Fly4free.pl

No to podpowiem Ci: większość daje dla jaj, gdyż mają świadomość że kasa zostanie im zwrócona.

_________________
Jak żyć, to nie jako widz

Chciałabym tylko zaznaczyć, że podpada to pod aspekt behawioralny.

Ktoś zadaje sobie "trud" poklepania w klawisze i dokonuje transakcji finansowej ze względu na tymczasową modę. To naprawdę ciekawe zjawisko dla kogoś, kto interesuje się np. płatnościami mobilnymi albo nawykami konsumenckimi w tzw. nowoczesnej gospodarce.

nie wiem obibok, jestem w .pl po dluzszej nieobecnosci dopiero 3 lata, ale jakies tam doswiadczenie wlasne mowi, ze duze firmy potrafia i
5 razy tyle co budzetowka zaplacic. i prawa pracy przestrzagaja jak najbardziej.
co do zwiedzania swiata ok, jak sie chce to mozna, ale chyba z urzedniczej pensji ala 2500 to sie za duzo tego swiata nie zawojuje.

Tu by chyba jeszcze trzeba wprowadzić rozróżnienie na korporacje, gdzie specjaliści są w cenie (ale tylko ci wybrani) i zwykłe firemki (a takich jest najwięcej) łapiące zamówienia publiczne za najniższą cenę z przetargu i ścinające każdy grosz, głównie na ludziach.

Myślę, że na tym forum nie brakuje osób, które z podobnymi dochodami "zawojowały" sporo.

Nie brakuje

_________________

MOJE RELACJE Z PODRÓŻY

@zeus hahaha, dobre, szacun za wyluzowanie w tej delikatnej sprawie

a tak wogole to mnie to rozwala co sie dzieje w grecji, ludzie jakby mieli to gdzies,
jest masa hejtu w kierunku unii europejskiej a co wyjdziemy ze strefy euro i pokazemy wala.
w niemczech ludzie by plakali

-- 03 Lip 2015 21:46 --


Myślę, że na tym forum nie brakuje osób, które z podobnymi dochodami "zawojowały" sporo.[/quote]
i obys mial racje. i tak bym sie upieral ze lepiej miec dochody x5 razy tyle
pozatym w zyciu sa tez inne potrzeby, fajnie by bylo tez na codzien dobrze zyc, miec fajne mieszkanie, wyjsc gdzies czasem na miasto itd...
juz o osobach posiadajacych rodzine nie wspomne

Nad czym tu płakać? W tawernie ani mousaka ani ouzo się nie skończyło.


I właśnie dlatego nigdy nie przeniosę się do firmy prywatnej. W mojej branży to byłoby obcięcie kasy o jakąś połowę. Pomijając wieczny stres, bycie własnością pracodawcy itd.
I o posiadaniu rodziny bym też zapomniał. Kolega właśnie się zwolnił z pracy i żyje z pensji żony, bo... musiał córkę prowadzać do szkoły. Jak zapytał, czy może pracować od 12:00 do 20:00, to się popukali w głowę.
Najlepsze jest to, że słyszałem ostatnio od kilku osób, że wyjeżdżają za granicę, idą do pracy dokładnie w tych samych korporacjach, w których tu nimi orali i tam jest życie na luziku, a jakby ktoś chciał zostać po godzinach czy wziąć robotę do domu, to ciężkie zgorszenie.
I jeszcze jedna obserwacja od znajomego - że często mówi się "a bo to z Zachodu przyjeżdżają i nas tu wyzyskują". A on mówi, że nieprawda. To Polakom tak odwala - tym na poziomie menedżerskim. Chcą się wykazać.

Też się z tym spotkałem. Nie wiem z czego to wynika, ale zupełnie inna bajka jest gdy przełożonym w korpo jest jakiś cudzoziemiec z kultury zachodniej.

_________________

MOJE RELACJE Z PODRÓŻY

to wynika z kultury pracy a raczej jej braku
w europie zachodniej zostały przez lata wypracowane wzorce
my jako ludzie z natury zawistni(wydaje mi się ze to jedna z naszych cech/wad narodowych)gdy tylko dostaniemy trochę władzy to musimy to wszystkim pokazać
z czegoś "Zastaw się a postaw się” to się wzięło
pewnie następne pokolenie będzie bardziej wyluzowane,zwłaszcza jakby zalegalizowano w końcu trawę

_________________

Kurcze, jaki ten Zachód się idealny robi... Owszem, prawo pracy, związki zawodowe i groźba utraty reputacji przez przedsiębiorstwo wzmacniają pozycję "szaraka", ale tenże robi też rzeczy, które nieco rzadziej przydarzają mu się w Najjaśniejszej - np. bywa bardziej punktualny, wydajny czy otwarty na komunikację. Natomiast kadra menedżerska średniego szczebla ma wszędzie ten sam mianownik - już się zdąży trochę oddalić emocjonalnie od szeregowca, a jeszcze nie czuje, że osiągnęła status VIP-a. Dobry menedżer wyższego szczebla zakłada wtedy białe rękawiczki i w niektórych przypadkach okazuje się, że używa jednak młot(k)a...

