Akceptuję i chcę ukryć komunikat Fly4free.pl korzysta z technologii, takich jak pliki cookies, do zbierania i przetwarzania danych osobowych w celu automatycznego personalizowania treści i reklam oraz analizowania ruchu na stronie. Technologię tę wykorzystują również nasi partnerzy. Szczegółowe informacje dotyczące plików cookies oraz zasad przetwarzania danych osobowych znajdują się w Polityce prywatności. Zapoznaj się z tymi informacjami przed korzystaniem z Fly4free.pl. Jeżeli nie wyrażasz zgody, aby pliki cookies były zapisywane na Twoim komputerze, powinieneś zmienić ustawienia swojej przeglądarki internetowej.



Napisz nowy temat Odpowiedz  [ 50 posty(ów) ]  Idź do strony 1, 2, 3  Następna
Autor Wiadomość
#1 PostWysłany: 09 Sty 2013 00:48 

Rejestracja: 31 Mar 2012
Posty: 286
Witam, moim ostatnim wpisem zamieszczony na forum była mała fotorelacja dwudniowej wycieczki do wszystkim dobrze znanego (czy to z przesiadek czy jednodniówek) Oslo Torp. Tym razem chciałbym was zabrać w znacznie dłuższą, kilkunastokrotnie droższą oraz pełną emocji wycieczkę po Europie. Jako, że byliśmy tegorocznymi maturzystami (a zarazem już szczęśliwymi studentami) nasz pomysł zrodził się podczas zgłębiania materiałów z geografii podczas przygotowywania się do majowych egzaminów. Obraliśmy trasę, zaklepaliśmy loty z kilkumiesięcznym wyprzedzeniem i zaczęło się odkładanie pieniędzy, a 24 lipca 2012 wyruszyliśmy spod berlińskiego Schönefeld Flughäfen w trasę. Mam nadzieję, że uda mi się przekazać wam chociaż część tego co przeżyliśmy w tych kilku(dziesięciu) obrazach. Zapraszam i z góry przepraszam za ilość zdjęć:

Image

Trasa obejmowała 5 państw, jedną wyspę i 7 miast docelowych.

Image

O godzinie 22:10, Airbus a319 w barwach easyJet zabrał nas w kierunku Wiecznego Miasta. W pierwszej wersji mieliśmy zabrać ze sobą jedynie namioty i nie tracić pieniędzy na wynajmowanie apartamentów czy hosteli. Na szczęście rozsądek podpowiedział nam, że nie jest to trafiony pomysł na 21-dniową wycieczkę po jednych z największych miast Starego Kontynentu. Mimo wszystko na dobry początek pierwszą noc w Rzymie postanowiliśmy spędzić pod gołym niebem podążając w kierunku Koloseum, Fonatnny di Trevi, by ostatecznie trafić w okolice Forum Romanum gdzie znajdował się nasze apartamenty. Z lotniska Fiumcino przyjechaliśmy taksówką, za którą zapłaciliśmy po 8 euro od osoby.

Image

Image

Image

Image

Image


Noc minęła dość szybko. Na dobrą sprawę te najważniejsze i najliczniej odwiedzane miejsca w Rzymie mieliśmy już odznaczone na liście zabytków. Jakiś czas temu byłem w Rzymie, pamiętam jeden wielki tłok, masy grup pielgrzymkowych, rodziny z dziećmi, mnóstwo księży i uczucie jakbym siedział w piekarniku. Kochani, z ręką na sercu, jeżeli w czasie waszego pobytu w Rzymie macie problemy ze snem a jesteście spragnieni zobaczyć to miasto takie jakie pokazują nam na pocztówkach, bez tłumu, hałasu i pośpiechu to czym prędzej ubierzcie się i lećcie w okolice Placu Weneckiego a gwarantuje wam, że Rzym będzie tylko dla was na wyłączność (nie licząc pijanych włochów wracających z imprezy). Po nocy pełnej wrażeń około godziny 6 zjedliśmy ostatniego papierosa i położyliśmy się pod oknami naszego apartamentu w nadziei, że obudzi nas gospodarz i zaprosi do środka. W rzeczywistości obudziło nas żarem bijące z nieba Słońce. Szybka ewakuacja w cień, jednak nie spało się już tak wygodnie zwłaszcza jeśli w cieniu temperatura wynosi ponad 25'C. Po 11 doczekaliśmy się naszego gospodarza, rozliczyliśmy się, włączyliśmy klimę i szybko wskoczyliśmy do łóżek.

