Fly4free.pl

Moze tak przed kazdym placacym euro umieszczac osobe z czerwona choragiewka jako ostrzezenie dla sprzedajacych o niebezpiecznym sposobie placenia ?

A tak na serio to mialem dosc ciaglego pilnowania roznic kursowych w ksiegowosci, przy kredycie 90 dni od producenta to dawalo czasami ladne nadwyzki lub niemila strate jak splacalem fakture. A US tylko czychal na pomylki w przeliczaniu kursow walut.

Czy ktos sie obawia ze czarno na bialym wyjdzie ze zarabia 500-800EUR zamiast 2000-3000PLN, cos to zmienia ? Jesli w przeliczeniu rzeczywiscie slowacy zarabiaja 300EUR to nie wynika to z tego ze zanizono im pensje w EUR tylko z wartosci ich waluty. W niemczech inzynier po studiach zarabial 5000-7000DM brutto, teraz zarabia 4000-5000EUR brutto co z tego ze chleb skoczyl w przeciagu czasu z 2DM na obecne 2.5-3.0EUR nie ma w tym czystego tylko przeliczenia kursow ale sa rowniez stopniowe podwyzki przez lata paliwa, energii - ile tego zjem czy wypije, ale jadac za granice mam realnie lepsza walute i wiecej jej w portfelu niz to bylo w markach. Duzo 'znajomych' niemcow to sa polacy z pochodzenia ktorym kiedys przyjezdzajac do polski do rodziny wydawala sie ze sa bogaczami i blyskali Golfem I i paroma czekoladami przed rodzinka a teraz nie za bardzo maja sie czym pochwalic maja podstawowa posade lub wrecz bedac na bezrobociu i nazekaja jakie to dobre czasy byly za marek.

Gdyby Grecja nie byla w strefie EUR to nikt by nie kiwnal pacem aby ich ratowac, a tak w obawie przed zapascia calej strefy euro probuja ja wyciagac z klopotow w ktore sie sami wpuscili. Czy mamy liczyc sami na siebie w przypadku jakis spekulacji na naszej walucie czy moze lepiej byc w strefie euro to sami sobie musicie odpowiedziec. Ja jestem za jak najszybszym realnym wprowadzeniem euro waluty na nasz rynek.

Abstrahując od zasadności bądź niezasadności wprowadzenia euro w naszym kraju proponuję zwolennikom i przeciwnikom mały "eksperyment myślowy" Wyobraźcie sobie, że każde województwo w Polsce ma swoją własną walutę. Zastanówcie się jakie zalety i jakie wady miałoby takie rozwiązanie...

_________________

czy w ostatnim czasie spekulowano waluta jakiegoś kraju na świecie?
jakie zagrożenia niesie za sobą takie spekulowanie?

_________________
Marzy Ci się wycieczka rowerowa po Hiszpanii? Zapytaj! Coś podpowiem ;)

http://www.money.pl/gospodarka/wiadomos ... 28925.html

a najbardziej znany przypadek do Soros na funcie:
http://pl.wikipedia.org/wiki/Czarna_%C5%9Broda

no ale z tego co widzę, to można uniknąć spekulacji wycofując się z ERM (ja się na tym nie znam...)

_________________
Marzy Ci się wycieczka rowerowa po Hiszpanii? Zapytaj! Coś podpowiem ;)

Wycofanie z ERM było konsekwencją, a nie środkiem zaradczym

ale gdyby zrobiono to wcześniej byłoby środkiem zaradczym, nie?

_________________
Marzy Ci się wycieczka rowerowa po Hiszpanii? Zapytaj! Coś podpowiem ;)

Wtedy akurat pewnie funt nie stałby się celem ataku spekulacyjnego, ale poczytaj jaki był cel ERM (chodzi o stabilizowanie wahań kursów).

O prestiżu euro pisałem dosłownie dwa posty wyżej - bezproblemowa i z reguły bardzo korzystna, często negocjowalna, wymienialność we wszystkich kantorach świata, a na czarnym rynku (w kontekście choćby Argentyny, od której cała dyskusja w innym wątku się zaczęła) nawet wyjątkowo dobry zarobek przy sprzedaży właśnie euro. Jedź gdziekolwiek ze złotówkami w kieszeni...
Dlaczego akurat Danię, Zjednoczone Królestwo i Szwecję masz za silne oraz mądre kraje, a Niemcy, Holandię, Belgię, Finlandię, Austrię czy Francję już nie? W jaki sposób wprowadzenie euro je osłabiło bądź też ogłupiło? Czy to nie Skandynawia ma przypadkiem najwyższe ceny w całej Europie?