PS Ponad €1,7 mln. Zabawa się kończy.

@Japonka76 - namiastka: https://go.indiegogo.com/blog/2015/07/b ... salad.html

idealny? a do czego my dążymy? na razie mamy mentalność homo sovietikus
znasz inny nie idealny swiat?

_________________

Znam. Z autopsji - trzy inne niż polski, z rozmów - porządną dwucyfrową liczbę. Nie ma idealnych rynków pracy. Narodów również nie.

Co do dążeń - stawiałabym na "róbmy swoje", jak śpiewał Młynarski, to z reguły przynosi lepsze efekty niż oglądanie się na innych. Plus moją ulubioną korpomantrę: "nie pracuj ciężej; pracuj mądrzej."

Ten właśnie gość, który mi to mówił, pracował w banku (który wycofał się z Polski). I podobno mieli świetną robotę i atmosferę, dopóki szefem nie został Polak. Odwalało mu, a już w momencie gdy wiadomo było, że firma idzie do likwidacji, to jeszcze podnosił plany sprzedażowe "no bo wiecie, pokażemy, co potrafimy".

Osoba z dowolnej nacji, w której ceni się kulturę osobistą (względnie jej pozory) wyżej niż w Polsce, będzie się wydawać przyjemniejszym szefem. Poza tym ekspaci z reguły mają kontrakty lepsze niż na porównywalnym stanowisku w kraju, więc jeśli nie są polonofobami, żyje się im u nas całkiem miło i nie odreagowują (tyle) frustracji, co Kowalski-da-boss.

Hm, są jeszcze inne mechanizmy - oszczędzanie na pracownikach przez zakładanie spółek-córek (powszechne na Zachodzie) itd. Generalnie słusznie prawisz - natura ludzka wszędzie jest podobna, a uogólnianie zawsze jest błędem. Powiedzmy, że omawiamy znane nam przypadki, nie wyciągając zbyt daleko idących wniosków.
Natomiast sugerujesz, że Polacy zbyt się do pracy i rzetelności nie garną, a wymagania mają. To oczywiście prawda, ale właśnie gdy wyjeżdżają za granicę, to tam nagle się zmieniają. Czy temu, że nie mają nad sobą szefów-idiotów (mimo wszystko nie sądzę), czy po prostu chcą się wykazać, żeby nie musieć wracać? Słyszałem od innego znajomego, jak to w Londynie ich chcieli zlinczować, bo miejscowa załoga przez lata wmawiała szefom, że ciężarówkę rozładowuje się w trzy dni, a przyjechali Polacy i zrobili w jeden dzień dwie.

Raczej wykazać, bo - w długim okresie - każdy szef w ocenie statystycznego polskiego pracownika i tak okaże się idiotą (bo za ostry/ naiwny/ skąpy/ nawiedzony itp. itd.).

W przypadku z ciężarówką rozsądny człowiek nie starałby się zantagonizować zespołu (bo wyjaśnienie różnic w podejściu do pracy może przyjąć formę fizyczną), zastanowiłby się, czy w jednym z najdroższych miast Europy należy pracować za - w przeliczeniu - trzy razy mniej niż osoba dobrze znająca realia gospodarcze i błysnął przed szefem raczej jakąś innowacją niż podcinaniem gałęzi, na której sam siedzi. Chyba że wpadł na wakacje dorobić do stypendium.

A to też ciekawy wątek. W ocenie np. pracownika fizycznego szef to zawsze jest pajac, cymbał, półgłówek i to że skończył studia, nie znaczy, że się zna na robocie. Na przykład w PolskimBusie mają kierowców, którzy się nazywają "liderami". Oni pełnią dla danej linii de facto rolę kierowników. Ileż się kiedyś nasłuchałem od jednego kierowcy, że co to ma być - lider? "Taki lider z nazwy. No bo co, wcześniej przyszedł do pracy, to już mądrzejszy?".

To tylko pokazuje, że towarzysz Wiesław jest jednak wiecznie żywy.

A wracając do tematu - zebrana dotąd suma to zaledwie ok. 1,5% kosztów jutrzejszego referendum w Grecji. Potem podliczyłam Polskę za ten rok i zrobiło mi się (jeszcze bardziej) gorąco. Jak pragnę drugiej Estonii (czyt. głosowania elektronicznego)...

@Kara dzięki za mapę. Podejrzewam, że w większości są to emigranci z Grecji, i ich znajomi i przyjaciele.

_________________
Ιαπόνκα76