Fly4free.pl

Wiem, że kombinowali strasznie, były akcje pod magistratem. W każdym razie nie chcę robić offtopu, więc dalej się nie wypowiadam, co o tym myślę Polecam jednak się wybrać, bo jest naprawdę ślicznie- wszyscy moi znajomi byli zachwyceni Zakrzówkiem zwłaszcza, że nie jest szerzej znany jako atrakcja turystyczna Krakowa.

_________________
http://podroz-usmiechu.blogspot.com/

Zakrzówek już sobie nawet zaznaczyłam na mapce, Skałki Twardowskiego - zaznaczę za chwilę. To jest jakiś większy kompleks, czy naszukam się tych skałek w lesie, są one łatwo widoczne (w google maps widzę po prostu las, jakieś forty i jaskinie)? A co z kamieniołomem Liban - da się to zwiedzić na rowerze, i tak będę przejeżdżać obok (kopiec). Czy tylko spojrzeć na to oględnie z góry i jechać dalej?

A ten Tyniec polecacie z uwagi na dość prosty dojazd (i jeszcze asfaltowy), czy faktycznie jest to cel warty zachodu sam w sobie? Koniecznie do tych braciszków zajść (w sensie wejść do środka)? Jeśli tak - to po co (wiem, że głupie pytanie)? Trochę mi się porozstrzelały cele i Tyniec Benedyktynów stracił trochę na atrakcyjności... W zasadzie to najchętniej rzuciłabym sobie na to okiem zza Wisły, od strony Piekar, ale podjechać doń też mogę. Właściwie to chyba zrobię pentelkę Zakrzówek - Tyniec - Piekary - Zwierzyniec, nawet dość ładnie się to składa.

_________________
http://www.pmiska.pl/

To jak tak wszyscy polecają "zamiejscowe" atrakcje to ja polecę klasztor Kamedułów na Bielanach. Dobry dojazd ( i rowerem i autem), ładne widoki (zarówno z góry jak i w okolicy, lasek Wolski, blisko stamtąd na nogach do zoo i na kopiec Piłsudskiego). Dodatkowo na zboczu masz winnicę, a na tyłach klasztoru można spotkać (szczególnie rano) wypasające się owce.

Sam Klasztor też pełen uroków, ale ciekawy o tyle, że samowystarczalna w większości. Łącznie na świecie mają tylko 80 zakonników. Spotykają się tylko na mszy i ewentualnie przy pracy, nie rozmawiają, nie mają żadnego kontaktu ze światem zewnętrznym (poza jednym zakonnikiem na klasztor, który jest do tego oddelegowany). Generalnie żyją samowystarczalnie w milczeniu i samotności. Także ciekawa historia, szczególnie kilka kilometrów od wielkiego miasta. Warto sobie tylko sprawdzić godziny (bo nie jest wstęp cały dzień). A i jak podróżujesz z kobietami jakimiś to... one nie wejdą. Bo wstęp na teren klasztoru mają tylko kilka razy do roku, najbliższe w Boże Narodzenie.

Przy okazji, po drodze na skałce jest restauracja ze świetnym widokiem z tarasu, to też mogę gorąco polecić: http://www.uziyada.krakow.pl/

Ojej, jestem kobietą. Szkoda, bo już chciałam -ekhm- 'wstąpić' do klasztoru, tak ładnie go zareklamowałeś. No, ale to może chociaż podjadę zobaczyć te owce, i osądzić Kamedułów po powierzchowności, i tak będę przejeżdżać tuż obok, a ów przybytek zignorowałam biorąc go za Kościół, a tych zwiedzać nawet z zewnątrz nie lubię, no chyba, że są drewniane, albo malowniczo zlokalizowane (choć akurat ten jest).

A czy na Tyniec jechać wałem wiślanym (widzę że jest ścieżka, boję się tylko o jej stan w realu - pod WWą na wałach są czasem np. kretowiska, albo jedna wąska koleina na 10 cm wgłąb, na której łatwo się wywalić), czy Tyniecką (przy której chyba nie ma żadnych 'atrakcji', ale z drugiej strony pół godziny prostej dorig bez zatrzymywania i oglądanie się na boki to też jest fun)?

