Fly4free.pl

W sumie smutna sprawa, że busiarze "wykosili" PB. Stracą tylko na tym tak na prawdę tamtejsi mieszkańcy. Teraz koszty dojazdów zapewne będą wyższe niż w PB, a już - co bardziej pewne - przejazdy bedą odbywać się w mniej komfortowych warunkach.

Z drugiej strony, cała ta sytuacja pokazuje, że PB "zginął" z tej "samej broni", co inni z powodu PB "zginęli" na innych trasach. Nie ma co ukrywać, ale PB na niektórych trasach "wykosił" konkurencję, a po wszystkim podniósł znacząco ceny biletów. Gdyby PB udało się na trasie Rzeszów -> Lublin -> Warszawa "wykosić" busiarzy, to na pewno też by PB nie omieszkał się podnieść cen biletów na tej trasie.

Wydaje mi się, że właściciel PB musi być nieźle "wkurzony". Dotychczas zbyt łatwo szło mu "koszenie" konkurencji. Okazuje się, że są też bardziej cwani od niego w PL.

Do czasu, aż PB nie zaprzestania prowadzenia wojen cenowych na wybranych trasach, to nie jeden raz usłyszymy o porażkach PB. Agresywne działania do niczego nie prowadzą, wcześniej czy później traci pasażer. Gdy nie ma konkurencji, ceny biletów znacznie idą w górę.

Ja nie cieszę się z porażki PB, ale pokazuje to coraz wyraźniej, że polityka dzielenia pasażerów na "lepszych" oraz "gorszych" jest drogą do nikąd. Niech zaczną poważniej traktować pasażerów na tych trasach, gdzie "wykosili" konkurencję. Rzucanie masy promocji na jednych trasach kosztem cen biletów na innych trasach staje się coraz bardziej frustrujące.

Ogólnie wydaje mi się tamtejsi "busiarze" wyciągnęli wnioski z "koszenia" konkurencji na innych trasach przez PB. Skutecznie zawalczyli o swoje. Można ich nie lubieć, ale z uznaniem ja do tego podchodzę. Nie ma co ukrywać, zaniżone ceny biletów PB stosuje nie po to, aby przyciągnąc jak najwięcej pasażerów (dla dobra pasażerów), tylko po to, aby "wykosić" konkurencję.

Konkurencja jest zawsze korzystna dla pasażera (dopóki ktoś się nie podda, albo się nie dogadają, jak PB i Link-Bus na trasie Katowice - Kraków). Niemniej jednak, o czym już pisałem, nie rozumiem, że oni wolą się rozdzierać i wozić ludzi za pół darmo dla samego wykoszenia konkurencji (jak obecna walka LE z PB między Krakowem a Warszawą) zamiast przenieść się i zarabiać lepsze pieniądze na innych trasach, gdzie ludzie pragną jakiejkolwiek cywilizowanej komunikacji i gotowi są za nią płacić.

@obibok - bardzo dobrze opisałeś sedno problemu. W PL jest wiele miast, gdzie komunikacja z innymi większymi miastami jest na fatalnym poziomie. Weźmy np. pod uwagę Opole. Z Opola dostać się dostać np. do Warszawy to jest "masakra", zarówno cenowa jak i jakościowa. PB dając tutaj chociażby 2-3 kursy dziennie z powodzeniem by odniósł sukces. W takich miastach ludzie potrzebują połączenia autobusowego na wysokim poziomie.

A PB niestety nauczył się "kosić" konkurencję za "wszelką cenę". Paradoks polega na tym, że jakiś czas temu został "wykoszony" w relacji Szczecin -> Berlin, a teraz taka "niespodzianka" na trasie Rzeszów -> Lublin -> Warszawa.

PB zapatrzony w "koszenie" coraz mniej dostrzega potencjał w relacjach pomiędzy różnymi innymi miastami, który aktualnie nie obsługuje. Zauważył to nawet LE, nie bez powodu pojawiła się relacja Kraków -> Budapeszt.