Image

Image

Image

Image

Image

Image

Obudziliśmy się wypoczęci i głodni po 19. Wychodząc z chłodnego apartamentu na zewnątrz momentalnie poczuć można było wyraźne uderzenie gorąca, a po zrobieniu kilku kroków już byliśmy spoceni. Szybko odnaleźliśmy Spara i Carrefour gdzie zrobiliśmy obfite zakupy. Jedna rzecz jest niesamowicie irytująca w tym mieście: jeśli chcesz wypić zimne piwo prosto ze sklepu musisz za nie dopłacić prawie 20 centów, w naszym przypadku przy 10 piwach na głowę robiło się z tego prawie 2 euro wyrzucone w błoto. Tak wiem lodówka w mieszkaniu... Niestety nie chłodziła. Krótko o apartamencie. Posiadaliśmy dwa bliźniacze (po 3 osoby w jednym) na parterze przy samym Forum Romanum. Apartament składał się na pokój z kanapą i telewizorem, kuchnia, łazienka, a nad wszystkim antresola z łóżkiem małżeńskim. Wszystko odnowione, w starej zabudowie. Bardzo przyzwoite warunki w rozsądnej cenie. Około 60 euro od osoby za 4 noce. Znalezione na airbnb - Luca Fori Romani.

Image

Image

Do Watykanu dotarliśmy następnego dnia w godzinach szczytu - pielgrzymka na pielgrzymce na jedej wielkiej patelni: Placu św.Piotra. Dosłownie lało się z nas, całe szczęście, że w Rzymie można zaczerpnąć i nalać sobie wody w wielu miejscach za darmo gdzie najczęściej czarnoskórzy przyjaciele sprzedają 'cold water' po 2 euro za butelkę. Po drodze zahaczyliśmy o Panteon i plac Hiszpański, w dzień nie robiły już takiego wrażenia jak w pierwszą noc.

Image

Image

Image

Image

Image


Po wyprawie do Watykanu chłodziliśmy się cały wieczór, a następnego dnia wyłanialiśmy się jedynie po zimne napoje do sklepu. Wtedy to jednomyślnie doszliśmy do wniosku, że zwiedzanie nocą ma większy sens i jest bardziej komfortowe, to też praktykowaliśmy do ostatniego dnia pobytu w tym gorącym mieście.

Image

Image

Image

Image

Image

Wylot do Cagliari zaplanowany był na 20:10 z lotniska Ciampino. W związku z tym, że była to niedziela, wraz z kolegą pragnęliśmy zobaczyć księdza w białej sutannie wyglądającego przez okno więc udaliśmy się na audiencję na plac św.Piotra wczesnym rankiem. Nie było jakoś wyjątkowo dużo turystów jak na spotkanie z papieżem, no nic czekamy. W miedzy czasie zjedliśmy kanapki i pomału zbliżała się 12 czyli modlitwa Anioł Pański. Coś mi nie pasowała, bo zawsze kiedy widzę papieża w telewizji to Watykan pęka w szwach. Od jakiegoś czasu obserwowałem kilku policjantów siedzących w radiowozie, który uciekał im do słońca, w efekcie przesuwali go co chwilę do cienia. Nieskrępowany podszedłem do nich i zapytałem czy zobaczymy dzisiaj papieża, na co odrzekli, że Ojciec Święty w letnich miesiącach przebywa w Castel Gandolfo. Musiał nas zadowolić jedynie papież na telebimie. Pomodliliśmy się i ruszyliśmy na Termini skąd za 2 euro pojechaliśmy na lotnisko Ciampino.

Image

Image

Był piękny niedzielny wieczór kiedy samolot irlandzkiego przewoźnika z nami na pokładzie uderzył o płytę lotniska w Cagliari. Sardynia miała być dla nas prawdziwą przygodą. Mieliśmy 5 dni na dostanie się do Alghero, a po drodze chcieliśmy zobaczyć skaliste, wschodnie wybrzeże tej pięknej wyspy. Tu nie było żadnych rezerwacji, był tylko namiot, plecaki i my. Pierwszą nockę spędziliśmy w porcie w samym centrum Cagliari. Dodam, że w internecie znalazłem bardzo mało informacji na temat transportu na Sardynii. Kolej nie funkcjonuje tu w ogóle, na szczęście siatka transportu autobusowego jest tu dość dobrze rozbudowana a koszt biletu z Cagliari do Nuoro to 16 euro. Informacje, broszury i mapy otrzymaliśmy w punkcie informacji na lotnisku. Na razie idziemy spać.

Image

Image

Image

Poranek bardzo podobny do tego w pierwszy dzień w Rzymie. Słońce od razu postawiło nas na nogi, mieliśmy więc dużo czasu na zwiedzanie Cagliari. Śniadanie zjedliśmy w sklepie. Sprzedawczyni pokroiła nam szynkę, ser i pomidora, które władowała w potężne bułki za które zapłaciliśmy niecałe euro od sztuki. Były na tyle sycące, że zdołałem zjeść tylko jedną, a druga została na wczesne popołudnie. Upał dawał się we znaki z każdą kolejną godziną. Obeszliśmy miasto, podziwialiśmy morze z punktu widokowego, około 16 odjechał nasz autobus do Nuoro skąd mieliśmy przedostać się do Cala Gonone, które było naszą bazą wypadową na Cala Lunę i Cala Fuili - cel naszego pobytu na Sardynii.

