Akceptuję i chcę ukryć komunikat Fly4free.pl korzysta z technologii, takich jak pliki cookies, do zbierania i przetwarzania danych osobowych w celu automatycznego personalizowania treści i reklam oraz analizowania ruchu na stronie. Technologię tę wykorzystują również nasi partnerzy. Szczegółowe informacje dotyczące plików cookies oraz zasad przetwarzania danych osobowych znajdują się w Polityce prywatności. Zapoznaj się z tymi informacjami przed korzystaniem z Fly4free.pl. Jeżeli nie wyrażasz zgody, aby pliki cookies były zapisywane na Twoim komputerze, powinieneś zmienić ustawienia swojej przeglądarki internetowej.



Napisz nowy temat Odpowiedz  [ 111 posty(ów) ]  Idź do strony Poprzednia  1, 2, 3, 4, 5, 6  Następna
Autor Wiadomość
#61 PostWysłany: 30 Kwi 2015 20:30 
Awatar użytkownika

Rejestracja: 29 Wrz 2014
Posty: 1631
niebieski
Moja póki co największa wpadka dotyczy planowania zeszłorocznej wizyty w Budapeszcie. Byłam na konferencji, ale po jej zakończeniu zostawałam jeszcze z koleżanką prywatnie. Pojechałyśmy nad Balaton na jeden dzień i nocleg (do Tihany), a kolejnego dnia miałyśmy w planie podróż do Segedyna (miasto polecili nam węgierscy znajomi), potem nocleg i powrót do Budapesztu. Niestety jakoś żadna z nas nie sprawdziła przejazdu Balaton-Segedyn. Znajomi też się słowem nie zająknęli na temat bezsensowności naszego planu. Dopiero wieczorem w Tihany siadłyśm do kompa i okazało się, że nie ma żadnego sensownego połączenia... Musiałyśmy wracać do Budapesztu (2,5h), tam zmienić dworzec (1h) i jechać dalej do Segedyna (2,5h) - cały dzień zmarnowany w pociągu. Do dziś nie wiemy, jakim cudem wycięłyśmy sobie same taki numer ;)
_________________
Metia jest kobietą, powtarzam, metia jest kobietą.
Góra
 Profil Relacje PM off  
      
Urlop na Seszelach za 3938 PLN. Loty z Warszawy (z bagażem) + 8 noclegów Urlop na Seszelach za 3938 PLN. Loty z Warszawy (z bagażem) + 8 noclegów
Luksemburg na weekend za 715 PLN. Loty Lufthansą z Wrocławia + 4* hotel Luksemburg na weekend za 715 PLN. Loty Lufthansą z Wrocławia + 4* hotel
#62 PostWysłany: 02 Maj 2015 16:34 

