KL Sentral
To największy dworzec kolejowo-autobusowy w Azji południowo-wschodniej. Zatrzymują się tutaj KTM Intercity (dalekobieżne pociągi z Bangkoku i Singapuru), KTM Kommuter (podmiejskie linie kolejowe, pojedziemy nimi na przykład od Jaskiń Batu), Rapid KL (szybka kolej miejska) i KL Monorail (szybki tramwaj jeżdżący nad ulicami miasta, stacja jest nieco oddalona od głównego terminala).
Komunikacja miejska

Większość ciekawych miejsc w Kuala Lumpur jest w zasięgu spaceru, po mieście jeżdżą też autobusy, jednak nowo przybyłemu trudno połapać się w ich siatce. Jeśli nie mamy ochoty maszerować, szybko (bez korków), tanio i przyjemnie (klimatyzacja) można poruszać się po mieście kolejkami: Rapid i Monorail.
Bilety na Rapid i Monorail można kupować na stacjach, są kodowane na kartach, które przepuszczamy przez kasownik zainstalowany w bramce przy wejściu i wyjściu ze stacji. Jednorazowy przejazd kosztuje w zależności od dystansu 0,7-2,5 RM w Rapid (www.rapidkl.com.my) i 1,2 – 2,5 RM Monorail (www.klmonorail.com.my).
Taksówki: zgodnie z przepisami powinny rozliczać kursy według zainstalowanego w nich taksometru. Jeśli komuś uda się przekonać taksówkarza do takiego rozwiązania może być dumny ze swoich zdolności negocjacyjnych. Zazwyczaj taksówkarze życzą sobie ustalonej z góry opłaty za kurs: 10-15 RM (1 RM ~ 1 zł) w dzień i 20-25 RM w nocy. Odradzam łapanie taksówek przy głównych węzłach komunikacyjnych i atrakcjach – tu cena szybuje w górę. W wielu punktach miasta można znaleźć kioski zamawiające dla nas taksówki. Tu również życzą sobie ustalonej z góry opłaty. Absolutnie nie należy się na nią zgadzać, albo proponować swoją stawkę, albo łapać taksówkę kawałek dalej z ulicy. Samochody bardzo często są w fatalnym stanie technicznym, ale jakoś dają radę dotrzeć do celu.
Gdzie się zadomowić?
Wielu plecakowiczów na swoją bazę wypadową wybiera rejon miasta nazywany China Town. Rozpościera się on wzdłuż ulicy Petaling. Z KL Sentral dojechać tu można na przykład kolejką Rapid (jeden przystanek, stacja Pasar Seni, 0,7 RM za bilet). Plusem lokalizacji jest to, że jest stad blisko o wszystkich ciekawych miejsc w Kuala Lumpur, w okolicy są tanie jadłodajnie, są też tu najtańsze miejsca noclegowe.
Minusem jest za to brud, smród, tłok i szczury na ulicy. Jeśli ktoś jest wrażliwy, nie będzie się czuł tu zbyt dobrze, jeśli jednak lubi klimat azjatyckiej, brudnej ulicy – to idealne miejsce.
Sama ulica Petaling jest długa mniej więcej na kilometr ulica, nad nią między budynkami rozpościera się dach z pleksiglasu. Około południa na ulicy wyrastają jedne przy drugich kramy i stragany i rozpoczyna się handel. Po zmroku tłok tężeje, sprzedawcy swoje manatki zbierają koło północy i wtedy przed oczami rozpościera się widok niczym z wysypiska śmieci. Miejsce ludzi zajmują szczury szukające swojej wyżerki. Wtedy do akcji wkraczają służby sprzątającej, o 2-3 w nocy nikt by się nie domyślił, że ta spokojna, czysta i cicha o tej porze ulica była chwilę wcześniej tętniącym życiem bazarem. Rytuał powtarza się codziennie.
Nocleg
Jeśli jedynym kryterium, którym się kierujecie jest cena – mam coś dla was. Jeśli jednak jesteście klientem minimalnie choćby wymagającym – odradzam. Za 15 dolarów za noc (rezerwacja przez www.expedia.com) można mieć nocleg (cena za 2 osoby) w hoteliku Alamanda na Petaling Street (www.alamandahotels.com). To 7-piętrowy, stary budynek z pokoikami tak małymi, że poza łóżkiem (akurat sporym i wygodnym) z trudem mieści się w nim stojący człowiek. Proporcjonalnie jeszcze mniejsza jest łazienka, gdzie praktycznie w jednym pionie jest zamontowany sedes, umywalka i prysznic. W pokoju nie spodziewajcie się okna. 90% pomieszczeń w Alamandzie nie jest w nie wyposażone. Jest za to głośno warcząca klimatyzacja. Stopery do uszu wydaja się niezbędne, także ze względu na ściany grubości kartonu, przez które słychać każdy krok sąsiada. Ale, co zaskakujące, w pokojach złapiemy darmowe Wi-Fi. Dużą zaletą tego miejsca jest bardzo sympatyczna hinduska obsługa. Z dwóch powodów warto ten hotel, jeśli odpowiada wam jego standard, rezerwować z wyprzedzeniem przez internet. Po pierwsze cieszy się dużą popularnością i regularnie na drzwiach wisi kartka – brak miejsc, po drugie tak jest znacznie taniej niż na miejscu
Jedzenie
W ulicach równoległych do Petaling: Jalan Sultan na południu (po zachodniej stronie), Jalan Hang Lekir w centrum (po wschodniej stronie) i Jalan Tuan Tan Cheng Lock (po wschodniej stronie) znajdziemy dyskont 7eleven. To dobre miejsce by kupić wodę butelkowaną (1,5-2 RM za 1,5 litra). Coca-Cola (w tym waniliowa) kosztuje 3 zł za 1,5 litra. Jeśli ktoś chce kupić piwo, musi się szykować na wydatek kilkunastu (nawet 18 zł) za butelkę 0,66 litra.