Image

Image

Image

Image

Image

Image

2 godziny drogi do Nuoro były istną masakrą. Sardynia do zimnych wysp nie należy, a w naszym autobusie siadła klima, na dodatek nie było możliwości otworzenia okien. Po wyjściu z autobusu czuliśmy ulgę w pełnym słońcu. Na autobus do Cala Gonone musieliśmy poczekać ponad godzinę, mieliśmy więc dużo czasu na przestudiowanie map i broszur, które otrzymaliśmy w punkcie informacji. Na całe szczęście kolejny autobus był już klimatyzowany a za oknami rozpościerały się wspaniałe krajobrazy. Wg mnie Sardynia to doskonałe miejsce dla ludzi lubiących treking o czym sami się przekonaliśmy, ale o tym później.

Image

Image

Image

Do Cala Gonone dotarliśmy o 19, zrobiliśmy zakupy i rozbiliśmy obóz na plaży.

Image

Jest poranek 31.07.2012 po przebudzeniu się. Dzisiaj mamy zdobyć plaże oddaloną o 5km w linii brzegowej od Cala Gonone przez las wytyczonym szlakiem. Zasięgnęliśmy praktycznych porad w informacji. Niezważająca na to, że jest pełne słońce i temperatura zbliżająca się do 40'C wyruszamy w kierunku Cala Fuili, które jest bramą do ścieżki na Cala Lunę. Do tej pory asfaltowa droga, wszystko pięknie, tylko trochę gorąco i musimy robić przerwy co 500 metrów. W tym tempie dojdziemy do celu w godzinę, co ta kobieta wygadywała, że potrzebujemy na to przynajmniej 4 godziny. Oto zdjęcia malowniczego miejsca jakim jest Cala Fuili oraz droga doń:

Image

Image

Image

Image

Image

Image

Tu kończył się asfalt. Widzicie te skały pokryte jakąś roślinnością? Tak, to jest szlak, którym mamy dotrzeć na kolejną plażę. Po godzinnej przerwie ruszyliśmy wzdłuż szlaku. Sytuacja wymagała podzielić się na dwie grupy 3-osobowe, ze względu na odmienne tempo. Mieliśmy prowizoryczną mapkę, na której nie było żadnych punktów odniesienia, jedynie kreska i nazwy plaż. Wytrwale szliśmy tą niewdzięczną ścieżką. Nie powiem, bo widoki były przepiękne, ale nigdy nie lał się ze mnie pot tak jak tego dnia. Pełne słońce, zero cienia, plecak na ramieniu i skały o wybitnie dużym zróżnicowaniu wysokości.

Image

Image

Image

Image

Upał nie dawał nam poczucia komfortu, do tego kamienie, które wlatywały nam między stopy a podeszwę. Szliśmy juz ponad 2 godziny, aż tu nagle ukazała nam się błękitna tafla wody między stokami. Mówię do moich współtowarzyszących: oho, panowie, zaraz będziemy na miejscu. Musieliśmy zejść po skalistych schodach o różnej wysokości, jednak kiedy znaleźliśmy się na samym dole zgubiliśmy orientacje. Słychać było jednak szum morza dochodzący z jednego tunelu w lesie. Poszedłem sprawdzić czy to aby nie cel naszej wędrówki? Szedłem dość szybko i powiem wam, że czułem się dosłownie jak bohater gry typu Tomb Raider czy Uncharted. Jedna wielka dżungla, przeskakiwanie z kamienia na kamień, coś przypominającego liany i strumyk płynący gdzieś z boku. Magia. Okazało się, że dobiegłem na plaże ale oddaloną od Cala Luny o dobry kilometr. jeden z członków życzliwej włoskiej rodziny, która zacumowała tam swój jacht wytłumaczył mi jak mamy dotrzeć do celu. Wydawało się proste, jednak jak zobaczyliśmy dalszą trasę, mając świadomość swojego zmęczenia zwątpiliśmy w nasze możliwości, jednak szliśmy dalej. W pewnym momencie zobaczyliśmy stromy stok, na który wg wskazówek mieliśmy się wspiąć. Nasi znajomi już od godziny byli u celu. My - zgubiliśmy się. Jedna wielka rozpacz, poczucie bezradności wobec natury i totalne zmęczenie. Przesiedzieliśmy w miejscu dobre pół godziny i dopiliśmy ostatnią butelkę wody jaką mieliśmy. Nie mogliśmy tak bezczynnie siedzieć, albo idziemy dalej albo wracamy. Jeden z kolegów poszedł zobaczyć co jest za górką, niestety nie było tam bunkrów, zajebiście tym bardziej nie było. Strome zbocza pokryte jakąś roślinnością i zero jakichkolwiek oznak szlaku czy ścieżki prowadzącej nas do celu. Jedynym bezpiecznym pomysłem i szansą na uratowanie życia był powrót do wcześniej wspomnianej plaży, gdzie spotkałem włoską rodzinę z łodzią. Nie wiem co o nas pomyśleli, ale byli dla nas jak zbawienie. My byliśmy gotowi oddać wszystko za to by zabrali nas z tego miejsca. Wytłumaczyliśmy im swoją sytuację licząc, że zrozumieją. Po chwili znaleźliśmy się na jachcie i płynęliśmy w kierunku naszego celu. Koniec końców o 17 czyli po 6 godzinach tułaczki w skalistym lesie, który został przez nas przeklęty spektakularnie wpłynęliśmy na Cala Lunę. To była niesamowita przygoda, która kosztowała nas trochę strachu, potu i siły. Ale warto było. Poniżej kilka zdjęć po dotarciu na miejsce:

Image

Image

Image

Image

Image

Image

Do Cala Gonone wróciliśmy ostatnim rejsem, który kosztował nas 5 albo 10 euro. Mam prawo nie pamiętać :)
Wszyscy wróciliśmy do miasta padnięci, nie było mowy o kolejnej nocce na plaży bez prysznica i pożądanej kolacji. Ci którym pozostały resztki sił ruszyli na poszukiwanie kwater. Wynajęliśmy 2 apartamenty za 12 euro od osoby za noc u pewnej Niemki, która siedzi w Cala Gonone od parunastu lat. Ten wieczór był krótki, bo szybko położyliśmy się spać po dniu pełnym wrażeń. Następne dwa dni odpoczywaliśmy i nastrajaliśmy się przed wyjazdem do Alghero skąd mieliśmy samolot do Girony.

Image

Nocka na lotnisku w Alghero (o 1-4 lotnisko jest zamknięte) po czym wczesnym rankiem odlecieliśmy w kierunku Katalonii. Łączny koszt transportu autobusowego na wyspie wyniósł nas +/- 30euro.

Image

Image

Barcelona miała być imprezowym punktem wycieczki. Może faktycznie takim była, mi jednak średnio odpowiadał bijący zewsząd tłum pijanych ludzi. Ale od początku. Na lotnisku Costa Brava wylądowaliśmy 3 sierpnia po 9 rano, a w samej Barcelonie byliśmy w okolicach godziny 11. Koszt autobusu OW - 15 euro. Wysiedliśmy na dworcu głównym i po omacku szukaliśmy hostelu, w którym mieliśmy zarezerwowane trzy noclegi w sześcioosobowym pokoju. Mieścił się on na 5 piętrze kamienicy przy Avenida Diagonal. Hostel prowadzony przez młodego hindusa, pokoje dość czyste i przestronne ale również tanie, bo po 10 euro za noc od osoby. Po Barcelonie warto spacerować, a na dłuższe trasy korzystać z metra. Plaże w tym mieście pełne ludzi są o 20, kiedy jeszcze ostatnie promyki słońca sięgają tego zakątka Europy. Po zachodzie słońca, a bliżej północy wszyscy przenoszą się do klubów i dyskotek.

Image

Image

Image

Wieczorową porą wyłaniają się dilerzy, choć w ciągu dnia w okolicach wcześniej wspomnianej plaży też z łatwością można ich znaleźć. Generalnie pisząc o Barcelonie wiele pozytywnych rzeczy chciałoby się powiedzieć, to miasto idealne dla osób pragnących rozerwać się na kilka dni. Jest tu całe mnóstwo młodzieży wszelkich nacji, a siedząc na plaży bez zbędnego wysiłku można zaobserwować, że samoloty na lotnisku El Prat lądują w stałym odstępie czasowym. Zachęcam do odnalezienia (niekoniecznie przy głównej ulicy) knajpki dla tubylców, gdzie serwowane są tapasy i piwo w atrakcyjniejszej cenie niż przy zatłoczonych alejach. Mankamentem lub zaletą może być to, że często w tego typu knajpkach możemy nie dogadać się po angielsku :)

Image

Image

Image

Image

Image

Image

Jeśli ktoś kogo na plaży zaczepił człowiek oferujący jedyną w swoim rodzaju imprezę w największym klubie na wybrzeżu ma zamiar skusić się na taką ofertę to mam radę: zamiast od razu wydać 10 euro na bilet za gratisowego drinka udawaj, że nie jesteś zdecydowany ale podtrzymuj rozmowę, bądź miły i uśmiechnięty a otrzymasz ten bilet gratis. Prosty sposób, by zaoszczędzić trochę grosza i do tego się zabawić. Nie wyciągajcie od razu pieniędzy, udawajcie zainteresowanych, ale nie dajcie przekonać się do zapłacenia za 'bilet wstępu'. Co do zabytków, jeśli podczas porannego zwiedzania rozpraszał cię tłok zebrany przed Sagradą to zwyczajnie pojedź tam w nocy, Sagrada będzie tylko dla ciebie (oczywiście z zewnątrz). Po trzech intensywnych nocach spędzonych w Barcelonie dnia 6 sierpnia w godzinach porannych odjechaliśmy taksówką na lotnisko El Prat skąd o 15:23 odlecieliśmy rejsem EZY 7696 w kierunku Lizbony. Nie wiedzieliśmy czego spodziewać się po tym kraju. Przyznam, że wcześniej tylko raz byłem w Portugalii i znałem ją jedynie od strony typowo wypoczynkowej (plaża w Nazare). Po ok. godzinie i czterdziestu minutach byliśmy już na lotnisku Portela w okolicach Lizbony. Okropnie wiało od Atlantyku gdy podchodziliśmy do lądowania i gdy samolot krążył nad miastem wpadliśmy na kilka uskoków w powietrzu.