Skoro się podobało to mam następny. Uwaga - długie :P
Małe miasteczko studenckie w Waliii, sroga brytyjska zima. Tak z minus jeden i z centymetr śniegu. Grudzień 2009 a więc Polacy porzucają swoich płaczących pracodawców i tłumnie udają się na Święta do Polandiii. I ja żem tak zrobić postanowił. Razem ze swoim serdecznym przyjacielem wymyśliliśmy, że będziemy lecieć do Pragi z Birmingham a potem pojedziemy sobie do Wrocławia, tudież innego Opola. Przyjaciel serdeczny, nazwijmy go Darek, za to zakręcony i wiedziałem że będzie śmiesznie. Plan był taki, że rano pojedziemy pociągiem do Brum Town, złapiemy samolot bo z dworca jeździ taka fajna kolejka i będzie super. Dzień wyjazdu, poszedłem robić kanapki i zostawiłem telefon w sypialni. Oczywiście zadzwonił, budząc moją ówczesną 'love'. Niestety, nie był to Darek tylko inny kumpel. Zmartwiony bo Darek nie odbiera i coś się musiało stać, bo wczoraj na imprezie był i pewnie przez cmentarz szedł, a tam lokalne chavy siedzą i ojej coś się na pewno stało. Okazało się, że moich telefonów Mr.D też nie odbiera. No dobra, ogarnęliśmy się z niewiastą i wyszliśmy. Dom w którym mieszkał Mr.D był po drodze na stację więc zahaczyliśmy po chłopa. Telefonu nie odbiera, drzeć się też trochę głupio bo godzina 4.30. W międzyczasie partnerująca mi córa Albionu zdążyła zadzwonić do Darka...myląc numer telefonu i budząc jakąś babcię. No nic, trudno trzeba iść na stację. Pociąg przyjechał, Darka ni ma. Pożegnałem się z kobitą i cały w nerwach usiadłem w przedziale. Pociąg ruszył. Jakieś dziesięć minut po odjeździe dzwoni Daro:
- O chłopie, ale pobalowałem wczoraj u Aleksa. Masakra. Nie wiem co paliliśmy ale to nie były Camele, Franz. Pociąg już odjechał no nie?
- Tak k***a. A ja mam Twoje bilety na pociąg i lot.
-Aha. Dobra to ja złapie taksę i pojadę do Machynlleth (20 mil) i tam złapie pociąg. Aaa, własnie chłopie! Mógłbyś opóźnić jakoś pociąg?
TAK!!! Oczywiście, że mogę! Na przykład wbiegnę na tory (grzywna 5000 funtów) albo powiem, że wydziałem bombę w pociągu (10000 funtów i więzienie). Dla Ciebie wszystko Pyśku...
Daro się rozłączył i wskoczył do taxi (O stary! Dałem taryfiarzowi 60 funtów i powiedziałem co chce zrobić. Ten popatrzył na mnie, powiedział że spróbuje i ruszył z kopyta. W życiu tak szybko nie jechałem po serpentynach. Myślałem że zejdę!), a ja poczłapałem do konduktorki. Uzbrojony w minkę Kota ze Shreka, zacząłem urabiać Panią z biletami. Że my do Polski na święta, że biedne studenty z biednego kraju, że kolega niestety zaspał bo ciężko pracował do późna (pójdę do piekła, wiem :twisted: ). Ogólnie poziom pitolenia przekroczył unijne normy trzykrotnie. Grunt, że podziało. Stacja w Mach. Trzy minuty po planowanym czasie odjazdu.
- Sorry Kid, nie mogę już dłużej czekać. I tak mamy już trzyminutowe (TRZY MINUTY!!! UCZ SIĘ PKP!) spóźnienie. Musimy ruszać...
No nic no, rozumiem. Dziękuje i tak. Drzwi się zamykają i pociąg rusza...Pośród stukotu kół daje się jednak słyszeć jakieś pokrzykiwania. Coś jakby jakiś polski student krzyczał: Hey, hey, WAIT UP! WAIT UP FOR ME!!!. Patrze przez okno w drzwiach, a tu Mr.D biegnie i drze się jak stare prześcieradło. Popatrzyłem błagalnie na konduktorkę. Ona pokiwała tylko głową, rzuciła tylko 'I should not be doing this' i... stał się cud! Piękną i dobra Pani nacisnęła magiczny guziczek i pociąg się zatrzymał.
- You're lucky that we are in Wales... Is this your muppet?- wskazała na Darka. Tak znam tego głąba...Siadaj, urwał nać, na fotelu bo zabije...(Podobno miałem taką minę, że Darek mimo, że dwa razy większy od moi, zaczął się cytuje, naprawdę bać). Resztę podróży do Birmingham księżniczka oczywiście przespała. No nic. Lotnisko w Brum, lot bmibaby, Darek śpi. Lądowanie w Pradze bez problemów. Ruszamy na podbój miasta. Darek twierdzi, że jest pełno połączeń do Wro. I kolejowych i autokarowych. Są, bo jechał rok temu z dziewczyną i były. Aha, jasne. Ja tam nic nie znalazłem ale spoko, mam to gdzieś. Gorzej już raczej nie będzie. Obiadek, piwko jedno, drugie. śliwowica i jakieś zwiedzanie. W końcu dworzec główny...Ostatni pociąg tego dnia odjechał 10 minut temu. Autobus dopiero jutro...Tiaa, pełno połączeń. Dobrze, to może do Nachodu, a potem Kudowa a potem Wrocław.
Kasa biletowa:
- Dwa do Nachodu.
- Ale nie ma bezpośrednich połączeń. Tylko z trzema przesiadkami.
Dobra. Cokolwiek.Pani da. Pociąg. Darek śpi. "Ej chłopaki to wasza stacja tu wysiadacie i musicie przejść do innego pociągu'' - chyba ufunduje pomnik "Matki Konduktorki". W końcu Nachod. Kolacja i piwko. Bus do Kudowy. Mijamy po drodze stację benzynową. Ja żartuje, że jak nie będzie noclegu w Kudowie to będziemy na niej spali. Kudowa, lokalna Żabka celem orientacji i zaprowiantowania:
- Nocleg byśmy chcieli. Gdzie tu jest najbliższy hotel?
- Eee nocleg?- ajentka zdziwiona- Ale no jak? Przecież nie ma gdzie. Sanatoria zamknięte przecież!
- Ale jest TYDZIEŃ PRZED ŚWIETAMI!!!
- No i? To nie sezon.
- Pani da 0.7 Krupnika, 2 opakowania oscypków i 2 opakowania kabanosów...Darek! Idziemy na stację!
Kudowa Zdrój. Śnieg po łydki. Pada to takie białe coś z nieba. Bardzo pada. Minus piętnaście. Noc. Dwóch debili idzie 5 kilometrów na stację benzynową przy granicy. Jedzą kabanosy i oscypki. Piją słodką wódkę z butelki. Śmieją się. Dochodzą do stacji benzynowej. Późna kolacja i piwo.Dobre bo polskie! Darek śpi na stole a ja płacę 20 zł Pani barmance, żeby pozwoliła nam tu zostać (No dobrze...ale Pan obudzi kolegę jak szef przyjdzie!). Rano prysznic za 5 zł (Boże, czemu ta woda taka zimna!), kolejne 5 kilometrów do Kudowy i autobus do Wrocławia. Następna wyprawa z Darkiem dopiero za parę lat, bo nie dałbym rady.
Koniec. Mam nadzieję, że się podobało :D
Góra
 PM off
35 ludzi lubi ten post.
 
