Centralny Port Lotniczy powstanie w Modlinie? Ale na razie nie licz, że ktoś dołączy do Ryanaira
Mariusz Piotrowski: Czy przeniesienie przez Ryanaira lotów krajowych na lotnisko Chopina to dla Modlina dobra informacja czy zapowiedź problemów? Tracicie dobre trasy, ale z drugiej strony na lotnisku będzie trochę luźniej…
Piotr Okienczyc: Ja patrzę na to kompleksowo – Ryanair przenosi 2 trasy do Warszawy, ale postawi u nas 3 samoloty i doda więcej tras międzynarodowych. Przewoźnik ma w tym swój cel, którego nie znamy. O przeniesieniu lotów krajowych Ryanair poinformował nas na chwilę przed konferencją prasową. Ale patrząc na ich politykę w Europie, nie jest to zaskoczenie, ponieważ już w wielu europejskich stolicach, np. w Rzymie czy Brukseli linia ta rozwija się zarówno na głównym jak i na mniejszym lotnisku. I to mniejsze wciąż dzięki Ryanairowi się rozwija, co najlepiej widać po liczbie nowych kierunków.
A nie żałuje pan trochę, że Ryanair mógłby się rozwijać u was szybciej, gdyby lotnisko było większe? Już teraz okazuje się, że przyjmiecie w tym roku mniej pasażerów niż pierwotnie zakładaliście.
Spodziewaliśmy się, że Ryanair będzie szukał możliwości zwiększenia przychodów na rynku stołecznym poprzez przeniesienie części lotów na lotnisko Chopina. Może nie zyskaliśmy na tych zmianach pod względem liczby pasażerów, ale cieszymy się z tych wzrostów jakie mamy. W tym roku nasze lotnisko przyjmie ponad 2,8 mln osób. Na bardziej dynamiczne wzrosty przyjdzie czas po rozbudowie.
Na jakim etapie rozbudowy jesteście?
Zatwierdzenia koncepcji przez udziałowców lotniska – zaczynamy rozmowy z radą nadzorczą na temat rozpisania przetargu i harmonogramu rozbudowy. Mam nadzieję, że projekt będzie gotowy do jesieni, tak aby przetargi na wykonawcę robót głównych i prace przygotowawcze mogły się rozpocząć jeszcze w tym lub na początku przyszłego roku. Dążymy do tego, aby rozbudowany terminal, który będzie mógł przyjmować 5 mln pasażerów rocznie, był gotowy do końca 2019 roku. Przed nami jednak dużo formalności. Pieniądze na inwestycję są już zaplanowane, ale wiele może się jeszcze w tej sprawie zmienić. Choćby z powodu prac nad stworzeniem strategii lotnictwa cywilnego w Polsce, w związku z którymi wraca temat stworzenia Centralnego Portu Lotniczego. To bardzo istotne, aby taka strategia powstała.
Według obecnych planów Centralny Port Lotniczy miałby powstać między Warszawą a Łodzią. Ale czy nie lepszym pomysłem byłoby stworzenie CPL w Modlinie? I czy w ogóle jest tutaj miejsce, aby wybudować tak duży port lotniczy?
W Modlinie są warunki do dalszej rozbudowy – mamy miejsce na drugą drogę startową, duży terminal i całą infrastrukturę towarzyszącą. Ale jeśli rozmawiamy o Centralnym Porcie Lotniczym, to koniecznie w połączeniu z infrastrukturą drogową i kolejową. Plany rozbudowy sieci drogowej były w przeszłości dość konkretne – jest projekt połączenia drogi ekspresowej S7 z węzłem w Konotopie. Jest niezrealizowany plan budowy obwodnicy Pomiechówka i zmiany przebiegu drogi krajowej 62, jak również budowa jej połączenia z drogą S8. Do tego na różnych etapach są plany przebudowy krajowej 7 w drogę ekspresową, więc na pewno jest to do zrobienia. Osiągane przez nas wyniki pokazują, że Centralny Port Lotniczy w tym miejscu ma sens. Naszą zaletą jest też brak ograniczeń w lataniu nocą, a także to, że już istniejemy i dobrze dajemy sobie radę.
Ale patrząc na wyniki finansowe, chyba nie jest aż tak różowo? Przyjęło się, że od 1,5 mln pasażerów rocznie lotnisko powinno finansowo wyjść na zero lub osiągać minimalne zyski, a tymczasem w ubiegłym roku lotnisko zanotowało stratę w wysokości 5,4 mln zł. Fakt, miała być ona wyższa, ale czemu lotnisko jeszcze nie zarabia?
W rozmowach dotyczących wyników finansowych lotniska wszyscy zapominają, że działamy dopiero 4 lata, a nasza inwestycja ma charakter wieloletni. Gdybyśmy już zarabiali to byłby chyba rekord świata. Przyjmuje się, że lotnisko powinno osiągnąć rentowność po 10 latach działalności. A wszystko wskazuje na to, że my zaczniemy zarabiać już po 5 latach. A to naprawdę nie zdarza się w tej branży często. W tym roku będziemy jeszcze na minimalnym minusie, ale zyski powinny przyjść w 2017 roku. Proszę też pamiętać, że wyliczenia dotyczące liczby 1,5 mln pasażerów potrzebnej do osiągnięcia rentowności odnoszą się do linii tradycyjnych. Żeby pasażerowie mieli szansę latać za kilkadziesiąt złotych w jedną stronę, to nie tylko przewoźnik musi zmniejszać swoje zyski, ale i lotnisko.
Dla stabilności lotniska zawsze jest lepiej, gdy ma większą liczbę przewoźników, tymczasem w Modlinie monopolistą jest Ryanair. To stąpanie po niepewnym gruncie, a najlepiej wiedzą o tym na przykład władze lotniska Oslo-Rygge, które jest bliskie zamknięcia. Wiem, że to pytanie pada od dawna, ale czy jest szansa, że pojawi się u was wkrótce jakiś nowy przewoźnik?
Rozmawiamy z wieloma liniami, ale trzeba pamiętać, że mamy wielkiego konkurenta w postaci lotniska Chopina. Tradycyjni przewoźnicy do nas nie przyjdą, bo zazwyczaj są powiązani umowami typu code-share i aliansami z innymi liniami operującymi z głównego warszawskiego portu. Zostają nam tanie linie, ale tu pojawia się inna bariera. Jednym ze współwłaścicieli lotniska jest samorząd i niektórzy kontrahenci nie chcą wierzyć, że ten właściciel w żaden sposób nie ingeruje w nasze działania.
Chodzi o dopłaty dla przewoźników i słynne „umowy marketingowe”?
Tak, w przeciwieństwie do niektórych samorządów, woj. mazowieckie nie partycypuje w działalności lotniska. Nasz cennik jest jaki jest i to też stawia nas w określonej sytuacji.
Może inne linie boją się Ryanaira? Skoro Wizz Air nie wytrzymał z nim konkurencji…
Obecność Ryanaira, czyli największego i najbogatszego przewoźnika w Polsce, na pewno nie ułatwia naszych rozmów z potencjalnymi partnerami i nawet jeśli inne linie o tym nie mówią, to na pewno biorą to pod uwagę. Byliśmy już bardzo blisko rozszerzenia siatki połączeń na wschód – były ciekawe kontakty na Ukrainie i w Rosji. Ale wszystko ucichło po wybuchu konfliktu na Ukrainie.