Image

Bem-vindo a Portugal!

Zielony aerobus był podstawiony pod terminalem, bilet w kierunku starego miasta kosztuje 3 euro, jeśli dobrze pamiętam. Podczas jazdy autobusem studiowaliśmy mapę, ponieważ kompletnie nie mieliśmy pojęcia gdzie wysiąść ani gdzie autobus aktualnie się znajduje. Po chwili znaleźliśmy się na głównym placu starego miasta gdzie wysiedliśmy. Krążyliśmy kilka minut pomiędzy kolorowymi uliczkami zanim odnaleźliśmy nasz hostel, który znajdował się przy Rua da Fe. Ku naszemu zdziwieniu jego lokalizacja była naprawdę atrakcyjna. Szybko zameldowaliśmy się zapłaciliśmy i wyruszyliśmy zweryfikować ceny w okolicznych restauracjach i sklepach. CO do hostelu: były to pokoje w prywatnym mieszkaniu po 9 euro za noc od osoby (pokoje 2-osobowe ze wspólną łazienką i kuchnią na zewnątrz zarówno dla gości jak i domowników). Nie był to najładniejszy hostel w jakim do tej pory przebywałem, ale było tam cicho i spokojnie. Wieczorami można było nadziać się na całą rodzinę domowników podczas spotkania w salonie, przez który trzeba było przejść do kuchni czy toalety. Było naprawdę śmiesznie :)

Image

Image

Image

Image

Nastał wieczór, zafascynowani cenami, które zastały nas w Lizbonie nareszcie zjedliśmy normalny obiad w przystępnej cenie, a grzechem było nie skorzystanie z promocyjnych cen alkoholi. Dziwne było to miasto, nie dość, że w hostelu czuliśmy się jak w zakładzie psychiatrycznym, do tego niesamowicie atrakcyjne ceny (po przeliczeniu porównywalne do naszych) do tego wieczory były okropnie zimne. Bez swetra czy bluzy nie dało się siedzieć nad brzegiem morza a nawet wyjść na spacer uliczkami tego urokliwego miasta. Dodam, że był to początek sierpnia. Nazajutrz z samego rana ruszyliśmy w miasto. Dodam, że spędziliśmy tu tyle samo czasu co w Barcelonie, choć z ręką na sercu wolałbym zostać tu jeszcze kilka dni. Zobaczcie sami:

Image

Image

Image

Image

Image

Dosłownie wszędzie były kafelki, kostka granitowa i spokój. Jeśli kręciliśmy się w obrębie starego miasta, to nie sposób było dostrzec zamęt czy zgiełk panujący na ulicach innych dużych miast Europy, a co dopiero stolic. To niesamowicie kolorowe i wesołe miejsce choć nie najczystsze. Bowiem są miejsca w Lizbonie, które przypominają śmietnik, dosłownie śmieci leżą na ulicy. Nie wiem z czego to wynika, pomimo tego warto zagłębić się w każdy nawet najbardziej zasyfiony zakątek tego miasta.

Image

Image

Image

Image

Image

Image

Okazją do dłuższego spaceru może być wycieczka na drugą stronę do Almady. Podjęliśmy się tego wyzwania jednak dotarliśmy jedynie do Mostu 25 de Abril co zajęło nam kilka godzin w tym przerwy. Po drodze minęliśmy port i kilka głównych ulic gdzie również nie brakowało kolorowych akcentów.

Image

Image

Image

Image

Image

Image

Image

W drodze powrotnej odleźliśmy jeden z trzech parków zaznaczonych na mapie, który przypominał jedną wielką dżunglę. Rzędy różnych rodzajów palm czy drzew z lianami poprzecinane asfaltowymi ścieżkami. Koniecznie musicie się tam wybrać przy okazji pobytu w Lizbonie.

Image

Image

Wyjeżdżając w kierunku lotniska po 3 nocach spędzonych w Lizbonie, mając świadomość tego, że następne 5 dni spędzę w Paryżu odczuwałem spory niedosyt. Może to i dobrze, bo przynajmniej mam zamiar odwiedzić to miasto ponownie tym razem na psokojnie w najbliższej przyszłości na kilka dni, by móc jeszcze raz rozkoszować się pięknem zakątków portugalskiej stolicy. Nie udało nam się przejechać tramwajem, które są niejako symbolem Lizbony, udało mi się jedynie uwiecznić je na kilku fotografiach.