      
#63 PostWysłany: 02 Maj 2015 16:43 
Awatar użytkownika

Rejestracja: 13 Lut 2012
Posty: 5438
Loty: 153
Kilometry: 313 223
srebrny
A teraz przyznaj się, że to Ty byłeś tym Darkiem :D
_________________
Image
Góra
 Profil Relacje PM off
10 ludzi lubi ten post.
 
      
#64 PostWysłany: 02 Maj 2015 16:45 

HAHA :D Na szczęscie nie :D Ja, rozumiesz, jestem ten bardziej odpowiedzialny :P Jak opowieść dostanie 10 'lajków' to będzie ciąg dalszy :P Tysz z Darkiem :D
Góra
 PM off
3 ludzi lubi ten post.
 
      
#65 PostWysłany: 03 Maj 2015 10:03 
Awatar użytkownika

Rejestracja: 06 Sie 2012
Posty: 671
srebrny
Moja historia dotyczy wyjazdu do Moskwy. Od samego początku przeszkody: oddział w Moskwie nie chce mi przygotować papierów potrzebnych do wizy służbowej, zasłaniając się jakąś chyba nieprawdziwą zmianą przepisów. Myślę: „tak łatwo mnie nie spławicie” i załatwiam sobie wizę turystyczną.

Przed wyjazdem umawiam taksówkę na lotnisko z niewielkiej, aczkolwiek sprawdzonej wielokrotnie przez kolegów z pracy firmy. Normalnie nie przyszłoby mi do głowy brać taksówki na 90km jazdy, ale firma opłaca przejazd, a chcę zostawić własny samochód u mechanika na dłuższy przegląd i serwis. Wylot był koło 6.30 rano z Balic, więc taksówka ma przyjechać po mnie o 3:15 w nocy. Jest 3:20, 3:25, a tu nie ma transportu. 3:30 już mocno zdenerwowany dzwonię do przewoźnika. Nie odbiera. Po kilku próbach odzywa się senny głos i z rozbrajającą szczerością wyznaje, że zaspał i nie da rady dojechać.

