak najszybciej.
Tymczasem…
Lotniskowa spółka nie ma jeszcze nawet wykupionych działek pod przedłużenie pasa, a odwołania mieszkańców sprawiają, że proces ten może się mocno przeciągnąć. Spółka i samorząd szukają też inwestora, który mógłby przejąć część udziałów w lotnisku i ponieść koszty remontu. Czy będzie nim izraelska firma iHLS? Trudno powiedzieć – izraelska firma podpisała co prawda we wrześniu list intencyjny, ale ma aż rok na podjęcie decyzji czy inwestuje w port.
W tej sytuacji całkowity ciężar inwestycji musiałby przejąć samorząd i trudno powiedzieć czy radni będą chcieli przekazać na ten cel tak ogromną kwotę. Poza tym, na czas remontu lotnisko musiałoby być zamknięte na minimum 3 miesiące.