Że jest na fatalnym poziomie to mało powiedziane. Jej nie ma. Władze przez 25 lat miały to w nosie, decyzje podejmowali skończeni idioci, nie rozumiejący istoty problemu (i tu należałby się wywód na kilkanaście stron).
PB tego raczej nie łyknie (bo od początku nastawia się na ekspresy), ale ruch jest po stronie innym. Chwała takim jak NeoExpress, Muszkieter, PlusBus itd. O PKS-ach nie wspominamy, bo oni siedzą z założonymi rękami czekając na mannę, a jak pojawi się konkurencja, która potrafi, to są święcie oburzeni.
Opole na przykład pewien przewoźnik ma na oku, ale widziałem już wielu takich, co niby już dopinali, ale nie wystartowali, więc poczekajmy.
Zresztą problem jest szerszy. Weźmy na przykład Katowice. Dobrze skomunikowane z resztą Polski - i kolejowo i autobusowo. A teraz przejedź się nieco na południowy Zachód. Racibórz, Kędzierzyn, te rejony. Przecież ludzie stamtąd, jak pracują w Warszawie, to dla nich wizyty u rodziny to jest gehenna. Znajomej raz wyszło, że najprościej to jest... samolotem do Wrocławia, stamtąd pociąg do Kędzierzyna i dalej... ktoś musi po nią wyjechać.
Dawno dawno temu jechałem pociągiem z Bohumina do Częstochowy (wtedy jeszcze był ruch przygraniczny), to mi utkwiło w pamięci, że między Chałupkami a Katowicami to chyba przez wielkie stepy jechałem, gdzie jeden pociąg na parę godzin, tłukący się godzinami po bezdrożach.
A takich miejsc w kraju są tysiące.

Otóż to. Np. taka trasa Poznań - Olsztyn, przez Toruń. Ilość osób studiujących w Poznaniu, a zjeżdżających na weekendy do tych miast jest bardzo duża, co było widać choćby w weekendowych pociągach IR. Szkoda, że PB tego nie dostrzega.
Z racji tego, iż PB rekompensuje sobie z naszych kieszeni walkę z LE, rozpocząłem bojkot. Nie zamierzam płacić po 30 zł za kurs do Warszawy, gdzie pociąg kosztuje mnie 12 zł więcej, a ma dogodniejsze godziny i zatrzymuje się w samym centrum.

Rany, co za kraj, żeby mieć dodatkowe połączenie autobusowe, przez jakieś kolegia odwoławcze trzeba przechodzić...
Przecież im większa konkurencja, tym lepiej dla pasażera. Ech ta administracja.

Jest taka firma autobusowa, dość znana, nazywa się Warbus. Przez wiele lat istniała tylko fikcyjnie. Chodziło o to, że (nie mniej znany) Mobilis uruchamiał jakąś linię i urzędnicy nie mogli się zdecydować, kto ma wydać zezwolenie. Sprawa wylądowała w SKO, ale zanim doszło do orzeczenia, właścicielom Mobilisu łatwiej i szybciej było założyć drugą firmę - Warbus.

tym lepiej dla pasazera ale czasem duze firmy wykorzystuja swoje tzw. economies of scale, by nawet obslugujac nierentowne polaczenia pozbyc sie lokalnych przedsiebiorcow.
Tutaj nie ma zlotego srodka i idealnego rozwiazania. Narzekamy wszedzie, ze nie ma juz polskich firm,a caly czas wpieramy zagraniczne nie broniac rodzimego rynku.

Mnie akurat w ogóle nie przeszkadza, że nie ma polskich firm. Jak zagraniczne są bardziej efektywne, to niech wygrywają. To się wolny rynek nazywa, tutaj patriotyzm nie ma nic do rzeczy.

to nie kwestia patriotyzmu @chartsman szkoda, ze nawet nie przeczytales ze zrozumieniem mojego posta.

Przeczytałem i to kilkakrotnie. Nadal część "narzekamy wszędzie, że nie ma już polskich firm" uważam za nacechowaną pierwiastkiem patriotyzmu.

Czego chcesz bronić?
A... wiem już czego. Młodzi wspierają i na wszelkich forach oburzeni bronią Pesy i Solarisa, że dwie cudowne polskie firmy (pominę kogo i jak się tam zatrudnia), że tylko te firmy powinny na całym świecie sprzedawać swe złomy.
A ja się ciągle młodych pytam, gdzie jest Autosan (jeszcze jest, może produkować zamiast Solarisa), Jelcz, Cegielski, Star, Pafawag, Fablok, gdzie PKS, gdzie jedzie PKP? Dodam do tego Wedel, kwidzyński papier, a nawet stołeczny SPEC i wiele innych. Żaden młody mi tego nie wyjaśni, co jest ze wsparciem, obroną dla wymienionych przedsiębiorstw. On ma tylko krzyczeć: PESA robi zawaliste pociągi, że Pendolino to i tamto, a Solarisa autobusy miasta powinny kupować nawet jeśli nie potrzebują. No to rodzimy rynek obroniony. Śmieszne.

Podsumowując: z obroną rodzimego rynku jesteśmy ok. 25 lat do tyłu. Teraz to się można na imprezie w modnym klubie wspierać o ladę i bronić przed jakimś krewkim bywalcem.