Proszę Żonę, żeby szukała w Internecie namiarów na jakieś korporacje taksówkarskie z okolicy, ale bez wielkiej nadziei, bo dojazd do nas z miasta zająłby sporo czasu, a ja nie mam doświadczenia – nie korzystam z taksówek na Śląsku. Sam w tym czasie urządzam 1km bieg do mechanika. Staje się cud i kiedy w połowie drogi lekko zdyszany (jednocześnie przysięgając sobie, że zacznę wreszcie regularnie biegać :) ) dzwonię do mechanika – odbiera. Tak więc gdy do niego docieram, nie czekam długo i już możemy wyjeżdżać samochodem. No prawie. Mechanik ma malutki parking, a mój samochód jest w głębi. Przestawiamy kilka samochodów i udaje się wyjechać. Jest zimny początek listopada i szyby pokryte są grubą warstwą lodu, więc ładuję bagaże do samochodu, a moja kochana Żona w szlafroku z zapałem skrobie szyby :D

Ustawiam GPS, bo mieszkam tutaj od niedawna i nigdy jeszcze nie jechałem na lotnisko do Balic. GPS wyznacza mi prawie dwugodzinną trasę. Desperacko myślę, że może uda się zdążyć i pędzę na szczęście zupełnie pustymi drogami, hmm jakby to delikatnie powiedzieć, nie patrząc na prędkościomierz i inne takie tam zasady :D W pewnym momencie nachodzi olśnienie : hej, przecież mam ustawione omijanie płatnych dróg, a do Balic trzeba jechać A4. Przeliczam trasę i czas dojazdu spada o połowę :D. Dojeżdżam na lotnisko i mam czas, żeby spokojnie przejść przez odprawę. Ulga jest tak duża, że nawet wczorajsza, niedobra drożdżówka, określana szumnie przez Lufthansę mianem cateringu pokładowego, nie jest w stanie tego zmienić.

We Frankfurcie ogłaszają, że są bliżej nieokreślone problemy z samolotem do Moskwy i należy czekać. Na szczęście mija czterdzieści minut i ogłaszają, że problemy z hamulcami zostały rozwiązane (eee tam, po co w samolocie hamulce ;) ). Czekając w samolocie na start, słyszymy komunikat pilota: „proszę Państwa, nie dotarły do samolotu wszystkie bagaże”. Musimy czekać. Ale tylko pół godziny.

Z lotniska Domodiedowo jadę pociągiem, po czym przesiadam się na metro do centrum. Kobieta sprzedająca bilety, na moją prośbę o paragon (potrzebny do rozliczenia w firmie) udaje, że nie rozumie. Po naleganiach, ku mojemu zaskoczeniu szuka wśród jakiś starych paragonów i daje kwitek. Idę do bramki metra i po odbiciu biletu już wiem o co chodzi: mam bilet 10-przejazdowy, a zapłaciłem za 20-przejazdowy przecież. No nic. Dojeżdżam do właściwej stacji, wysiadam i Moskwa wita mnie silnym wiatrem i zmrożonym deszczem uderzającym paskudnie w twarz. Myślę sobie: „no tak..”.

Potem już było wszystko świetnie, super ludzie na miejscu i ta Moskwa – dziwne miejsce, ni to wschód, ni zachód.
_________________
Moje relacje: WIetnam - taki piękny chaos
Singapur, Kuala Lumpur, Japonia
Meksyk: Relacje z podróży » Ameryka Północna » Ale Meksyk!
Chiny: Relacje z podróży » Azja Południowo-Wschodnia »Azja Południowo-Wschodnia »Pekin i Szanghaj - czyli nigdzie nie lecimy
Góra
 Profil Relacje PM off
4 ludzi lubi ten post.
 
