Fly4free.pl

No to ja podam przykłady.

Luty- Rzym 5 dni - 550 zł (ok.180 zł za loty RT, jakieś 110 zł za 4 noclegi, reszta to jedzenie i inne atrakcje)
28.04-3.05 Budapeszt - 435 zł (140 zł za autokar, reszta na 5 noclegów, jedzenie inne)
14-18.08 Kijów, Lwów - 290 zł (58 zł za pociąg Lwów - Kijów RT, 27 zł na noclegi, 85 zł na transport W-wa-Lwów RT, reszta na życie) - wg mnie troszkę za dużo, głównie dlatego że wydałam na inne niż na jedzenie

Phi! Co to jest;-) Ja wydaję 60% SWOJEGO dochodu netto na podróże dla CAŁEJ rodziny. No ale mnie utrzymuje mąż;-)

_________________

Ja na postawione w temacie pytanie odpowiem 'za mało'. Z chęcią bym podróżował więcej.

ja wolę nie przeliczać , bo to może zabić "FUN" podróżowania,
ogólnie za dużo

Póki masz przeświadczenie, że pieniędze wydane były warte przeżyć / wspomnień, nic funu raczej nie zabije

_________________

Zabije go wezwanie komornicze za nie zapłacone rachunki lub świadomość, że lodówka pusta
Nie oszukujmy się, każdy z nas ma ograniczony zasób środków, a jak dodatkowo myślisz o Rodzinie, o którą dba duża część forumowiczów, tym bardziej nie rzucisz wszystkiego i nie "odlecisz".

_________________
Dancehall Masak-Rah
Junior Stress - Za Mało Cichej Wody W Rzece

Zakładałam, że większość z nas ma z automatu umiar i rozsądek, więc nawet nie myślę o takich abstrakcjach

_________________

Za to ja miewam takie "mroczne" myśli, żeby zabrać manele i pracować na plaży w Tajlandii
A na poważnie, czytałem już w książkach/gazetach takie historie o permanentnym podróżowaniu i utracie kontaktu z "rzeczywistością" na miejscu. Każdego z nas, ten typ uzależnienia też może dopaść, rodzinkom chyba łatwiej trzymać się ziemi, bo więcej kotew cię trzyma, grupa singli wydaje się być bardziej podatna.

_________________
Dancehall Masak-Rah
Junior Stress - Za Mało Cichej Wody W Rzece

ciężko to określić ponieważ np. ja od tego roku staram się podróżować (student) i podpinać to pod "coś", i tak udało mi się w tym roku 1,5 tyg w Armenii , 1,5 tyg w Azerbejdżanie, niedługo wschód Turcji (zależnie od sytuacji od 70 do 100% finansowania całości kosztów wyjazdu), więc kwota wydana na podróże nie jest miarodajna

_________________

@mashacra: przypomniało mi się, ostatnio słyszałam w radio, jak para wyjechała w rejs kilkudniowy i tak im się spodobało, że podróżowali kilka / kilkanaście lat. Niedawno wrócili do domu. Pytani jak zarabiali w czasie podróży, stwierdzili, że sprzedali dom (chyba w UK) i inne wartościowe rzeczy, a później sprzedawali wszystko co mieli ze sobą podczas rejsu. Najbardziej zapamiętali fakt wymiany starego żółtego biustonosza na kosz świeżych owoców na jakiejś wyspie

_________________

Na ostatnim wyjeździe, rozmawiałem z parą z Nowej Zelandii ok. 30 lat, podróżują od ok. 4 lat, wydają to co zarabiają intensywną pracą przez np. 2 lata w "bogatych" krajach (po wakacjach zaczynają pracę w Londynie), a wydają w "tanich" krajach w regionach jak Azja, Europa wschodnia, Afryka, Ameryka Południowa.
Dla mnie to granica możliwości "oderwania się".

P.S.Cieszę się, że nie noszę żółtych biustonoszy, nie mam dylematu stanik czy jedzenie

_________________
Dancehall Masak-Rah
Junior Stress - Za Mało Cichej Wody W Rzece

Jeżeli to jest uzależnienie, to niestety zaczyna się tracić poczucie umiaru. Tak, jak z każdym innym nałogiem.

_________________

Coś w tym jest. Mając rodzinę trzeba przy wydawaniu kasy brać pod uwagę nie tylko własne potrzeby

_________________
Moje podróże http://www.weuropie.pl

@Sudoku, nie strasz dla mnie jak na razie największą blokadą jest czas. Nie doszłam jeszcze do tej fazy "nałogu", żeby korzystać z bezpłatanego urlopu i jak na razie tego się trzymam.

_________________

Hmmm..... jesli urlop bezplatny (bo w praktyce to to samo co dokupienie urlopu- a ze pracuje w kraju, w ktorym taka mozliwosc istnieje to z niej korzystam i 5 dni urlopu w roku kupuje) to juz oznaka nalogu to chyba powinnam sie zaczac martwic
A tak powazniej- nie skupiam sie na tym ile dokladnie wydaje na podroze.... poki w miare stale kwoty z miesiecznej pensji jestem w stanie odlozyc na konto oszczednosciowe (nie zwiazane z podrozami) to chyba jeszcze tak zle ze mna nie jest
(aczkolwiek kalendarz juz na pierwsza polowe roku 2015 sie powoli zapelnia;-))

Za dużo, to już chwilami widzę ...np. po stanie niektórych rzeczy i spraw w domu W duzej mierze "zawdzięczam" to temu portalowi Pozdrawiam!

samo podrozowanie jest ciezkie do zdefiniowania.. bo czy wyjazd do znajomych w odwiedziny tez sie w to zalicza? wyjscie ze znajomymi na piwo ? kupno butow ktore wezmiemy ze soba badz koszulki.. dojazd do pracy pociagiem to tez forma podrozy

tak jak poprzednicy mowia, jezeli z tego co netto zarabiasz jestes w stanie cos odlozyc a reszta "wylatujesz" to wszytsko jest z toba w porzadku

prawda jest taka ze nasze oczekiwania i komfort sie zmieniaja z czasem, w zaleznosci od zarobkow, wieku i z kim podrozujemy.. w grudniu w zeszlym roku zaraz przed swietami wydalem 12zl za hostel w krakowie w piatek, a nastepnego dnia za hotel w paryzu ponad 900zl - obie noce byly tego warte aczkolwiek pokazuja jak malo znaczenia maja te liczby

zależy też gdzie się podróżuje.. : ) czasami mam wrażenie, że w niektórych miejscach pieniądze aż same wyfruwają z portfela (ja tak mam za każdym razem kiedy jestem w Berlinie ). ale kasy na podróże niestety i tak cały czas będzie za mało.

_________________
Zapraszam na swojego bloga o podróżach! http://podrozzajedengrosz.blogspot.com/

Wydaję dużo, ale mam to też wkalkulowane w budżecie domowym, więc jakoś udaje mi się kontrolować, ile mogę przeznaczyć na kolejne podróże Oczywiście najdroższy w tym wszystkim, i jedyna niewiadoma, to to, ile wydam na miejscu po przyjeździe.

Zawsze staram się, żeby każdy wyjazd był maksymalnie budżetowy. Zazwyczaj jest tak, że jeśli uda mi się załatwić tani transport i tani lub darmowy nocleg, to wtedy szaleje na mieście, więc wszystko się w jakiś sposób wyrównuje. Myślę, że średnia kwota za 4 dniowy wypad, to jakieś 500 złotych, przynajmniej w Europie.