Image

Image

Image

Image

Lizbonę po raz ostatni zobaczyliśmy o 13 20 z lotu ptaka kiedy wznieśliśmy się w powietrze w kierunku Madrytu gdzie zjedliśmy lekki obiad po czym wsiedliśmy do samolotu linii easyJet, który o 20 40 wylądował na lotnisku Roissy Charles de Gaulle pod Paryżem. To był ostatni punkt naszej podróży. Jako że w ciągu całej edukacji skrupulatnie przyswajaliśmy słówka oraz gramatykę języka francuskiego to bez większego problemu wynegocjowaliśmy atrakcyjną cenę transportu do centrum, gdzie czekała na nas kawalerka na 6 piętrze kamienicy z widokiem na Plac de la Nation. W mieszkaniu byliśmy ok. 22. Wieczór był dość ciepły i pogodny więc po szybkim prysznicu wyruszyliśmy na spacerek po okolicy by móc ustalić gdzie znajdują się stację metra etc. Ostatecznie skończyliśmy z butelką szampana na Placu Bastylii. Naprawdę doceniam Paryż, jednak mimo wszystko uważam, że jest to miasto zbyt zatłoczone w sezonie letnim w godzinach południowych. Ktoś złośliwy mógłby zapytać: dlaczego nie zastosowaliście wspaniałomyślnego zwiedzania nocą? Wybaczcie, ale po 16 dniach tułaczki nie mieliśmy już siły na zwiedzanie nocne jak to było w Rzymie czy Barcelonie. Natomiast następnego dnia, po obfitym śniadaniu ruszyliśmy w miasto. Pogodę mieliśmy idealną i jak to w naszym przypadku często bywało woleliśmy pokonywać trasę do celu na piechotę niżeli metrem czy autobusem. Z transportu publicznego korzystaliśmy w ostateczność w przypadku całkowitego braku sił, tak dla oszczędności środków, sportu i lepszego poznania miejsca. W Paryżu byliśmy od wieczora 9 sierpnia do poranku 14 sierpnia. Według mnie to idealnie wyważony czas na Paryż zwiedzany na własną rękę. Za nocleg zapłaciliśmy 200 euro/6os/4noce czyli jakieś 8 euro za noc. Mieszkanie mieściło się na ostatnim (szóstym) piętrze w kamienicy. Myślicie sobie: WOW co za cena! Sprostuje to: mieszkaliśmy 6 osób w kawalerce na poddaszu 18m2 ale dla grupy młodych chłopaków nie był to problem. Wchodząc do pokoju w środku nocy, można było zobaczyć jedno wielkie łóżko złożonym z kanapy i materaców. Ostatnią noc spędziliśmy na lotnisku Orly z racji tego, że wylot mieliśmy o 8 rano. Paryż z naszego punktu widzenia wyglądał tak:

Image

Image

Image

Image

Image

Image

Ogrody Luksemburskie w pełnym rozkwicie i słońcu są idealnym miejscem do odpoczynku po aktywnym zwiedzaniu, my odwróciliśmy kolejność i najpierw prażyliśmy się wśród kwiatów i drzew. Pod wieczór ruszyliśmy w stronę symbolu Paryża - Tour Eiffel.

Image

Image

Image

Tu widok z naszego okna, niestety nie posiadam odpowiedniego zdjęcia całego mieszkania, które mógłbym tu dodać :

Image

Kolejnego dnia wybraliśmy się w okolicę cmentarza Père-Lachaise a następnie na Belleville oraz Montmartre. Polecam pokonać tę trasę na pieszo, pozwala to lepiej poznać wspaniały klimat tego miasta. Wiele tam wzniesień skąd można podziwiać sporą część miasta.


Image

Image

Image

Image

Image

Image

Resztę wieczoru i nocy poswięciliśmy na seans filmowy w mieszkaniu w ramach odpoczynku po ciężkim dniu. Na jutro zaplanowany mamy Luwr i spacer pod Ture Eiffel wieczorową porą by wykonać ostatnie zdjęcia na wyjeździe. Nie pamiętam dokładnie ile wynosił koszt wejścia do Luwru na jedną z części, lecz była to kwota rzędu 8 lub 16 euro jeśli się mylę proszę mnie poprawić. Zrezygnowaliśmy z powodu zbyt dużej kolejki do kasy. Zdjęcia pod piramidą udało nam się zrobić.


Image

Image

Cóż ceny w Paryżu do najniższych nie należą. Za dobry obiad dla jednej osoby w restauracji trzeba zapłacić od kilkunastu do kilkudziesięciu euro. No chyba, że stołujemy się w restauracji typu McDonalds tam głód zaspokoimy już od 4 euro w zależności od apetytu. Generalnie jest drogo i śmiem twierdzić, że było to najdroższe miasto naszej wyprawy.

Image



Nasza podróż dobiegła końca 14 sierpnia 2012. O 9 20 szczęśliwie wylądowaliśmy w Berlinie. Podsumowując:

21 dni
7 lotów
koszty lotów: 1000pln
koszty noclegów: 550pln
kieszonkowe: 650euro
łącznie około: 4200pln

Czy to dużo czy nie, pozostawiam waszej ocenie. Dla nas ten wyjazd był warty każdych pieniędzy. Dziękuję tym, którzy wytrwali do tego momentu a administratorów przepraszam za tak dużą ilość zdjęć i proszę o wyrozumiałość :)
W przyszłości zapraszam do oglądania kolejnych fotorelacji.
_________________
Image
http://mydlo.fotolog.pl/ - zdjęcia w podróży


Ostatnio edytowany przez mydlo93 14 Sty 2013 17:30, edytowano w sumie 3 razy
Góra
 Profil Relacje PM off  
      