Widzę, że są w tych stronach forty (Kraków-Tyniec-Zwierzyniec-Krk), kamieniołomy - czy jest coś wartego rzucenia okiem, bardziej spektakularnego? Na szczątkowe pozostałości porozrzucane po lesie nie chcę czasu. Na razie tylko Fort Benedykt zwrócił moją uwagę, także dlatego, że jest po drodze na kopiec Krakusa.

_________________
http://www.pmiska.pl/

Zaraz za Kopcem Kraka jest Kamieniołom Liban. Ciekawe miejsce, zerknij sobie w mapy i grafikę google

Tylko rowerem, fajnie, cudnie i przyjemnie

Ok, czyli jadę wałem. A o Liban już nawet pytałam, wiem że są jakieś elementy scenografii po Liście Schindlera, ogólnie fajnie to wygląda. Na Mazowszu nie mamy kamieniołomów.

_________________
http://www.pmiska.pl/

To ze swojej strony dodam "komercyjne" punkty widokowe w Krakowie, czyli knajpy na dachach:
Restauracja Malecon w hotelu pod Wawelem
Taras widokowy na hotelu Sheraton
Taras widokowy Restauracja Oranżeria (DH Jubilat) - często studio telewizyjne z widokiem na Wawel
(wszystkie trzy nad Wisłą od strony Wawelu)
Restauracja na dachu hotelu Starego (znana z filmu "Uwikłanie") na rogu Rynku Głównego
Stołówka Akademii Muzycznej (ul. św. Tomasza), taras robił za balkon bohatera w filmie "Vinci"
Restauracja "Zielone Tarasy" (DH Herbewo) przy al. Słowackiego

Wszędzie poza stołówką AM ceny raczej wysokie.

W Zielonych Tarasach nie jest aż tak drogo. Lunch dnia za 15 złotych obiady od 20 pare złotych tak samo jak pizze

"Stołówka" na dachu Akademii Muzycznej nosi wdzięczną nazwę "U Romana" i poza widokiem nie ma niestety nic, co ratowałoby to miejsce - nie sprzedają tam nawet alkoholu

Żarcie podłe, ale za to można podziwiać piękne studentki trudnej sztuki muzycznej

zgoda, ale jedzenie jednak slabe

Po moim ostatnim pobycie polecam:

1. Zdecydowanie warto - muzeum Armii Krajowej im. Fieldorfa "Nila". Ponieważ:
- jest to jedno z lepszych muzeów, w jakich byłem (po pierwsze dlatego, że łączy się z moimi zainteresowaniami, po drugie obiektywnie można stwierdzić, że jest w przemyślany sposób zorganizowane).
- aktualnie jest prezentowana jest ciekawa wystawa czasowa o Szarych Szeregach, w tym o harcmistrzu Edwardzie Heil. Miałem też przyjemność spotkać jego syna (Edward Heil został rozstrzelany w '44 r. mając 41 lat), który oprowadził mnie po części ekspozycji. Wydaje mi się, że jego syn tam pracuje, mówił że sam przygotowywał wystawę, więc pewnie inni również będą mieli okazję do rozmowy.
- w niedziele muzeum jest czynne od 11.00 i jest darmowe. Warto natomiast przy wyjściu wspomóc je jakimś datkiem, ale to już moja osobista uwaga.

Warto poświęcić na nie 3h chociaż to trudno stwierdzić ile kto potrzebuje. Ja spędziłem 2,5h, z czego 50 min oglądałem film ale z drugiej strony niektóre makiety opuszczałem bo np. nie potrzebuje czytać jaka jest geneza II WŚ bo czytałem o tym już wiele razy, w różnych książkach, itd.