      
#66 PostWysłany: 03 Maj 2015 13:47 

Anonymous napisał(a):
HAHA :D Na szczęscie nie :D Ja, rozumiesz, jestem ten bardziej odpowiedzialny :P Jak opowieść dostanie 10 'lajków' to będzie ciąg dalszy :P Tysz z Darkiem :D

elwirka napisał(a):
MacKoz jestem twoją fanką. Pisz dalej;-)

No to dajesz kolejną opowieść, bo lajków masz już 15:D
Góra
 PM off  
      
#67 PostWysłany: 03 Maj 2015 13:57 

Będzie :D Ale na razie muszę pisać co innego.
Góra
 PM off  
      
#68 PostWysłany: 15 Maj 2015 16:10 

Coby trochę wyjaśnić. Darek jest obecnie człowiekiem odpowiedzialnym, pracującym w wielkim korpo, z kredytem na mieszkanie a ostatnio został 'tatom'. Więc wszystkie sytuacje są całkowicie zmyślone a tak naprawdę to ja byłem tym Darkiem :D Tyle dupochronu, może się nie obrazi :P
''Wyprawy z Darkiem'' Część II. Ostatnia (Raczej).

Po pięciu latach spędzonych w Walii nadszedł w końcu czas wyjazdu do Danii. Plan był taki, że spotkam się z Darkiem już na miejscu - chłopisko miało dojechać busem z Polski. Wyjechał trochę wcześniej, trochę popracował, więc kraj trochę znał. Bezczelnie zrzuciłem na Darka sprawę załatwienia dachu nad głową. Było mu ciężko coś znaleźć ale jak stwierdził 'ogarnął w końcu temat'.
Dzień wyjazdu. Znajomi odprowadzili mnie całym stadkiem na stacje, co było miłe chociaż zacząłem się zastanawiać czy przypadkiem nie chcieli się upewnić że jednak naprawdę wyjeżdżam. Wciągnąłem w nosek powietrze miasteczka po raz ostatni. Mieszanina zapachów z lokalnego hindusa, bryzy i jakiegoś 'wczorajszego' studenta stojącego 20 metrów dalej (Stary, nawet nie chcesz wiedzieć co się tu wczoraj działo!). Żegnaj mój domku przy cmentarzu, żegnaj kamienista plażo, słowem żegnaj UK. Wsiadłem w pociąg. Londyn i szybki lot do Billund a potem ciapąg na północ. Wcześniej zarezerwowałem przez net hostel. Faktycznie, Daro miał rację- ciężko z noclegami. Ale znalazłem. Prawdziwa gratka bo tylko 3.5km od centrum i tylko za 500 koron za dobę (Gdzie byłeś Airbnb ze swoimi kodami na 10000 jenów?!!). Zameldowanie w pokoju ośmioosobowym. Łóżka piętrowe i twarde materace... No nic, dobrze że jestem sam w pokoju. Kuchnia jakieś dwadzieścia metrów dalej, trzeba wyjść na dwór a tam wieje złem. Trudno, na jedną noc to nie ma znaczenia.
Rano wymeldowanie, oddaje klucze i krótka rozmowa z recepcjonistą.

- Widzisz! Szkoda że nie powiedziałeś wcześniej że jesteś studentem. Mamy umowę z Uniwerkiem i płacicie tylko 70 koron ryczałtem. No ale na jedną noc to i tak nie ma znaczenia. Haha!
- Nie no, jasna sprawa, ha ha! (URWAŁ NAĆ!!! Jak to nie ma znaczenia?!! Mogłem spać tu cały tydzień za tą kasę). No więc tego, farvel!