Wczasy w Turcji: tygodniowe all inclusive w hotelu niedaleko plaży od 1763 PLN. Wyloty z 2 miast Wczasy w Turcji: tygodniowe all inclusive w hotelu niedaleko plaży od 1763 PLN. Wyloty z 2 miast
Odkryj Deltę Mekongu: Wietnam i Kambodża w jednej podróży z Warszawy za 2900 PLN (z dużym bagażem) Odkryj Deltę Mekongu: Wietnam i Kambodża w jednej podróży z Warszawy za 2900 PLN (z dużym bagażem)
#2 PostWysłany: 09 Sty 2013 01:50 

Rejestracja: 14 Lut 2012
Posty: 1078
Loty: 238
Kilometry: 354 517
niebieski
Mega spoko wypad, chociaż za 4200 to wybrałbym się na 2 tygodnie do Ameryki Południowej, ale kto co woli :)
Co do Hiszpanii, to źle wybraliście, żeby poznać ten cudowny kraj. Barcelona jest do kitu!
Na przyszłość polecam płd-zach wybrzeże albo południe po prostu :)

Fajnie napisane, miło się czyta.
Góra
 Profil Relacje PM off  
      
#3 PostWysłany: 09 Sty 2013 02:58 

Rejestracja: 08 Gru 2011
Posty: 540
Z Luwrem tez trochę zawaliliście, bo do 26 roku życia macie wstęp za free :) Ale bardzo fajna relacja, prawdopodobnie będę miał parę pytan o Paryż to się odezwę na privie.
_________________
Image
Góra
 Profil Relacje PM off  
      
#4 PostWysłany: 09 Sty 2013 03:03 

Rejestracja: 31 Mar 2012
Posty: 286
kleyo napisał(a):
Z Luwrem tez trochę zawaliliście, bo do 26 roku życia macie wstęp za free :) Ale bardzo fajna relacja, prawdopodobnie będę miał parę pytan o Paryż to się odezwę na privie.


o dobrze wiedzieć, bo w planach mam wybrać się w tym roku do Paryża właśnie ze względu na to by zajżeć do Luwru.
_________________
Image
http://mydlo.fotolog.pl/ - zdjęcia w podróży
Góra
 Profil Relacje PM off  
      
#5 PostWysłany: 09 Sty 2013 09:19 
Awatar użytkownika

Rejestracja: 22 Cze 2011
Posty: 1245
Loty: 156
Kilometry: 186 401
niebieski
fajna relacja, dobrze się czyta i ogląda :)
_________________
Moje podróże - http://www.huntfortravel.blogspot.com
Image
Góra
 Profil Relacje PM off  
      
#6 PostWysłany: 09 Sty 2013 09:37 

Rejestracja: 27 Gru 2011
Posty: 19
fajny opis, fajne zdjęcia!
możesz mi napisać, gdzie w paryżu jest ten 'taras' z widokiem na miasto (ze zdjęcia)?
z góry dzięki:)
Góra
 Profil Relacje PM off  
      
#7 PostWysłany: 09 Sty 2013 11:28 

Rejestracja: 04 Sty 2012
Posty: 36
Super zdjecia, super przygoda. Zazdroszcze :)
Góra
 Profil Relacje PM off  
      
#8 PostWysłany: 09 Sty 2013 14:33 

Rejestracja: 31 Mar 2012
Posty: 286
adrenalbooster napisał(a):
fajny opis, fajne zdjęcia!
możesz mi napisać, gdzie w paryżu jest ten 'taras' z widokiem na miasto (ze zdjęcia)?
z góry dzięki:)


jest to Place de Belleville.
_________________
Image
http://mydlo.fotolog.pl/ - zdjęcia w podróży
Góra
 Profil Relacje PM off  
      
#9 PostWysłany: 09 Sty 2013 14:43 

Rejestracja: 14 Gru 2012
Posty: 18
Elegancka relacja. Pozdro : )
_________________
uwielbiam to forum : )
Góra
 Profil Relacje PM off  
      
#10 PostWysłany: 09 Sty 2013 15:43 

Rejestracja: 17 Cze 2012
Posty: 246
Loty: 40
Kilometry: 67 613
niebieski
Gratuluje Młodziezy wyjazdu :)
_________________
Image
Góra
 Profil Relacje PM off  
      
#11 PostWysłany: 09 Sty 2013 17:06 

Rejestracja: 30 Wrz 2011
Posty: 363
niebieski
Super trasa,a jesteście bardzo młodzi. Zazdroszczę. Interesujące fotki, np ta gdzie idziecie drogą na Sardynii
_________________
https://www.youtube.com/user/MrDziewon
Życie w Andaluzji

www.amigoucieka.blogspot.com
Góra
 Profil Relacje PM off  
      
#12 PostWysłany: 09 Sty 2013 17:17 

Rejestracja: 13 Wrz 2011
Posty: 38
Bardzo fajnie, jak będzie wolny apartament w którym byliście w Rzymie to może też się w nim zatrzymam na koniec stycznia :)

PS: Krutko o apartamencie. - poprawcie to zdanie, razi w oczy :roll:
Góra
 Profil Relacje PM off  
      
#13 PostWysłany: 09 Sty 2013 17:29 

Rejestracja: 06 Paź 2012
Posty: 135
Kapitalna relacja i świetne foty, planuje coś podobnego w tym roku tylko szukam chętnych wśród znajomych, widać po Was, że w grupie lepiej!