Śniadania w formie bufetu można kupić od 7 do 10 rano w hotelu Mandarin Pacific (12 RM, jesz ile chcesz), który znajduje się przy przecinającej od południa Petaling ulicy Sultan (po zachodniej stronie). To miła odmiana od azjatyckiej kuchni, klasą sam dla siebie jest Chińczyk, który jest menadżerem restauracji – dżentelmen w każdym calu.
Poza tym w okolicy znajdziemy mnóstwo garkuchni serwujących lokalne, zwłaszcza inspirowane indyjskimi wpływami potrawy. W wielu funkcjonuje zasada płacenia za to, co z garów nałoży się na swój talerz. Cena za obfity obiad oscyluje koło 8-15 zł. Warto wybierać miejsca, w których stołują się miejscowi.
Jeśli ktoś ma ochotę na lokalne specjały, ale boi się jeść na ulicy, polecam bar samoobsługowy na przeciwko hotelu Mandarin Pacific w Ocean Shopping Center. Tu za 10 zł można zjeść zarówno potrawy z kuchni chińskiej, indyjskiej jak i tajlandzkiej. Uwaga – wszystkie potrawy nawet w wersji łagodnej dla turystów, są potwornie pikantne.
W Ocean Shopping Center znajdziemy też duży, samoobsługowy supermarket. Kradzieże muszą tu być częste, bowiem przy kasach stoją ochroniarze (także kobiety muzułmanki w swoich zakrywających twarze hadżibach) za potężnymi drewnianymi pałkami.
W okolicy nie brakuje też wynalazków zachodniego świata typu KFC czy McDonalds, gdzie w porze obiadowej (12-15) za 6-7 RM można zjeść zestaw lunchowy. Można też znaleźć bary serwujące świeże i bardzo tanie sushi (5-15 RM za solidny posiłek).
Wieczorem, gdy ożywa ulica Petaling w samym środku na skrzyżowaniu z Hang Lekir dostaniemy pieczone kasztany (1,5 RM za porcję), świeże owoce wszelkiej maści, zarówno w postaci soków jak i sałatki owocowej. Nie można nie skosztować lokalnego specjału, owoców śmierdzącego jak najgorsze łajno, ale pysznego w smaku, duriana.
Warto też wiedzieć, że przy północnym krańcu Petaling swój kramik z alkoholem (coś na kształt baru) ma stary Chińczyk. Jeśli chcemy do swojego krwiobiegu wprowadzić promile, najtańszy sposób to zaopatrzyć się u niego w lokalny w wysokoprocentowy specyfik. Za butelkę półlitrową zapłacimy tyle, co za dwa piwa w 7eleven.
Co zwiedzać w Kuala Lumpur
Przede wszystkim należy kupić mapę Kuala Lumpur. Dobre mapy za 10-15 RM można znaleźć na stacjach benzynowych.
Symbolem Kuala Lumpur są wieże Petronas – dwa budynki połączone pomostem widokowym na 41. piętrze. Wstęp nań kosztuje 3 RM (do 1 października 2010 był bezpłatny), jednak liczba wejściówek jest bardzo ograniczona (bodaj 500 dziennie). Zwiedzanie jest możliwe od 9 rano, jednak w dniu naszej wizyty o 6 rano byli już w kolejce turyści czekający na swoje wejściówki. Od 9 szczęśliwi posiadacze przepustek są grupami wpuszczani do obiektu. Na całą operację trzeba zarezerwować minimum 6 godzin. W moje ocenie gra nie jest warta zachodu.
W wieżach Petronas mieści się też luksusowe centrum handlowe Suria. Sama budowla jest bardzo fotogeniczna zwłaszcza wieczorem, gdy jest dodatkowo oświetlona. Jednak iluminacja wyłączana jest dość wcześnie, prawdopodobnie koło 22.
Znacznie bardziej imponujący widok na miasto roztacza się z wieży telewizyjnej Menara. Tu jednak bilet wstępu kosztuje 38 RM, nie ma za to kolejek. U podnóża wierzy na Wzgórzu Ananasowym (Bukit Nanas) znajduje się mini dżungla – park z przykładami roślinności tropikalnej, bardzo miłe miejsce dla szukających ochłody w cieniu potężnych drzew.