2. Spektakl "Mayday" w Teatrze Bagatela. Kto za teatrem nie przepada bo pierwszy raz do niego poszedł w czasach szkoły średniej na jakąś nudną sztukę, która go zniechęciła (ja tak miałem) ten ma okazję otrzymać odtrutkę. Sztuka jest farsą, czyli jest śmieszna (element komedii) ale dotyka poważnego problemu (element tragedii). 71 PLN za bilet normalny. Trzeba sporo wcześniej rezerwować.

3. Wystawa World Press Photo w Galerii Bunkier - dobrze wydane 12 PLN, bardzo ciekawe zdjęcia i opisy do nich. 1h tam spędziłem, może nieco dłużej.

4. Banialuka - fajny lokal, tanie piwo (ale polecam Sezonowe za 6 PLN, bo to za 4 PLN słabe, oj słabe - jakieś kwaśne), dobra fasolka po bretońsku, puszczają ligę angielską (tzn wczoraj puszczali).

Nie tyle nie polecam, co było przeciętnie:

1. Kopiec Kraka - utwardzali drogę, wpakowałem się w błoto, potem w rosę ale doszedłem. Widok taki sobie, na pierwszym planie wielka płyta, za nią stare miasto. Nie twierdzę, że brzydko ale jeśli tam ponownie pójdę to przy ładnej pogodzi z piwem w plecaku.

2. Zapiekanki u Endziora. Zwykłe zapiekanki, wspomnieniami wracał do nich nie będę. Mało pieprzu, ale spore - to im trzeba oddać.

3. Kazimierz - chcę do delikatnie ująć. Dzielnica sprawia wrażenie sztucznie zażydzonej poprzez wszystkie te "oryginalne" żydowskie knajpy albo "tradycyjnie" polskie knajpy z menu pisanym po hebrajsku. Brakuje automatu do obrzezania - najlepiej na srebrniki.

Ostatnio w necie pokazało się coś takiego - Kraków: 15 miejsc, w których warto być. Nie ma tu Wawelu ani Sukiennic - http://muzyka.onet.pl/miejskie-emocje/k ... tykul.html

Pewnie dlatego, ze na Wawelu nie ma klubu...

Kazimierz zwiedzałeś prawdopodobnie za dnia, że taka opinia? Ta dzielnica za dnia i wieczorem/nocą to są zupełnie dwa różne światy. W dzień turyści i żydowskie atrakcje, wieczorami wielka impreza z krakusami na ulicach

Tak, niestety nie mogłem teraz zrobić tego wieczorem ale następnym razem na pewno się tam wybiorę. Ta dzielnica ma potencjał, tylko trzeba ja oczyścić z kiczu, do którego właśnie zaliczam polskie knajpy z pisanym po hebrajsku menu.

W weekend była kolejna okazja zobaczenia ICE Kraków od środka, tym razem nie były wymagane żadne zaproszenia. Tłumy spore, więc nie zdziwiłabym się, gdyby za niedługo znowu taki weekend zorganizowali.
Zwiedzanie z przewodnikiem bardzo ciekawe, nasz bardzo dobrze "sprzedał" temat centrum, podając wiele ciekawych faktów. Ogólne wrażenie, że ICE zostało zaprojektowane z głową, mnóstwo praktycznych rozwiązań, inwestycja nastawiona na biznes, mocno również licząc na klientów zagranicznych.
Przy końcu zwiedzania cała grupa wybuchnęła śmiechem, gdy przewodnik stwierdził, że budowla jest aż tak przemyślana, że nawet toalet dla pań jest 2x więcej niż dla panów .
Na pewno warto się tam wybrać na któreś z wydarzeń kulturalnych, jest tam również fajny taras widokowy z panoramą Wawelu.

_________________

Warto, i otwarte tylko do najbliższej środy. Rodzinny(do 5 osób) 20zł

Samą w sobie atrakcją jest przyzwoity poziom pyłu w powietrzu w Krakowie

_________________

ICE Kraków wygląda naprawdę imponująco, dobrze, że wreście coś takiego powstało w Krakowie.