Pożegnałem się i wsiadłem w autobus do centrum. Plan był taki, że najpierw pojadę na Uniwerek, pokażę się i odbiorę kartę studencką. Potem ją zarejestruje i będę mógł wejść do pracowni komputerowej. Co jest ważną sprawą. Bardzo ważną. Zwłaszcza wtedy kiedy jest noc a ty nie masz dachu nad głową. Ale tak nie będzie, bo przecież Darek zaklepał mieszkanie! Załatwiłem wszystko na uczelni i ruszyłem na dworzec. Daro już czekał.
- O siema Ziom!!! Ja pierdzielę ale wieje! Ale dobra, obczaiłem dojazd. Musimy jechać autobusem nr 34.
- No spoko. Ale ty to powinieneś być już przyzwyczajony do tej pogody. Tyle czasu w tej cynkowni pracowałeś, to musiałeś jakoś dojeżdżać. A właśnie, przyznaj się ile tam przez rok zarobiłeś?
- Nom trochę zarobiłem. Jakieś sto tysięcy było.
- Nieźle. A zostało ci trochę?
- Jasne Ziomek...umm tylko...mógłbyś mi pożyczyć hajs na depozyt? Bo nie wiedziałem ile wziąć gotówki w ogóle...
- Ehm. Jasne...Wsiadajmy już do tego autobusu. Bo znowu nam ucieknie jak w Pradze.
- Nie no, opcji nie ma. Jedziemy do tej wiochy i od razu do chałupy. Kobieta wie, że przyjedziemy. Trochę ciężko się z nią gada bo chora jest i wiesz jak to z Duńczykami. Ale dogadane.
- No dobrze. Siadaj przy guziczku i naciskaj jak będzie nasz przystanek.
Wsiedli i jadą. Niestety wiocha jest daleko od miasta więc i droga długa. Zaczyna się powoli ściemniać.
- Daro, pilnujesz przycisku?
- Jasne Ziomek! Pilnuje, nie ma strachu!
- A to nie był nasz przystanek? Ta wioska co to do niej jedziemy jakoś tak podobnie się nazywała?
- ... Urwał nać...Nie no, Ziomuś... Znaczy no...wysiądziemy na następnym. Przecież co rusz są jakieś przystanki. Wysiądziemy na następnym i podejdziemy.
Pięć kilometrów później. Przystanek pośrodku niczego. NICZEGO!!! Pole... Zwykłe, urwał nać, pole. Jest już ciemno i zaczyna delikatnie prószyć śnieg. Czemu ja zawsze ruszam gdzieś tyłek w zimie?!
- NO I CO?!?!
- No ehmm, mam mapę - Darek radośnie wyjął z kieszeni jakiś skrawek papieru - Trochę ciemno...
- A WIDZIAŁEŚ KIEDYŚ LATARNIE NA POLU?!!
- No w sumie. Ale nie jest źle. Tu jest jakiś znak...więc jesteśmy tu... a idziemy tu!
- Genialnie mały skaucie. To jak idziemy?
- No tam - Darek wskazał ręką drogę pomiędzy jutlandzkimi polami - Tylko parę kilometrów.
Może i niecałe pięć kilometrów, ale jak się ma dwa ciężkie plecaki z większością swojego dobytku, to się trochę idzie. Po nocy. Po jakiś dziurach...
Bóg chyba czuwał nad dwoma ateistami bo udało nam się jakoś dotrzeć do naszej wiochy. O dziwo znaleźliśmy (znaczy Darek znalazł) chałupę z odpowiednim numerem. Dzwonimy. Otwiera nam jakiś jegomość w średnim wieku.
- A dobry wieczór zacny wikingu! My som ci Polacy co będą tu mieszkać. Rozumiesz?
Wiking Jens pokiwał ze zrozumieniem głową i rzekł: Nic nie rozumiem. O co chodzi?
- No eee, rozmawiałem z Jenną i ona wie o co chodzi. To chyba twoja żona?
- Moja żona to rzeczywiście Jenna. Ale ona jest bardzo chora i nie zawsze kojarzy co się wokół niej dzieje.
Mimo, że Jens kaleczył angielski, zrozumiałem kontekst rozmowy. Przymknąłem tylko oczy. Jak to dobrze, że jest ta pracownia komputerowa, bo tu chyba jednak nie zostaniemy...
-No dobra, wejdźcie. Żona dzisiaj trochę lepiej się czuje więc pogadamy - ulitował się Jens.
Faktycznie, kobiecina trochę lepiej się czuła (nawiasem mówiąc gdyby nie postępujący Parkinson i kilogramy leków, to byłaby niesamowicie ogarnięta).
Negocjacje trochę potrwały, Jens był na nie. Jego żona zdecydowanie na tak. Ja co chwila spoglądałem na zegarek czy nie ucieknie nam ostatni autobus do miasta. Stanęło na tym, że możemy się przespać w naszym docelowym mieszkaniu tą noc a potem się zobaczy. No nic, dobre i to. Jens zaprowadził nas do sutenery, gdzie mieliśmy mieszkać (Darek, jeszcze jedna wpadka i zmuszę się do sutenerstwa!).
- No chłopaki, to wasze lokum- Jens otworzył drzwi.
Naszym oczom ukazał się obrazek bardzo podobny do tego (minus ci ludzie ze zdjęcia, ale głowy nie dam – może tam też ktoś był):

