Nowa era w liniach lotniczych. Era dziadostwa, a my jesteśmy tego świadkami
Jak daleko można się posunąć w redukcji różnych elementów, które linie lotnicze oferują pasażerom? Ograniczyć serwowane na pokładzie posiłki? Było! Wprowadzić płatny wybór miejsc? Było! Zmniejszyć rozmiary dopuszczalnego bagażu podręcznego? Było! Ale… wprowadzić bilety, które nie pozwalają na zabranie ze sobą nawet bagażu podręcznego?! Tak, to nowość…
Linia United Airlines, która lata do ponad 370 portów lotniczych na całym świecie, oferuje nową kategorię biletów: Basic Economy. Pierwsi pasażerowie z takimi biletami polecieli już w swoją podróż z lotniska w Minneapolis. Co mamy w cenie? Cóż – przelot z punktu A do punktu B, samolotem, na fotelu lotniczym. I niewiele więcej.
TANIO. TANIEJ. UNITED?
Pasażerowie, którzy zakupią taki typ biletu, są wpuszczani na pokład samolotu jako ostatnia grupa. Nie naliczają im się „pełne mile” za przelot. Nie mają bezpłatnych posiłków. Nie mają prawa zabrać bezpłatnie na pokład bagażu podręcznego – cytat z zasad przewoźnika: „only a small personal item that fits under the seat”. To coś totalnie nowego na rynku, pomijając „personal item” w linii Spirit – de facto sprowadza się do sprzedaży samego fotela. Ci wszyscy, którzy narzekają na małe wymiary dozwolonego bagażu podręcznego w takich liniach jak Wizz Air, jak widać nie doceniali, co jeszcze można zrobić w tej materii 😉
United Airlines umożliwiają oczywiście dokupienie bagażu podręcznego: wcześniej, lub bezpośrednio na lotnisku. Jednocześnie informują, że w przypadku, gdy pasażer będzie próbował wnieść bagaż podręczny bez wykupienia takiej opcji – poniesie karę.
Fot. Twitter, United Airlines
Oczywiście, są tacy podróżni, którym zależy na NAJTAŃSZYM przemieszczeniu się z jednego lotniska na drugie. I (szczególnie wśród fanów taniego latania) mogą pojawić się głosy: – „OK, ale w czym problem? To oszczędność! Nie chcesz lecieć tylko w ubraniu, i chcesz mieć jakikolwiek bagaż podręczny? Dokup sobie bagaż, albo nie leć”. Problem tylko w tym, że to wygląda nieco inaczej. To nie jest oszczędność i zredukowanie najtańszej dotychczasowej taryfy. Patrząc na system rezerwacyjny, widać że najniższa cena na danej trasie się nie zmienia – po prostu bilety z bagażem podręcznym stają się droższe.
Prezes linii, Scott Kirby:
I to jest wspaniała rzecz w taryfie Basic Economy. Dajemy pasażerom wybór
WYBÓR? NAPRAWDĘ?
Żarty na bok. Uważam, że słowo „dziadostwo” (w znaczeniu: liche, tandetne) jest na miejscu. To dowód na postępujący trend: płacicie tyle samo, a sprzedają wam coraz mniej. Nie ma to nic wspólnego z pomysłami na tanie podróżowanie, przynajmniej w mojej definicji „taniego podróżowania”. Czy kupiłbym taki bilet?
Jestem w stanie sobie wyobrazić, że są sytuacje, gdy po prostu potrzebuję się przemieścić samolotem tak naprawdę w tym, co mam na sobie. W ekstremalnym przypadku, lecąc do ciepłych krajów, zawsze możemy dokonać zakupów niezbędnych rzeczy (kilka t-shirtów, środki higieny osobistej) na miejscu. Ale w 95 proc. sytuacji, nawet mały plecak (choćby wielkości owego nieszczęsnego „małego podręcznego” w Wizz Air) po prostu jest niezbędny.
Chcielibyście, aby takie bilety były dostępne u innych przewoźników, w tym tych którzy operują z wielu lotnisk w Polsce? Bylibyście skłonni do kupowania biletów bez bagażu podręcznego? Jestem bardzo ciekaw waszej opinii!
Prezesowi Kirby’emu podpowiadam zaś kolejne rozwiązanie: niech wprowadzi taryfę, którą roboczo nazwijmy Super Cheap Basic Economy. Pasażerowie będą stać w przejściu, podczas startu i lądowania będą trzymać się oparć foteli tych pasażerów, którzy wykupili normalne bilety – a skorzystanie z toalety będzie płatne (5 USD / wizyta, możliwe będzie wcześniejsze wykupienie karnetu 10 wejść do toalety w promocyjnej cenie 29,95 USD). Tantiemy za wprowadzenie takiej taryfy proszę przesyłać na adres redakcji Fly4free.pl, a 10% z nich przekazywać na konto prezesa Ryanair (który przebąkiwał kiedyś o płatnej toalecie) 😉