Czy to żart? Już wkrótce każdy pasażer przed lotem będzie połykać małą pigułkę
Jak czytamy w „Daily Telegraph”, brytyjski przewoźnik złożył w tej sprawie wniosek do urzędu patentowego i chce w ten sposób poprawić poziom obsługi pasażerów.
Brzmi niesamowicie? Ale taka pigułka istnieje naprawdę! W zeszłym roku stworzyli ją naukowcy z amerykańskiego Massachusetts Institute of Technology. Jest to specjalny zestaw czujników, zamknięty w silikonowej pokrywce i co najważniejsze – jest wielkości małego orzeszka. I jak tłumaczą naukowcy, znajduje się w ludzkim organiźmie maksymalnie jedną lub dwie doby.
Tak wygląda pigułka, którą British Airways chce aplikować pasażerom. Fot. Proteus
Specjalny sensor stworzono w celu monitorowania przez lekarzy stanu zdrowia pacjentów, a produkt jest już wstępnie testowany – w niektórych amerykańskich szpitalach służy do sprawdzania czy pacjenci realizują polecenia lekarzy.
British Airways chce pójść o krok dalej. We wniosku patentowym czytamy, że firmie chodzi o stworzenie systemu, dzięki któremu pigułka będzie w stanie monitorować temperaturę ciała, puls czy poziom zmęczenia organizmu. Czujnik ma być też w stanie monitorować nastrój pasażera, a także poziom głodu.
Wszystko po to, by pasażer lepiej zniósł podróż. Bo oczywiście obsługa pokładowa będzie miała na bieżąco dostęp do danych i będzie mogła reagować na kondycję pasażera, np. dostosowując do jego potrzeb menu lub suplementy. To ostatnie jest szczególnie ważne, bo British Airways zapowiada we wniosku patentowym, że dzięki pigułce będzie w stanie pomóc pasażerom walczyć z jetlagiem.
Na razie pasażerowie są sceptyczni – w sondzie zorganizowanej przez „Telegraph” tylko 23 proc. internautów twierdzi, że taka pigułka to dobry pomysł. Dla reszty jest to totalne dziwactwo.
A co wy sądzicie na ten temat?