Załącznik:
full of chairs.jpg
full of chairs.jpg [ 179.69 KiB | Obejrzany 2278 razy ]


-A gdzie meble?- zapytałem przecierając oczy.
-No przecież są!- Jens wyglądał na zdziwionego
-Łóżko... Szafy... Stół.. – prawie wyszeptałem – O krzesła nie pytam...
-Hmm, a no faktycznie. Tam po lewej, pod krzesłami powinna być kanapa. A dla drugiego skombinuje jakieś materace.
Jens skombinował materace. My z lekka ogarnęliśmy mieszkanie. Usiedliśmy na dwóch najlepiej wyglądających krzesłach.
- Wiesz... Nie chciałem już nic mówić, bo znowu wyszło dziko...Ale mam coś na poprawę humoru. Teraz to już chyba możemy- Darek uśmiechnął się szeroko i wyciągnął 0.7 Krupnika Miodowego.
- W kuchni widziałem szkło. Polewaj. Coś mi mówi, że trochę tu zostaniemy...

I zostaliśmy na dłużej. Mieszkania z rodzinką na którą składała się para nastolatków i bardzo chora mama nie będę opisywał. Chociaż też było dziko czasami. Ale to już chyba temat na inne forum :D
Góra
 PM off
14 ludzi lubi ten post.
 
      
#69 PostWysłany: 15 Maj 2015 16:25 
Awatar użytkownika

Rejestracja: 11 Lut 2014
Posty: 2886
Loty: 417
Kilometry: 786 538
srebrny
Anonymous napisał(a):
Jens zaprowadził nas do sutenery, gdzie mieliśmy mieszkać


SUTERENA czy sutenera, przecież to jedno i to samo;-)
_________________
Image
Góra
 Profil Relacje PM off  
      
#70 PostWysłany: 15 Maj 2015 20:20 

Wiedziałem, że ktoś się przyczepi :D
Góra
 PM off  
      
#71 PostWysłany: 24 Maj 2015 20:15 

Rejestracja: 07 Sty 2014
Posty: 136
Piątek lot WMI-WRO pierwszy raz byłem świadkiem pasażera "na gapę" w samolocie. Prawie wszyscy już zajęli miejsca obłożenie 80-90%, nagle jeden chłopak podchodzi do stewardesy i twierdzi, że ktoś siedzi na jego miejscu, ona poprosiła o kartę pokładową sprawdziła i oznajmiła chłopakowi, że ma nieważną kartę pokładową bo obowiązywała ona na lot dzień wcześniej. Chłopak niby coś kręcił, ale wyglądał na świadomego swojej sytuacji tylko pewnie pomyślał, że z pokładu już go nie wyproszą. Przeliczył sie a gdyby zamiast pytać usiadłby na jakimkolwiek wolnym miejscu poleciałby na gapę :D
Góra
 Profil Relacje PM off
3 ludzi lubi ten post.
 
      
#72 PostWysłany: 24 Maj 2015 20:17 

Rejestracja: 26 Kwi 2015
Posty: 176
nie polecialby bo byloby liczenia pax przed wylotem.
Góra
 Profil Relacje PM off
Grzes830324 lubi ten post.
 