Można wiedzieć czym pstrykaliście? Po informacjach w fotkach widzę, że Nikon D700, a obiektyw wnioskuje 17-50, tylko jaki ?

Pozdro
_________________
www.zalatani.com- podróż i życie na końcu świata!
Góra
 Profil Relacje PM off  
      
#14 PostWysłany: 09 Sty 2013 17:38 
Awatar użytkownika

Rejestracja: 29 Paź 2010
Posty: 32
Loty: 261
Kilometry: 378 652
Pozostaje mi się zgodzić z przedmówcami. Relacja faktycznie świetna ale zdjęcia są po prostu genialne. Niektóre ujęcia, widać że ktoś ma do tego wyobraźnię. Sprzęt sprzętem ale pomysł na fajny kadr ma się w głowie. Wielkie gratulacje! Co do Hiszpanii to tak jak ktoś już wspomniał, polecam południe, Andaluzja, Sewilla.

Pozdrawiam
_________________
Image
Góra
 Profil Relacje PM off  
      
#15 PostWysłany: 09 Sty 2013 17:42 

Rejestracja: 31 Mar 2012
Posty: 286
Shadow napisał(a):
Kapitalna relacja i świetne foty, planuje coś podobnego w tym roku tylko szukam chętnych wśród znajomych, widać po Was, że w grupie lepiej!

Można wiedzieć czym pstrykaliście? Po informacjach w fotkach widzę, że Nikon D700, a obiektyw wnioskuje 17-50, tylko jaki ?

Pozdro


pod d700 obiektyw DX 17-50 nie dałby rady, bo d700 to FX. zawsze na wyjazdach mam ze sobą zestaw: Zenitar fisheye 16mm f/2,8 , Sigma 17-35 EX f/2,8-4, Tamron 28-75 f/2,8 oraz stałkę Nikkor 50mm f/1.4 lub Nikkor 70-300 VR (choć dwóch ostatnich na eurotripa ze sobą nie zabrałem ze względu na zbyt mały bagaż, zresztą podręczny).
_________________
Image
http://mydlo.fotolog.pl/ - zdjęcia w podróży
Góra
 Profil Relacje PM off  
      
#16 PostWysłany: 09 Sty 2013 18:11 

Rejestracja: 29 Kwi 2012
Posty: 148
niezły zestaw :) nie obawiasz się kradzieży w takich tripach i spaniu po namiotach ? :)
Góra
 Profil Relacje PM off  
      
#17 PostWysłany: 09 Sty 2013 18:12 

Rejestracja: 09 Sty 2013
Posty: 1
No chłopaki, spoko wyprawa.
Co do Lizbony - zajebiste miasto. W ogóle cała Portugalia jest w dechę.
Sardynia, po tych kilku zdjęciach, to kolejny mój cel podróży.

Życzę powodzenia!
Góra
 Profil Relacje PM off  
      
#18 PostWysłany: 09 Sty 2013 18:15 

Rejestracja: 06 Paź 2012
Posty: 135
No kawał sprzętu, waży pewnie z 1/4 dozwolonego podręcznego w low costach :)
_________________
www.zalatani.com- podróż i życie na końcu świata!
Góra
 Profil Relacje PM off  
      
#19 PostWysłany: 09 Sty 2013 18:24 

Rejestracja: 12 Wrz 2011
Posty: 13
Loty: 30
Kilometry: 41 816
Super relacja!!!
Góra
 Profil Relacje PM off  
      
#20 PostWysłany: 09 Sty 2013 18:25 

Rejestracja: 31 Mar 2012
Posty: 286
oczywiście, że się boję, ale podczas kimania pod namiotem zwyczajnie na nim śpie, a torba najczęściej jest przywiązana do mojego tłowia albo ręki. nie wyobrażam sobie wyjazdu bez aparatu:) obiektywy rozdaję znajomym do ich podęcznych, bo sam bym nie wyrobił zarówno z wagą jak i pojemnością:P
_________________
Image
http://mydlo.fotolog.pl/ - zdjęcia w podróży
Góra
 Profil Relacje PM off  
      
Wyświetl posty z poprzednich:  Sortuj według  
Napisz nowy temat Odpowiedz  [ 50 posty(ów) ]  Idź do strony 1, 2, 3  Następna

Wszystkie czasy w strefie UTC + 1 godzina (czas letni)


Kto jest na forum

Użytkownicy przeglądający to forum: Brak zarejestrowanych użytkowników oraz 0 gości


Nie możesz zakładać nowych tematów na tym forum
Nie możesz odpowiadać w tematach na tym forum
Nie możesz edytować swoich postów na tym forum
Nie możesz usuwać swoich postów na tym forum
Nie możesz dodawać załączników na tym forum

Przeszukaj temat:
  
phpBB® Forum Software © phpBB Group