Obowiązkowym punktem wizyty jest Dataran Merdeka czyli Plac Niepodległości, otoczony architekturą kolonialną.
Całodniową wycieczkę pieszą warto sobie zrobić w okolice Ogrodów Perdana (Taman Tasik Perdana). Zaczynamy od Muzeum Islamu (12 RM), następnie Muzeum Policji z wystawionymi na świeżym powietrzu eksponatami takimi jak pociąg pancerny czy pojazd do tłumienia zamieszek, obowiązkowo odwiedzamy też Muzeum Astronautyki (usytuowane przy planetarium, wstęp 2 RM). Poza zabawnymi, interaktywnymi eksponatami. warto tu też windą wjechać na wieżę widokową. To najtańszy sposób na zobaczenie pięknej panoramy Kuala Lumpur.
Oddech możemy złapać w Ogrodach roztaczających się nad jeziorami albo w ogrodzie botanicznym (Orchid Park lub Orchid Garden). Jeśli nam się poszczęści napotkamy snujące się po parku małpie gangi makaków. W tym rejonie znajdziemy też kolejną atrakcję, za którą trzeba słono zapłacić. To Park Ptaków i Park Motyli (42 RM). Tu na dużej powierzchni zabezpieczonej siatkami rozpiętymi na wysokich masztach można podziwiać dziko żyjące ptaki i motyle z całego świata.
Pół dnia warto zarezerwować na wycieczkę na przedmieścia do Jaskiń Batu (Batu Caves). Dojechać tu najłatwiej i najtaniej z KL Sentral lub starego dworca kolejowego korzystając z pociągu KTM Kommuter, jadąc linią w stronę Sentul. Na starych mapach komunikacyjnych (w tym mapie w tym tekście) nie ma tej stacji, bowiem została uruchomiona dopiero 29 lipca tego roku. Jest dokładnie czwartym przystankiem za Sentul (i ostatnim na trasie). Pociągi kursują to co mniej więcej 30 minut z centrum i kosztują poniżej 2 RM. Uwaga – w pociągu są oznaczone wagony tylko dla kobiet. Należy tego zakazu ściśle przestrzegać. Niedawno w Indiach w takim wagonie panowie, którzy do niego wsiedli, zostali dotkliwie pobici przez współpasażerki.
Same Jaskinie Batu to miejsce hinduistycznego kultu, kompleks świątynny, a przede wszystkim piękne dzieło przyrody. Do jaskiń prowadzą 272 schody. Jest tu też pełno małp – makaków.
Zakupy
O ile Kuala Lumpur nie słynie z zabytków, o tyle dla wielu jest mekką zakupową..
Pierwszym miejscem do zakupów, jeśli mieszkamy w China Town, jest sama ulica Petaling. Tu nabyć możemy głównie podróbki wszelkiej maści produktów. Podstawową zasadą jest targowanie się, i to tagowanie ekstremalne. Nie bójcie się proponować ceny 20 razy niższej od wam oferowanej, robić teatr z odchodzeniem i wracaniem, proponować zakupy wiązane przy niższych cenach. Oczywiście do dobrych manier należy targowanie tylko wtedy, gdy faktycznie chcemy coś kupić. Nie oznacza to jednak, że musimy zawierać transakcję, jeśli wynegocjowana cena jest powyżej naszych oczekiwań. Przykładowo podróbki koszulek polo kupimy za 20 zł, za 15 zł podrobione perfumy „znanych marek”.
Low Yat Plaza (www.plazalowyat.com) to natomiast miejsce dla fanów elektroniki. Kilka pięter tego budynku zajmują stoiska tylko i wyłącznie z akcesoriami komputerowymi, fotograficznymi, RTV i AGD. (Na poziomie -1 jest restauracja ze świetnym sushi). Ceny po negocjacjach na przykład na karty pamięci to -20% względem cen z polskiego Allegro (są punkty z Wi-Fi, można sprawdzić ile dany towar kosztuje na Allegro i porównać z ofertą sprzedawcy).
Nie można tu pominąć wyjątkowego centrum handlowego Times Square (www.timessquarekl.com). To obecnie szóste co do wielkości centrum handlowe na świecie, tak gigantyczne, że mieści w sobie park rozrywki z kolejką górską (roller coaster). Wejście do parku rozrywki znajduje się na 7. piętrze, bilety są drogie (38-43 RM), ale jeśli ktoś lubi tego typu rozrywki, warte swojej ceny (http://www.timessquarekl.com/themepark/visitor-informations.asp)
Minimalny budżet dzienny
Zakładając noclegi w najtańszych hotelikach, jedzenie na ulicy, przy pobycie dwóch osób należy liczyć minimum 50 zł dziennie na osobę. Dysponowanie kwotą 100 zł dziennie na osobę pozwoli nam już na życie i zwiedzanie płatnych atrakcji.





