Wysokie ceny biletów dyktowane przez tradycyjnych przewoźników są od dawna jedną z głównych barier w podróżach między Europą i USA. Impas próbują powoli przełamywać tanie linie z Europy, jak islandzki WOW Air czy przede wszystkim Norwegian. Przewoźnik ten oferuje loty do Stanów z kilku lotnisk w Europie od 150 EUR w dwie strony i cały czas się rozwija – kilka dni temu ogłosił nową trasę z Londynu do Las Vegas.
Jednak wkrótce ekspansja taniej linii może wyhamować – w amerykańskiej Izbie Reprezentantów powstaje projekt uchwały, który ma zablokować plany Norwegiana. Chodzi tu o niedawną decyzję departamentu transportu, która po 2 latach oczekiwania wyraziła zgodę, by loty do USA z irlandzkiego Cork zaczęła zarejestrowana spółka-córka Norwegiana, czyli Norwegian Air Internetional.
Czemu to ważne? Bo wykonując dalekie trasy jako nowa spółka, Norwegian będzie mógł radykalnie ściąć koszty i jeszcze mocniej obniżyć ceny biletów. Dlaczego? Bo irlandzkie prawo pracy jest znacznie bardziej liberalne od norweskiego.
A choć początkowo NAI chce latać z Cork do Bostonu i Nowego Jorku, to docelowo spółka chce przejąć wszystkie tanie transatlantyckie loty Norwegiana. Może to zrobić, bo irlandzka spółka podepnie się pod umowę o wolnym niebie między USA a Unią Europejską, co oznacza, że nowe trasy będzie mogła otwierać bez ograniczeń.
Świetne wieści? Na pewno nie dla tradycyjnych linii jak Delta czy American, które zmonopolizowały ten rynek. Wspiera ich lobby amerykańskich kongresmenów, a także dwójka demokratycznych kandydatów na prezydenta USA: Bernie Sanders i Hillary Clinton, która ogłosiła kilka dni temu, że będzie przekonywać prezydenta Baracka Obamę, by zablokował rozwój Norwegiana.
Oprócz nich pod projektem prawa blokującego norweską linię podpisało się 36 kongresmenów.
Główny zarzut: niesprawiedliwa konkurencja i wykorzystywanie taniej siły roboczej, by zdobyć przewagę na rynku.
Norwegowie są zdziwieni tymi planami.
– Robimy dokładnie to, czego się od nas oczekuje, to znaczy: tworzymy miejsca pracy w USA, rozwijamy turystykę, a także dajemy Amerykanom produkt, na który ich stać – komentuje Lass Sandaker-Nielsen, rzecznik norweskiej linii.
Na finał tej sprawy będziemy musieli poczekać kilka tygodni.