Problem niewielki, ale strata przy wymianie dużej ilości już spora. Wszystkie główne karty płatnicze stosują przewalutowanie złotówek na euro lub dolary, a dopiero później na lokalną walutę danego kraju, czyli podwójnie tracimy my. Ponadto większość banków pobiera prowizję za korzystanie z bankomatów za granicą. Gdy mieszkałem w Irlandii, tamtejsze banki też takową pobierały, ale tylko poza strefą euro. I właśnie ta strefa euro jest tu kluczem do wszystkiego. Mówimy o około dwudziestce rządów dbających o dobro jednej, wspólnej waluty. Każdy z krajów ma swój głos, by bronić własnych interesów w Brukseli, jednak kolektywne decyzje są logicznie mniej podatne na nieuniknione błędy aniżeli samosterowanie. Skoro Polacy aż tak nie ufają rządzącym, to dlaczego aż tak upierają się przy rozszerzaniu ich decyzyjności? Bardziej ufacie machlojom NBP niż specjalistom z 20 krajów (w tym wielu wysoko rozwiniętych i z długą tradycją silnej waluty), którzy muszą je wszystkie zadowolić?

Widzisz, problem polega na tym, że poszczególne gospodarki Europy są na różnym etapie rozwoju i w związku z tym wymagają różnej polityki monetarnej. Utrzymywanie stóp procentowych na poziomie dyktowanym pod siebie przez Niemcy i Francję było np. głównym powodem załamania rynku nieruchomości kilka lat temu w Hiszpanii. Polska w tym czasie, dzięki deprecjacji złotego i rozruszaniu eksportu, w miarę łagodnie przeszła przez kryzys.
Nie zmienia to jednak faktu, że prawdziwie solidny pieniądz to pieniądz oparty na parytecie złota. Papierowe banknoty mają wartość o tyle o ile strony wymiany zgadzają się co do ilości zer na nich zapisanych.

Doskonale to rozumiem, ale właśnie kryzys sprzed kilku lat unaocznił Niemcom i Francji, że tylko pod siebie stóp dyktować nie mogą, bo później na ich karb i tak spadnie ratowanie państw, które na tym ucierpią. Sterowanie jedną walutą musi się zatem odbywać w bardzo wyważony sposób, a chyba wszyscy dążymy do tego, by poszczególne gospodarki jak najszybciej ze sobą możliwie zrównać, by nikt nikogo nie gonił.

Może i jestem idealistą, ale wolę to od narzekania i chronicznego w Polsce strachu przed zmianami.
Przecież nikt nie mówi, że będzie łatwo, ani że wprowadzenie euro ma same plusy, jednakże długoterminowe zyski są warte poświęcenia. Przy zakładaniu własnego interesu niedługo nikt już nie będzie myślał tylko i wyłącznie o działalności na rynku polskim, a otwarcie się na jeden skonsolidowany rynek unijny da gwarancję sukcesu tylko wtedy, gdy zapomnimy o kursach walut, prowizjach dla banków i innych fluktuacjach, opierając się na silnym i stabilnym euro.

Choć jest to już kwestia drugorzędna, to jak najbardziej zgadzam się też z przedmówcami w temacie drobnych pieniędzy w różnych walutach, które zawsze zalegają nam w szufladach po każdym wyjeździe. Jest to zrozumiałe przy dalekich wakacjach w egzotyczne miejsca, jednak Europa, po której cały czas się poruszamy nawet bez paszportu niczym po swoim własnym terytorium (a to Czechy, a to Anglia, a to znowu Węgry czy Szwecja), to już jednak dawno powinna uprościć te komplikacje. Żeby człowiek musiał rozmieniać co parę godzin pieniądze jadąc przez Bałkany, a potem nie wiedział, co z resztą zrobić? Niby można dać biednym, albo wydać wszystko w sklepie, ale może się przydadzą jeszcze przed wyjazdem w razie nagłej potrzeby? Ciągle mam te dylematy, bo w każdym miesiącu gdzieś podróżuję. Nie jest to co prawda główny argument za wprowadzeniem euro, jednak niepodważalną wygodą byłoby zarabiać w unijnej walucie.

A wystarczy płacić kartą i dyskusja skończona. Chyba że chcecie lamentować nad każdą złotówką, no to sorry....

Wysłane z mojego GT-N7000 przy użyciu Tapatalka

( ---)
Co do meritum to w tym momencie wprowadzenie euro byloby dla Polski szkodliwe chociaz zarobilbym na niskich stopach procentowych i wzroscie cen nieruchomosci.

O tak, bo Brytole (kolonie), Belgowie (szczególnie mało pamiętane ludobójstwo w Kongo Belgijskim), a już szczególnie Niemcy (pasek scrollowania strony by mi się popsuł, gdybym zaczął wymieniać), to wzorce respektowania praw człowieka...