      
#73 PostWysłany: 24 Maj 2015 20:34 

Rejestracja: 20 Lut 2012
Posty: 5151
srebrny
oaza.dr napisał(a):
Piątek lot WMI-WRO pierwszy raz byłem świadkiem pasażera "na gapę" w samolocie. Prawie wszyscy już zajęli miejsca obłożenie 80-90%, nagle jeden chłopak podchodzi do stewardesy i twierdzi, że ktoś siedzi na jego miejscu, ona poprosiła o kartę pokładową sprawdziła i oznajmiła chłopakowi, że ma nieważną kartę pokładową bo obowiązywała ona na lot dzień wcześniej.

ciekawi mnie jakim cudem on wogole wszedl do tego samolotu. mowia to duzo o pseudo ochronie w modlinie
Góra
 Profil Relacje PM off  
      
#74 PostWysłany: 24 Maj 2015 22:04 

Rejestracja: 07 Sty 2014
Posty: 136
Generalnie to też byłem zaniepokojony sytuacją tym bardziej, że stewardesy sprawdzały czyje bagaże znajdują się pod siedzeniami i w lukach nad głową i przez głowę przeszła myśl, że rzeczywiście mógł coś zostawić. Czy byłoby jakiekolwiek liczenie to wątpie bo niby dlaczego?
Góra
 Profil Relacje PM off
Grzes830324 lubi ten post.
 
      
#75 PostWysłany: 24 Maj 2015 22:26 

Rejestracja: 03 Sty 2015
Posty: 92
Loty: 45
Kilometry: 60 493
a jakby wyszedl im nadmiar to co? znowu sprawdzanie wszystkich kart.
Góra
 Profil Relacje PM off  
      
#76 PostWysłany: 24 Maj 2015 22:28 

Pytanie jak taki gapowicz w ogóle wsiadł do samolotu, skoro na bramce przecież sprawdzają/skanują karty pokładowe.
Góra
 PM off  
      
#77 PostWysłany: 24 Maj 2015 22:38 
Awatar użytkownika

Rejestracja: 01 Gru 2012
Posty: 1571
Loty: 565
Kilometry: 709 491
niebieski
W zeszłym roku na locie WRO-WMI miałem podobną sytuację. Na moim miejscu usiadała osoba, która jak się okazało przez cały czas posługiwała się kartą pokładową na lot powrotny WMI-WRO. Obsługa gate we WRO nie skanowała kart na bieżąco w czasie boardingu, a jedynie odrywała ich dolną część...
_________________
Image
Góra
 Profil Relacje PM off  
      
#78 PostWysłany: 24 Maj 2015 23:07 
Awatar użytkownika

Rejestracja: 03 Sty 2012
Posty: 4477
srebrny
No właśnie. To powszechna praktyka niestety.
_________________
Image
Góra
 Profil Relacje PM off  
      
#79 PostWysłany: 25 Maj 2015 11:45 

Rejestracja: 23 Lis 2012
Posty: 1447
Loty: 8
Kilometry: 7 105
niebieski
A niektórzy boją się literówek na kartach pokładowych ;) EOT.
Góra
 Profil Relacje PM off
2 ludzi lubi ten post.
 
      
#80 PostWysłany: 25 Maj 2015 12:21 

Odnośnie niezgadzającej się ilości paxów to miałem ostatnio taką sytuację na locie FB TXL - SOF. Obsługa pokładowa przeliczyła ludzi co najmniej 8 razy i za każdym okazywało się, że mamy jedną sztukę za dużo. Pojawiła się kobieta z bramki i sama zaczęła liczyć, z tym samym skutkiem. Sprawdzili więc nas z listą pasażerów i wyszło na to, że mamy dwa paxy z takim samym imieniem i nazwiskiem. I to nie dwóch Ivanów Ivanovów czy Todorów Todorovów, ale dwóch facetów z turecko brzmiącymi danymi. Cała ta zabawa opóźniła wylot o godzinę.
Góra
 PM off
jobi lubi ten post.
 
      
Wyświetl posty z poprzednich:  Sortuj według  
Napisz nowy temat Odpowiedz  [ 111 posty(ów) ]  Idź do strony Poprzednia  1, 2, 3, 4, 5, 6  Następna

Wszystkie czasy w strefie UTC + 1 godzina (czas letni)


Kto jest na forum

Użytkownicy przeglądający to forum: Legion1 oraz 11 gości


Nie możesz zakładać nowych tematów na tym forum
Nie możesz odpowiadać w tematach na tym forum
Nie możesz edytować swoich postów na tym forum
Nie możesz usuwać swoich postów na tym forum
Nie możesz dodawać załączników na tym forum

Przeszukaj temat:
  
phpBB® Forum Software © phpBB Group