Zawsze można wesprzeć polskie firmy wsiadając do lokalnego busa w każdym dużym polskim mieście i - zamiast PB do innego dużego miasta - pojechać do regionalnego miasteczka czy dwóch.

PS Fajnie byłoby, gdyby młodzież opierała się jednak o ladę/ stół w bibliotece i broniła przed bezkrytycznym powtarzaniem zasłyszanych głupot, bo potem może nie musiałabym czytać, że dotychczasowy rozwój polskiej gospodarki był na drodze do Grecji czy że dla populacji najlepsza jest jednorodność genetyczna...

Jechałem kiedyś lokalnym busem. Na przystanku wychodził kierowca i zdejmował drzwi.
Śmieszne to było... ale nikt nic nie powiedział, bo to prywatny, lokalny bus... gdyby to PKS był... gęby by się nie zamykały.



Oj tak, bezkrytyczne wałkowanie, że PESA robi super wozy mknące 160 km/h jest słabe. W latach 80 jechałem Górnikiem z taką prędkością i ów ekspres nie był ciągnięty przez sprzęt od PESA'y.

Ale co rozumiecie przez jeżdżęnie polskimi busami? W większości relacji nie da się, a jak już coś jeździ, to wiedzą tylko wtajemniczeni. Na przykład rejony Wyszkowa - ten sam prymitywizm, co np. w górach. Do tego jeszcze małe busiki. Jak w kraju trzeciego świata.
Z drugiej strony, analizowałem ostatnio formalne możliwości wprowadzenia im wspólnych biletów przesiadkowych z ZTM, chcąc oprzeć się na rozwiązaniach z innych krajów zachodnich i wyszło mi, że nigdzie tam się od wojny rynek nie rozwinął, dlatego że nigdzie tam władza tak nie zaniedbała swoich powinności. Wolny rynek się chwali, choć niekoniecznie w tej dziedzinie.
Odpowiadając na pytanie, gdzie się podziały Jelcz, Autosan czy PKS-y - tam gdzie ich miejsce, czyli na śmietniku historii. Gdy rynek niemrawo się rozwijał, oni pierdzieli w swoje pokomunistyczne stołki, nic nie robiąc dla dostosowania się do nowej sytuacji i wyli do księżyca, jacy to oni fachowi i że nikt nie chce korzystać z ich żałosnych usług; pisali głupie listy do ministerstw itd. No to przyszli inni.
I nie chce mi się po raz kolejny pisać: rzucacie kamień, to przestańcie robić zakupy we francuskich obozach pracy.

A kto niby "wykosił" tam PB? Na tej trasie konkurencją była kolej, gdzie ceny biletów były i są niezmienne od kilku lat. W busach jeżdżących na lotniska ceny również nie zmieniły się w żaden znaczący sposób. Zwyczajnie trasa okazała się niezbyt opłacalna dla PB, więc ją zlikwidowano.

Z pzedostatnim zdaniem sie zgadzam,ale wnioski nietrafne, gdyz jak widac PB nie zalezy na konkurencji, tylko by ja wyciac, stad dzialania innych firm, by nie dopuscic do monopolu po trupach w wykonaniu PB.

Jako ciekawostkę dodam, że VBB obniżyło relacyjną cenę na komunikację publiczną między Berlinem a Szczecinem do
10 euro kilka lat wcześniej (chyba z 18), żeby bronić się przed zalewem busiarzy.

No tak, tylko że akurat na tej trasie, to bardziej wygląda na obronę jednego monopolu (albo oligopolu lub kartelu w ostateczności) przed innym. Co prawda dawno tamtędy nie jechałem, ale kilka lat temu, jak mi przyszło bilet z Rzeszowa do Lublina kupić, to się za kieszeń musiałem mocno złapać

Właśnie ta chęć zmonopolizowania rynku jest najlepszym mechanizmem współzawodnictwa, dzięki któremu nie pamiętam już kiedy z Rzeszowa do Warszawy jechałem za więcej niż 19 zł, a i tak często "wyławiam" symboliczne "kilkuzłotówki". Istotą konkurencji jest chęć dominacji nad pozostałymi uczestnikami, a nawet wręcz ich eliminacja, więc nie rozumiem, jak Polskiemu Busowi miałoby zależeć na konkurencji, gdyby nie chciał "wykosić" tych, którzy mu klientów podbierają. Jak inni odpadną i w PB ceny wzrosną, to pojawi się szansa dla kolejnego przewoźnika. I tak to działa. Na wolnym i konkurencyjnym rynku trupów nie da się uniknąć.