Ciekawa dyskusja więc się dołączę.
Po pierwsze w kwestii Euro nie możemy dyskutować o tym czy ale kiedy. W traktacie akcesyjnym zobowiązaliśmy się do jego przyjęcia. Tyle że, żeby je przyjąć musimy spełnić dodatkowe warunki (wysokość deficytu budżetowego itp.) których na razie nie spełniamy. Jeśli jednak zaczniemy je spełniać to najprawdopodobniej wyjścia mieć nie będziemy. Nie ważne kto będzie rządził.
Samo przejście będzie się wiązało z ogromnymi kosztami każdego przedsiębiorcy, nie ważne czy to kiosk ruchu czy wielka korporacja. Księgowość, drukarki fiskalne. Nie wierzę natomiast w dramatyczny wzrost cen. Nie w Polsce. Będą zaokrąglenia cen, coś może wzrośnie, ale szczególnie na rynkach mocno konkurencyjnych (typu wyroby spożywcze) nie uda się w dłuższym okresie czasu podnieść cen. To jest Polska. Albo sprzedajesz najtaniej albo nie sprzedajesz.
Na dzień dzisiejszy złoty jest lepszą walutą w czasach kryzysu. Kiedy pojawiają się zawirowania inwestorzy wycofują kapitał z rynków wschodzących co wpływa na kurs złotego ( traci na wartości). To jednak powoduje że produkowane w Polsce są tańsze dla klientów za granicą wspomagając nasz eksport. Szczególnie, że Euro jest za mocne w stosunku na przykład do dolara (pamiętacie czasy kiedy EUR/USD było blisko jedynki). Związane jest to z miedzy innymi dodrukiem dolara w ostatnich latach. W Unii dodruk waluty nie jest możliwy. Wracając jedna do sedna siła Euro zabija eksport towarów poza strefę Euro. To zjawisko powoduje, że wspomnieni wcześniej Słowacy kupują towary w naszych sklepach spożywczych bo to złoty jest niedoszacowany w stosunku do Euro. Zresztą to samo robią Rosjanie, Ukraińcy i Białorusini.

_________________

a dlaczego?

_________________
Marzy Ci się wycieczka rowerowa po Hiszpanii? Zapytaj! Coś podpowiem ;)

A ja apeluję do Ciebie.
Jak nie pasuje to nie czytaj.
Nikt tu nikogo nie obraża, jak na razie,. Wątek jest w luźnych gatkach.
Ludzie chcą się wymienić poglądami.
Admini na pewno kontrolują i nie widzą nadużyć dobrych obyczajów.
Nie bądź bardziej papieski ,od papieża.
Howgh

Nie lamentować, a na trzeźwo ocenić, jak mało jest to opłacalne.
Poza tym nie wszędzie da się płacić kartą, ba, nawet bankomatów na wielu lotniskach nie ma (przykład z ostatniej podróży - Turku w Finlandii).


Buahahaha, to Ty sobie dalej tkwij w tych turpistycznych wizjach, a w tym czasie ludzie sukcesu zrobią stosowny użytek z największego dobrodziejstwa, jakie spotkało nasz kraj w powojennej historii - członkostwa w elitarnej światowej organizacji, stojącej nie tylko na straży wartości gospodarczych, ale także społeczno-kulturowych.


Bo narzekanie to tylko Polak praktykuje na potęgę. Chińczycy nie mają demokracji, wolności słowa, ani pełni swobód obywatelskich, ale co Ty możesz wiedzieć na ten temat, skoro było Ci to dane jako przysłowiowa oczywista oczywistość... A w Rosji to zapewne byłeś wielokrotnie, że tylko to bogactwo Ci tak w pamięci zostało? Jeśli taką dysproporcję pomiędzy blichtrem a nędzą nazywasz normalnością, to chyba masz w życiu za dobrze. Człowieku, zastanów się czasami, zanim coś napiszesz.


Dyskusja, widzę, sięga dna, skoro ktoś utożsamia zbrodnie przeciwko ludzkości sprzed ponad pół wieku z wartościami, jakie krzewi Unia Europejska. W życiu bym się nie spodziewał, że na forum podróżniczym ktoś z tak dziecinnym uproszczeniem wyskoczy.

Wynika to z prawa Unijnego. Nie wiem dokładnie z którego przepisu (poszukam). Kojarzę wypowiedź Petru w telewizji, gdzie mówił, że byłby za tym żeby EBC dodrukował trochę Euro ale niestety nie jest to możliwe.

_________________

Ty tak na poważnie? "Największego dobrodziejstwa", "elitarnej organizacji"? Ja bym bardzo chciał żebyśmy sami mogli stać na straży własnych wartości społeczno-kulturowych, bo akurat reszta UE może się normalności od Polaków uczyć (oczywiście są wyjatki...).

A jednak ktoś się znalazł. Te wartości, o których piszesz to w skrócie TOLERANCJA, czy masz coś więcej na myśli? No jestem sam ciekaw, jakie to wartości UE propaguje. Bo jeśli te, o których myślę to wolę pozostać w "ciemnogrodzie"
Największym zagrożeniem dla Polski jest narastający import dziwactwa i postaw antyspołecznych.