Dyrektor Chopina zaskakuje: Duoportu wcale nie muszę robić z Modlinem. To z kim? Dla innych portów to łakomy kąsek
Lotnisko Chopina ma za sobą dobry rok – zanotowało 14,5 proc. wzrostu liczby pasażerów, obsłużyło 12,84 mln ludzi. Jednak z powodu szeregu ograniczeń widać już kres jego przepustowości.
– Jeśli nałożymy plany LOT na naszą przepustowość, problemy pojawią się już w tym roku. Z kolei do 2020 r. tego typu problemy będą miały regularny charakter przy porannych i wieczornych falach przylotów i odlotów – mówi w rozmowie z Fly4free.pl Mariusz Szpikowski, dyrektor lotniska Chopina.
I deklaruje, że będzie rozbudowywał lotnisko – jeszcze w tym roku zacznie się praca przy drogach szybkiego zjazdu, płytach postojowych i rozbudowa pirsu południowego, czyli strefy non-Schengen. Według Szpikowskiego Chopin będzie się rozbudowywał niezależnie od decyzji o budowie Centralnego Portu Lotniczego, której sam jest wielkim orędownikiem.
– Moim zdaniem takie lotnisko powinno powstać między Warszawą a Łodzią, co gwarantuje tej inwestycji dużą intermodalność – mówi Szpikowski i jednocześnie krytykuje konkurencyjną koncepcję, która zakłada dużą rozbudowę lotniska w Modlinie.
– Nie ma na świecie takiego przykładu, w którym pasażerowie przylatywaliby na jedno lotnisko, zabierali bagaże i podróżowali godzinę pociągiem, by przesiąść się do samolotu na drugim lotnisku. W tym wariancie lotniska te po prostu obsługiwałyby tę samą metropolię, lecz nie mogłyby stanowić konkurencji dla innych hubów – dodaje dyrektor warszawskiego lotniska.
Jest miejsce dla Modlina, ale…
Przypomnijmy, że planowana budowa CPL pochłonie 25-30 mld PLN, a jej budowa potrwa co najmniej 10 lat. Do tego trzeba doliczyć kilka mld zł strat, które wynikną z konieczności zamknięcia lotniska Chopina, lotniska w Łodzi i być może w Bydgoszczy. Z kolei rozbudowa Modlina do parametrów pozwalających na obsługę 40 mln pasażerów rocznie może wraz z dodatkową infrastrukturą kosztować ok. 8 mld PLN.
Według Szpikowskiego Modlin powinien się rozwijać, jednak jako lotnisko dedykowane tanim liniom. Do tego niezbędne jest zaś stworzenie duoportu, czyli wspólnego zarządu nad oboma lotniskami realizowanego przez PPL.
– Jednak tego duoportu nie należy rozumieć jako dwóch lotnisk połączonych ze sobą. Chodzi raczej o to, by każde z lotnisk było w stanie spełniać swoją rolę – dla Modlina byłaby to obsługa tanich linii i czarterów – mówi Szpikowski.
PPL wystosował już do pozostałych akcjonariuszy kolejną ofertę podwyższenia kapitału, w wyniku której PPL uzyskałby pakiet kontrolny, a lotnisko dostałoby pieniądze na niezbędne inwestycje. Jak duża to kwota?
– Na tyle duża, by zrealizować potrzeby inwestycyjne lotniska, które są niemałe. Oprócz rozbudowy terminala niedługo potrzebna będzie nowa droga startowa. Wciąż natomiast poznajemy potrzeby inwestycyjne portu – mówi Szpikowski.
Jak pisaliśmy kilka dni temu, lotnisko w Modlinie jest pod dużą presją Ryanaira, który jest zniecierpliwiony impasem w sprawie rozbudowy terminala. W tym roku lotnisko obsłuży ponad 3 mln pasażerów, jednak jak w rozmowie z nami zadeklarował szef Ryanaira Michael O’Leary, jeśli powiększony terminal nie zostanie otwarty latem przyszłego roku, irlandzka linia nie będzie w stanie otwierać tutaj nowych tras. Tymczasem szef lotniska w Modlinie Leszek Chorzewski optymistycznie szacuje, że prace przy rozbudowie zaczną się pod koniec tego roku, a budowa potrwa 2-2,5 roku. Rozbudowa może być zresztą większa od zakładanej, bo jeśli duoport powstanie, Modlinowi z dnia na dzień może przybyć nawet o 2 mln pasażerów więcej.
Czartery i inni do Modlina, a może… do Łodzi?
Plan Szpikowskiego wygląda tak: skoro budowa CPL potrwa minimum 10 lat, to przez ten czas trzeba maksymalnie odciążyć lotnisko Chopina, a pomóc ma w tym Modlin, który mógłby szybko przejąć część ruchu.
– Nie możemy zabronić przewoźnikom w ruchu regularnym latania na lotnisko Chopina, ale ze względu na ograniczenia przepustowości jest możliwe wypracowanie koncepcji Single Economic Unit, a przez to ograniczenie innych rodzajów ruchu na lotnisku. Administracyjnie można więc byłoby w tym scenariuszu przenieść czartery, ruch general aviation i all cargo na lotnisko w Modlinie, by odciążyć trochę lotnisko Chopina. Mówimy tu mniej więcej o 10-15 procent obecnego ruchu na lotnisku Chopina – tłumaczy Szpikowski.
Pytanie, czy pozostali udziałowcy Modlina, czyli AMW, burmistrz Nowego Dworu Mazowieckiego i marszałek Mazowsza się zgodzą. Ten ostatni w ostatnim czasie zmienił swoje stanowisko i dopuszczał przejęcie kontroli nad lotniskiem przez PPL, ale tylko w sytuacji, gdy centralny port lotniczy powstanie właśnie w Modlinie.
Do podjęcia takiej zmiany potrzebna jest jednomyślność.
– Zakładam dużą dozę dobrej woli pozostałych akcjonariuszy do przeprowadzenia tej zmiany, bo to pozytywne rozwiązanie zarówno dla Chopina jak i dla portu w Modlinie. Jeśli natomiast się nie zgodzą, poszukamy alternatywnego rozwiązania – mówi Szpikowski.
Co to znaczy alternatywne rozwiązanie? Czy to może oznaczać, że w grę wchodzi współpraca z sąsiednimi portami jak Łódź czy Radom?
– Jestem sobie w stanie wyobrazić sytuację, w której jestem skazany na szukanie innej drogi niż duoport z Modlinem. W tej sytuacji współpracowalibyśmy z innym lotniskiem, bo problemu przepustowości Chopina nie przeskoczymy – mówi.
Dla wspomnianych wyżej lotnisk taka współpraca z Chopinem byłaby łakomym kąskiem – Radom w ubiegłym roku nie obsłużył nawet 10 tys. pasażerów, a Łódź z wynikiem nieco powyżej 200 tys. pasażerów też nie jest w sytuacji godnej pozazdroszczenia. W tej sytuacji oba porty wszelki „przepływ” z Chopina przyjęłyby z pełnym dobrodziejstwem inwentarza.