Jak wygląda praca w LOT i ile się zarabia? Piloci narzekają na kiepskie warunki i brak etatów
LOT zatrudnia pilotów i personel pokładowy prowadzących jednoosobową działalność gospodarczą już od pewnego czasu za pośrednictwem spółki Lotnik 1. Pierwotnie LOT chciał, aby wszyscy piloci założyli własną działalność, ale ostatecznie wycofał się z tego pomysłu po protestach: starych pilotów nie wypycha się już na samozatrudnienie, ale nowym proponuje się już tylko własną działalność.
Czy to dobry pomysł? W przypadku pilotów: na pewno nie. Ci skarżą się w „Wyborczej”, że nie mają przywilejów, jakie daje im etat, a największym problemem jest brak płatnego urlopu wypoczynkowego.
– Jeśli zachoruję, nie polecę. Jeśli nie polecę, to nie zarobię – mówi jeden z nich w rozmowie z „Wyborczą”.
Ale wiąże się z tym więcej problemów: piloci jako firmy ponoszą pełną odpowiedzialność za wszelkie szkody w samolocie. Pilot może być więc pozwany przez pasażera lub odpowiadać za zniszczenie maszyny. Tymczasem za etatowych pilotów odpowiada LOT.
Cytowany przez „Wyborczą” Philip von Schoppenthau z European Cockpit Association mówi, że takie formy zatrudnienia nie powinny być zawierane w lotnictwie, gdzie kluczowe jest bezpieczeństwo.
– Pilotom płaci się za godzinę zamiast stałych pensji, co może mieć wpływ na przykład na to, czy przyjdą do pracy podczas choroby. Podstawą do podjęcia takiej decyzji powinno być wyłącznie samopoczucie, a nie rachunek, ile straci pieniędzy, jeśli nie poleci – tłumaczy von Schöppenthau.
LOT tłumaczy, że samozatrudnienie za pośrednictwem spółki Lotnik 1 jest konieczne, by firma mogła oferować pilotom konkurencyjne warunki finansowe. Obecnie średnie zarobki pilota w LOT to ok. 20 tys. PLN brutto.
W „Wyborczej” czytamy też, że już wkrótce takich pracowników będzie więcej, bo LOT chce powołać trzy nowe spółki, które będą zatrudniały pracowników na takich samych zasadach jak Lotnik 1. Będą to LOT Cabin Crew (zatrudni personel pokładowy), LOT Crew (zatrudni pilotów) i LOT Team (personel administracyjny).
Eksperci wskazują też, że taka forma zatrudnienia jest preferowana raczej przez tanie linie. Rekordzistą jest Norwegian, gdzie tylko 30 proc. pilotów ma etaty, a aż 63 proc. pracuje na umowach tymczasowych.